Aikido Nishio a Aikido Aikiai
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Niezłe jajca!Akahige, jestem gotów cofnąć Ci ignora, by przeczytać co masz w tej sprawie do powiedzenia.
Gość odpowiada na post Randalla zwracając się do mnie! Czyżby myślał, że Randall i Akahige to te same osoby? No, nie dowiem się, bo u Gościa mam ignora...
W każdym razie przestrzegam wszystkich ( tych, co jeszcze o tym nie wiedzą ) przed wdawaniem się z Gościem w dyskusję "na argumenty" ponieważ on ich nie uznaje.
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
w nishio jest wiele do uczenia sie przez wiele lat, chyba zycia by nie starczylo zeby wszystko opanowac, lubie takie system
jesli komu to odpowiada, polecam szczerze
Napisano Ponad rok temu
techniki ktore robimy w aikido, w sumie niewiele roznia si eod tych robionych gdzie indziej, rozni sie tylko podejscie wiekszosci trenujacych.
Oczywiscie ktos z entym danem robi schludniej, szybciej, czasami moze nawet troszke krocej... ale co z tego kiedy wszystko jest nadal na poziomie kihonu i to w okolicach 3 kyu jak dobrze pojdzie.
Na treningach nie uczy sie taktyki, strategi walki, zmian dystansu, w wiekszosci sytuacji,ludzi eodtwazaja ylko puste schematy technik, bez wiekszego zrozumienia o co w nich chodzi, a trenerzy tez nei maja pojecia wiekszego, poza banialukami z ksiazek o wielkich mistrzach.
Oczywiscie ze nie uczymy si ena aikido atakowac, wiec i nie uczymy sie bronic, nie trenujemy zadnych nawykow ani w jedna ani w druga
Zalozenie ze metodologia aikido jest zla do nauczenia sensownosci bojowej aikido, jest sluszne, nie uczymy sie dobrze, uczymy sie od dupy strony, nikt tego nie rozumie, nikt nie umie...
my aikidocy oficjalnie akceptujemy taki stan rzeczy, twardo stoimy na stanowisku ze tak ma byc i ze wogole to aikido jest skuteczne, tylko trzeba sie nauczyc.
Prawda to, ale nikt nigdy sie nie nauczyl...
Rozumiem Randala doskonale, on ma poprostu racej, ale rozumiem tez Goscia, bo i on ma racje...
Mnie dawno temat skutecznosci aikido przestal interesowac, miedzy innymi dzieki Wam
ale od pewnego czasu powaznie mysle nad tym co sie dzieje, co my z tego aikido robimy, i czy tona pewno dobra droga, podazanie sciezka pustej formy bez tresci...
zastanawiam sie jak to zmienic, zeby to aikido bylo nadal jak jest, ale zeby przestalo byc jak balon, puste w srodku...
nie jest tak jak mowimy, ze jestesmy ponad ta skutecznosc w aikido, tak naprawde to cierpimy z tego powodu ze dzieci w piaskownicy mowia ze aikidokom to wpier... to jest powazna rysa na naszej dumie
zrozumialem ze aikido musi dzialac, albo zdejmujemy z niego latke SW.
My wypisujemy farmazony o jaks super mozliwosciach ale niczym nie jestesmy tego w stanie poprzec, niczym poza legendai o wielkim malym dziadku co palcem gory przenosil.
i chwala mu za to tylko co z tego mam ja, Szczepan, Randal i reszta z Was?
Mamy tylko nieporozumienia i wrogow...
Ja sie bardzo powoaznie zastanawiam na duzymi zmianami, uwazam ze to co robie musi miec pelen sens
wezmy sie za to aikido, za solidny trening i poprostu zrobmy ze niego SW, albo zdejmijmy ten szyld...
POKŁONY całkiem szczere, normalnie jak pojadę na jakiś staż w przyszłym roku to flaszka ze mnie leci.
Na kolana bęcwały :wink: i wklepać post Mr Smaila jak pacierz, to może będzie nadzieja dla aikido.
Swojego czasu miałem podobną przygodę co Waść z Isoyamą, tyle że z Bernashevice.
