Jeszcze raz przytoczę linka do świetnego artykułu Rory Millera na ten temat: [link widoczny dla zalogowanych Użytkowników] Przy takim rodzaju ataku nie ma miejsca na uniki, pracę ciałem czy nogami, jedynym cieniem szansy na przetrwanie jest gwałtowny kontratak.
Sluchaj, nie obraz sie, ja naprawde przeczytalem wszystko co wyszlo Millera (lacznie ze ksryptami dla filmowcow)
Miller sprzedaje pewien image siebie i swoje seminaria - np. z reka na sercu uwazam ze boks odpowiada doskolale na wszystkie 4 punkty Millera. (lepiej niz tzw. kombaty, chyba ze wiesz np. jak przecwiczyc tzw shreddera na zywym nieoporujacym przeciwniku).
W niespodziewanym ataku po 1 trafieniu wchodzisz w autopilota i robisz to co cwiczysz - zgodzimy sie - i kupe sportow walki ma tu bardzo dobra odpowiedz przecwiczona do bolu, np w boksie przypuszczalnie postawisz garde i pierdolniesz lewy prawy lewy. (ja bylem w takiej sytuacji i dokladnie to zrobilem zaczynajac od prawego bo wole bic jab z silniejszej reki). Judoka odruchowo chwyci za chabety i jebnie o ziemie. Nawet jak sie bawilem w chen taiji i facet nagle mi na kolege wyskoczyl to go odruchowo podcialem i powalilem. Mam kolege co po yoshinkan aikido wyszedl 2 razy obronnie z ataku nozem (on sciaga oszolomow).
to ze w nieszczesnym karate czasem pokutuje ten kihon z krok w tyl gedan barai krok w przod tsuki - to nie znaczy ze nic innego nie istnieje.
Podusmowujac, naprawde moge sie spierac ze sporty walki moga dac duzo wiecej podstaw do ulicy niz niektore kombaty i da sie je lepiej wbudowac w tzw. normalne zycie, cwicac sobie majac z tego przyjemnosc i nie popadajac w fazy skanowania kazdego zula na ulicy jako zagrozenia.