Romcio H.
Napisano Ponad rok temu
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
Bezpośrednio na ten temat mógłbyś się więcej dowiedzieć od Piotra K. z Zielonej Góry bowiem - o ile skleroza mnie nie myli - był posiadaczem takiego stopnia ( nie wydawano do niego certyfikatu z Hombu ).
Napisano Ponad rok temu
Otoz organizacja oparta na schemacie: shihan(instruktor o ogolnie uznanej renomie) stojacy na czele organizacji ma bezprzeczna przewage nad schematem organizacji krajowych na ktorych czele stoi komisja.
. W takiej sytuacji przekaz mistrz-uczen a co za tym idzie rozwoj duchowy jest mozliwy.
Szczepan niestety mylisz dwa tematy, trzeba rozgraniczyć czy mówimy o organizacji czy o klubie (dojo). W przypadku dojo masz zupełną rację, natomiast fakty pokazują że duże organizacje oparte o jednego nauczyciela też tworzą komisje i zawsze na pewnym etapie ich rozwoju wokół mistrza zaczyna się tworzyć "dwór i dworzanie" którzy izolują mistrza od mas i uzurpują sobie prawo do jedynie slusznej interpretacji jego nauk, chodzi tu o sytuację kiedy organizacja nabiera rozmachu bo dopóki jest to organizacja mała porównywalna z klubem to stosunkowo łatwo w codziennych kontaktach nad tym zapanować.
Jednak gdy uczniów przybywa a mistrz się starzeje praca mistrz-uczeń jest coraz bardziej limitowana i wtedy pojawiają się koterie, które są odpowiedzialne za reglamentowanie mistrza i tak jak w polityce tak i w budo to one zaczynają odgrywać pierwsze skrzypce.
Znamy wiele przypadków uczniów jednego mistrza którzy się opluwają i skaczą do gardeł, choć przy mistrzu odgrywają teatr potulnych baranków. Czasem mistrzowie podtrzymują takie konflikty trzymając towarzystwo w ryzach stosują zasadę dziel i rządź.
Wniosek jest taki, nie ma cudownej recepty na szczęśliwe życie ludzi w zbiorowości, jakakolwiek by ona nie była problemy są i będą takie same. Na swój użytek stosuję zasadę tylko tyle organizacji ile potrzeba by załatwić kilka istotnych spraw, kluby (dojo) stanowią podstawową oś tego co robimy, bez względu na to czy mamy w klubie 6-5-4-3-2-1 dana jako głównego prowadzącego.
Są to małe i naturalne zbiorowości które świetnie obnażają wady i premiują zalety, dla mnie jeśli organizacja nie utrudnia klubom życia a czasem udaje jej się w czymś pomóc to jest to dobra organizacja i tak mniej wiecej widzę PFA. Czy to się udaje? Może członkowie się wypowiedzą
Napisano Ponad rok temu
chociaz z drugiej strony pamiec jest zawodna...wiec glowy sobie uciac za to nie dam.. :wink: ale tak jak juz wczesniej napisalem "z tego co pamietam"
Napisano Ponad rok temu
Ep? Sensei Kanetsuka bywa i to coraz rzadziej, Asai bywa, ale nie ma swoich uczniów. Jedyna linia jaka się w PSA pojawia to Fujimoto sensei. Pozostałe raczej zanikają. Staż z shihanem raz do roku, to żadna linia. Najwyżej przerywana krecha :wink:...teraz to mysle ze bardziej jednolita organizacja jest PSA gdzie obecnie jest w zasadzie jeden glowna linia przekazu...
Napisano Ponad rok temu
Ep? Sensei Kanetsuka bywa i to coraz rzadziej, Asai bywa, ale nie ma swoich uczniów. Jedyna linia jaka się w PSA pojawia to Fujimoto sensei. Pozostałe raczej zanikają. Staż z shihanem raz do roku, to żadna linia. Najwyżej przerywana krecha :wink:...teraz to mysle ze bardziej jednolita organizacja jest PSA gdzie obecnie jest w zasadzie jeden glowna linia przekazu...
z tego co wiem to moze sie zmienic w najblizszym czasie...
