Gorath - dosc celna, ale smutna wizja. i nie do konca wydaje mi sie nieunikniona... cos mi sie wydaje ze ty tez tu pierzesz wlasne zale....
Czy ja wiem. Ja jestem ten, co zaczal aikido w wieku >30.
I od poczatku traktuje to jako relaks i luz po dniu pracy.
W lecie gram w tenisa, plywam i co tam jeszcze. Jak sa terningi poza latem i mam czas to chodze. Tak sie zlozylo, ze
jest nas kilku w sekcji >30 ( w tym jeden >40, niektorzy z wieloletnim stazem w innych MA) i mamy
mniej wiecej to samo podejscie do sportu jako takiego - jak jest ochota i okazja to uprawiamy zamiast patrzec.
Wcale nie uwazam tez, ze moja wizja jest smutna. W koncu to taka sama praca jak inna wykonywana z zainteresowaniem a nie z musu - poswieca sie jej jakis fragment zycia. Prowadzac wlasne dojo/firme musisz brac realia pod uwage. Koszty, sprawy organizacyjne, biurokracja. Tym bardziej, jesli z tego chcesz sie utrzymac. To zajmuje czas. Chcac nie chcac spedzasz coraz wiecej czasu poza mata niz na niej. A pelni ideowych marzen adepci przychodza i widza w tym 'robienie kasy' a nie ducha aiki.
Klienci ci nie placa za faktury (trenujacy za treningi) i juz masz stres, bo trzeba zaplacic podatki/rachunki. A na macie patrza na ciebie jak na 'senseja' i zaraz widza, ze wkladasz w to mniej serca...
Cos za cos. To nie jest smutne, to jest zycie. (ale sie rozfilozofowalem....

)
Gorath