U nas brzuchaci mistrzowie rzeczywiście rządzą na tle innych SW. Ale to dlatego że nie mamy zawodów, nie ma więc dodatkowej motywacji, którą posiadają osoby trenujące sporty walki (nawet Ci trenujący amatorsko a nie zawodowo).Widać to chociażby po liczbie brzuchatych mistrzów (brzuchatość rośnie wraz z liczbą danów ).
Tam są kategorie wagowe i każdy kto się czuje najlepiej w określonej, ten trenuje systematycznie i stara się trzymać w miarę odpowiednią dietę by nie "awansować" wyżej i wśród tych cięższych być tym najlżejszym.
A u nas niby jaka jest motywacja żeby trzymać wagę i kondycję, egzaminy? nie wiem jak u Was w innych stylach, ale u mnie w Yoshinkanie egzaminy na daniki w ogóle nie są wymagające kondycyjnie niestety.
Ja bym się zgodził z tym co pisze Szczepan, może hormony, może uwarunkowania genetyczne.Mysle ze tendencja zwiekszania sie brzucha w miare starzenia sie istnieje. Byc moze jest to calkiem naturalny fizjologiczny proces zwiazany ze zmiana gospodarki hormonalnej.
Kilka tygodni temu oglądałem retransmisję gali MMA w Rosji. W walc wieczoru walczył Fedor z jakimś Amerykaninem. I o ile Fedor z tego co pamiętam to kaloryferka na brzuszku nigdy nie miał, tak podczas tej walki brzuszek mu się troszkę "wylewał" poza spodenki. A nikt mi nie napisze że nasi mistrzowie trenują intensywniej, bądź trzymają dietę żywieniową lepszą od niego. Wiek na pewno robi swoje. A tak swoją droga to warto sobie spróbować wybrazić tych "brzuchatych" mistrzów w sytuacji gdyby w ogóle nie trenowali Aiki ;-)
A idąc w kierunku Freuda, to warto podkreślić też że ci brzuchaci z wyższymi danikami są już w związku małżeńskim, więc kolejny powód coby dbać o siebie odpada