Jak już go upijaliśmy po polsku miodem karmiąc tatarem, wywiązała się debata, mniejsza o większość. Zeszło na to czym w aikido jest nie robienie krzywdy atakującemu. Jak pomyślimy o tym w kategoriach białego chrześcijanina, wyjdzie bzdura, ale jak pomyślimy w kategoriach szurniętych samurajów na wycieczce krajoznawczej po Mandżurii, to ma sens. W skrócie wychodzi to tak jak ze Stalinem obierającym jabłko i dzieckiem, miał brzytwę, mógł ciąć, a on tylko rękę złamał...
Jeśli rozpatrzymy aikido jako opartego na duchu wojennym, to alternatywą jest, jakoś sprawę załatwić albo wyciąć wszystkich starców do nogi, dzieci potopić w studni, mężczyzn zabrać do obozu pracy, a w ramach relaksu pobawić się kobitkami.
Ci ludzie byliby całkiem hepi gdyby im tak dla przykładu kilka chatek kontrolnie spalić i zabrać trochę żarcia, w sumie żadna krzywda...
Aikido daje alternatywę dla zabijania. Złamany nos czy ręka się zrosną, to żadna krzywda.
Potem zacząłem rozpatrywać ćwiczenie aikido w sposób lekko inny. Pare razy na stażu kogoś za mocno rzuciłem, ktoś dostał w nos lekkim atemi, jedyne co to wzbudziło to wrogość i zacietrzewienie (pamiętam był taki numer że gość kilkakrotnie blaszke dostał, przy tej samej technice, ani razu się nie odchylił mimo że wiedział że będzie, za to zagroził, że mnie będzie bił jak go jeszcze raz dotknę, hakama w ładnie haftowanym obi, komedia...), jakakolwiek próba wyjścia techniką poza ustaloną ramę to jak nasrać na ołtarz.
W końcu dotarło do mnie, że tu się po prostu nie da ćwiczyć, że nie ma sensu zmieniać organizacji na inną, bo ludzie ćwiczący aikido są po prostu nieuleczalni.
Dotrwałem do poziomu o którym piszesz, mniej lub bardziej dobrego robienia tych "układów" i przestało dawać mi to satysfakcję. Ile lat można robić pustą formę?? Zdałem sobie sprawę, że aikido takie jakim jest nie oferuje nic innego. Doszedłem do prostego wniosku - nic nie umiem, że by dalej się rozwijać potrzebuję radykalnie innych metod, znanych mi z innych SW, i że na dobrą sprawę ani nie wiem jak to przełożyć na aikido, ani nie ma szans by znaleźć współćwiczących na odpowiednim poziomie, zarówno fizyczno-technicznym jak i psychicznym, w dodatku z podobnymi celami. End of the road, przejścia nie ma...
W odróżnieniu od wielu tu aikidockich maniaków skuteczności, daleki jestem od tej manii. W pierwszych latach mojego ćwiczenia jechałem równocześnie z Fiodorem, Luzikiem i początkami lubelskiego bjj/mma, byłem całkowicie świadomy nieskuteczności aikido jako systemu "kombat", mimo to zostałem, bo podobało mi się aikido jako sztuka walki, dalej widzę w nim ten potencjał, tylko że nie widzę już możliwości wrócenia go na właściwe tory.
Nigdy nie zależało mi na uber skuteczności, a zawsze na wyzwaniu, pięknie, technice, ciekawych umiejętnościach. Choćby ostatnie półtora roku wróciłem do taekwondo i zamierzam kontynuować, a przecież ze skutecznością też nie jest za pan brat...
Nie raz debatowaliśmy tu o "skuteczności" aikido, kto poszuka znajdzie moje wypowiedzi sprzed lat. Uznaję np. kyudo jako pełnoprawną SW, bo jego treścią jest nauka strzelania z łuku. Kwestia przydatności na ulicy nie ma znaczenia, niemniej adept kyudo po wielu latach treningu potrafi z łuku trafić do celu, czasem nawet z konia w galopie. Aikido nie jest w obecnej formie SW bo nie ma żadnego przełożenia na praktyczną umiejętność wojenną, adept aikido po wielu latach potrafi zrobić układ formalny na współpracującym uke. Wielkie dany potrafią co najwyżej te układy zrobić szybciej, lepiej, krócej - tak dokładnie jak napisałeś.
To raczej trza będzie zdjąć szyld bo jak zaczniesz zmieniać aikido w jakąś bojową wersję to już nie będzie aikido z całą swoją łagodnością, pięknem i współpracą.
