Witajcie. Na wstępie muszę Ws przeprosić, ponieważ nie przesiadywałem zbytnio na komputerze (obowiązki w szkole i życiu) i nie miałem możliwości odpisać. Nie za bardzo także lubię wdawać się w tak obszerną polemikę na forum/stronach.
Od razu zwrócę się do Pana Ryszarda. W swojej wypowiedzi nie chciałem w jakikolwiek sposób urazić, ani "obrzucić błotem" Pana osoby. Chodziło mi jedynie o opisanie stanu rzeczy, jak to wyglądało z mojej perspektywy.
Początkowej argumentacji nie będę komentował, ale także nie przyjmuje jej. Pozostawmy to przeszłości.
Otóż przestałem prowadzić te zajęcia bo nie było na nie chętnych, zostały 3-4 osoby z którymi się umówiliśmy ,że będą na zajęcia dojeżdżać do grupy w moim mieście ( sławne 20 km dalej )
Były to cztery starsze osoby, które pozostały w grupie i jakoś nie specjalnie było im dobrze ciągać za sobą młodszych, za których mieliby odpowiadać (chociażby przez krótki czas). Ja sam nie miałem na tyle wyrozumiałem rodziny, żeby mnie puszczali (no ale nie ważne).
A poza tym zacytuję jeszcze raz Pana:
"Będę prowadził treningi do ostatniej osoby, która będzie miała na to chęć" - mniej więcej tak.
Pominę te kolejne wywody w moją stronę, w których robi Pan ze mnie ofiarę losu i zniża do własnych stóp, nie kręci mnie to specjalnie.
Nie powinien pan nikogo obrzucać błotem wymyślonymi faktami tylko dlatego że nie umie pan sobie poradzić.
Nie miałem w zamiarach wymyślać faktów i naginać ich tak aby było na moją stronę. To nie leży w moim interesie.
Teraz te "nieszczęsne" abady. Nie do końca mnie one interesowały, bo ja sam ich nie zamówiłem. Swoje zdanie oparłem na koleżance, która najwidoczniej nie miała tych informacji dotyczących odbioru. Jeśli tutaj także Pana uraziłem, to zwracam honor.
I nikt nie nazwał tutaj Pana złodziejem (przynajmniej ja sobie tego nie przypominam).
Kolejna sprawa. Kontakt. Tutaj również chyba Pan troszkę ubarwia moją wypowiedź. Nie stwierdziłem, że nie mogę w żaden sposób znaleźć numeru czy kontaktu do Pana, tylko zapytałem, czy ktoś z osób tu obecnych ma możliwość widzenia się z Panem. Numer także posiadały osoby starsze w grupie, bo nie było potrzeby dawać go 13/14-letnim osobom.
Inna sprawa to ta ,że nigdy nie był pan na zajęciach combatu u mnie
Akurat to już jest absurdem. Owszem przyszedłem na pierwszy (organizacyjny/pokazowy) trening z kolegą, który odbywał się w GKO zaraz za jednostką wojskową. Na następnych nie byłem z powodów pieniężnych.
Jak widać, teraz role się odwróciły i to Pan na każdym kroku mnie oczernia. Być może sam nie byłem dość kulturalny w swoim wpisie, ale to pod wpływem sytuacji. Chcę żeby Pan wiedział, iż szanuję Pana za to co Pan robi i kim jest, a opisałem jedynie to co najbardziej utkwiło mi w pamięci.
Pozdrawiam