Pytanie do panów
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Ja mam taką metodę, że ćwicząc z dziewczyną nie daję taryfy ulgowej. I nawet daje to pewne efekty. Trening to trening, a nie wymiana uprzejmości...
Napisano Ponad rok temu
1) często się zdarza, że mają straszną blokadę przed robieniem komuś krzywdy. I za żadne skarby nie chcą puknąć mocniej niż delikatnie...
2) natknąłem się ze dwa razy na (spowodowany chyba lekką niedoskonałością techniki) na "brak wyczucia". Krótko mówiąc w "lightkontaktowych" potyczkach dostałem parę razy w łeb tak, że aż strach Na szczęście wciąż żyję
ale z to...
3) jak się kobitę trochę zdenerwuje, to załącza się jej taka wściekłość i zażartość, granicząca chyba z furią, że strach się bać... :wink:
A co do techniki, to ze względu na moje "uderzaczowe" (Kung Fu) wykształcenie to istotną różnicą, która stawia facetów na uprzywilejowanej pozycji jest... długość kończyn. Z zasady faceci są wyżsi...
W każdym razie daleki jestem od lekceważenia umiejętności bojowych niewiast
PS: Zapisałem Moją Babę na kurs WSPD Pawła Droździaka, i powiem szczerze, że utrzymać w jednym miejscu czy położyć na podłogę jej nie idzie... A na dodatek kolana jej zaczęły pracować w kierunku krocza, co mi się średnio podoba :-? Ale nie dałbym jej specjalnie dużych szans w regularnym sparringu.
Napisano Ponad rok temu
- fizycznie:
1. sa slabsze
2. sa mniejsze
3. maja bardziej delikatna konstrukcje
- psychicznie:
1. nie maja genetycznego kodu walki na piesci (za to walke przez intrygi to tak :-) )
2. nie maja determinacji - dopuki sie nie wkurza...
3. jak sie wkurza, to nie mysla racjonalnie tylko wala na oslep
4. ogolnie nie sa odporne na strach - w sytuacji stresowej strach je paralizuje
Jesli chodzi o sparing - calkiem niezle sie z "babbkka klepie" - masz swiadomosc ze i tak i tak nic nie wskora, jak cie trafi to przezyjesz :-)
Tak powaznie to kobiety poprostu nie sa stworzone do walki.
Byla taka teoria z lancuchem i kuchnia, ale nie chce sie narazic wiec cicho bede... :-D
Kobieta wzasadzie powinna bazowac na sojej przewadze inteligencji emocjonalnej.
Poza tym nie tak trudno faceta oglupic :-)
Chyba skoncze bo duzo wyszlo
Napisano Ponad rok temu
Natomiast jak juz sa w miare zaawansowane, to sie nawalaja niezle i na zimno ci przykrecaja z calej sily ile wlezie - biorac poprawke ze skoro jestes facet to i tak to przetrzymasz, co NIE jest prawda
Ostatnio Maya zapisala sie na judo...w dodatku, ma instruktora starej szkoly, co nie tylko zaczynal kiedy judo mialo jeszcze techniki z JJ, ale 50% czasu poswieca na walke w parterze.
Juz widze ze zaczynam sobie nie dawac rady, O RANY !!! co to bedzie za pare miesiecy 8) Cholera, nie widze u niej slabych punktow...
Napisano Ponad rok temu
> Tak powaznie to kobiety poprostu nie sa stworzone do walki.
> Byla taka teoria z lancuchem i kuchnia, ale nie chce sie narazic wiec
> cicho bede... :-D
Rzecz jest wazna i warto o niej pogadac, bo istnieje sporo przesadow na ten temat ktore ostatnio nawet sa podawane w pseudonaukowym sosie i t calkiem powazni i inteligentni ludzie sie zalapuja na to.
Z kobieca agresja to jest tak, ze jak slyszysz od urodzenia, ze nie jestes do czegos stworzony i ze Ci nie wypada chocby myslec o tym, to logiczne, ze nie bedziesz w tym dobry. Czlowiek chce byc w tym dobry za co moze zostac pochwalony, a nie w tym, za co bedac dobrym moze zostac wysmiany albo uznany za dziwadlo. Nawet jak Ci pojdzie dobrze w czyms, czego od Ciebie nikt nie oczekuje, to sie bedziesz z tym czul jakos niezrecznie i ten wlasnie efekt dziala u kobiet. Jest to dokladnie tak jakby Ciebie ktos chwalil za to, ze masz piekne dlugie rzesy i zgrabne nogi. Wielu facetow mogloby sie wrecz obrazic za takie stwierdzenie, nie?