Ot wystarczy uczciwie sprawę postawić a nie wciskać banialuk, że aikidoka potrafi obronić się przed kilkoma napastnikami czy inne bzdury...
Cały czas podkreślam że to z hipokryzją, ściemnianiem i oszustwem "walczę" swoimi postami. Nie z aikido. Tylko świadomość tego patologicznego stanu rzeczy może coś zmienić. Nie w Betonie, ten jest niereformowalny, a w ludziach rozpoczynających zabawę w aikido.
I wcale nie jest tak, że jeśli zrealizować ćwiczenie aikido tak by go realnie uczyć, to przestanie ono być aikido. Mówię o praktycznym uczeniu aikido, nie o przerabianiu go na system kombat. Pewnie to samo ma na myśli Mr Smail.
Wcale nie jest tak że aikido ma być łagodne. Na treningu mamy się rzucać, robić mocne atemi, mocne techniki, na mocnym przeciwniku, tak by działały. Obecna forma tego nie oferuje, niektórym się tak wydaje, ale są ofiarami iluzji, czasem sami siebie oszukują. Skoro obecne formy nie działają zmieńmy je i metody treningowe tak, by działać mogły.
Może Dziadkowi wychodziły, cholera go wie, nikomu po nim nie wychodzą, zadajmy sobie trud odmienić ten stan rzeczy.
Piękno ma wynikać z doskonałości technicznej, nie z baletowej formy.
Współpraca na treningu to dążenie do wspólnego celu jakim dla obu stron jest nauka techniki, nie oznacza choreograficznego podkładania czy jakiegoś wirtualnego darowywania życia.
Wreszcie wyrzucenie rywalizacji nie oznacza wyrzucenia walki, oznacza wyrzucenie wartościowania. Rywalizacja to stan ducha, nastawienie, nie czynność. Nie jest istotne czy wygram, czy przegram, istotna była i jest nauka jaką z tego wyciągam, to jest cel, nie "medal".
O'Sensei nakreślił jakieś tam ramy dla aikido, bliżej nie sprecyzowane. Moim zdaniem to co mamy dziś jest wypaczeniem, tandetną komercją i szamańskim ściemnianiem. Uważam tak bo nie widzę w tym co robi się w aikido żadnego sensu, to się kupy nie trzyma, to jest zwyczajnie bez treści. Taki teatr marionetek.
Niestety uważam też, że zaszło to zbyt daleko, że zbyt wielu ludzi zwanych "mistrzami" aikido swoją nieumiejętność musi przykryć tym całym teatrem i łańcuszkiem zależności. Gromadząc wokół siebie kolejne rzesze ludzi zainteresowanych z różnych powodów podtrzymaniem tego stanu rzeczy, konsolidują go.
Znają tylko górnolotny bełkot i układy formalne, nikt z nich nie potrafi tego o czym mówi ani zrobić, ani nauczyć robić (wiem generalizuję, ale nie będę zwiedzał himalajów by znaleźć kogoś kto być może potrafi, szkoda życia).
Zmienić tego niepodobna, bo do aikido, przez jego charakter, trafili ludzie którzy zwyczajnie w większości nie nadają się do uprawiania sw. Mają co chcieli, nie da rady im powiedzieć że ostatnie kilkanaście/dziesiąt lat błądzili, że muszą zerwać z klapy ordery i zacząć ćwiczyć podstawy w zupełnie innych ramach.
Trzeba by zaczynać wszystko od nowa, opracować metodologie, stworzyć nowe kluby, nowe organizacje itp, co jest nie do zrealizowania.
I tak właśnie aikido zeszło na psy jako SW. Pozostał fajny system gimnastyki artystycznej dla kobiet, dzieci i ludzi w wieku podeszłym. W sumie nic w tym złego, tylko kurwa szkoda jakby.
Napisano Ponad rok temu
tak sobie czytam i chyba juz nie ma szans na zatrzymanie tej machiny
snilo mi sie dzisiaj to wszystko, bo wczoraj przed snem czytalem co tu popisaliscie...
...
Smailu, tak długo, z pasją i z powodzeniem już ćwiczysz - powiedz jakie ma znaczenie dla Ciebie taki czy inny szyld?
Dla mnie te frustracje, np. Randalla, sa mało zrozumiałe.
