Sedziowanie w karate tradycyjnym.
Napisano Ponad rok temu
i tak sobie myślę,
1. skąd sędziowie wiedzą że technika jest wykonana bez kime? Przecież to bardziej czuc niż widać.
2. ze złym timingiem jak jeszcze dodatkowo musisz kontrolować siłe uderzenia więc timing jest również wirtualny? Jeśli jest rafienie to i timing jest dobry.
3. jest niby zły dystans mimo? a jesli technika weszła?
4. albo, że jest słaba pozycja?jeśli gość po trafieniu ze słabej pozycji został usadzony to o czym tu mówić.
Tak sobie myśle, że zawody w karate tradycyjnymi to jednak spektakl sędziów a nie zawodników.
Napisano Ponad rok temu
Tak sobie oglądam ten link [link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
i tak sobie myślę,
1. skąd sędziowie wiedzą że technika jest wykonana bez kime? Przecież to bardziej czuc niż widać.
2. ze złym timingiem jak jeszcze dodatkowo musisz kontrolować siłe uderzenia więc timing jest również wirtualny? Jeśli jest rafienie to i timing jest dobry.
3. jest niby zły dystans mimo? a jesli technika weszła?
4. albo, że jest słaba pozycja?jeśli gość po trafieniu ze słabej pozycji został usadzony to o czym tu mówić.
Tak sobie myśle, że zawody w karate tradycyjnymi to jednak spektakl sędziów a nie zawodników.
dobre pytania.
Ta sa klasyczne paradygmaty walki bezkontaktowej, ktore w kontaktowym karate nie istnieja.
W walce bezkontaktowej akcje zawodnikow z zalozenia podlegaja ocenie, gdyz walka toczy sie w sferze umownej. W walce kontaktowej, gdzie chodzi w zalozeniu o to zeby przeciwnik byl niezdolny do walki, w pierwszej kolejnosci ocenia sie fakty, a potem akcje zawodnika, jesli faktycznie nie udalo mu sie goscia znokautowac.
w tradycyjnym karate cos takiego jak superman punch albo flying punch to sa nieskuteczne techniki, bo kime, pozycja, dystans...
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
do takich technik, karate tradycyjne ustawia sie bokiem.
w kontaktowym karate te dylematy co do oceny nie istnieja.
Ad.1. Jak gosc siedzi na dupie zamroczony to pytanie o kime samo sie kasuje.
Ad.2. Jak gosc siedzi na dupie zamroczony to pytanie o timing samo sie kasuje.
Ad.3. Jak gosc siedzi na dupie zamroczony to pytanie o wlasciwy dystans samo sie kasuje.
Ad.4. Jak gosc siedzi na dupie zamroczony to pytanie o mocna czy slaba pozycje samo sie kasuje.
Napisano Ponad rok temu
Po drugie: po obejrzeniu ostatnich zawodów w Bydgoszczy , dochodze do wniosku, że zmierzają w stronę WKFu (bo inaczej się nie da). Akcje są przy pełnym balansię ciała (podskakiwanie) i dużo technik jest bez wymaganego "parcia na podłoże", czyli mobilność zaczyna mieć pierwszeństwo przed siłą.
Po trzecie: sędziowie zaliczają już techniki "mało tradycyjne" (kizami, gyaku), bo takie dominują, wykonywane z doskoku bez wymaganej technicznej (wizualnej) doskonałości, jeżeli jest przekonujący efekt (siedzenie na dupie).
Byłem ogólnie rozczarowany, szukałem jakiegoś arcydokładnego wykonywania technik (kihon w trakcie kumite) a tu zwyczajne zawody z sędziami w czarnych hakamah.
Napisano Ponad rok temu
Po pierwsze: nie ma karate bezkontaktowego (semi kontakt to uderzenia kontrolowane i raczej tylko odnosi się to do strefy jodan).
Po drugie: po obejrzeniu ostatnich zawodów w Bydgoszczy , dochodze do wniosku, że zmierzają w stronę WKFu (bo inaczej się nie da). Akcje są przy pełnym balansię ciała (podskakiwanie) i dużo technik jest bez wymaganego "parcia na podłoże", czyli mobilność zaczyna mieć pierwszeństwo przed siłą.
