Wpadł mi w ręce jakiś czas temu, tani jak mój bełkot/ mam tą świadomość, wcale się nie starałem, przyznaję- sorry

/ film o majstrach z Okinawy. Mocno leciwy już Seikichi UEHARA 10 dan Motobu Ryu /na pierwszy rzut oka i nie tylko, podobne rozwiązania jak w aikido/zadał sobie odrobinę trudu by naświetlić ścisłe wręcz relacje między tym co robi, a... kobiecym tańcem. Więc ja maluczki pomyślałem sobie, że mimo swojego młodego wieku, niewielkiej praktyki w SW ale za to z samczą chęcią do bycia macho-menem

, zwyciężającym w randori zaciętych napastników, mógłbym również się nad tym trochę zastanowić. Stąd moja postawa, broniąca tego typu kontaktów, poza tym to również pole do popisu dla nauczycieli aikido, mających możliwość zaciekawić swoim dorobkiem np. artystów . Ponadto naśladowcy filipińskich machaczy kijami wykorzystują tego typu relacje i nie tylko oni, dlaczego więc nie my? Poza tym taniec, czy inna prezentacja artystyczna pozwala nam się otworzyć, oswoić się i kontrolować nasze emocje co z punktu widzenia SW wydawać się może interesujące.
Gratuluję postępów.
Z poważaniem Marilyn
[/quote]