Silek Bayang, Sunua, Harimau - Pak Haji Syofyan Nadar
Napisano Ponad rok temu
Pisze tego posta, zeby podziekowac ludziom ktorzy mnie goscili i pomagali, a takze dlatego, ze wydaje mi sie, ze osoby z tutejszego forum moga byc zainteresowane taka relacja. Podaje praktyczne szczegoly, adresy stron w internecie i dane kontaktowe na wypadek, gdyby ktos tez chcial sie tam wybrac.
Zeby bylo wiadomo, o czym mowimy, na poczatek pare filmikow z YouTube.
Cwiczylem z Pak Haji Syofyanem Nadarem, tu jest klip z seminarium, ktore prowadzil we Francji:
Pak Haji to czlonek indonezyjskiego demoteamu, od kilkunastu lat jeden z instruktorow tamtejszych czerwonych beretow i policji, szanowany instruktor nauczajacy tradycyjnych stylow Silek Bayang, Silek Sunua i Silek Harimau Singgalang, przygotowuje tez niektorych ze swoich uczniow do udzialu w zawodach sportowych (formy i walki). Prowadzi seminaria za granica, jego zagraniczni uczniowie (z Francji, Holandii, Stanow, Australii itp.) przyjezdzaja tez do niego do Indonezji. Sztukami walki zajmuje sie od dziecka, za swoich nauczycieli uznaje ponad dwudziestu mistrzow od ktorych uczyl sie tradycyjnego silatu. Czlowiek o olbrzymim doswiadczeniu, ale skromny i przyjazny.
Tu jest kilka klipow z seminariow we Francji, momentami pojawia sie tam Pak Haji:
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
A tu pokaz demoteamu - inne style indonezyjskie, Pak Haji sie nie pojawia:
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
Poczatkowo nie planowalem nic z silatem. Chcialem wykorzystac swoj urlop na nauke czegos pozytecznego, i postanowilem pojechac na 3 tygodnie do szkoly jezykowej w Yogyakarcie, zeby uczyc sie indonezyjskiej odmiany jezyka malajskiego. Podczas wstepnego planowania (zbieranie informacji, planowanie przejazdu, sprawdzanie kosztow itd.) natrafilem przypadkiem na strone Gorki Bantena: [link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
Pomyslalem, ze trudno wypelnic caly dzien nauka jezyka, a silat bedzie ciekawym uzupelnieniem. Napisalem do Gorki i do Adriana, ktorego adres znalazlem na blogu Gorki.
Adrian jest przewodnikiem turystycznym w Bukittinggi oraz jednym z uczniow Pak Haji Syofyana Nadara. Ma strone w internecie: [link widoczny dla zalogowanych Użytkowników], tel. 081374186806, jakby ktos potrzebowal. Adrian jest bardzo otwartym czlowiekiem, wyklada kawe na lawe, jesli ktos chce sobie zorganizowac zwiedzanie w tamtej okolicy, polecam Adriana. A jesli by ktos chcial tam pocwiczyc silat z Pak Haji, to mysle, ze nie warto kombinowac, tylko najlepiej od razu wszystko zalatwiac przez Adriana - ktos musi zadzwonic i sie dopytac o wolne terminy, ktos musi was na poczatku tlumaczyc itd.
W moim przypadku bylo tak, ze juz po pierwszym kontakcie urlop mi sie troche przesunal i wygladalo, ze w ogole nie pojade. Mialem tez moment zwatpienia w swoje mozliwosci finansowe. No ale ostatecznie pojawila sie promocja lotnicza, urlop dostalem i wyruszylem. Promocja byla do Singapuru. Jakby ktos mial wybor, to sugeruje lot do Kuala Lumpur - ma lepsze polaczenia lotnicze i niegorsze polaczenia promowe. Nie chcialem nocowac w Singapurze z powodu cen, wiec prosto z lotniska smignalem metrem do portu i zlapalem prom na wyspe Batam, ktora nalezy do Indonezji. Wize na miesiac dostalem na granicy. Nie bylo juz promow tego dnia, noc zapadla, wiec zatrzymalem sie w hotelu w Sekupang. Podroz kontynuowalem nastepnego dnia, najpierw promem, potem autobusem - caly dzien. Nie chcac tracic czasu kontynuowalem podroz noca do Bukittinggi, ale mozna sie zatrzymac na nocleg w Pekanbaru.
