Wyborowa, ale czy takie "przyglądanie się" nie jest tworzeniem układu? Tego lubie i dobrze nam się wpółpracuje więc go promujmy (mimo że facet pracował głównie nad PR) a tamten jest bardzo dobry technicznie, mógłby dobrze reprezentować klub ale nikt go nie zna (facet jest intrawertykiem z małej zagubionej wioski w Polsce C, który samodzielnie, codziennie ciężko trenuje). Stopnie techniczne czy działaczy klubowych? Przychodze na egzamin techniczny a nie chce być członkiem yakuzy, proszę o potwierdzenie poziomu moich umiejętności przez bezstronnego egzaminatora. Jeżeli coś się nie powiedzie to wtedy może opinia z klubu czy od prowadzącego może być potrzebna, ale tak...? Powyżej 4 dana to jak najbardziej-całokształt jest konieczny ale poniżej chodzi tylko o przynależność do pewnej grupy trenujących i znających ściśle określone pojęcia techniczne.
Tworzenie ukladu?
Tu chodzi o tworzenie organizacji, ktora ma jasne i czytelne reguly dla wszystkich i szanuje przede wszystkim tych, ktorzy ja tworza.
W IFK, kazdy kto zdaje na czarny pas, musi podczas egzaminu stanac przed grupa i pokazac jakim jest instruktorem. Zdajacy sa proszeni o prowadzenie egzaminu, wydawanie komend i demonstracje techniki, zdajacy na wyzsze stopnie sa proszeni o korygowanie u innych bledow na biezaco.
Zdolnosci instruktorskie to integralna czesc wyszkolenia czarnego pasa w naszym systemie egzaminacyjnym. Introwertyk z zagubionej wioski musi stac sie swiatowcem. Inaczej po co mu ten czarny pas?
To jest kwestia standardow w organizacji. Ja wiem, ze w innych organizacjach jest inaczej, ale to nie jest powod, zeby rezygnowac z tego co jest jasne, logiczne, sprawiedliwe i na rosnacym poziomie.
Ten yakuza system to dziala w japonskich organizacjach, gdzie ludzie sa forowani przez "swoich", gdzie sprawy zalatwia sie przy stoliku, gdzie nie ma czytenie okreslonej wladzy i ludzi odpowiedzialnych za scisle okreslone zadania.
To jest tak jak w tym wywiadzie Zacharskiego - Matsui stoi na czele organizacji, a tu sie okazuje, ze jakas baba za jego plecami, albo jego przyzwoleniem pociaga za sznurki.
Ja taka organizacje olewam. Nie chce miec z takimi ludzmi do czynienia. Szkoda mi czasu na jakies zakulisowe gierki i przepychanki, funkcjonowanie w niejasnych ukladach.
Decydujac sie na wyjazd z Polski, godzilem sie na to, ze nie bede mial zadnych szans na promocje na piaty dan. Sprawa jest jasna i nie do zalatwienia, bo dzialam w jasnym i przejrzystym systemie. W innych organizacjach znalazlbym furtke do tego, zeby dostac cos za "zaslugi", whatever.
Organizacja to sa dzialajacy ludzie i czytelne reguly gry, takie same dla kazdego, rosnace wymagania, ale nie tylko wymagania techniczne czy kondycyjne.
Czarny pas to jest przede wszystkim wzrost odpowiedzialnosci. Nie tylko za siebie ale przede wszystkim za innych. Ci, ktorzy cwicza tylko "dla siebie" nie potrzebuja byc czarnymi pasami. A nawet wiecej nie musza i nie powinni ich miec.
Czarny pas to osoba ktora stawia przed soba inne cele, a te zawieraja sie w metaforze, "to sustain the people, to govern the land". (Ciekawe czy ktos sie zorientuje kogo cytuje w tym miejscu?),a tymczasem w Poznaniu bedziemy mieli do czynienia z lapanka i mianowaniem ludzi na stopnie, prawdopodobnie na masowa skale. Tu walka idzie o schede po Drewniaku i takimi drobiazgami jak poziom, wymagania, procedury, reguly nikt sobie nie bedzie zaprzatal glowy. Ci ktorzy juz Matsui poparli dostana stopien wyzej "za lojalnosc", tak samo jak w 1994 roku dostal Drewniak, jak zdecydowal sie zostac z Matsui.
Obserwuje z bliska te patologie od 1990 roku, od momentu, kiedy pojawil sie na moim horyzacie moj czarny pas. Potrafie je z daleka dostrzec i ocenic.