budo_Pawel Drozdziak napisał
> Tak powaznie to kobiety poprostu nie sa stworzone do walki.
> Byla taka teoria z lancuchem i kuchnia, ale nie chce sie narazic wiec
> cicho bede... :-D
Rzecz jest wazna i warto o niej pogadac, bo istnieje sporo przesadow na ten temat ktore ostatnio nawet sa podawane w pseudonaukowym sosie i t calkiem powazni i inteligentni ludzie sie zalapuja na to.
Z kobieca agresja to jest tak, ze jak slyszysz od urodzenia, ze nie jestes do czegos stworzony i ze Ci nie wypada chocby myslec o tym, to logiczne, ze nie bedziesz w tym dobry. Czlowiek chce byc w tym dobry za co moze zostac pochwalony, a nie w tym, za co bedac dobrym moze zostac wysmiany albo uznany za dziwadlo. Nawet jak Ci pojdzie dobrze w czyms, czego od Ciebie nikt nie oczekuje, to sie bedziesz z tym czul jakos niezrecznie i ten wlasnie efekt dziala u kobiet. Jest to dokladnie tak jakby Ciebie ktos chwalil za to, ze masz piekne dlugie rzesy i zgrabne nogi. Wielu facetow mogloby sie wrecz obrazic za takie stwierdzenie, nie?
Nie lokujesz swojej ambicji w sprawach, ktore Ci przekazywano od urodzenia jako dla Ciebie nieodpowiednie czy wrecz kompromitujace.
Stad faktycznie kobiety na poczatku zgrywaja sie na treningach na totalna nieporadnosc. Po prostu wiedza, ze taka metoda zapewni im wiecej akceptacji otoczenia niz jawna agresywnosc. Dopiero jak sie oswoja z rola, to sie troche zmienia. Dlatego bardzo duzo sensu maja treningi grup wylacznie kobiecych, nawet w ogole bez mezczyzn na sali, albo z mezczyzna ktory zbyt duzo sie nie udziela i nie wystepuje jako autorytet.
Zachowanie kobiet w takich grupach zmienia sie totalnie.
Natomiast jesli chodzi o geny i wrodzona zdolnosc psychiczna kobiet do walki i samoobrony, to z punktu widzenia etologii nie ma podstaw zeby twierdzic, ze kobiety roznia sie od mezczyzn na niekorzysc. Nawet przeciwnie.
Nie ma w przyrodzie gatunku, w ktorym zaatakowana przez drapieznika samica broni sie mniej zazarcie niz samiec. Ludzie sa natomiast jedynym gatunkiem, ktory wychowujac mlode aktywnie zacheca samce do konkurencyjnosci i jednoczesnie aktywnie zniecheca do niej samice.
Stad tylko u ludzi widac tu wyrazna roznice.
U wiekszosci ssakow jest tak, ze samce walcza s p o r t o w o o akceptacje samic. Nie tocza wtedy w a l k i r e a l n e j, tylko tocza rytualne przepychanki z porykiwaniem, w ktorych w pewnym momencie jeden sie poddaje i w tym momencie agresja konkurenta sie konczy. To nie jest walka, tylko rytual godowy ktorego gotowe sekwencje zachowan sa uruchamiane przez testosteron. Samice tego rzeczywiscie nie maja, ale
to co testosteron uruchamia, to nie jest agresja typu "killer instinct" tylko sklonnosc do popisow. Testosteron to co robi, to naklania samca - na przyklad mezczyzne - do zwracania na siebie uwagi samic. Do popisow.
Popisow, bo on po prostu samca nakreca seksualnie i samiec musi wtedy cos wykombinowac, zeby te samice podejsc.
Te popisy faktycznie moga, ale wcale nie musza byc realizowane w formie fizycznych atakow na inne samce. To zalezy po pierwsze od gatunku (niektore gatunki tak maja, ze jak samcowi dasz testosteon, to on tanczy, a nie sie bije, albo stuka sobie w klate) a po drugie od tego czegbo sie ten samiec wyuczy. Forma popisow jest rozna u roznych gatunkow
i takze zroznicowana u roznych naczelnych. Wcale nie zawsze jest to fizyczna walka i nie ma dowodow na to, ze homo sapiens ma wrodzona sklonnosc akurat do atakowania fizycznego pod wplywem testosteronu.
Co zas do samic, to u wszystkich gatunkow ssakow walcza one w
trzech przypadkach - w obronie przed drapieznikiem, w obronie mlodych i podczas polowania. Kazdy z tych wypadkow jest walka na smierc i zycie a nie walka popisowa i wlasnie do takiej walki - bez ograniczen - jest dostosowana biochemia i system nerwowy samic. Takze kobiet.
Facet walczy z powodu ambicji i walczy tak, zeby go doceniono, zas kobieta walczy kiedy ja zmusisz i walczy po to, zeby przezyc.
Istnieje sporo obserwacji na temat kobiecych wiezien, zachowan kobiet w obozach koncentracyjnych i w innych tego typu sytuacjach i wynika z nich wlasnie to, ze roznica pomiedzy kobietami a mezczyznami polega wlasnie na braku hamulca agresji u kobiet.
Co do reaktywnosci to roznic w systemie nerwowym pomiedzy kobietami a mezczyznami zadnych nie stwierdzono. Stwierdzono natomiast bardzo wyrazne roznice w opisach wlasnych reakcji na bodziec. Na przyklad zakladasz badanemu sluchawki i przez kilka minut ten ktos sie nudzi. W pewnym momencie bez ostrzezenia w sluchawkach dostaje bardzo glosny, ostry dzwiek. Jednoczesnie bada sie reakcje fizjologiczna na ten bodziec. Jej sile. Sila reakcji fizjologicznej u kobiet i mezczyzn jest identyczna, natomiast roznica pojawia sie w reakcji prezentowanej na zewnatrz. Kobiety poproszone o okreslenie jak bardzo sie przestraszyly wskazywaly na 10 stopniowej skali zwykle nie mniej niz 7. Praktycznie zaden mezczyzna nie dochodzi do szostki. Mimo to wszelkie fizjologiczne pomiary reakcji organizmu wskazuja, ze szok systemu nerwowego jest ten sam. Kobiety opisujac swoj pzestrach z emfaza przesadzaja bo to pozwala im zwrocic na siebie uwage, natomiast mezczyzni sie do reakcji lekowej nie przyznaja, bo sie boja, ze ona ich skompromituje.
Natomiast sama reakcja jest na poziomie fizjologii identyczna.
Roznice polegaja na wyuczonej roli, nie na wrodzonych predyspozycjach. Co warto wiedziec, bo tego co wrodzone sie nie przeskoczy a wyuczone role mozna zamienic na inne wyuczone role.
Pawel Drozdziak
jedna uwaga co do walki realnej w przyrodzie... są takie ssaki płci męskiej, które walczą, a nie przepychają się: tygrysy, polarne i brunatne niedźwiedzie, inne wielkie koty ( nawet lwy - poczytaj troszkę), psy różnych ras :wink: słonie itp itd. . Przepychanie, jak to nazywasz dotyczy tylko hierarchii w stadzie i nie obejmuje np obrony własnego potomstwa przed konkurencyjnym samcem. Z drugiej strony trudno nazwać walką polowanie samicy lwa na gazelę...