Nie lokujesz swojej ambicji w sprawach, ktore Ci przekazywano od urodzenia jako dla Ciebie nieodpowiednie czy wrecz kompromitujace.
Stad faktycznie kobiety na poczatku zgrywaja sie na treningach na totalna nieporadnosc. Po prostu wiedza, ze taka metoda zapewni im wiecej akceptacji otoczenia niz jawna agresywnosc. Dopiero jak sie oswoja z rola, to sie troche zmienia. Dlatego bardzo duzo sensu maja treningi grup wylacznie kobiecych, nawet w ogole bez mezczyzn na sali, albo z mezczyzna ktory zbyt duzo sie nie udziela i nie wystepuje jako autorytet.
Zachowanie kobiet w takich grupach zmienia sie totalnie.
Natomiast jesli chodzi o geny i wrodzona zdolnosc psychiczna kobiet do walki i samoobrony, to z punktu widzenia etologii nie ma podstaw zeby twierdzic, ze kobiety roznia sie od mezczyzn na niekorzysc. Nawet przeciwnie.
Nie ma w przyrodzie gatunku, w ktorym zaatakowana przez drapieznika samica broni sie mniej zazarcie niz samiec. Ludzie sa natomiast jedynym gatunkiem, ktory wychowujac mlode aktywnie zacheca samce do konkurencyjnosci i jednoczesnie aktywnie zniecheca do niej samice.
Stad tylko u ludzi widac tu wyrazna roznice.
U wiekszosci ssakow jest tak, ze samce walcza s p o r t o w o o akceptacje samic. Nie tocza wtedy w a l k i r e a l n e j, tylko tocza rytualne przepychanki z porykiwaniem, w ktorych w pewnym momencie jeden sie poddaje i w tym momencie agresja konkurenta sie konczy. To nie jest walka, tylko rytual godowy ktorego gotowe sekwencje zachowan sa uruchamiane przez testosteron. Samice tego rzeczywiscie nie maja, ale
to co testosteron uruchamia, to nie jest agresja typu "killer instinct" tylko sklonnosc do popisow. Testosteron to co robi, to naklania samca - na przyklad mezczyzne - do zwracania na siebie uwagi samic. Do popisow.
Popisow, bo on po prostu samca nakreca seksualnie i samiec musi wtedy cos wykombinowac, zeby te samice podejsc.
Te popisy faktycznie moga, ale wcale nie musza byc realizowane w formie fizycznych atakow na inne samce. To zalezy po pierwsze od gatunku (niektore gatunki tak maja, ze jak samcowi dasz testosteon, to on tanczy, a nie sie bije, albo stuka sobie w klate) a po drugie od tego czegbo sie ten samiec wyuczy. Forma popisow jest rozna u roznych gatunkow
i takze zroznicowana u roznych naczelnych. Wcale nie zawsze jest to fizyczna walka i nie ma dowodow na to, ze homo sapiens ma wrodzona sklonnosc akurat do atakowania fizycznego pod wplywem testosteronu.
Co zas do samic, to u wszystkich gatunkow ssakow walcza one w
trzech przypadkach - w obronie przed drapieznikiem, w obronie mlodych i podczas polowania. Kazdy z tych wypadkow jest walka na smierc i zycie a nie walka popisowa i wlasnie do takiej walki - bez ograniczen - jest dostosowana biochemia i system nerwowy samic. Takze kobiet.
Facet walczy z powodu ambicji i walczy tak, zeby go doceniono, zas kobieta walczy kiedy ja zmusisz i walczy po to, zeby przezyc.
Istnieje sporo obserwacji na temat kobiecych wiezien, zachowan kobiet w obozach koncentracyjnych i w innych tego typu sytuacjach i wynika z nich wlasnie to, ze roznica pomiedzy kobietami a mezczyznami polega wlasnie na braku hamulca agresji u kobiet.