Po trzecie: sędziowie zaliczają już techniki "mało tradycyjne" (kizami, gyaku), bo takie dominują, wykonywane z doskoku bez wymaganej technicznej (wizualnej) doskonałości, jeżeli jest przekonujący efekt (siedzenie na dupie).
Byłem ogólnie rozczarowany, szukałem jakiegoś arcydokładnego wykonywania technik (kihon w trakcie kumite) a tu zwyczajne zawody z sędziami w czarnych hakamah.
Jersey.
W karate tradycyjnym jest - jak sami pisza - "idea ciosu konczacego". No wlasnie - idea.
W kontaktowam karate nie ma zadnych idei tylko sa ciosy konczace jako takie. To cala roznica, splycajac temat. Calkowite przeciwienstwa. Na jednych zawodach dostajesz za "kontakt" kare, a na drugich ippon.
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Ja to rozumiem trochę inaczej. W jednym karate jest niszczenie całej strefy (wymaga to bardzo dużego przygotowania kondycyjnego- non stop bomby), drugie karate stosuje wypracowanie pozycji do zadania jednego , maksymalnie silnego ciosu na bardzo precyzyjne miejsce (wymaga to dużej pracy nad kontrolą techniki i ogranicza długość czasu walki).
idea ciosu konczacego, to piekna idea, ale tylko idea.
Ile walk sie konczy po jednym ciosie? Statystycznie chociazby rzecz ujmujac?
No i jak sie przekonac o tym, ze ten cios rzeczywiscie jest "konczacy", jesli nigdy realnie nie widzi sie goscia plasko w parterze, tylko przyznaje punkty za kime, dystans, pozycje?
zeby znokautowac kogos, atakujac przepone na wdechu nie trzeba mocno uderzyc, nie potrzebna jest stabilna pozycia...
samo uderzenie wyglada niewinnie, jak dotkniecie...punktu sie za to nie dostaje...
z walki na wyniszczenie nikt nie wychodzi calo, tak walcza ludzie bez wyobrazni, by nie rzec prymitywni.
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Qrcze, jak czytam te wypociny filozoficzno-ideologiczne na temat karate, na temat pokonywania przeciwnika na etapie mentalnym bo
"Zwycięstwo samo w sobie nie jest w karate tradycyjnym celem ostatecznym. Karate tradycyjne jest sztuką samoobrony , która wykorzystuje wyłącznie i w najbardziej skuteczny sposób ciało ludzkie. "
to z roku na rok coraz bardziej cieszę się, że na "stare" lata wróciłem znowu do kyokushin.
Napisano Ponad rok temu
Widziałem nagrania z takich zawodów i głupio było mi się śmiać, bo takie coś szkodzi dobremu imieniu karate wśród ludzi w ogóle. Oczywiście, może tego nie rozumiem, ale wsadzanie na siłę do walki sztywnych schematów ido geiko jest po prostu zacofaniem i ciężko mi znaleźć w tym cokolwiek pożytecznego. Chyba, że nie traktujemy karate jako sztuki walki, a sztukę "walki".
Napisano Ponad rok temu
Qrcze, jak czytam te wypociny filozoficzno-ideologiczne na temat karate, na temat pokonywania przeciwnika na etapie mentalnym bo
"Zwycięstwo samo w sobie nie jest w karate tradycyjnym celem ostatecznym. Karate tradycyjne jest sztuką samoobrony , która wykorzystuje wyłącznie i w najbardziej skuteczny sposób ciało ludzkie. "
to z roku na rok coraz bardziej cieszę się, że na "stare" lata wróciłem znowu do kyokushin.
cios konczacy ma miejsce wtedy kiedy przeciwnik jest skonczony, a nie kiedy kilku gosci ma zdanie na ten temat.
przetransponujmy teraz ta idee na przyklad do maratonskiego biegu - nie chodzi o to zeby bieg wygrac, ani nawet go ukonczyc, tylko o to zeby z gracja i technicznie biegac, w skuteczny sposob. ciekawe jaki biegacz -niewazne czy zawodowiec czy amator, bedac o zdrowych zmyslach kupilby taki bullshit?
