Skocz do zawartości


Zdjęcie

Przegrane i Zwyciestwa w ulicznych potyczkach...


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
32 odpowiedzi w tym temacie

budo_kyrix
  • Użytkownik
  • PipPip
  • 57 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Gdynia

Napisano Ponad rok temu

Przegrane i Zwyciestwa w ulicznych potyczkach...
Wiem, ze to nie przyjemny temat, ale chcialbym porownac (i nie tylko ja) wasze sytuacje uliczne, Moje potyczki na ulicy sa dla mnie wogole nie przyjemne, ale nie sa takie straszne jak czytam czasem wasze.

Chcialbym, abyscie napisali naprawde szczerze, bez zadnych kolorow, jak udalo wam sie wygrac raz na ulicy i jak przegraliscie, co sie wam stalo. Wystarczy konkretny opis, ilu z czym, co robili po kolei, jak reagowalem, w jakiej bylem sytuacji...

Ja nie mam zadnych wazniejszych incydentow ulicznych. Raz rzucil mnie typ kamieniem w biodro (kopnelem go potem, ale mi uciekl, bo nie bylem potem juz w stanie biec). Wygrana? Nie mialem zadnej wazniejszej, ktora moglbym sie tu pochwalic... Jak juz mi sie udawalo to z troszke wieksza przewaga...

A moze ktorys z was mial okazje walczyc ze sprzetem - to mnie interesuje.

P.s. Nikomu tu nie kaze niczego pisac, ja tylko prosze, nie mam zadnych glupich zamiarow, smiania sie z cudzych wpadek....
  • 0

budo_slaw
  • Użytkownik
  • PipPipPip
  • 437 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna

Napisano Ponad rok temu

Re: Przegrane i Zwyciestwa w ulicznych potyczkach...
wygrane : bylo kilka, najwazniejsze to te kiedy udalo mi sie uciec 2 razy (za kazdym razem skinole, wolniejsi bo w glanach, w adkach zawsze sprawniej :) ) 2 razy w solowkach po kilku szybkich prostych, hak i koniec ale nie ma sie czym chwalic takie szczeniackie potyczki o dziweczyne czy honor (Boże, jakie to głupie i nic nie warte z perspektywy czasu :) )

przegrane : jedna, kop w krocze - ta lekcje zapamietalem, no ale nie zawsze zyga sie z bolu nie :(

pytales oczywiscie o real, sparingow na macie nie licze bo tu bylo by 50:50 na kazdym treningu po 2-3 tak przez kilka lat 8O ale mnie obijali :)

najczarniesza potyczke znam z relacji kumpla : dorwali go skinole w kolejce gdzies w olliwie chyba, najpierw bylo 3 lysych na 2 (byl z kumplem) obydwaj kilka lat karate, wygrywali dopoki jeden sie nie wyrwal i nie zaciagnal recznego, wtedy wsypalo sie ich ponad 20, mlucka i krew, podobno mieli jasny podzial rol, kazdy co innego, but, lancuch, kij itd. dosc powiedziec miesiac w szpitalu, zebra, stluczenia narzadow wew. drutowana szczeka, przednie zeby, przez 4 miesiace w domu sie nie pokazywal zeby matki nie martwic no a klika tygodni pozniej zabili w tej kolejce... :twisted:
  • 0

budo_clans
  • Użytkownik
  • PipPipPip
  • 124 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Poznań

Napisano Ponad rok temu

Re: Przegrane i Zwyciestwa w ulicznych potyczkach...
Na ulicy bylo juz kilkanascie potyczek. Jednak nigdy nie wyladowalem w szpitalu (raz, ze zlamanym nosem) i nigdy nikogo nie wyslalem do szpitala (chyba :) ). Nigdy nie udalo mi sie wygrac z wieksza iloscia przeciwnikow. Najczesciej konczylo sie na kilku kopach, gdy lezalem na ziemi. Wiele bylo solowek, czesc wygranych, czesc przegranych. Wiekszosc (ok 90%) mozna bylo uniknac :wink:

Chciales o konkretna sytuacje. Siedzialem ze znajomymi na takim boisku na osiedlu. Przyszlo kilku lepkow ktorych znalem z widzenia. Jednemu cos sie nie podobalo i splunal na mnie. Po kilku prostych powiedzial ze ma juz dosyc :)
  • 0

budo_buc
  • Użytkownik
  • PipPipPip
  • 128 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:W-wa

