Nie wiem czemu przedstawiciele różnych sztuk walki obawiają się konfrontacji z innymi.
To jest nas dwóch...
A ja wiem i już o tym pisałem :twisted:
Death-wish, jeśli dla kogoś szermierka jest tylko częścią większej całości która się interesuje np. "Japonią" czy "Sredniowieczem", to raczej nie zrezygnuje tylko dla tego że jego instruktor dostał baty od kogoś z przeciwnego bieguna.
Chodzi raczejo to, że w sztukach walki dochrapanie się znaczącego tytułu, i co za tym idzie pozycji w środowisku troche trwa. Zwłaszcza w SW mieczowych. A jak już się uda być "sensejem", to błupio było by sie ośmieszyć w środowisku innych "sensejów" tym że się z jakimś "szczawikiem" przegrało. Raz, że wstyd, dwa koledzy instruktorzy mieli by z czego boki zrywć. Nie poto ktos charował, wspinając się po szczeblach hierarchii ( opłacając egzaminy, seminaria i obozy), żeby nagle spaść z "tronu", tylko przez to, że to czego uczył się tyle lat okazało się nieskuteczne. Bo niby jak miało być skuteczne skoro od paru pokoleń instruktorów nikt tego nie weryfikował w "boju". :twisted:
:wink:
Lepiej ze "szczytu góry" wygłaszać mądre sekwencje filozoficzne. I utwierdzać wszystkich zgromadzonych w przekonaniu, jakim to sie jest wielkim "bushi".
A weryfikacją technik i koncepcji to niech się maluczcy zajmują. A jak coś im nie wyjdzie znaczy że nie pojeli nauk mistrza. :wink:
Pozatym wiek robi swoje. Nawet Musashiemu się na starość odechciało. :wink:
I pewnie z tych powodów kendocy nie chcą wpaść na SMDF.
Rzycerstwo, oraz grupy szermierki historycznej chyba nie unikają sparingów?
Ps. FECHTSCHULE, może faktycznie wpadnijcie na następny Baltic Cup. Shinaj nadaj sie na półtoraka bardzie niż na katanę.