martial arts to wojna, a na wojnie sa trupy...
tutaj natomiast mamy do czynienia z sytuacja na niby, cos jak w grze komputerowej.
oczywiscie jest do tego dorobiona szlachetna ideologia, ze tu chodzi o "doskonalenie ciala i ducha", "perfekcje techniczna i moralna", itd, itp, odbierajac przy okazji szlachetne motywy wszystkim tym ktorzy postepuja inachej, co tez jest bardzo szlachetne...
niestety ludzie maja juz tak zlasowane mozgi przez telewizornie, brak lektur i generalnie brak samodzielnego autonomicznego myslenia, ze przelykaja ten chlam uznajac go za wyblysk czegos wielkiego.
jakie kyokushin jest -takie jest, ale w walce kontaktowej chodzi generelnie o to, zeby sedziowie mieli jak najmniej roboty - jak zawodnik nie jest zdolny do walki w wyniku akcji przeciwnika, to jest prosta sprawa - ippon. w kazdym innym przypadku zaczynaja sie debaty.
w zeszlym roku na British Open mialem cudowna pierwsza runde. wszystkie walki przed czasem. wtedy wychodzi sie tez na dobrego sedziego.
Napisano Ponad rok temu
przetransponujmy teraz ta idee na przyklad do maratonskiego biegu - nie chodzi o to zeby bieg wygrac, ani nawet go ukonczyc, tylko o to zeby z gracja i technicznie biegac, w skuteczny sposob. ciekawe jaki biegacz -niewazne czy zawodowiec czy amator, bedac o zdrowych zmyslach kupilby taki bullshit?
a przetransponujmy to do rzutu kulą- nieważne, że spalił i pchnął kule w stronę widowni za plecami, liczy się tylko odległość-komu będą takie zawody potrzebne?
Teraz będą metafory:"Przepis jak się dobrać i zjeść świeżego małża?"
Przepis nr.1
a) znależć jak największy i najcięższy tłuczek i rozbić skorupe.
b)dać precyzyjny tłuczek i nauczyć gdzie są najsłabsze miejsca do rozbicia w skorupie.
Przepis nr.2
a)nauczyć podważać miniatorowym nożykiem szczeline między skorupami.
b)nauczyć znajdywać szczeline i podcinać wewnątrz "mięsień" odpowiedzialny za zassanie obu połówek.
Teraz wracamy do zawodów:
1.Możemy tylko oceniać na podstawie ilości zjedzonych ostryg
2.Możemy oceniać na podstawie metod otwierania muszli i ilości spożytkowanej na to siły. Ilośc zjedzonego "towaru" będzie nieważna, "bo jak otworzył to i tak by zjadł, gdyby chciał"
Teraz o karate
są zawody gdzie oceniamy efekt treningu (nokaut)
są też zawody gdzie oceniamy sposób trenowania, jakość i ilość technicznych umiejętności.
Napisano Ponad rok temu
przetransponujmy teraz ta idee na przyklad do maratonskiego biegu - nie chodzi o to zeby bieg wygrac, ani nawet go ukonczyc, tylko o to zeby z gracja i technicznie biegac, w skuteczny sposob. ciekawe jaki biegacz -niewazne czy zawodowiec czy amator, bedac o zdrowych zmyslach kupilby taki bullshit?
a przetransponujmy to do rzutu kulą- nieważne, że spalił i pchnął kule w stronę widowni za plecami, liczy się tylko odległość-komu będą takie zawody potrzebne?
Teraz będą metafory:"Przepis jak się dobrać i zjeść świeżego małża?"
Przepis nr.1
a) znależć jak największy i najcięższy tłuczek i rozbić skorupe.
b)dać precyzyjny tłuczek i nauczyć gdzie są najsłabsze miejsca do rozbicia w skorupie.
Przepis nr.2
a)nauczyć podważać miniatorowym nożykiem szczeline między skorupami.
b)nauczyć znajdywać szczeline i podcinać wewnątrz "mięsień" odpowiedzialny za zassanie obu połówek.