Napisano Ponad rok temu

Re: Przegrane i Zwyciestwa w ulicznych potyczkach...
Kiedyś biegłem do autobusu nocnego.
Na Emili Plater w W-wie.
Była chyba zima, na głowie miałem kaptur od kurtki.Z naprzeciwka nadbiegało w moją stronę dwóch łebków, coś krzyczeli.
Nie rozumiałem co, byłem zmeczony,kaptur na uszach, myślałem, że pytają sie o godzinę.
Pierwszy biegnący wpadł na mnie (był pijany), krzyczał w rodzaju "dawaj forse bo zaje..."!
Przystanąłem, koleś stał przede mną to go kopnąłem w jaja. Nie za mocno tylko tak,żeby trafić.
Łebek zgiął się wpół i z pretensją w głosie: "po worach?, po worach".
Drugi nadbiegał niespiesznie (mało bojowy nastrój miał chyba).
Odwróciłem sie na pięcie i pobiegłem do autobusu na pętli, który zaraz odjechał.
  • 0

budo_silvio
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 829 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Anglia

Napisano Ponad rok temu

Re: Przegrane i Zwyciestwa w ulicznych potyczkach...

Chcialbym, abyscie napisali naprawde szczerze, bez zadnych kolorow, jak udalo wam sie wygrac raz na ulicy i jak przegraliscie, co sie wam stalo. Wystarczy konkretny opis, ilu z czym, co robili po kolei, jak reagowalem, w jakiej bylem sytuacji...


Tak sobie mysle, ze w tych ulicznych potyczkach sa sami wygrani.
Załóżmy, ze jeden drugiego kopnął a tamten go odepchnął. Ten kopnięty ma dużego siniaka, ale wraca do domu z satysfakcją że "nie dał sobie w kaszę dmuchać". A jego przeciwnik się cieszy że tamtemu dopiekł.
I jeden i drugi wraca do domu dumny, że "wygrał walkę".
Takich "walk" to ja miałem w życiu sporo, ale nie sądzę żeby można się tym publicznie chwalić. Już lepiej wymieniać doświadczenia.
Bardziej zacięte walki miałem w sparringach, czasem walczyło się jak o życie. :roll:
Silvio
  • 0

budo_zagier
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 738 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Goettingen

Napisano Ponad rok temu

Re: Przegrane i Zwyciestwa w ulicznych potyczkach...
A zdażyło wam się kiedyś na ulicy trafić/walczyć z nim, kogoś kto również trenował sztuki walki(ale nie wasz znajomy, albo jakiś sąsiad).
Jak wtedy taka walka przebiegała?
  • 0

budo_cinot
  • Użytkownik
  • Pip
  • 36 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:częstochowa

Napisano Ponad rok temu

Re: Przegrane i Zwyciestwa w ulicznych potyczkach...
Mnie się to zdarzyło, trenuję box i na boxera trafiłem.
I powieem, że było ciekawie.
Chłop trochę wyższy ode mnie ale lżejszy- przynajmniej na oko, dość szczupły.
On miał większy zasięg i widaćże cwaniak bo sporo zainkasowałem, ale wszedłem w klincz, trafiłem nerki i podbródkowy, koniec
I po walce- podziękowaliśmy sobie9!) ( pozna swój swego0 i teraz jesteśmy dobrymi kolegami- hi Digger :)
  • 0

budo_kselos
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 1657 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Warszawa
  • Zainteresowania:Karate

Napisano Ponad rok temu

Re: Przegrane i Zwyciestwa w ulicznych potyczkach...

A zdażyło wam się kiedyś na ulicy trafić/walczyć z nim, kogoś kto również trenował sztuki walki(ale nie wasz znajomy, albo jakiś sąsiad).
Jak wtedy taka walka przebiegała?

Gosc kopał na glowę - znaczy się usiłował bo trafiał w gardę - miałem siniaki na przedramionach - jak mu złamałem nos to sobie odpuścił a ja nie miałem juz sił żeby go dobić... kazdy pobiegł w swoją stronę!
  • 0

budo_genuinemuumi
  • Użytkownik
  • Pip
  • 30 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Warszawa

Napisano Ponad rok temu

Re: Przegrane i Zwyciestwa w ulicznych potyczkach...

Tak sobie mysle, ze w tych ulicznych potyczkach sa sami wygrani.
Załóżmy, ze jeden drugiego kopnął a tamten go odepchnął. Ten kopnięty ma dużego siniaka, ale wraca do domu z satysfakcją że "nie dał sobie w kaszę dmuchać". A jego przeciwnik się cieszy że tamtemu dopiekł.
I jeden i drugi wraca do domu dumny, że "wygrał walkę".
Takich "walk" to ja miałem w życiu sporo, ale nie sądzę żeby można się tym publicznie chwalić. Już lepiej wymieniać doświadczenia.
(...)


