Wyborowa, a co mozesz zarzucic pod wzgledem np. umiejetnosci technicznych np. T.K.? Nagle w innej organizacji ubedzie mu tych umiejtnosci?
O jakim przyroscie umiejetnosci mozna mowic w przypadku facetow dobrze po 30. i wiecej (T.K. zbliza sie do 50., a K.B. jest grubo po 50)?
Wiadomo, ze te kolejne belki na czarnym pasku, maja tylko jedno zadanie - podzial na rownych i rowniejszych. A podwladny mogl dostac dopiero wtedy, kiedy szef awansowal. Smieszne i straszne jak panowie po 40., po 10 latach oczekiwania, w koncu dostawali zgode na zdawanie np. na drugiego dana i "kopali" sie z 20 paroletnimi koniami w Holandii.
Coz.. Koykushin rozrywa struktury feudalne, buntuje sie przeciwko swoistemu "swietopietrzu". I tak naprawde chodzi o jedno, jak zwykle - o pieniadze.
Wielu z tych ludzi, nigdy nic w zyciu nie robilo oprocz sensejowania, ktore przynosilo spore profity szefom klubow i centrali. Zyli dobrze, a niektorzy nawet bardzo dobrze nie prowadzac zadnych zajec. Odkad pamietam - instruktorzy buntowali sie od zawsze, bo zostawaly im jakies ochlapy.
Wielu z "szefow" nie wyobaraza sobie, ze prowadzic zajecia mozna z milosci do sportu, czesto do tego dokladajac.
Pozdrawiam
K_P
Ogolna choroba organizacji Drewniaka to totalne ignoranctwo jesli chodzi o kata. Wiec to, zre ktos jest silny i ladnie kopie mawaszi nie czyni go jeszcze technicznym. Potwierdzam, w pewnym wieku wiekszosc ludzi przestaje sie uczyc, a wlasciwie to zanika chec uczenia sie. Oni swoj moment na zmiane przespali. Zamkneli z premedytacja oczy, a ruchy teraz wykonywane sa zalosne. Zalosna jest ta fasadowa odezwa, Zrobiona 20-30 lat temu - mialaby sens. Wtedy byli mlodzi i mieli jakies ambicje, ale zdecydowal konformizm, wygoda i asekuranctwo, by nie napisac brak odwagi. Kazdy w zaciu ma kilka szans, ale jak sie przechodzi obok nich obojetnie to sie nie ryzykuje i nic nie wygrywa. Teraz to motywy sa zupelnie inne.
Oczywiscie sa to postacie polskiego kyokushin, ludzie z duza wiedza, zdolnosciami i doswiadczeniem. Co do tego nie ma watpliwosci. Ja pisze o ciemnych motywach ich decyzji, o ich "brunatnej" przeszlosci, o cichej zgodzie na szambo, ktore sami wspoltworzyli, do czasu, kiedy zdecydowali sie na "coming out". Oczywiscie, mozna to odczytac (blednie) jako akt odwagi, to raczej organizacja Drewniaka jest slaba i dlatego sie ruszylo.
Odwage to wykazal, np. Jacek Baranowski jak odchodzil z IFK. Ale nie ci panowie co ostatnimi czasy Drewniaka porzucili.
Trudno mi dyskutowac milosc do sportu. Ja mam zasade, jak cos sie podejmuje to robie "no matter what". Drewniak nie przyjezdzal na egzaminy do klubow jak mial mniej niz 50 osob do przeegzaminowania. To sa fakty. Ja znam ludzi, ktorzy za zwrot paliwa potrafia przejechac kilkaset kilometrow, zeby trenowac innych przez kilka godzin.
to co piszesz o belkach na pasach to drewniakowska patologia. W mojej organizacji jest inaczej. Stopien odzwierciedla wiedze, umiejetnosci, zaangazowanie i odpowiedzialnosc. Jest jeszcze kwestia tego co sie bedzie drobilo w przyszlosci. Zaslugi i poprzednie osiagniecia nie bardzo sie w tym momencie licza.
Ale co organizacja to inny standard.