Teraz wracamy do zawodów:
1.Możemy tylko oceniać na podstawie ilości zjedzonych ostryg
2.Możemy oceniać na podstawie metod otwierania muszli i ilości spożytkowanej na to siły. Ilośc zjedzonego "towaru" będzie nieważna, "bo jak otworzył to i tak by zjadł, gdyby chciał"
Teraz o karate
są zawody gdzie oceniamy efekt treningu (nokaut)
są też zawody gdzie oceniamy sposób trenowania, jakość i ilość technicznych umiejętności.
Drogi Jersey,
wyglada na to, ze masz mnie za kogos kot bije gdzie popadnie, byle mocniej i wiecej. Otoz nie, moje bicie jest jak najbardziej metodyczne, a co najwazniejsze to jest faktyczne, a nie idealne i wyimaginowane. Zgadywac nic nie potrzeba bo rzeczy sie dzieja.
Porownanie dziedziny z zakresu aktywnosci ruchowej do zarcia, to amerykanski chwyt ponizej pasa. Tam sa oczywiscie fachowcy ktorzy sie przescigaja kto wdupi wiecej hamburgerow w ciagu 10 minut i sie nie pozyga. Nie gram w to.
Z tymi ostrygami to jest jednak tak, ze ten drugi sposob to jest piekna instrukcja jak to zrobic szybko i precyzyjnie, z pomoca precyzyjnych narzedzi... i to wszystko dalej sie nic nie dzieje. Skalpel zatrzymuje sie pol cala przed skorupa. I prowadzi sie piene rozwazania na temat czy pozycja utrzymania skalpela byla prawidlowa, czy byla wystaczajaca koncentracja zeby skorupe otworzyc.
Dla mnie bezkontaktowe karate ma taki sam sens jak bezkontaktowy boks, czy bezkontaktowy hokej (w kobiecym hokeju gra cialem jest niedozwolona). Tego sie nie da ogladac i chyba nie ma sensu tego cwiczyc. Chociaz jest to oficjalnie sztuka walki, z bezwzgledna przewaga sztuki.
Spor nie jest nowy, padlo juz tysiace argumentow.
Ja powtorze swoj - jak mozna mowic o budo karate, o ksztaltowaniu odwagi, w sytuacji, gdy podczas walki, jedynym dopuszczalnym, realnym zagrozeniem jest utrata punktu, a nie nokaut?
Napisano Ponad rok temu
-i to jest to co mnie w tobie dziwi i zmieniło moje zdanie o KK (chociaż chyba bardziej to tzw. metoda Da Costy, którego jak się okazuje miałem okazje poznać jako specjaliste od kenjitsu).Otoz nie, moje bicie jest jak najbardziej metodyczne, a co najwazniejsze to jest faktyczne,
-właśnie, może tam nie chodzi zupełnie o odwage?jak mozna mowic o budo karate, o ksztaltowaniu odwagi, w sytuacji, gdy podczas walki, jedynym dopuszczalnym, realnym zagrozeniem jest utrata punktu, a nie nokaut?
Kończe już te rozważania, bo sam nie lubie tradycyjnego shotokanu (dla mnie jest to budowanie czegoś na fałszywych przesłankach- kichon nie przenosi się dosłownie na kumite), ale podyskutować było miło. Chciałem jeszcze wkleić Gomeza, ale pewnie Risk by się włączył do rozmowy, więc rezygnuje i zaczynam obchodzić moje najważniejsze urodziny w życiu (tzw.specjalna data dla mężczyzny).
-pozdrawiam
Jersey
Napisano Ponad rok temu
Do rozmowy o Gomezie się nie dam wciągnąć, bo to dupek jest.[...] Chciałem jeszcze wkleić Gomeza, ale pewnie Risk by się włączył do rozmowy, [...]