No wlasnie widze to podobnie.
Nawet patrzac na bardziej drastyczne sytuacje, cos z zycia: kiedys trzech typkow chcialo mnie wywlec z autobusu. Skonczylo sie na tym, ze wysiedli sami a ja zostalem z przestawionym nosem i paroma siniakami. No i jak to liczyc? Chcieli mnie skroic - nie udalo sie, plus dla mnie. Dalem sie trafic w mazak - minus. To tak jakby bilans wychodzi na zero...
To nie wiem jak liczyc - w/g wizyt w szpitalu? Tez slaby wspolczynnik, bo tak na dobra sprawe, patrzac na to z perspektywy czasu to - chocby dla swietego spokoju - powinienem sie przejsc pare razy wiecej niz raz... I to niekoniecznie po walkach, ktore uznalbym za przegrane :P

ps.
Po za tym jesli by sie liczyly solo za mlodych czasow to mialbym duzo mniej korzystny bilans wiec po co sie przyznawac? :lol: :wink:
  • 0

budo_kselos
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 1657 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Warszawa
  • Zainteresowania:Karate

Napisano Ponad rok temu

Re: Przegrane i Zwyciestwa w ulicznych potyczkach...
W 2 klasie LO ufny w swe umiejętnosci wyniesione z 3 lat treningu karate miałem solo w typem z innej klasy i zostałem sromotnie obity jakimiś sierpami podczas gdy żadne z moich kopnięc nie dosięgło celu...
  • 0

budo_robertp
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 2164 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Warszawa

Napisano Ponad rok temu

Re: Przegrane i Zwyciestwa w ulicznych potyczkach...

A zdażyło wam się kiedyś na ulicy trafić/walczyć z nim, kogoś kto również trenował sztuki walki(ale nie wasz znajomy, albo jakiś sąsiad).
Jak wtedy taka walka przebiegała?


Ja kiedyś (ju-jitsu) jak już wylądowałem w parterze (dawno, to było, przed bjjj, po prostu tak wyszło) to się okazało, że on też coś tam umie (na osiedlu podstawówka miała profil sportowy-judo i pewnie coś mu stamtąd po latach kołatało w pamięci). Ale na szczęście umiałem więcej i poddusiłem go zdrowo.
  • 0

budo_muchol
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 742 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:prawobrzeżna Warszawa

Napisano Ponad rok temu

Re: Przegrane i Zwyciestwa w ulicznych potyczkach...
Ja tam nie zostałem obity, bo jak nie mam pewności, że wygram to nie podejmuję walki.
  • 0

budo_delta
  • Użytkownik
  • PipPipPip
  • 379 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Zainteresowania:BJJ

Napisano Ponad rok temu

Re: Przegrane i Zwyciestwa w ulicznych potyczkach...
nie zawsze podjecie walki zalezy od nas, czasami trzeba dzialac wbrew naszej woli
  • 0

budo_sandokan
  • Użytkownik
  • PipPipPip
  • 309 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Gdansk

Napisano Ponad rok temu

Re: Przegrane i Zwyciestwa w ulicznych potyczkach...

Ja tam nie zostałem obity, bo jak nie mam pewności, że wygram to nie podejmuję walki.


Zdradz mi sekret, jak wiedziec na pewno przed walka, chocby tylko sparingowa, ze sie ja wygra? Mysle, ze inni tez sie chetnie tego dowiedza
  • 0

budo_patrol
  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 524 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna

Napisano Ponad rok temu

Re: Przegrane i Zwyciestwa w ulicznych potyczkach...
Jeżeli przeciwnik jest o dwie głowy niższy, węższy w barach i wiemy, że nic nie trenuje to jest to moim zdaniem dosyć dobry wyznacznik tego czy daną walkę na pewno wygramy :P .
  • 0

budo_macieq
  • Użytkownik
  • PipPipPip
  • 330 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna

Napisano Ponad rok temu

Re: Przegrane i Zwyciestwa w ulicznych potyczkach...

Jeżeli przeciwnik jest o dwie głowy niższy, węższy w barach i wiemy, że nic nie trenuje to jest to moim zdaniem dosyć dobry wyznacznik tego czy daną walkę na pewno wygramy :P .