Przeciez samo załozenie Aikido jest takie, ze nie konfrontujemy ze soba adeptów, po to aby sprawdzić : ten jest lepszy a tamten gorszy. Kazdy rozwija sie na swój sposób. Jednemu pasuje cwiczenie w kółko tego samego kihonu, po to aby go doprowadzic do perfekcji innemu pasuje poszukiwanie nowych wariantów. Jedemu wystarczy wierne powielanie nauczyciela dla zachowania przekazu inni podchodzą do tego twórczo usiłując odkrywać własne sciezki.
I wartościowanie tych dróg jest bez sensu.
Jest totalnie bez znaczenia czy twoje motywacje sa takie same czy inne od kolegi z jakiegoś dojo w drugim końcu Polski.
Nikt nikogo nie zmusza do skupienia się na efektywnosci własnie dlatego, że nie ma zawodów typu sportowego. Pytanie o skutecznosc Aikido jest dokładnie tyle samo warte co pytanie jaki kolor ma strach.
Dlaczego niektórzy za wszelka cene chcą cos na siłę udawadniać?
Moim zdaniem bierze się to z rozjechania oczekiwań z rzeczywistością inaczej mówiąc stawianiu przed Aikido celów, do których się ono nie nadaje.
Dla mnie niech tam ktoś sobie zaklasyfikuje Aikido do kategorii gimnastyki, tańca, podskoków itp. Wisi mi to kalafiorem.
Zrazik.wołowy i inni słusznie domagajacy się zejścia z off topa: Co do róznic z Nishio kilka postów wczesniej podałem zródło , z którego mozna się o tym dowiedziec z pierwszej ręki. Miłego czytania.
Napisano Ponad rok temu
Jedemu wystarczy wierne powielanie nauczyciela dla zachowania przekazu inni podchodzą do tego twórczo usiłując odkrywać własne sciezki.
I wartościowanie tych dróg jest bez sensu.
W pierwszym zdaniu sam wartościujesz te drogi, co krytykujesz w drugim
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Ech Randall. Tobie sie pomyliło. Piszesz o jakiejś formie uprawiania jakiegos MMA, ale na pewno nie o Aikido. .
To jest kluczowa uwaga, ktorej respektowanie pozwoli na normalna dyskusje na forum. Naturalnie odnosi sie to do wszystkich dyskutujacych. Aikido nalezy traktowac, szczegolnie poddajac je krytyce, w kontekscie w jakim zostalo stworzone.
Prosty przyklad: Krytykowanie boksera ze nie umie zadnych technik noznych jest nonsensem. Krytykowanie zawodnika bjj ze nie umie poslugiwac sie bronia jest nonsensem.
To powiedziawszy, proponuje powrocic do tematu jakim jest roznice i podobienstwa pomiedzy aikido Nishio sensei a aikido aikikai.
Napisano Ponad rok temu
W pełni się zgadzam.To jest kluczowa uwaga, ktorej respektowanie pozwoli na normalna dyskusje na forum. Naturalnie odnosi sie to do wszystkich dyskutujacych. Aikido nalezy traktowac, szczegolnie poddajac je krytyce, w kontekscie w jakim zostalo stworzone.
Prosty przyklad: Krytykowanie boksera ze nie umie zadnych technik noznych jest nonsensem. Krytykowanie zawodnika bjj ze nie umie poslugiwac sie bronia jest nonsensem.
A krytykowanie boksera gdy ten twierdzi że byłby mistrzem świata w szermierce olimpijskiej gdyby tylko zechciał, tylko jeszcze musi lewy podbródkowy poćwiczyć to jest na miejscu czy nie?
PS. Może wydziel temat od postu Smaila.
Napisano Ponad rok temu
Chciał bym się podzielić pewnym doświadczeniem.Wcale nie jest tak że aikido ma być łagodne. Na treningu mamy się rzucać, robić mocne atemi, mocne techniki, na mocnym przeciwniku, tak by działały.
Uchodzę w dojo za osobę na której bardzo ciężko jakąkolwiek technikę zrobić. Większość dźwigni na mnie nie działa (z wyjątkiem nikyo które działa, ale słabiej), po za tym jestem stabilny, nie da się na mnie czegokolwiek wykonać jeśli choć na chwile mnie się zatrzyma i bardzo łatwo wychodzi mi blokowanie innym technik.