Napisano Ponad rok temu
-właśnie, może tam nie chodzi zupełnie o odwage?-i to jest to co mnie w tobie dziwi i zmieniło moje zdanie o KK (chociaż chyba bardziej to tzw. metoda Da Costy, którego jak się okazuje miałem okazje poznać jako specjaliste od kenjitsu).Otoz nie, moje bicie jest jak najbardziej metodyczne, a co najwazniejsze to jest faktyczne,
jak mozna mowic o budo karate, o ksztaltowaniu odwagi, w sytuacji, gdy podczas walki, jedynym dopuszczalnym, realnym zagrozeniem jest utrata punktu, a nie nokaut?
jesli nie chodzi o odwage, to juz nie mozna mowic o budo karate. a tradycyjne karate jakis czas temu w warszawie to nawet na ten temat konferencje zorganizowali....
zolnierz bez odwagi staje sie dupkiem lub dezerterem.
Polecam w tej dziedzinie rodzima lekture Bochenskiego - Katastrofy pacyfizmu. Mozna dzieki temu kilka rzeczy dokladnie zrozumiec, chociaz nie cala ksiazka trzyma poziom.
Napisano Ponad rok temu
Do rozmowy o Gomezie się nie dam wciągnąć, bo to dupek jest.[...] Chciałem jeszcze wkleić Gomeza, ale pewnie Risk by się włączył do rozmowy, [...]
i to właśnie miałem na myśli :wink:
Napisano Ponad rok temu
Walczylem przed laty na zawodach (wtedy jeszcze Kyokushin) z gosciem z Shotokanu. Po pierwszym shita na watrobe padl na ziemie i zlapal sie za kolano... (uderzenie przytkalo go tylko troche)
Po chwili poprawilem mae geri i znowu kolano zabolalo... w koncu wykonczylem go kolanem w glowe i przyznam otwarcie ze takiego gnoja na macie mialem tylko raz w zyciu.
Facet obudzil we mnie emocje ktorych nigdy wczesniej nie znalem :wink: Oczywiscie nie mam prawa uogolniac ale przypuszczam ze to w kregach tradycyjno-semi-bezkontaktowych czesto spotykane praktyki. A wina obarczam nie zawodnikow lecz idiotyczne zasady walki.
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Byly kiedys w pewnym kraju gdzie karate bezkontaktowe stoi na wysokim swiatowym poziomie zawody szczebla krajowego gdzie zawodnik przegrywajac wszystkie trzy walki zdobyl pierwsze miejsce: w dwoch pierwszych zebral za silne kopniecia, wiec wygral bo przeciwnikow zdyskwalifikowano a w ostatniej walce nadzial sie na uderzenie reka, juz lezac na ziemi po niby-nokaucie przegryzl sobie warge i... znowu wygral! Co za determinacja! Pogratulowac! To bylaby pasujaca ilustracja do wypowiedzi Wyborowej.
Walczylem przed laty na zawodach (wtedy jeszcze Kyokushin) z gosciem z Shotokanu. Po pierwszym shita na watrobe padl na ziemie i zlapal sie za kolano... (uderzenie przytkalo go tylko troche)
Po chwili poprawilem mae geri i znowu kolano zabolalo... w koncu wykonczylem go kolanem w glowe i przyznam otwarcie ze takiego gnoja na macie mialem tylko raz w zyciu.
Facet obudzil we mnie emocje ktorych nigdy wczesniej nie znalem :wink: Oczywiscie nie mam prawa uogolniac ale przypuszczam ze to w kregach tradycyjno-semi-bezkontaktowych czesto spotykane praktyki. A wina obarczam nie zawodnikow lecz idiotyczne zasady walki.
Wszytko byloby OK, gdyby nie fakt, ze ludzie z Kyokushin i innych kontaktowych stylow sa traktowani jako prymitywy, ludzie bez techniki, jakis podrzedny gatunek, ktory bijatyke uskutecznia a nie "sztuke walki". Faktem jest jednak, ze czesc zawodnikow, nawet tych znanych i z tytulami to "tluczki". Robienie z nich herosow tylko pogarsza wizerunek i daje przykad bez sensu do nasladowania.
Ja niestety tez sie spotkalem wielokrotnie z "mentalnoscia pilkarza" u ludzi wywodzacych sie z szotokan. Oni sa produktem chorego systemu, w tym samym stopniu co "tluczek" jest jest wynaturzeniem Kyokushin.
