Co do ninjów: nie neguję ich istnienia, tylko zwracam uwage na fakt, ze obecne szkoly tzw.ninjutsu są podróbkami. I tyle
Ach podróbkami mówisz? To dobrze. Znaczy w takim razie, że się na tym znasz. Świetnie się składa bo właśnie szukałem eksperta w tym temacie. Generalnie lubię ekspertów, bo wiele się można od nich nauczyć. Sam dla przykładu, jeśli nie mam o jakimś temacie pojęcia, to albo pytam kogoś lepiej zorientowanego, albo się nie wypowiadam.
Zacznijmy może od podróbek szkół nauczanych m.in. w ramach systemów Bujinkan czy Genbukan i stanowiących bazę nauczania w systemach INA i Jinenkan.
Pytanie pierwsze: jaki styl podrabia szkoła Togakure-ryu ninjutsu biorąc pod uwagę, że powstała w XII wieku n.e. i jej tradycja jest przekazywana od trzydziestu czterech pokoleń w udokumentowanej do bólu linii?
Pytanie drugie, podobne: jaki styl podrabia szkoła Kumogkure-ryu ninjutsu biorąc pod uwagę, że powstała nieco później w XVI wieku n.e. i jej tradycja jest przekazywana od czternastu pokoleń w również udokumentowanej linii?
Pytanie trzecie, podobne: jaki styl podrabia szkoła Gyokushin-ryu ninjutsu biorąc pod uwagę, że wprawdzie szacuje się, że powstała około XIII wieku n.e. ale dokumetacja obejmuje czas od XVI wieku n.e. i jej (udokumentowana) tradycja sięga jedenastu pokoleń wstecz?
Pytanie czwarte: jakim cudem dr Masaaki Hatsumi założyciel Bujinkanu i obecny soke m.in. trzech wymienionych powyżej styli (czyli według Twojej nomenklatury prawdopodobnie Pierwszy Ściemniacz Japonii) został w 2000r uhonorowany przez japońskiego cesarza tytułem Żywego Skarbu Narodowego? A już rozumiem! Desygnowała go Dalekowschodnia Kapituła Frajerów. To wszystko tłumaczy: naród nie dość, że żółty i skośny to jeszcze naiwny w cholerę. Każdy kit im można wcisnąć - wszystko kupią.
Pytanie piąte: w latach sześciesiątych ubiegłego wieku, czyli w czasach przed ninja-boomem, dr Hatsumi i wówczas Tsunehisa (a obecnie Shoto) Tanemura - załozyciel Genbukanu - nauczali tylko jednego niejapończyka (izraelczyk Doron Navon). Nikomu się wówczas nie śniło o filmach, komiksach, książkach, figurkach, naklejkach i Lego Ninja Castle. Co ciekawe Navon nauczany był wtedy dokładnie tego samego czego nauczają obecnie. Bomba ekslodowała w latach siedmdziesiątych, od czasu przybycia do Noda Andrew Adamsa i później Stephena K. Hayesa, który w istocie uczynił z Hatsumiego, maszynkę do robienia pieniędzy. Dopiero wtedy wybuchł ninja-boom i dopiero wtedy powstała masa szkół, szkółek, szkółeczek, organizacji, dojo, centrów nauczania, kursów i Bóg jeden wie jeszcze czego, w których nieuprawnieni, często początkujący adepci karate czy judo, czasami półkretyni czy wręcz kompletni pomyleńcy (na czele z Ashida Kim i Christopherem Hunterem), nauczali "sztuk tajemnych" od których włos na głowie się jeży (z tego okresu wywodzą się takie hybrydy jak: Black Dragon, Dux-Ryu, Mikeba, Konigun itd.). Wypaczyli oni kompletnie pojęcie ninjutsu, dostosowując je do bzdur podpatrzonych na filmach (a może odwrotnie). Na szczęście tak jak się pojawili tak (w większości) zniknęli.
Wracając jednak do pytania (w końcu mam prawo się na tym nie znać), czy jeśli ktoś założy szkołę karate dajmy na to tsunami, to czy można wyciągnąć stąd wniosek, że każde karate to podróbka?
Pozdrawiam