Sparing odbyl sie dzisiaj. W jednej chwili dowiedzialem sie jaka jestem piz.... Nigdy nie bylem tak bezradny, nie umialem kolesia uderzyc. Wiekszosc moich uderzen byla blokowanych, a reszta nie trafiala. Koles zatrzymywal piesci przed moja szczeka, lub uderzal otwarta reka. Piesciami oderzal tylko po gardzie. Rece mnie teraz wyjatkowo bola.
Za pierwszym razem udalo mi sie wejsc w nogi. Polozylem sie na kolesiu, on chwycil mnie za gardlo i propowal podniesc> Odchylilem sie i zalozylem balache. Raz mi sie udalo.
Pozniej juz nie umialem go sciagnac. Opuszczal sie na nogach i tak na nich sie poruszal, ze ja zaczalem sie gubic. Jak mi sie udawalo i trzymalem go w gardzie, to zawsze lapal mnie za gardlo (a wiezcie mi, ze umie zlapac...) i musialem odklepac.
W stojce rowniez lapal mnie za szyje. Byl tak cholernie szybki ze nawet nie wiedzialem kiedy to robil.
wiec koniec tego pisania, lece cosik potrenowac.
Pozdrawiam
clans
ps. zeby nie bylo ze przegralem z leszczem... on jest instruktorem ninjitsu