Co do reaktywnosci to roznic w systemie nerwowym pomiedzy kobietami a mezczyznami zadnych nie stwierdzono. Stwierdzono natomiast bardzo wyrazne roznice w opisach wlasnych reakcji na bodziec. Na przyklad zakladasz badanemu sluchawki i przez kilka minut ten ktos sie nudzi. W pewnym momencie bez ostrzezenia w sluchawkach dostaje bardzo glosny, ostry dzwiek. Jednoczesnie bada sie reakcje fizjologiczna na ten bodziec. Jej sile. Sila reakcji fizjologicznej u kobiet i mezczyzn jest identyczna, natomiast roznica pojawia sie w reakcji prezentowanej na zewnatrz. Kobiety poproszone o okreslenie jak bardzo sie przestraszyly wskazywaly na 10 stopniowej skali zwykle nie mniej niz 7. Praktycznie zaden mezczyzna nie dochodzi do szostki. Mimo to wszelkie fizjologiczne pomiary reakcji organizmu wskazuja, ze szok systemu nerwowego jest ten sam. Kobiety opisujac swoj pzestrach z emfaza przesadzaja bo to pozwala im zwrocic na siebie uwage, natomiast mezczyzni sie do reakcji lekowej nie przyznaja, bo sie boja, ze ona ich skompromituje.
Natomiast sama reakcja jest na poziomie fizjologii identyczna.
Roznice polegaja na wyuczonej roli, nie na wrodzonych predyspozycjach. Co warto wiedziec, bo tego co wrodzone sie nie przeskoczy a wyuczone role mozna zamienic na inne wyuczone role.
Pawel Drozdziak
Napisano Ponad rok temu
Bardzo ładnie to wytłumaczyłeś na tych samcach i samicach...
O modliszcze zapomniałeś, a ona zjada nawet samców...
Pozdrawiam
Napisano Ponad rok temu
Muszę przyznać, że jestem naiwnym człowiekiem i kupuję wszystkie opowieści o tym kursie dla kobiet, gdy jakaś panna pyta, co powinna ćwiczyć, żeby móc się obronić, mówię wprost, że przede wszystkim trzeba pracować nad psyche i pójśc na taki kurs. Później dopiero można myśleć o sztukach walki. Ale oczywiście nie każda dziewczyna się do tego przekonuję, więc mam pytanie. Co można zrobić na zwykłym treningu (ćwiczę aikido, ale mam pojęcie o innych SW), żeby dziewczynom pomóc?
Pozdr.
Napisano Ponad rok temu
Co można zrobić na zwykłym treningu (ćwiczę aikido, ale mam pojęcie o innych SW), żeby dziewczynom pomóc?
Pozdr.
na treningu aikido??????????? zeby im pomoc?
chyba tylko to kocham . Zadna dziewczyna nie przychodzi na aikido zeby sie naprawde nauczyc bronic. Jakby im cos naprawde pokazac, ucieklyby z krzykiem.
Napisano Ponad rok temu
>Co można zrobić na zwykłym treningu (ćwiczę aikido, ale mam pojęcie o >innych SW), żeby dziewczynom pomóc?
w oparciu o typowe techniki aikido czy tradycyjnego ju-jitsu, tj. wyjscia z roznych uchwytow za nadgarstki itd. to jest raczej ciezka sprawa, zeby nie powiedziec szczerze tego co mysle, czyli ze beznadziejna.
Tego rodzaju techniki i w ogole wdrukowywanie tej idei "zejdz z linii ataku" maja tylko takie dzialanie, ze wzmacniaja lek przed realna konfrontacja.
Jesli moge cos radzic, to zaczalbym od tego, ze zrobilbym rozeznanie w klubie ile jest dziewczyn zainteresowanych nauka praktycznej ulicznej samoobrony. Spytac, czy one w ogole tego chca. Gdyby faktycznie byla taka grupa zlozona z, powiedzmy, wiecej niz pieciu kobiet, to nalezy po prostu zorganizowac sale na godzinke w tygodniu z udzialem dwu, moze trzech zaawansowanych dziewczyn i maksymalnie dwu p o z y t y w n i e
n a s t a w i o n y c h facetow, ale wylacznie jako misiow manekinowych.
W zadnym razie nie jako prowadzacych. A najlepiej, jesli na pierwszym spotkaniu bylyby w ogole same kobiety.