Tak jak pisalem, kyokushin jest blizsze ulicy, bo nokaut jest zagrozeniem.
System, przepisy, zasady produkuja takie, a nie inne zachowania. Wole o zasadach dyskutowac niz o zachowaniach.
Napisano Ponad rok temu
Wszytko byloby OK, gdyby nie fakt, ze ludzie z Kyokushin i innych kontaktowych stylow sa traktowani jako prymitywy, ludzie bez techniki, jakis podrzedny gatunek, ktory bijatyke uskutecznia a nie "sztuke walki".
z calym szacunkiem ale wydaje mi sie ze sporo przesadziles. traktowanie drugiego czlowieka jako prymitywa zwlaszcza w kontekscie odmiennosci stylowej to nic innego jak objaw prymitywizmu. niestety zawisci nie brakuje po zadnej ze stron (zarowno shotokanu jak i kyokushin).sam teraz taka prezentujesz.
w zasadzie nie rozumiem dlaczego obraza sie shotokan bazujac tylko na zasadach sportowych wkf'u (ktory z zalozenia jest niczym innym jak bezkontaktowa forma rywalizacji sportowej niekoniecznie zwiazanej z shotokanem).
wkfowcy to sportowcy czesto nie majacy nic wspolnego z droga karate. takich samych sportowcow mozna spotkac po stronie kyoka ktory takze odbiega realnoscia od walki rzeczywistej. szanuje i jednych i drugich za prace poswiecenie i poziom ktory reprezentuja. tak samo szanuje wszystkich innych sportowcow.
odnosnie wad systemow sportowych. to w zasadzie dziwi mnie pewnosc siebie niektorych osob (nie pije do nikogo konkretnego).
prosze przyprowadzic twardziela z kyoka do sekcji boksu (moze byc mojej, chetnie podam namiary ). w zdecydowanej wiekszosci przypadkow zanim sie polapie ze trzeba bronic glowy przed uderzeniami rekoma beda juz go znosili. tak samo analogicznie widzialem zapasnikow wchodzacych w nogi bokserom. na koniec powiem jeszcze ze bylem kiedys swiadkiem jak shotokanowiec skasowal na ulicy chlopaka z sekcji zapasow ktory mial do niego problem. ktos powyzej napisal ze kyok skasowal shotokanwca. jak pieknie kolo sie zamyka.
jeszcze na koniec.
ocenianie skutecznosci po stylu jest bardzo plytkie. ktokolwiek mial jakiekolwiek starcie na ulicy powinien o tym wiedziec. natomiast generalizowanie odnosnie przedstawicieli danej szkoly przez pryzmat zawodow sportowych jest objawem niekompetentnego podejscia do tematu i koniec.
mam jednak dziwne wrazenie ze chodzi bardziej o podsycanie nienawisci miedzystylowej niz konkretna rzeczowa dyskusje...
Itosu
PS. I prosze wrocic do tematu ktory jest o sedziowaniu w zawodach bezkontaktowych a nie pojezdzaniu shotokanu
Użytkownicy przeglądający ten temat: 2
0 użytkowników, 2 gości, 0 anonimowych
10 następnych tematów
-
Soke David C. Cook 9th Dan.
- Ponad rok temu
-
Wado-ryu Karate-do Polska
- Ponad rok temu
-
Sem. SHIN-KYOKUSHIN 27-29 sierpnia z shihan Kenji Midori
- Ponad rok temu
-
Co się dzieje z Shidoka w Wawie?
- Ponad rok temu
-
Sportowe karate czy KARATEDO
- Ponad rok temu
-
Otwarte Mistrzostwa Karate
- Ponad rok temu
-
Obóz szkoleniowo-wypoczynkowy Okinawa Goju Ryu Poronin 2010
- Ponad rok temu
-
Goju Ryu Karate - Tarnowskie Góry (Górny Śląsk)
- Ponad rok temu
-
Połączenie 3 związków karate?
- Ponad rok temu
-
JUNDOKAN OKINAWA GOJU RYU
- Ponad rok temu