Znow uwaga - osobom ktore chca pocwiczyc, a nie odbywac podroze po Azji sugeruje nie powtarzac tych moich kombinacji. Podroz ladem jest ciekawa, ale bardzo meczaca. Upal, ciasno, cala droge sie gada z ludzmi; w autobusach ludzie przewoza wszystko - worki, skutery itp. Pala wewnatrz autobusu. Osobiscie celowo wybralem taki rodzaj podrozy, bo chcialem to przezyc, ale nastepnym razem polece tania linia lotnicza - jest szybciej, taniej i o wiele wygodniej. To tez sugeruje innym.
Po przyjezdzie do Bukittinggi najpierw sie wyspalem w hotelu, po pobudce zadzwonilem do Adriana i sie umowilismy na spotkanie. Pak Haji zalatwial jakies sprawy w innym miescie, spotkac sie moglismy dopiero nastepnego dnia. Adrian pokazal mi gdzie sie znajduja glowne atrakcje miasta, poszlismy cos zjesc. Podczas obiadu dowiedzialem sie, ze kazdy nowy student przechodzi ceremonie przyjecia do szkoly, do ktorej bedzie potrzeba kilku rekwizytow, m in. noz i czarny kurczak ktory jest zabijany podczas tej ceremonii.
Wieczorem przy wolaniu muezzina na wieczorna modlitwe zastanawialem sie nad ta ceremonia, jak rozwiazac ta sprawe i nikogo nie urazic.
Nastepnego dnia Adrian poszedl ze mna do domu Pak Haji, zeby mnie przedstawic i pomoc w dogadaniu szczegolow treningu. Poprosilem go, zeby wyjasnil, ze z powodow religijnych nie moge przejsc owej ceremonii. Wyjasniono mi, ze ceremonia nie ma nic wspolnego z religia, ale ja traktowalem ta sprawe jako cos w rodzaju testu. Pak Haji powiedzial, ze nie ma sprawy, ceremonia nie jest konieczna, jesli nie chce jej przechodzic.
Pierwsze pytanie bylo oczywiscie o moja dotychczasowa nauke sztuk walki i czego chce sie uczyc w Indonezji. Wyjasnilem, ze juz od wielu lat nie cwicze regularnie, ale uwazam sie za ucznia Vovinam Viet Vo Dao. Uczyc chce sie technik samoobrony. Zostalem poproszony o zademonstrowanie kilku technik na jednym z obecnych instruktorow, zeby pokazac co to takiego to VVD. W rewanzu pokazano mi najpierw kilka technik z plyt szkoleniowych DVD nagranych we Francji, a dyskusja zamienila sie szybko w pokaz praktyczny. Moglem probowac roznych atakow, Pak Haji pokazywal mi, jak sa one bronione w stylu Bayang. Czasami ataki robilem powoli, czasem szybko, czasem kombinacje. Pak Haji staral sie wykonywac techniki delikatnie, uwazalismy zeby niczego nie rozbic ani nie pozrzucac jego pucharow i trofeow ze stolu. Czasami majac watpliwosci zo do jakiejs kontroli probowalem sie uwolnic, ale wystarczylo, ze Pak Haji wzmacnial trzymanie. Czasem widzac otwarcie probowalem pokazac, ze mozna je wykorzystac, ale w kazdym przypadku okazywalo sie, ze to pulapka, a Pak Haji tylko czeka, zeby skontrowac. Przy przyspieszeniu tempa w ogole nie mialem szans mimo przewagi w masie i wzroscie - Pak Haji ma naprawde duze doswiadczenie. Ta zabawa trwala jakas godzine - poltorej, do czasu, az skonczyly mi sie koncepty na ataki.