Ubrac sie w normalne ciuchy, usiasc w kolku i opowiedziec sobie o tym, co sie komu przydarzylo w realnym swiecie. Sprobowac to odtworzyc i zastanowic sie wspolnie co mozna bylo w tej sytuacji zrobic. Odegrac scenke. O wszelkich wyuczonych technikach, nazwach czy koncepcjach typu "centrum" "linia centralna" "plaszczyzna ciecia" itd. zapomniec i probowac znalezc wlasne, intuicyjne rozwiazania. I niech same dziewczyny z czasem dopracuja sie w ten sposob wlasnych technik stosownych do takiego sposobu ataku jakiego sie najbardziej faktycznie boja. TRening okreslonej sztuki walki zawsze powoduje, ze obraz realnego starcia jest wypaczony przez wyobrazenia wziete z konwencji danej MA. I to jest spory problem na poczatku. Dlatego nalezy przyjac zasade, ze nie stosujemy tego, co znamy albo stosujemy to tylko w ograniczonym zakresie. To jest trudne ale jest to fajna zabawa jesli sie czlowiek rozkreci.
Jest pewien specyficzny typ ludzi cwiczacych ktorzy przychodza na sale i cwicza tylko wtedy, kiedy beda mogli pasc na morde przed jakims autorytetem na rozpoczecie i przed tym samym na zakonczenie zajec.
Miszcz jest niezbedny ktory powie nam, co mamy robic.
Jesli dziewczyny z takiej grupy naleza do tego typu, to grupa szybko sie rozpadnie. Ale jesli sa naprawde zainteresowane znalezieniem rozwiazania, to po pol roku, moze po roku naucza sie jak trenowac, zeby sie czuc bezpiecznie. Najwazniejsze, zeby decydujacego glosu nie mieli mezczyzni. Jesli to jest na zasadzie, ze facet mowi im co maja robic to w jakims sensie napad juz sie odbyl ;-) )
Dokladnie w taki sposob powstalo WenDo. Ktore moim zdaniem akurat
nie jest najlepsza mozliwa opcja, ale pewno lepsza niz wszystko to, co dziewczyna moze znalezc w typowych klubach sztuk walki. W razie jakby Wam sie cos takiego zaczelo tworzyc, to chetnie wymienimy sie doswiadczeniami.
Pawel Drozdziak
Napisano Ponad rok temu
Masz racje - to duza roznica.
Pawle - sporo racji - jednak przy reklamie swojego systemu nie dyskryminuj (choc przyanac musze bardzo subtelnie!) innych.
Napisano Ponad rok temu
[quote name="Mr Smail"]Tak tak Grey, lepiej byc porównanym do małpy czy szczura, niż do np konika polnego.
Masz racje - to duza roznica.
no coz, ludziom sa wlasciwe pewne zachowania i schematy myslowe odziedziczone po swiecie zwierzecym i znajomosc tych rzeczy moze byc w pewnych sytuacjach przydatna. Na przyklad w stresie jestesmy odporniejsi na bol, inaczej reagujemy na glos piskliwy a inaczej na niskie warczenie, kiedy chcemy kogos przestraszyc staramy sie wydac wieksi, kiedy sie kogos boimy, to spuszczamy oczy...duzo tego jest.
Cala wielka wiedza ktora nasze komorki gromadza od czasow dinozaurow. Ci ktorzy tej wiedzy nie mieli sa juz nieobecni, wiec byla ona wartosciowa i sprawdzala sie.
Tu nie chodzi o to, zeby sie stac zwierzakiem w tym pejoratywnym sensie ktory temu slowu przypisujemy, tylko zeby wykorzystac najlepsze narzedzia jakimi dysponujemy do tego, zeby na przyklad dziewczyna Twoja albo moja mogla sie poczuc nieco bezpieczniej. George Sand powiedziala kiedys "chcialabym kiedys wyjsc z domu i godzinami sama walesac sie po miescie bez celu". Bardzo ludzkie, nie?
:-)
Pawel Drozdziak
Napisano Ponad rok temu
[quote name="budo_Pawel Drozdziak"]
no coz, ludziom sa wlasciwe pewne zachowania i schematy myslowe odziedziczone po swiecie zwierzecym i znajomosc tych rzeczy moze byc w
Pawel, to co pisales jest bardzo ciekawe. Mam tu na mysli, ze reakcja na impuls byla podobna u M i K.