Innymi słowy większość osób w dojo nie zbyt wiele (czyt. prawie nic) zrobi bez mojej dobrej woli. Z tym że są 3-4 osoby które są od tej reguły wyjątkiem. Aikido w ich wykonaniu ma to do siebie (może nie zawsze ale często) że gdy robią techniki ja nie czuje co oni robią, nie mam żadnego punktu odniesienia, punktu oparcia który mógł bym wykorzystać do blokowania. Są to osoby w wypadku których lata się najdalej i najwyżej (i przynajmniej raz przez kogoś patrzącego z boku zostało mylnie określone jako mocne ćwiczenie i rzucanie), ale o dziwo padać jet u nich najłatwiej. Choć dźwignie oczywiście jak nie działały tak nie działają ogólnie, niezależnie od osoby.
Więc stajmy się robić mocne ataki i nadmiernie nie ułatwiać życia torii. Ale mocne wykonywanie technik przez tori to według mnie nieporozumienie.
Napisano Ponad rok temu
Smailu, tak długo, z pasją i z powodzeniem już ćwiczysz - powiedz jakie ma znaczenie dla Ciebie taki czy inny szyld?;
Dla mnie osobiscie nie ma znaczenia zadnego, mam 4 dan w aikido, jutro np oglosze ze cwicze smile ryu i bede mial 10 dan, nawet lepiej
a dla mnie nie, wlasnie dlatego ze dlugo cwicze i z pasja, sam mialem wiele frustracji i watpliwosci i znajdywalem na nie odpowiedzi, Randal tez znalazl, on nie ma frustracji, on znalazl odpowiedz na dreczace go pytania.Dla mnie te frustracje, np. Randalla, sa mało zrozumiałe.
zgadza sie, ale dlaczego zakladasz ze konfrontacja jest po to aby sprawdzic czyje aikido jest lepsze, tak mysla tylko egoisci i ludzi ezakompleksieni, ktorzy boja sie konfrontacji z powodu strachu o swoje ja...Przeciez samo załozenie Aikido jest takie, ze nie konfrontujemy ze soba adeptów, po to aby sprawdzić : ten jest lepszy a tamten gorszy. Kazdy rozwija sie na swój sposób. Jednemu pasuje cwiczenie w kółko tego samego kihonu, po to aby go doprowadzic do perfekcji innemu pasuje poszukiwanie nowych wariantów. Jedemu wystarczy wierne powielanie nauczyciela dla zachowania przekazu inni podchodzą do tego twórczo usiłując odkrywać własne sciezki.
aikido nie niesie jakis wartosci bardzo innych od innych sztuk walki z koncowka do, wrecz bardzo podobne, tylko my mu nadalismy jakiegos mistycyzmu i wynieslismy na piedestaly jego wyzszosc, to bzdura, juz w karate kid mistr znauczal ze nie nalezy wlaczyc itp itd...
ja doskonale rozumie idee, ba nwet je wdrazam, zle co ma pierik do wiatraka, techniki bez wzgledu na ide maja swoj przekaz i musz grac w tej konwencji, ba, one nawet by graly, gdybysmy tylko nuty znali i dobrze opanowali sam instrument...
tez kiedys tak myslalem, ale to jest inaczej, nikt nie chce nic na siel udowodnic, tylko to my aikidocy chcemy, ba gozej, noe dosc ze chcemy to jeszcze oczekujemy ze kazdy nam w to uwierzy, przyklasnie i slowa nie powie przeciw - powiedz mi dlaczego ma tak byc?I wartościowanie tych dróg jest bez sensu.
Jest totalnie bez znaczenia czy twoje motywacje sa takie same czy inne od kolegi z jakiegoś dojo w drugim końcu Polski. Nikt nikogo nie zmusza do skupienia się na efektywnosci własnie dlatego, że nie ma zawodów typu sportowego. Pytanie o skutecznosc Aikido jest dokładnie tyle samo warte co pytanie jaki kolor ma strach.