Pak Haji zaproponowal 4 godziny prywatnych lekcji dziennie -dwie rano i dwie po poludniu. Do tej pory planowalem max 2 godz, gdyz sadzilem, ze wiecej nie ma sensu z powodu mojej marnej kondycji, ale nie protestowalem. Ze stroju do treningu przywiozlem tylko spodnie (z powodu naszywek stylowych VVD uwazalem, ze nie ma sensu wiezc reszty). Pak Haji chcial, zebym trenowal w stroju silatu, wiec nastepnego dnia mielismy najpierw udac sie do krawca i uszyc stroj. Pozegnalismy sie troche pozno, bo z lekkim opoznieniem zalapalem, ze to chyba ja powinienem pozegnac sie pierwszy.
Nastepnego dnia smignelismy do krawca. Reszte dnia mialem wolna. Umowilem sie z Adrianem na wycieczke do jeziora Maninjau, bo chcialem choc raz w zyciu zobaczyc dzungle. Polazilem po miescie. Z powodu duzej ilosci treningow zrezygnowalem z organizowania lekcji indonezyjskiego. Bukittinggi to jedna z glownych atrakcji turystycznych Sumatry. Turystow nie za wielu, ale jest wszystko co potrzebne w zasiegu kilku minut marszu - tanie hotele, restauracyjki, kawiarnia internetowa, supermarket i bazar. Jedzenie dobre, ale jesli ktos chce koniecznie frytki czy spaghetti (ja tak mialem), to tez jest knajpka gdzie to podaja.
Zaczely sie treningi. Najpierw mialem sie nauczyc podstaw stylu Bayang. Troche ciezko to opisac. Sam styl bardzo mi sie podoba, ma ciekawe dzwignie i rzuty. Ale niezbyt mi lezy w swojej pierwotnej postaci. Ma chyba podobne zasady pracy z sila jak Aikido i Taiji, bardzo kwieciste bloki, dziwaczna garde. Ale tez super dzwignie i kontry do dzwigni. Nie uzywa sie duzo sily, nie lapie sie za rece. Formy to takie bardziej kwieciste taiji (techniki to dzwignie i rzuty, wiec to wszystko bardziej skompikowane). Uderzen sie unika przez skrecenie tulowia, po czym wykonuje swoje techniki. Szlo mi jak po grudzie, trudno bylo zapamietac techniki.
Troche latwiej bylo przy programie podstawowym Satria Muda. Samoobrona bardzo mi sie podobala, opiera sie na tych samych zasadach co phan don w VVD, z tym ze techniki koncza sie kontrola na ziemi. Kontrola rozni sie od technik ktorych my sie uczymy, w silacie czlowieka na ziemi sie supla i skreca tak, ze nie moze sie ruszyc a ma wystawione na nasz atak wszystkie punkty takie jak gardlo, tulow i krocze. Kontrolujacy kleczy na przeciwniku, i moze go puscic w kazdej chwili i podjac walke z kolejnym przeciwnikiem. Te techniki mi sie podobaly, sa podstawa szkolenia np. w wojsku (zolnierze nie cwicza tradycyjnego silatu, tylko wlasnie techniki samoobrony praktycznej). Poza tym troche zwiczylem podstawowych juru z programu. Trudnosc polegala glownie na zapamietaniu ruchow; nauka byla srednio interesujaca - nie jestem milosnikiem form (choc ich nie neguje), zdecydowanie wole cwiczyc techniki podstawowe.
W okolicach drugiego dnia treningu dolaczyl Pedro. Pedro spedzil wiele lat uczac sie sztuk walki od wielu znanych ludzi (wliczajac Gracie i Erica Paulsona). Od siedmiu lat mieszka w Tajlandii, gdzie prowadzi szkole boksu tajlandzkiego. Ma specyficzne poglady religijne i filozoficzne, ale jest bardzo dobrym kolega, Obecnie juz nie cwiczy z bronia (od niedawna, w Tajlandii oprocz thai boksu uczyl sie Krabi Krabong). Nie moja liga, jest bardzo twardy, ma doswiadczenia ringowe z profesjonalnych walk w Tajlandii, prowadzi seminaria, szkola podobno kwitnie. Rozmawia sie z nim super, w dyskusji potrafi przyjac argumenty innych ludzi. Cwiczy sie z nim tez bardzo fajnie - ma duze doswiadczenie, jego techniki mi sie bardzo podobaly.