Dlaczego zaangazowales sie tylko w samoobrone kobiet?
Mozliwe, ze i my mezczyzni mamy wdrukowane blokady przed pelnym uzyciem swoich umiejetnosci. Czesto chlopaki mowili mi, ze w sytuacji stresowej czuli sie spieci czy bali sie.
NIgdy nie mialem sytuacji, aby ktos mnie napadl. No, w jednej takiej sytuacji poradzilem sobie bez walki.
Ale nie wiem co by sie stalo, gdybym stanal oko w oko z bandyta. Moze potrzebowalbym treningu z opancerzonym instruktorem?
pozdrawiam
Silvio
PS. Widzialem Cie dzisiaj w Rowerze. Dobrze wypadles, gratulacje!
Napisano Ponad rok temu
>Dlaczego zaangazowales sie tylko w samoobrone kobiet?
nie tylko. Prowadze zajecia "normalnego" typu. Opis jest na
>Mozliwe, ze i my mezczyzni mamy wdrukowane blokady przed pelnym >uzyciem swoich umiejetnosci. Czesto chlopaki mowili mi, ze w sytuacji >stresowej czuli sie spieci czy bali sie.
wiesz, my te zajecia dla dziewczyn wymyslilismy dlatego, ze one bardziej jednak tego potrzebuja niz my. Mniej wiecej na drugich, albo trzecich zajeciach wynika zawsze takie pytanie do grupy - kiedy sie ostatni raz czulas zagrozona? Dziewczyny odpowiadaja cos w stylu "wczoraj", "trzy dni temu" itd. Naprawde duzo czesciej niz mezczyzni. W sumie nigdy nie mialem takiego doznania, zebym sie bal wyjsc na ulice sam w jakiejkolwiek dzielnicy czy o ktorejkowiek godzinie. Potrzebuje wyjsc to wychodze. U dziewczyn obawa przed takim wyjsciem z domu to norma. Troche to pewnie dlatego, ze sa od malego straszone ale troche
dlatego, ze faktycznie widok samotnej kobiety wchodzacej na przyklad do baru niektorych kolesi prowokuje natychmiast do dzialania.
Facet moze sie uczyc bo go sztuka walki po prostu fascynuje jako taka. Kobieta uczy sie, bo nie ma innego wyjscia.
Poza tym my tam nie uczymy tylko obrony przed fizycznym napadem. Notorycznie wynikaja takie tematy, ze na przyklad dziewczyna pracuje jako sekretarka od 9 do 17.30 i placa jej na reke 750 zlotych, a jak prosi o podwyzke, to sie pytaja czy maz nie zarabia. Tak jakby dziewczyna z zalozenia pracowala po to, zeby miec na kieszonkowe. Jak sie nauczy z takim szefostwem rozmawiac, to zupelnie inaczej pozniej czlowiek sie czuje. Poprawa jakosci zycia po prostu :-)
>PS. Widzialem Cie dzisiaj w Rowerze. Dobrze wypadles, gratulacje!
dzieki.
Pawel Drozdziak
Napisano Ponad rok temu
Nasze kochane kobiety sa stworzone do przyjmowania kwiatkow , chodzenia na spacery , no moze do deklamacji Haiku , ale nie do walki.
zostawcie to facetom , niech was bronia , a jezli juz musicie , to chodzcie do tych sekcji gdzie mnie nie ma.
Napisano Ponad rok temu
Co ja zauwazylem , ja po prostu nie moge ani cwiczyc ani walczyc z kobietami.
Nasze kochane kobiety sa stworzone do przyjmowania kwiatkow , chodzenia na spacery , no moze do deklamacji Haiku , ale nie do walki.
:-)
Punkt widzenia zalezy od miejsca siedzenia. Moze to w Tobie jest
problem, nie w tych dziewczynach?
