Zaraz, przecież wiedza o tym co będzie = wiedza o tym jak będzie przebiegał atak.
I to co piszesz właśnie Randallu to jest błąd. Jako uke musisz starać się tak zaatakować jakbyś nie wiedział jak technika będzie robiona. Zresztą czasem jest tak że naprawdę nie wiesz. Wystarczy że prowadzący da ćwiczącym kilka wariantów technik do wyboru. Jako atakujący nie będziesz wiedział, który wariant w danej chwili Tori zastosuje.
Chyba się nie zrozumieliśmy. Mówiłem o wiedzy z pozycji tori, nie uke. uke ma zrobić swoje - czyli poprawny yokomen na ten przykład, bez myślenia żeby się od razu składać do przewrotu.
Czym to skutkuje wiemy.
Panaceum w postaci robienia kilku technik nie sprawdza się. Z doświadczenia wiem, że 90% luda (albo i więcej) po zadaniu np. yokomen taiotoshi ura + iriminage (takie na zatrzask bez tenkanów

) przestaje atakować sensownie w ogóle. Wiedząc, że przy mocnym wejściu mogą się nadziać na irimi, przestają wchodzić mocno, wtedy i technika ura nie działa a irimi trzeba robić w innym czasie i cały przebiegły plan trenera ch.. strzela...
To jest poziom zabawy instruktorski, nie pana doktora co przychodzi sie poruszać po pracy.
Dlatego imo lepiej zacząć od technicznego wyćwiczenia podstawowych ataków, wbić je w głowę jak pacierz. No i wracamy do sedna tematu - na aikido ataków ćwiczy się mało albo wcale. Poza tym jest to obszerna dziedzina której by coś miało ręce i nogi trzeba dużo czasu poświęcić.
To że dobry atak to nie schematyczne zachowanie a'la nakręcany robocik jest oczywiste.
Wiec jak sam piszesz to nie jest błąd, a jedynie duże utrudnienie. Kto Ci zabroni stosować te wszystkie rzeczy. Jak się dogadasz z kumplem na treningu przecież możesz tak ćwiczyć. Jak pierwszy raz w życiu ćwiczyłem ze Szczepanem, jakieś 9 lat temu stosował wszystkie ww. przez Ciebie zagrywki by mi pokazać że te moje Kobayashi wcale nie jest takie wspaniałe
Oczywiście że nic mi wtedy nie wychodziło. Po prostu jak dla mnie jest to zbyt duże utrudnienie.
Ja właśnie twierdzę że nie mogę tak ćwiczyć, bo się nie da. Trzeba wywalić z aikido aikido żeby się dało.
Na początek trzeba wywalić techniki zaczynające się od zejść z tenkanem - są zbyt wolne by można było zastosować takie zejście na markującym oponencie.
Trzeba dołożyć gardę, bo bez gardy, jak nie będziesz wiedział kiedy i jak nastąpi atak, to nie zdążysz nawet reki podnieść do pozycji.
Trzeba zmienić pozycję, bo stojąc w tradycyjnej aikidowej nie sposób gardą się osłonić, a stanie tak wysoko i prosto nie sprzyja ani szybkości poruszania ani stabilności.
Aikido nawiązujące do ataku wywodzącego się z zasady ikken hissatsu (jedno uderzenie - jeden trup) nie za bardzo do takiej kombinowanej pracy się nadaje. Drastycznie spada dystans, oraz czas reakcji. Mi co prawda jako osoby która liznęła to i owo, oczywiście nie podoba się tłumaczenie że wraz ze skróceniem dystansu, mogę na przykład, kopnąć kogoś w jajka lub jak profesjonalnie się mówi zadać atemi 8) Bo jak to się wpisuje w idee aikido?
Więc skoro tak to jest tłumaczone jasnym dla mnie jest, że ten brak wypadałoby uzupełnić jakimś stylem uderzanym. Co w swoim wypadku uczyniłem i nie narzekam 
To co napisałem wyżej, w sytuacji w której pojawia się w aikido próżnia uzupełniamy inna techniką. To właśnie czas reakcji i dystans wyklucza wiele technik aikido - są zbyt wolne, zbyt mało elastyczne przez co nie odporne na zmyłki. Jest tak ponieważ są u podstaw tak skonstruowane, że da się je zrobić tylko wiedząc co zaraz będzie - czyli znając atak jaki zastosuje uke. A czy to ma źródło w oświeconych zasadach miecza czy obserwacji kopulacji japońskiego wróbla trzcinowego ma dokładnie zerowe znaczenie.
Prawda Voivod?