Pedro podrozowal po Indonezji szukajac rozwiazan technicznych do prowadzenia walki z ziemi - nie grapplingu, tylko obrony przed kopnieciami i uderzeniami i kotratakowania z ziemi. Zaczal od osrodka szkoleniowego IPSI w Jakarcie, pozniej cwiczyl gdzies jeszcze i ktos mu polecil Pak Hajiego jako eksperta stylu tygrysa. Pedro przyjechal do Bukittinggi z nazwiskiem, ale bez adresu. Miejscowa policja pomagala mu znalezc dom Pak Hajiego. Spotkalismy sie tam wieczorem.
Teraz male wprowadzenie - Bukittinggi lezy na terenach Minangkabau. To ludzie z ciekawa kultura - obowiazuje u nich matriarchat. Wszyscy chlopcy w dziecinstwie wlasciwie obowiazkowo musza uczyc sie silatu. Stylow silatu jest tam jak mrowkow albo i wiecej - co wioska, to styl. Ludzie bardzo powaznie podchodza do magii - slyszalem sporo opowiesci od czysto magicznych do opisow psychomanipulacji w stylu Derren-a Browna wykorzystywanych czy to w przestepstwie, uwodzeniu kobiet czy tez w walce. Maja dziwaczne metody treningowe, jak (pozostalosc z epoki kolonialnej) cwiczenia w nocy przy pochodniach, z zawiazanymi oczami, czy trening z nozami (cwicza prawdziwa bronia) w nierownym terenie w dzungli na plamach rozlanego oleju palmowego. Wierza, ze wiara moze ich ochronic przed cieciami noza itp.
Pak Haji mowi, ze jemu sie magia nie podoba i nigdy nie widzialem, zeby sie na takich rzeczach skupial, czy o nich wspominal jesli ktos nie pyta. Niemniej widzialem na zdjeciach, ze podczas pokazow tez mu sie zdarza robic ciekawe rzeczy. Oczywiscie zapytalem (nawet ze trzy razy, i nie tylko jego) czy to tricki, ale mowi (on i jego uczniowie) ze to nie tricki.
Jak juz wspomnialem, Pedro chcial cwiczyc techniki z ziemi, wiec Pak Haji postanowil uczyc go technik stylu tygrysa - Harimau. Silek Harimau ma na tamtych terenach cztery podstawowe odmiany - Pasaman, Solok, Pesisir i Pariaman (to nazwy miast). Pak Haji jest ekspertem stylu Harimau Singgalang (od gory Singgalang kolo Bukittinggi), ktory jest kompilacja odmian Pariaman i Pesisir. Rozni sie od nich bardziej rozbudowanymi dzwigniami. Styl Harimau w Indonezji cieszy sie bardzo duza renoma - ludzie w hotelu z ciekawoscia pytali nas, czy uczymy sie technik tego stylu. Jest naprawde specyficzny, ale to trzeba zobaczyc, a nie czytac opisy. Pozycje sa bardzo niskie, cialo na poczatku walki obrocone bokiem (tygrys nie patrzy ofierze w oczy i atakuje od tylu) rece w dziwacznej gardzie zaslaniaja twarz. Ruchy naprawde nasladuja ruchy tygrysa, wprost do (czasami) prawie chodzenia na czworakach. Przemieszczenia na ziemi sa bardzo szybkie, atakuje sie nogi (lamie sie je) i glowe (skreca sie kark). Ataki sa bardzo szybkie i brutalne, wymaga sie odpowiedniego nastawienia psychicznego. Niektore techniki wg mnie taktycznie bardzo ryzykowne.
Druga grupa technik, wykonywanych z jeszcze nizszego poziomu, to techniki Buayo - stylu krokodyla. To wlasciwie techniki wykonywane z pozycji czolgania sie, przy specyficznej pracy nog. Jesli komus sie wydaje, ze w pozycji prawie lezacej nie mozna biegac, kopac na glowe albo wykonac obrotowki z wyskoku na glowe, to uprzejmie informuje, ze mozna - blyskawicznie i w sposob bardzo zaskakujacy.
