Właśnie zrobiłem 30 pompek, żeby dowieść sobie, że jestem merytorycznie przygotowany do dyskusji, a teraz to! No ja pierdolę! ;-)Od lat uwazam, ze nie warto schodzic do parteru, zeby zrobic mniej niz 50 ugiec.
Crossfit, Tae Bo, Zumba... wszystko to są brandy. Miałem kiedyś taką robotę, że pisałem teksty reklamowe. Jak się pisze pod gimnastykę, to musisz spełnić trzy priorytety:
1. Odłowić właściwych ludzi bo stara tłusta baba nie pójdzie na "kick-box-fitness", a cherlawy koleś o zaburzonej samoocenie nie pójdzie na "rachityk-drept", mimo że ćwiczenia mogą być dokładnie te same. Dlatego w tekście do starej baby piszesz o niwelowaniu bólów w stawach, a cherlakowi o sztukach walki. Głupim białym laskom machasz przed twarzą perspektywą murzyńskiego fiuta, a głupim czarnym laskom powrotem do korzeni
2. Jak opisujesz produkt, to musisz się wydać profesjonalny, przy czym jest tu kilka sztuczek, o których należy pamiętać. Na przykład:
- trzeba wprowadzać specyficzne słownictwo ale takie, które nie może posłużyć zdyskredytowaniu brandu, tj. np. wprowadzasz własne koncepcje sprawności, własne definicje ogólnie znanych terminów. Wtedy jak ktoś publicznie krytykuje wartość merytoryczną tekstu reklamowego to przedstawiciel handlowy może mu zarzucić, że jest laikiem bo nie zna kluczowych pojęć i publicznie go zdyskredytować.
- trzeba wprowadzać truizmy np. jedz warzywka, prowadź zdrowy tryb życia, nie tyj etc. W ten sposób cały tekst nabiera psychologicznych znamion prawdziwości, a zarazem zaciemniamy sprawę skuteczności tego co kryje się za brandem. Jeśli klient jest potem zadowolony to dzięki brandowi. Jeśli nie jest, to dlatego, że prowadzi niewłaściwy tryb życia.
- warto się powoływać na jakąś trudną do zweryfikowania grupę, szczególnie cieszącą się w danej sytuacji autorytetem np. policjantów w Danii albo Zimbabwe. No bo jak tutaj kwestionować taki anegdotyczny dowód skoro nie ma żadnej grupy kontrolnej, a rzekome wyniki treningu są weryfikowane wyłącznie przez pozytywne odczucia? Można śmiało pisać: "Gwarantujemy, że po 4 tygodniach od rozpoczęcia treningów Gayfit TM, u większości klientów nastąpi poprawa możliwości fizycznych i samopoczucia. Albo zwrot pieniędzy". A ciemny lud to kupi! Bo przecież większość ludzi nauczy się tych ćwiczeń, a jako jedyna czynność weryfikująca postęp to są te ćwiczenia, postrzegane przez perspektywę instruktora, który chwali i motywuje ćwiczącego. Poezja!
3. Bodaj najważniejsze jest zadbanie o to, żeby w głowie klienta brand różnił się od takiej samej gimnastyki sprzedawanej tej samej grupie i to na korzyść naszego brandu. Tutaj jest kilka sztuczek np. powoływanie się na jakąś grupę obdarzoną autorytetem. Bierzesz trenerów fitness, którzy promują Twój brand i zadajesz im pytanie: czy Nasz Brand jest najlepszy? A potem piszesz: "90% ankietowanych trenerów fitness stwierdziło, że nasz brand jest najlepszy". Albo chodzisz po lokalach gdzie odbywają się zajęcia i pytasz ludzi jakie fitness uważają za sensowne i piszesz: "80% ankietowanych ćwiczących uważa, że Nasz Brand jest najlepszy". Potem trochę pseudonaukowego bełkotu tłumaczącego dlaczego tak jest i do przodu.
Wszystko to znalazłem, czytając o CrossFit. Potem obejrzałem filmiki z zajęć i nie zobaczyłem nic czego bym nie widział na WF jako dzieciak.
To ja. Nie chodzę na fitness bo wolę być spasły niż spedalony. Ostatnio jestem zresztą na diecie, bo chcę się znaleźć we właściwej kategorii wagowej. Poza tym nic mi nie brakuje. Fitness jest dla ludzi, którym brakuje: albo pasji dla sportu albo siły, żeby oprzeć się presji społecznej, że trzeba być fit albo...Fitness i wszelkie jego odmiany sa dla ludzi ktorzy uciekali z wf, zalatwiali sobie roczne zwolnienia i nie mieli nigdy na to zeby cwiczyc normalny sport w normalnym klubie.