Zdaje sobie sprawe, ze dla wiekszosci mlodych aikidokow, cokolwiek co dotyczy uczniow Dziadka, to sa legendy, bo nie mieli mozliwosci cwiczenia z nimi. Cale szczescie ze istnieja zdjecia i jakies video, bo zaczeliby watpic ze oni w ogole istnieli
No coz, nic na to nie mozna poradzic.
można Szczepan, właśnie dlatego oglądamy wideo :-)
Co do video, w zadnym stopniu nie zastapi bezposredniego kontaktu, wiec opinie wyrobione tylko oparciu o video maja wartosc dosc ograniczona.
prawda to, ale jak sam napisałeś wyżej, dobrze że są jakieś wideo...
jestem świadom ulomności tego przekazu, ale też pewne aspekty da się wyczytać, bez przesady w drugą stronę...
Napisalem ze uke musi sie dostosowac w nastepujacym sensie - w znakomitej wiekszosci obecnie uke sie do niczego nie musi dostosowywac bo ma calkowita swobode reakcji. Ludzie robia dzwignie na niby i rzuty na niby. Wiec uke skacze kiedy i jak chce. W przypadku Arikawa sensei to bylo niemozliwe, sensei fizycznie decydowal co sie dzieje z uke. Uke nie mogl reagowac wg schematow do jakich sie przyzwyczail gdzie indziej. Sensei nie dawal uke zadnego luzu.
to ciekawe co napisales, zastanawia mnie tylko (przez to wideo znowu) czy to nie wskutek patalachow uke, bo na wideo tacy uke wlasnie biegają. Mówiąc inaczej, czy ten cały etos nie dlatego że uke marni i jak już poczuli coś tam troszkę mocniej niż standrt to pieśni pochwalne śpiewają...
Inna ciekawa historia, to to ze atakujac go nie mozna bylo wyczuc czy zobaczyc jakich specjalnych, nadzwyczajnych szczegolow technicznych, naprezania miesni itd.... Np robiac kokyunage z ataku morote dori po prostu podnosil reke do gory i ja opuszczal, uke musial leciec. Wlasnie w takim sensie jego techniki byly uproszczone maxymalnie, oczyszczone z jakiegokolwiek manieryzmu.
tutaj sprawę widze tak, że chyba większość shihanów tak ma, zwłaszcza kiedy uke są niżsi stażem, powiedzmy do 3 dan, wtedy się wydaje że mistrz nic nie robi a technika działa... często działa dlatego że uke robi wszystko sam o czym nawet nie wie, bo tak zachwycony jest mistrzem
Zeby ni ebyło że się czepiam, poprostu szukam tej wyjątkowości o której piszesz. Niestety nie moge pojechać już na staż i sprawdzić co i jak... Daleki jestem od uniżania wartości czy czegoś podobnego, jednak budowanie wiedzy na podstawie legend, juz mnie tak nie rajcuje, bo w aikido pełno jest legend, a bardzo mało konkretów.
Ba, kiedy dochodzi do konkretów, ciągle słyszę że "to nie jest aikido..."
Praktycznie od poczatku lat 70tych sensei odmowil uczestniczenia w All Japan Aikido Demonstration poniewaz uwazal ze to co tam prezentuja stanowi odejscie od Dziadkowego aikido.
no tutaj prawda jest moim zdaniem trudna do ustalenia... powody mogą być różne, alke w sumie to nie wpływa na temat...
Jednym z zasadniczych elementow ktore zanikaja to niebezpieczenstwo podczas cwiczenia, zamiast tego powstaje falszywe poczucie bezpieczenstwa. Sposob w jaki sensei cwiczyl usuwalo definitywnie te falszywe poczucie bezpieczenstwa.
Tak to prawda, takie fałszywe poczuce bezpieczeństwa w aikido dominuje, ale ja je chyba widzę inaczej niz Ty, bo ja uważam że ono dominuje u tori, ponieważ uke niewiele z siebie dają... być może dlatego że będać tori nie muszą z siebie zbyt wiele dawać... zamknięte koło wzajemnej adoracji nakręcania fałszywego poczucia bezpieczeństwa... Tutaj Arikawa sensei byc może znalazł receptę, uke traktował poważnie i robil powaznie (mocno) techniki, oka ale niestety (na filmach) nie widac zeby uke to odwzajemniali.. moim zdaniem nadal nie traktuja powaznie Sensei i atakuja bez sesnu, co w polaczeniu z jego solidnymi technikami daje efekt jaki daje - czyli to od czego zaczalem ta dyskusje.
Ale dziękuje za to że podjąłeś temat, bo odkryłem że to wcale nie od Arikawa sensei zależy jak wygląda jego aikido, i byc może miał świetną koncepcję , tylko był z nią sam... zwłaszcza jeśli na stażach był bez swoich uke, co niby bardzo dobrze o nim świadczy, ale utrudnia bardzo pracę i przekazanie tego co możliwe że chciał przekazać...