Nic nie zastapi naszych słabości a tym bardziej zmiana stylu.Uważam ,że jeżeli już coś robimy to róbmy to jedno ale za to bardzo dobrze aby w tym stać sie najlepszymi.Kiedy osiągniesz stopień mistrzowski to wtedy jest usprawiedliwienie na poszukiwanie czegos innego .
Glupcem nie jest ten kto popelnia bledy. Glupcem jest ten, kto mimo bledu trwa w nim. Oczywiscie zgadzam sie ze nie mozna zachowywac sie jak choragiwka na wietrze. Ale tez nie mozna trwac w czyms, co wydaje sie byc nieodpowiednie. Nie mam tu na mysli zadnego konkretnego stylu. CHodzi mi o to, ze na poczatku powinismy zdobyc jak najwiecej informacji i rozeznania. Jesli cos nam wyraznie nie odpowiada, rezygnujemy z tego. Jesli jestes taki konsekwentny to pewnie gdy idziesz do restauracji i dostaniesz danie ktore ci nie smakuje jesz je twardo do konca, a nie prosisz kelnera by wymienil na swieze. TO absurd , wiedzac ze cos nie sprawia ci zadnej przyjemnosci , nie przynosi kozysci, dalej to robic. To masochizm. Jesli ktos doszedl do wniosku , ze to nie jego dzialka, nie moze zaprzeczac samemu sobie i po 30 latach miec do siebie zal i zmarnowane pol zycia. Inna kwestia, czy ta decyzja jest sluszna - dlatego trzeba sie przelamac i mimo niepowodzen sprobowac jeszcze raz. Dopiero gdy mamy pewnosc, ze 'to nie to' , zaufajmy sobie i podejmijmy decyzje.
Nawet jesli miala by byc ona wysmiana przet takiego koserwatyste jak ty.
Byc moze jestes w tej komfortowej sytuacji, ze pierwszy styl , jaki wybrales okazal sie tym 'twoim'. Pomysl, ze kolega moze miec zupelnie inny poglad na ten temat i nie nalezy go potepiac. I jeszcze jeden przyklad - jesli pojdziesz na studia np na kierunek chemia i stwierdzisz ze to cie nic a nic nie interesujesz, za to zainteresowales sie bardzo informatyka, to mimo to przez 5 lat marnujesz zycie na kierunku ktory nie sprawia ci zadnej radosci, czy raczej przenoscisz sie na inny?