a staze z tymi trzema nauczycielami ktorych wymieniles z tego co pamietam (ech ta pamiec...) odbywaja sie regularnie i corocznie...
mialem raczej na mysle konkretna osobe ("glowe PSA")-ktora z tego co wiem (a moze to znowu plotka...) jezdzi na staze ze swoim nauczycielem..
faktoza....masz racje ze z drugiej strony takie okazjonalne bywanie na stazach se swoim shihanem to jest "przerywana krecha"...
jest tylko dwa male ale:
napisz mi prosze kto z Pl tak naprawde czesciej jezdzi na staze ze "swoim" shihanem (tu mysle ze grono "uczniom shihana" zawezi sie znacznie...
a drugie to: (tu troche usprawiedliwie tych co nie moga..) co wlasnie maja robic te osoby ktore nie moga po prostu jezdzic (powody moga byc rozne i nie wnikam w to teraz...)- czy takie osoby tez zaliczasz w poczet tych co "podazaja za swoim shihanem"??
pytanie jest takie: kogo mozna uznac za ucznia shihana w takiej sytuacji?
pozdro :wink:
Napisano Ponad rok temu
Przemku sam wiesz, ze prawda jest taka, że z danego klubu zawsze wszyscy się daklarują a na staż i tak zawsze jadą ci sami. Niezależnie od organizacji. Jestem na stażu z "moim" shihanem 2, 3 czasem 4 razy w roku plus 4-5 staży z jego uczniami. To dla mnie realne i możliwe....napisz mi prosze kto z Pl tak naprawde czesciej jezdzi na staze ze "swoim" shihanem (tu mysle ze grono "uczniom shihana" zawezi sie znacznie...
Ja akurat mam to szczęście, że nie mam obowiązków w weekendy (poza zajęciami z zaocznymi), które by mnie ograniczały. Więc tylko mieć więcej kasy i huzia! Znam jednak takich co mają rodziny, młode żony, małe dzieciaki, kupę obowiązków i jakoś regularnie, mogą na takim stażu być.a drugie to: (tu troche usprawiedliwie tych co nie moga..) co wlasnie maja robic te osoby ktore nie moga po prostu jezdzic (powody moga byc rozne i nie wnikam w to teraz...)- czy takie osoby tez zaliczasz w poczet tych co "podazaja za swoim shihanem"??
A o tym to już shihan decyduje, że rozpoznaje danego człowieka jako swojego ucznia, czyż nie?pytanie jest takie: kogo mozna uznac za ucznia shihana w takiej sytuacji?
Napisano Ponad rok temu
A o tym to już shihan decyduje, że rozpoznaje danego człowieka jako swojego ucznia, czyż nie?
no tutaj to mozna cala ksiazke napisac...kto i kiedy sam siebie samowolnie uwaza za czyjegos ucznia...kto i kiedy lata za swoim nauczycielem i pyta/prosi zeby mogl sie nazywal swoim uczniem i jaki jest tego efakt i dlaczego....no i kogo sam nauczyciel faktycznie uwaza za swojego ucznia, jak to okazuje i jak sie o tym dowiedziec...
Napisano Ponad rok temu
Anegdotycznie może, ale... słyszałem, że wtedy możesz nazywać się uczniem danego shihana/nauczyciela, gdy ten pamięta Twoje imię...A o tym to już shihan decyduje, że rozpoznaje danego człowieka jako swojego ucznia, czyż nie?pytanie jest takie: kogo mozna uznac za ucznia shihana w takiej sytuacji?
Ciekawe, czy Tissier sensei (bo słodką buzię i uśmiech szczery, szlachetny na pewno jarzy :twisted: ) pamięta moje imię, czy w ogóle je zna... :/:/
Napisano Ponad rok temu
Ciekawe, czy Tissier sensei (bo słodką buzię i uśmiech szczery, szlachetny na pewno jarzy :twisted: ) pamięta moje imię, czy w ogóle je zna... :/:/
na pewno ma nad łóżkiem powieszoną okładkę pewnego pisma... :wink:
Napisano Ponad rok temu
Gadać by trzeba sporo... Ta sytuacja wynikała ze złożonej struktury organizacyjnej fr. aikido w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych. Tutaj masz opis:
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
Bezpośrednio na ten temat mógłbyś się więcej dowiedzieć od Piotra K. z Zielonej Góry bowiem - o ile skleroza mnie nie myli - był posiadaczem takiego stopnia ( nie wydawano do niego certyfikatu z Hombu ).
