Skoro są argumenty przeciwko Twoim argumentom, to znaczy, że można Twoją metodę odrzucić i stosować inną. I nie wzruszam się, bo to już mam za sobą. Zakładam, że to co napisałeś napisałeś o mnie, ale niech Ci będzie. Możesz przecież tak myśleć.Risk
To co piszesz to bicie piany, kontrargumenty na argumenty itd. Pisząc swój post przewidywałem
O tym, że mnie źle zrozumiałeś świadczy fakt, że patrzysz przez pryzmat kt i sądzisz, że mam pretensje do egzaminatora o nieistotne techniczne szczegóły. Pomijając fakt, że egzamin polega także na sprawdzeniu pewnych szczegółów, to ja jednak czepiam się podstaw. I to podstaw podstaw. Widzę kiedy egzaminator nie wie jak rozwija się dynamikę ciała, kiedy nie wie co to w ogóle jest dynamika, kiedy nie rozumie pojęcia energia i nie wie co to znaczy użyć siły. Kiedy mówi, że przyspieszenie jest czynnikiem istotniejszym niż prędkość, kiedy czerpie energię z podłogi itd, itp. Jeżeli egzamin polega na czymś więcej niż sama tylko walka to egzaminator musi takie rzeczy wiedzieć, a widzę niejednokrotnie, że nie wie. Gdybyśmy oceniali tylko walkę to egzaminator byłby potrzebny tylko do wydania komendy "start".
Kryteria egzaminacyjne powinny być w organizacji ustalone, a instruktorzy powinni się szkolić w standardach organizacji. I wtedy, moim zdaniem, każdy instruktor niech sobie egzaminuje swoich uczniów. Jedynie wyższe stopnie uczniowskie i mistrzowskie niech będą weryfikowane przez "obcych". Tam już postęp jest mniej istotny, bo chodzi o osiągnięty poziom.
Podsumowując, wiedz, że nie czepiam się Twojego zdania w tym temacie. Przedstawiam swój punkt widzenia poparty 15 latami egzaminowania na różnych szczeblach, w różnych dziedzinach. I przy nich wszystkich to karate jest pierdółką.