Dlaczego niektórzy za wszelka cene chcą cos na siłę udawadniać?
czasami sie to bierze z tego powodu, ale powiedz mi skad bierze sie ten powod?Moim zdaniem bierze się to z rozjechania oczekiwań z rzeczywistością inaczej mówiąc stawianiu przed Aikido celów, do których się ono nie nadaje.
ja ci powiem, stad ze na naszych stronach, w naszych artykolach i na naszych forach pelno jest tekstow o tym jakie to aikido jest skuteczne, jak mozna obronic si eprzed setka wrogow i nawet nie zadrasnac itp itd...
to kto jest winny tych frustracji i rozjechania oczekiwan?
dlaczego zostaja na aikido tylko zyciowe fajtlapy albo ludzi ektorzy nie daliby rady w wiekszosci innych budo? sa tez jednostki wybitne, owszem ale myslisz ze gsyby one zajely sie np mma gdyby bylo 30 lat temu to co? no wyobraz sobie co by bylo....
a dla mni enie, robie to wieksza czesc mojego zycia i zalezy mi zeby to co robie bylo na miejscu, a nie tam gdzi enie jest tego miejsce, no chyba ze jest, to ja zmieniam piaskownice...Dla mnie niech tam ktoś sobie zaklasyfikuje Aikido do kategorii gimnastyki, tańca, podskoków itp. Wisi mi to kalafiorem.
Zrazik.wołowy i inni słusznie domagajacy się zejścia z off topa: Co do róznic z Nishio kilka postów wczesniej podałem zródło , z którego mozna się o tym dowiedziec z pierwszej ręki. Miłego czytania.
takie ju znasze forum aikidowe, pelne offtopow, dygrasji gadaniny itp
jak nasze aikido pelne glupot i dziwactw
niezrozumiale dla nikoge z zewnatrz...
ale trzeba czytac miedy wierszami, lapac slowa cenne rzucone jak perly miedzy wieprze i ziarna wyzbierac z ziemi nieurodzajnej
co zrobic... taki los, a ja chce go brac w swoje rece
Napisano Ponad rok temu
Hmm, duży jesteś? to jak się "lata"? Generalnie żeby rzucić jakąś masę to trzeba włożyć siłę. Ta siła skądś się bierze. W aikido z uke który rozradowany skacze, bo lubi. Silna technika nie oznacza dalekich rzutów.Aikido w ich wykonaniu ma to do siebie (może nie zawsze ale często) że gdy robią techniki ja nie czuje co oni robią, nie mam żadnego punktu odniesienia, punktu oparcia który mógł bym wykorzystać do blokowania. Są to osoby w wypadku których lata się najdalej i najwyżej
Dźwignie generalnie działają, są jednostki odporne na ból, z wytrzymalszymi stawami, z elastyczniejszymi stawami. Wtedy dźwignie nie działaja tak jakbyśmy chcieli - mozna jedynie przykładając odpowiednią siłę złamać/skręcić kończynę. W niektórych sytuacjach aikido przyłożenie takiej siły jest niemożlwie, skutkuje to bezradnością.
Napisano Ponad rok temu
Raczej tak.Hmm, duży jesteś?
Przez się lata rozumiem że u tych osób zdarzyły mi się najdalsze loty, nie że każdy taki jest.to jak się "lata"? Generalnie żeby rzucić jakąś masę to trzeba włożyć siłę.
Hmm, a jeśli chodzi o jak, to jest tu już bardziej zależne od która z tych osób. To oczywiście moje obserwacje, więc tylko moje spojrzenie na przyczyny, ale: Jedna osoba działa na pozbawieniu równowagi - człowiek wytrącony z równowagi (zakładając że się nie podkłada tylko stara się utrzymać równowagę) próbując ją odzyskać między innymi przyspiesza poruszanie (znane "gdzie się spieszysz" jak ktoś się potknie), a ta osoba potrafi to wywołać i przeciągnąć na uke na kilka sekund, a potem dochodzi jeszcze grawitacja również bardziej bezpośrednio... W wypadku drugiej raczej dobre podłączenie się do ruchu, tak że solidnie rozpędza się ruch, właściwie nie jestem pewien na jakiej zasadzie, ale ewentualne wyjaśnienia zawsze brzmiały z grupy "nie rób techniki sam". Plus do tego oczywiście dobra absorpcja, bo bez tego średnio jest co rozpędzać. W wypadku dwóch pozostałych osób ciężko wyróżnić coś decydującego, zresztą u nich owe zjawisko jest mniej wyraźne.
