Ach Szczepan z Kanady do USA nie daleko i mam pytanie widziales kiedyx live Koichi Tohej?
Co sondzisz o nim ?
Prawda to ze osral Aikido - te Aikido po smierci Ueshib´y?
Pozdrowienia Julineczek
Niedaleko, czy myslisz jak z Montrealu do LA?
To tyle co bym lecial do Paryza...heh
K.Tohei juz od ladnych paru lat nie daje stazy w ogole, zreszta od kiedy mial wypadek samochodowy to nauczal tylko cwiczenia Ki i Kiatsu (masaz za pomoca Ki). Mysmy przyjechali do Kanady w 1995 roku, co jest zdecydwanie za pozno zeby go tu spotkac i nawet te jego Ki z nim pocwiczyc.
Co o nim sadze? Mysle ze jako czlowiek to jest gosciu bardzo zgorzknialy. Tak przynajmniej wynika z jego wywiadow.
Co do jego osobistego poziomu aikido to tylko widzialem na video - chyba byl pierwszym co umial choc troche wytlumaczyc technicznie tak aby techniki jakos tam dzialaly, wiec z jednej strony niezly instruktor. Ale cwiczylem tez z 2 ludzmi z jego federacji (mieli 2 dana, no, kazdy oddzielnie, nie razem............hehe) obaj probowali sztywnoscia miesni nadrabiac braki techniczne jak przestalem im pomagac robic techniki :wink:
Tak ze nie wydaje mi sie ze ten system ktory Tochei opracowal wyksztalca rzeczywiscie ta slynna Ki. U nich w Ki Society to 90% czasu na treningu to gadanie (instruktor gada a reszta siedzi wokol i slucha) a reszta to niemrawe cwiczenie, gdzie uke nie tylko nie oporuje, ale z gory ma ogrywac okreslona role jak w teatrze.
Wg mnie (ale moge sie mocno mylic!) musi byc interakcja pomiedzy cwiczacymi, obaj musza byc aktywni (np zakladanie kontrtechnik jak sie da, czy kontry na kontre, plynne przechodzenie pomiedzy technikami....itd) zeby cokolwiek rozwinac.
Ale w szkolach koryu tak nie ma, robi sie jedna technike i musi ona byc konczaca.Moze wywodzi sie to w pol bitew w sredniowieczu, kto wie? Tutaj akurat aikido odziedziczylo ten aspekt "metodologii nauczania" (bo tak wlasciwie, to nie bylo zadnej metodologii ) z Daito ryu. Poniewaz jednak celem technik w aikido nie jest "skonczyc" przeciwnika, to istnieje niezly paradox, bo cel zostal zmieniony, a srodki treningowe nie
Z 3 strony, to co robil Tohei to jest odbicie jego osobowosci + cwiczenia z sekty Tempukai ktore mialy zastapic wierzenia i magie szamanska Shintoizmu sekty Omoto. Nie widac prawie tam wplywu Daito ryu, ktore przeciez technicznie jest podwalina aikido. A dokladnie, to widac tylko techniki w wersji URA, czyli zejscie z linii, akceptacja ataku i obrot. Techniki w wersji OMOTE czyli wejscia bezposrednie w atak sa troche rozlazle i pozbawione "pieprzu" - czyli skladnikow z ktorych sklada sie efektywnosc (tutaj zbyt dluga lista....)
Co do jego rozlamu z Aikikai, to bylo to nieuchronne. Kisshomaru, czyli syn Dziadka do piet mu nie dorastal pod kazdym wzgledem, wiec tak wlasciwie to Tochei powinien byc Doshu. No ale wiesz jak to jest u Japoncow...przekaz zostaje w rodzinie, te sprawy...Poza tym, wiekszosc starych instruktorow byla z jednej strony zazdrosna o pozycje i umiejetnosci Tochei'a, a z drugiej strony wszyscy go uwielbiali, gosciu mial i charakterek i charyzme. Wiec sie zjednoczyli z Synem i nastapila nierownowaga polityczna. Takie gowniarskie zagrywki.
Jak juz dorosli, to pewnie wszyscy zalowali, ale nie da sie juz tego odkrecic tak latwo.