Sory ale jeśli podnieca cię dziedzina sztuk walk zwana "samoobroną" to okej ale ja na przykład już wyrosłem z fascynacji tym i sparringów z wykorzystaniem "ciekawych technik" czy ścian i dla mnie to jest właśnie bardziej karate kid niż coś realnego.Błąd logiczny. Gdybyś napisał: "nie ma zawodów, nie ma konkurencji na zawodach, nie ma rozwoju pod kątem zawodów, nie ma skuteczności na zawodach" toby była prawda. Ci panowie na zawodach zapewne dostaliby w dupę, zwłaszcza w czystym jiu-jitsu. Zwróć jednak uwagę, że wcale nie to ich interesowało. Mieli jednak sparringi i to całkiem ciekawe: z handicapem, z wykorzystaniem środowiska (ściany), a również zwykłe walki chwytane (z gościem w niebieskim gi).Nie ma zawodów, nie ma konkurencji, nie ma rozwoju, nie ma skuteczności. Co zatem zostaje? "Duchowość".
Co zatem zostaje? Samoobrona, i to wcale nie w sensie drobnej kobiety obezwładniającej biernego napastnika serią szybkich ruchów. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że nie jest to popularny pogląd w naszym kraju, w którym sekcji "rekreacyjnych" można ze świeczką szukać, bo liczą się tylko zawody, zawodostwo i zawodnicy. Ale to kwestia na oddzielny temat.
Takie gadanie typu "jesteśmy najlepsi na świecie ale nie sprawdzamy tego" było już nie raz weryfikowane.
Nie chcę żeby tu toczyła się dyskusja o jakichś obiektywnych pryncypiach sztuk walk, po prostu napisałem co mnie się nie podobało i co dla mnie było sztuczne. To ściśle subiektywna opinia.
No właśnie o to chodzi że są krzyki i podpowiedzi ale nie w stylu "oddychaj" tylko konkretne.Jedyne zawody, na jakich bywałem to zawody judo, ale oglądałem wielokrotnie różne inne i oczywiście nie raz słyszałem krzyki, podpowiedzi i entuzjazm sekundantów.Dobra ile razy na zawodach słyszałeś jak sekundant radził zawodnikowi żeby oddychał... i nic ponadto??
Teraz to polałeś wodę.Tylko że widzisz, ja nie bardzo lubię zawody, a tym bardziej nie podoba mi się instytucja sekundanta. W gruncie rzeczy nie różnię się w poglądach tak bardzo od głównego bohatera filmu. Może dlatego bardziej mi się obraz podobał? Nie ma to jednak nic wspólnego z duchowością czy górnolotnymi ideami - trenuję w klubie sportowym i zasadniczo dobrze mi z tym. Ale to znowu temat na oddzielny wątek.