Bo pomyslalem sobie, ze moze to Ty "nie jestes stworzony" zeby z kobietami cwiczyc, bo wolalbys
z nimi chodzic na spacery, czytac Haiku, kwiatki dawac...Normalna
niby sprawa, ale warto wiedziec czy to jest w Twojej glowie czy w ich glowach :-)
Wiesz, jak ja na przyklad chce z babka cwiczyc a ona mi daje do zrozumienia, ze wolalaby isc na spacer, albo zebym jej dal kwiatki, to tez sie nie skupie przeciez na trenowaniu i tez pewnie na spacerze sie skonczy.
Ale gdyby po tym spacerze ktoras mnie podsumowala, ze ze mna to tylko
kwiatki i Haiku, to chyba nie poczulbym sie najlepiej, choc niby chcialem
dobrze, bo przeciez poszedlem za jej, chocby i niewyrazona wprost sugestia...
Probuje powiedziec, ze nasze zachowanie w duzej mierze zalezy od
tego, jak nas inni traktuja. Spelniamy oczekiwania otoczenia, ktore nam
jak to Gombrowicz okreslal "Gembe przyprawia". Jesli panna przychodzi do Ciebie jako zupelnie
zielona uczennica, Ty jestes dla niej autorytetem, wokol jest kupa facetow
z ktorych kazdy dlugo juz cwiczy i sie zna na tym co robi a ona sie nie zna nic a nic to
taka panna po prostu przejmuje Twoja wobec niej postawe. Jesli traktujesz ja jak maskotke do pojscia na spacer, to ona moze latwo wejsc
w taka role i zaczac sie zgrywac na taka wlasnie cipcie, bo czuje ze
istotne dla niej osoby tego wlasnie od niej oczekuja.
Niby techniki jej pokazujesz jak kazdemu, ale klimacik sie wytwarza taki, ze ona jakos naturalnie wchodzi w te role "spacerowa". Co potwierdza zasadnosc Twoich poczatkowych zalozen i nastepna dziewczyna ktora sie
w klubie pojawi ma jeszcze mniejsze szanse niz ta pierwsza.
Obserwowalem kiedys taki kurs samoobrony dla agentow ochrony i
tam wlasnie odbywalo sie cos takiego. Instruktor pokazywal dziewczynom
techniki, ale podchodzil do nich w taki szczegolny sposob, ze nie bylo
zadnej mozliwosci, zeby one to zrobily porzadnie. I faktycznie nie robily.
W ogole caly ten kurs byl beznadziejny, na zasadzie "jak on Cie chwyci
za reke tak to ty jemu zrob tak i tak" i po takim kursie to ja sam
bym sie chyba najwyzej oduczyl czego sie do tej pory nauczylem, ale juz te panienki to bylo apogeum.
Tyle, ze winna byla ogolna sytuacja. Byly traktowane w zasadzie pozytywnie, bo z sympatia, ale wlasnie tak na zasadzie "idz sobie lepiej
przypudruj nosek". Od razu na wejsciu bylo jasne, ze nikt tu powaznie nie
bierze pod uwage tego, ze one moglyby sie czegokolwiek naprawde nauczyc. Nikt tego od nich nie wymaga, nie oczekuje i kazde niepowodzenie bedzie skwitowane na zasadzie "a nie mowilem".
>zostawcie to facetom , niech was bronia,
a nie sadzisz, ze w takich sprawach kazdy powinien miec prawo do
wlasnego wyboru? Ja bym sie troche dziwnie poczul, jakby mi ktos
powiedzial "zostaw sztuki walki bo sie i tak do tego nie nadajesz, niech
cie broni policja".
> a jezli juz musicie , to chodzcie do tych sekcji gdzie mnie nie ma.
no i ta wypowiedz jest faktycznie bardzo silnym argumentem za
tworzeniem zenskich klubow :-) Faktem jest, ze cwiczenie z kobieta
nie daje szansy wyprobowania techniki na kims ciezszym. To jest
konkretny argument przeciwko takim klubom. Ale tez faktem jest, ze jak dziewczyny nie slysza takich rzeczy jak powyzsza, to jakos
duzo szybciej sie ucza.
Pawel Drozdziak
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Mam nadzieję, że pozostaniesz z nami do końca!
Użytkownicy przeglądający ten temat: 1
0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych
3 następnych tematów
-
kobieta vs. kobieta
- Ponad rok temu
-
Obrona kobiety
- Ponad rok temu
-
Karate & samoobrona? Hmm...
- Ponad rok temu