Szczepan polecam powyższy link do historii aikido we Francji, może stanowić znakomitą ilustrację do mojego wcześniejszego postu, jest tam o shihanach, komisjach, prezesach, podziałach i wszystkich możliwych problemach na które nie miało żadnego wpływu to kto stał na czele organizacji.
Natomiast problem francuskich stopni w Polsce, pochodzi z czasów późniejszych kiedy sytuacja organizacyjna we Francji się uspokoiła. Problem był nasz czysto polski, po prostu dosyć wcześnie w Aikikai Polska na długo przed powstaniem PFA a tym bardziej PSA dla maksymalnej przejrzystości w kwestii stopni przyjęto zasadę że w Polsce rozpoznajemy tylko stopnie mistrzowskie potwierdzone przez Aikikai Hombu. W przypadku Tamury wystarczyło go poprosić by wysłał papiery do Tokio i sprawa byłaby załatwiona bez problemu. Niektórzy ze względów finansowych lub przez niedbalstwo tego nie zrobili i rzeczywiście w kilku przypadkach tak po stronie uczniów Tamury jak i Tissier stworzyło to niewygodną dla Aikikai Polska sytuację. Bo z jednej strony pod względem technicznym szanowaliśmy tych instruktorów ale obowiązywała zasada nieuznawania stopni niepotwierdzonych w Aikikai Hombu Dojo w Tokio.
Napisano Ponad rok temu
ja od siebie powiem tyle i aż tyle..
Na wszystkich forach, które znam panuje podstawowy problem. Przerost EGO połączony z emocjami. Każdy z nas różnie komunikuje się z otoczeniem i w różnym stopniu rozumie co znaczą autorytety i w jaki sposób zachować szacunek do siebie i dystans do swojej wiedzy.
Zachować dystans, nie oceniać jest bardzo trudno. O wiele łatwiej jest sobie pogadać albo obgadać. Bo przecież internet daje swobodę. Szkoda, że nie wszyscy zdają sobie sprawę
jaką siłę posiadają słowa wypowiedziane i napisane.
Trenuję Aikido i często przecieram oczy ile w ludziach, którzy powinni trzymać się razem
jest jadu i rywalizacji. Droga długa, a po treningu zaczyna się proza życia i maseczki opadają z hukiem na glebę..
Pozdrawiam
M
Napisano Ponad rok temu
...taka sytuacja jest idealna...ale nie zawsze sie tak da...
aikido w Pl
Taka sytuacja dotyczy nie tylko aikido w Polsce. W całym świecie jest tak samo. Co sihan, co organizacja, to inna forma aikido.
Napisano Ponad rok temu
...taka sytuacja jest idealna...ale nie zawsze sie tak da...
aikido w Pl
Taka sytuacja dotyczy nie tylko aikido w Polsce. W całym świecie jest tak samo. Co sihan, co organizacja, to inna forma aikido.
Ale w PFA (czyli w jednej organizacji) cwicza kluby od roznych shihanow -czyli nie do konca jak jak piszesz...
Użytkownicy przeglądający ten temat: 1
0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych
10 następnych tematów
-
Krewniacy
- Ponad rok temu
-
mam problem, szukam pomocy
- Ponad rok temu
-
"Chłopaki wyluzujcie" nowa reklamówka SOTO!
- Ponad rok temu
-
Staż Aikido | Maciej Strzechowski 5 Dan
- Ponad rok temu
-
Staż z G.Savegnago 8 Dan Aikido K.R. - Szczecin 13-14.11.09
- Ponad rok temu
-
Informacje ogolne
- Ponad rok temu
-
AIKIDO ZAWIERCIE
- Ponad rok temu
-
Jean Yves LE VOURC'H - nie ma go juz wsrod nas...
- Ponad rok temu
-
uczenie sie i nauczanie, albo inaczej - jak to mozliwe?
- Ponad rok temu
-
Zaświadczenie
- Ponad rok temu