Pozory mylą , czasami przez peność siebie można sie naciąć , nigdy nie wiadomo co ktoś ma przy sobie...
  • 0

budo_saudade
  • Użytkownik
  • PipPipPip
  • 217 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Gliwice / Katowice

Napisano Ponad rok temu

Re: Przegrane i Zwyciestwa w ulicznych potyczkach...
Ale jeżeli nasz oponent porusza się przy pomocy balkonika, albo nosi zawsze ciemne okulary i ma białą laskę, to można śmiało lać z nadzieją na sukces... :roll:

A tak poważniej, to jeśli jest się pewnym swego zwycięstwa, to oznacza to chyba, że mamy taką przewagę, że tzw. walka będzie masakrą.
  • 0

budo_paweł18
  • Użytkownik
  • PipPipPip
  • 345 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Warszawa

Napisano Ponad rok temu

Re: Przegrane i Zwyciestwa w ulicznych potyczkach...
ja mialem w szkole zatarg z gosciem z Karate Kyokiushin( 2 lata wtedy cwiczyl), generalnie wygralem i wyszedlem z tego bez szwanku ( on chyba zlamany no i pekniety luk brwiowy) coz i tak nie jestem dumny z tej wygranej walki... :roll:




pozdro all
  • 0

budo_mack
  • Użytkownik
  • Pip
  • 12 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:jaskinia w sokolich górach

Napisano Ponad rok temu

Re: Przegrane i Zwyciestwa w ulicznych potyczkach...
Jakieś 2 lata temu w Częstochowie na dworcu głównym PKP miałem nieprzyjemną przygodę z 3 małolatami(kolesie ok.18 latek, ja miałem 22)...cóż, rzecz się działa koło 4 nad ranem, miałem jakieś pół godzinki do odjazdu gdy napatoczyło się 3 kolesi.....gadka jak zwykle, "masz pare groszy?", "nie, nie mam", blah blah, w końcu jeden rzucił mi jakiś prowokacyjny tekścik, więc dostał w oko....cóż, dałem się sprowokować, ale byłem w stanie wskazującym, zdarza się :oops:

ale na tym się nie skończyło...kolesie chyba poczuli sie dotknięci do żywego....gdy poszedłem do swojego pociągu(było jeszcze pare minut do odjazdu), wpadli za mną do wagonu...na dzień dobry dostałem gazem w twarz(na szczęście trochę mnie ochroniły okulary), jeden z nich się rzucił, zaczął machać rączkami, ale trochę miał za krókie łapki żeby mnie dostać...wykorzystałem to żę byłem większy(190cm, 80 parę kg) i zacząłem go kopać....jego kumpel jak to zobaczył odrazu się wycofał....heheh, ale najlepszy był ten trzeci delikwent, próbował mnie zajść z boku, wyskoczył z przedziału i chciał mnie walnąć, ale na szczęście go zobaczyłem , odwróciłem się i kopnąłem go w brzuch...koleś zaczął uciekać, ja za nim...tyle, że po tej dawce gazu, byłem tak osłabiony, że jak wyskoczyłem z pociągu to padłem na kolana :roll: wróciłem do pociągu, wskoczyłem na wszelki wypadek do kibelka, gdyby się wrócili, nie miałbym siły się bronić 8O

wnioski:
1) nie daj się sprowokować
2) noś okulary
:wink:

PS. to mój pierwszy post, więc witam serdecznie
PS2. nigdy nie trenowałem SW, a szkoda :wink:

Pozdro all
  • 0

budo_cosimo_villanova
  • Użytkownik
  • Pip
  • 10 postów
  • Pomógł: 0
0
Neutralna
  • Lokalizacja:Nowy Port

Napisano Ponad rok temu

Re: Przegrane i Zwyciestwa w ulicznych potyczkach...
Ja nie trenowałem nigdy żadnej ze sztuk walki, a wszystko co umię to wyniki treningów z Ojcem (On jakiś czas ćwiczył Judo i troche boksował). Na macie najprawdopodobniej nie wielkie miałbym szanse z wami, ale na ulicy radzę sobie całkiem dobrze. Żadko jestem zaczepiany (198cm,90 pare kilo), a jeśli juz to przeważnie walka kończy się przewagą psychiczną.W sumie walczyłem kilka razy, pierwszy raz byłem cały poobijany. Miałem wtedy jakieś 11 lat i dostałem od 15 latka (byłem wyrośniętym dzieciakiem i miał mnie za rówieśnika), wtedy jeszcze nie miałem żadnych odruchów i poprostu bałem się starszego. Potem było jeszcze kilka pojedynków ale kończyły się dość pomyślnie. Gdybym miał jednak wybierac to wolałbym dobrze walczyć na macie i znać którąś ze sztuk walki. Teraz już trochę za późno na to.
  • 0


Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych

Ikona FaceBook

10 następnych tematów

Plany treningowe i dietetyczne
 

Forum: 2002 : 2003 : 2004 : 2005 : 2006 : 2007 : 2008 : 2009 : 2010 : 2011 : 2012 : 2013 : 2014 : 2015 : 2016 : 2017 : 2018 : 2019 : 2020 : 2021 : 2022 : 2023 : 2024