Wiem że generalnie działają, choćby po relacjach niektórych znajomych z dojo twierdzących że próbując mi założyć sankyo sami je czuja . Natomiast jeśli chodzi o siłę - jak nie oporuje dźwigni to nie działa na mnie sankyo, kote geashi, yonkyo, gokyo i słabo działa nikyo.Dźwignie generalnie działają, są jednostki odporne na ból, z wytrzymalszymi stawami, z elastyczniejszymi stawami. Wtedy dźwignie nie działaja tak jakbyśmy chcieli - mozna jedynie przykładając odpowiednią siłę złamać/skręcić kończynę.
Z tą bezradnością to trochę niekoniecznie jeśli się do sprawy podejdzie rozsądnie - ciągle jestem pod wrażeniem jak jedna z wspomnianych osób zrobiła na mnie jakiś czas temu układ przejść z trzema dźwigniami i czymś tam jeszcze na samym prowadzeniu rzucając mnie mimo że nie było żadnej z owych dźwigni.W niektórych sytuacjach aikido przyłożenie takiej siły jest niemożlwie, skutkuje to bezradnością.
Podsumowując:
Jeśli wierzyć temu co twierdzą 3 osoby z tych potrafiących mną rzucić i co dziwnie się pokrywa z tym co twierdzi dwóch uczniów z poza Japonii uczących się u dziadka, to problem polega na tym że my chcemy sami rzucać i wtedy faktycznie potrzebna jest włożenie siły. Natomiast samo doprowadzenie do rozpędzenia się uke i stracenia przez niego równowagi siły nie wymaga.Generalnie żeby rzucić jakąś masę to trzeba włożyć siłę.
To właśnie sugerowałem wcześniej - według mnie jedyny sposób żeby wykonać techniki aikido bez oporu ze strony uke do którego nie są one przystosowane, to nawet w najmniejszym stopniu nie odwracać roli podczas ataku - to uke ma atakować, a z naszej strony nie m się pojawić żaden wpływ na niego który by spowodował że uke będzie się przed nim bronił oporując.
Napisano Ponad rok temu
Problem polega na tym że to teoria. Praktyka jest taka, że jeżeli atakujący nie jest upośledzony umysłowo, to nie będzie biegał, nie da się "rozpędzić", nie wytrąci się za nas z równowagi. Jego ataki będą zaplanowane, szybkie, stabilne, asekurowane.Natomiast samo doprowadzenie do rozpędzenia się uke i stracenia przez niego równowagi siły nie wymaga.
To właśnie sugerowałem wcześniej - według mnie jedyny sposób żeby wykonać techniki aikido bez oporu ze strony uke do którego nie są one przystosowane, to nawet w najmniejszym stopniu nie odwracać roli podczas ataku - to uke ma atakować, a z naszej strony nie m się pojawić żaden wpływ na niego który by spowodował, że uke będzie się przed nim bronił oporując.
Każdy rzut polega na wytrąceniu z równowagi. Różne systemy mają różne metody na osiągnięcie tego. Przeciwnika w równowadze nie rzucisz, chyba że masz kilkadziesiąt kilo przewagi masy i siły.
Poza tym jest wiele technik w których prowokuje się oporującą reakcję uke, żeby go "rozbujać", wykluczanie takiej pracy kaleczy system.
Napisano Ponad rok temu
Kilka osób potrafi mi to zrobić. Co prawda było to testowane głównie na niepraktycznych aikidowskich menuchi czy chwytach, nawet jeśli robionych w miarę na poważnie, nie mniej więc według moich doświadczeń ta teoria jest choć w jakimś stopniu do zastosowania w praktyce.Problem polega na tym że to teoria.
Być może jeśli uznamy historie dziadka za coś więcej niż legendę to nawet całkiem sporym stopniu.
A nawet jeśli nie to i tak jest to jakaś działająca umiejętność, nawet jeśli nie do końca przydatna w praktyce, to chyba ciekawsza, niż perfekcja w układach formalnych.
Dobra absorcja.Praktyka jest taka, że jeżeli atakujący nie jest upośledzony umysłowo, to nie będzie biegał, nie da się "rozpędzić", nie wytrąci się za nas z równowagi. Jego ataki będą zaplanowane, szybkie, stabilne, asekurowane.
Z mojego punktu widzenia jest to coś co ten problem potrafi rozwiązać. Inna sprawa że moje przeszkolenie w atakach jest w miarę ograniczone, jedynie co jakiś czas ćwiczymy pewne elementy karate czy boksu, oczywiście bez sparingów. Więc mogę to przeceniać. Wtedy "a nawet jeśli" takie jak punkt wyżej.
Swoją drogą właśnie, jakie jest twoje doświadczenie z absorbcją, bo przypuszczalnie możesz mieć pod tym względem lepsze kompetencję do ocenienia? Tylko był bym wdzięczny gdybyś również opisał jak absorbcje rozumiesz i do jak wykonanej się odnosisz, żebym miał punkt odniesienia.
Być może mylnie, ale rozbujanie na oporze wydaje mi się charakterystyczne dla Judo nie aikido.Poza tym jest wiele technik w których prowokuje się oporującą reakcję uke, żeby go "rozbujać", wykluczanie takiej pracy kaleczy system.
W aikido moim zdaniem podobny efekt powinien być raczej efektem powrotów z wytrąceń z równowagi.
Hmm, w tym kontekście nowego znaczenia nabiera tępienie przez dziadka robienia technik z judo.
Napisano Ponad rok temu
Ale w ruchu (a np. w walce zwykle się ruszamy) równowagi się nie ma, a miewa.Przeciwnika w równowadze nie rzucisz
Napisano Ponad rok temu
Za Kato sensei (bądź gościem, już nie pamiętam), bo zapamiętałem to ze stażu z Kato sensei właśnie, gdy bez dotykania "rozszarpał" wręcz dużo cięższego ode mnie uke przy tenchinage, a zarazem cytując Koichi Tohei:Wcale nie jest tak że aikido ma być łagodne. Na treningu mamy się rzucać, robić mocne atemi, mocne techniki, na mocnym przeciwniku, tak by działały. Obecna forma tego nie oferuje, niektórym się tak wydaje, ale są ofiarami iluzji, czasem sami siebie oszukują. Skoro obecne formy nie działają zmieńmy je i metody treningowe tak, by działać mogły.
Może Dziadkowi wychodziły, cholera go wie, nikomu po nim nie wychodzą, zadajmy sobie trud odmienić ten stan rzeczy.
Piękno ma wynikać z doskonałości technicznej, nie z baletowej formy.
Współpraca na treningu to dążenie do wspólnego celu jakim dla obu stron jest nauka techniki, nie oznacza choreograficznego podkładania czy jakiegoś wirtualnego darowywania życia.
Wreszcie wyrzucenie rywalizacji nie oznacza wyrzucenia walki, oznacza wyrzucenie wartościowania. Rywalizacja to stan ducha, nastawienie, nie czynność. Nie jest istotne czy wygram, czy przegram, istotna była i jest nauka jaką z tego wyciągam, to jest cel, nie "medal"...
Aikido na poziomie psychicznym to BARDZO AGRESYWNA sztuka walki...
PS. To nie tak, że OBECNE FORMY tego nie oferują. Nauka aikido to nie "podawanie wiedzy" przez nauczyciela, to raczej, jakkolwiek filmowo to zabrzmi, wykradanie tejże podpatrywaniem nauczyciela, a w szczególności wtedy, gdy nauczyciel sądzi, że go nie obserwujemy...
Napisano Ponad rok temu
fakt, wiedze trzeba zdobywac samemu, sam jestem tego przykladem niestety, ale o ile szbciej mozna sie nauczyc z kims... druga strona medalu jest taka, ze to co sam zdobylem jest oje i nikt mi kitu nie wcisnie, ale koszty tego sa duze...
Użytkownicy przeglądający ten temat: 2
0 użytkowników, 2 gości, 0 anonimowych
10 następnych tematów
-
Jaki jest cel technik aikido?
- Ponad rok temu
-
Jaki jest cel technik aikido?
- Ponad rok temu
-
Cała prawda o Dziadku
- Ponad rok temu
-
umarła strona, niech żyje strona!
- Ponad rok temu
-
chwalipieta :)
- Ponad rok temu
-
Program Uchideshi Olsztyn
- Ponad rok temu
-
Czy Japończycy są bogowie?
- Ponad rok temu
-
Andrzej Lisik
- Ponad rok temu
-
W co się bawić
- Ponad rok temu
-
Letnia Szkoła Aikido z A. Sato Sensei (6dan Aikikai) w Gdyni
- Ponad rok temu