Pak Haji zaczal uczyc mnie i Pedra czegos w rodzaju formy podwojnej stylu Harimau. Po kilku krokach i przejsciach akcja zaczyna sie w ten sposob, ze jeden z przeciwnikow wykonuje z bardzo niskiej pozycji (przy samej ziemi) niska obrotowke, a drugi z tej samej pozycji robi wyskok, obrotowke na glowe i spada do Buayo. Ja skakalem. Po pierwszym dniu rozbolal mnie kregoslup, po drugim ledwo wstalem z lozka, terzeciego dnia prawie nie wstalem. A jak juz wstalem, to nie bardzo moglem dojsc na trening. Wydalo sie, ze cos ze mna nie tak.
Wtedy mialem okazje zobaczyc, ze w Indonezji szkola walki wrecz to jednak troche cos innego niz w Europie. Ludzie cwiczacy razem traktuja sie jak cos w rodzaju rodziny, nawet do nauczyciela zwracaja sie per Ayah (ojciec), nie ma takiego ducha rywalizacji jak u nas. Mistrz jak zadowolony, to sie smieje i zartuje, a jak niezadowolony, to sie nie smieje, i juz dorosli ludzie sie intensywnie zastanawiaja, co jest, ze mistrz nie jest zadowolony. Zaufanie maja bardzo duze, zycie niektorych sie wyprostowalo dzieki silatowi. Jedni staraja sie pomagac innym, moglbym podac spora liste przykladow, ale nie chce przynudzac. Moje treningi po problemach z kregoslupem sie zmienily, tego dnia zamiast na trening pojechalem do masazysty. Cud sie nie zdarzyl, ale czlowiek mi pomogl - po minucie czy dwoch masazu moglem sie wyprostowac i chodzic, czego nie moglem wczesniej.
W kolejnych dniach cwiczylem bardzo ostroznie - zero skokow, techniki delikatnie. Po jakichs dwoch dniach wynajelismy na caly dzien samochod i pojechalismy z Pak Haji i jednym z instruktorow, Pak Wenem, do Pariaman odwiedzic tamtejsza szkole Silek Sunua. Po drodze zahaczylismy i bardzo piekne tereny nad jeziorem Maninjau. Droga byla zdominowana rozmowa o stylu Harimau i Buayo. W Pariaman poczestowano nas mlodymi orzechami kokosowymi i zorganizowano pokaz Silek Sunua. Bylo bardzo fajnie, duzo dzieci, od ktorych wymaga sie chyba wiecej niz w Europie. Wg mnie poziom u nas i w Indonezji tak bardzo sie nie rozni, tyle ze techniki troche inne, u nich wiecej sie cwichy z bronia i jest wiecej dzieci na treningach. Dzieci na sparringach radza sobie bardzo dobrze. Instruktorzy sa bardzo przyjazni i wspieraja maluchow, wydaje mi sie, ze treningi tam sa mniej katorznicze i sprawiaja wiecej przyjemnosci.
Sam Silek Sunua mi osobiscie kojarzy sie ze swietnie opracowanymi krokami. To wyglada dziwacznie, jak ludzie laza wokol siebie robiac dziwne kroki, ale jak sie czlowiekowi pare razy nogi poplacza gdy probuje wykonac kontre z niesprzyjajacej pozycji, to zaczyna doceniac takie dziwaczne cwiczenia. A w szkole w ktorej bylem czesto techniki wykonuje sie wlasnie z jak najtrudniejszej pozycji. To dotyczy nie tylko nog i przemieszczania sie - oni sie tam bawia, studiuja rozne mozliwosci, blokowanie nogami, zakladanie dzwigni nogami, obrona przed atakiem nozem ze zwiazanymi rekami... itd. No wiec jak juz sie zalapie po co sa te cwiczenia, to naprawde dochodzi do tego, ze czlowiek woli sie nauczyc tych krokow niz jakiejs dzwigni.
Sam Pariaman goracy, dozo zieleni, egzotycznie, jedzenie bylo dobre, ceny przystepne. Z Pariaman pojechalismy do Solok, gdzie sa baseny z goracymi zrodlami. To z powodu mojego kregoslupa. Bylo super i naprawde mi pomoglo. W drodze powrotnej kupilosmy sobie kilka arbuzow i wieczorkiem zatrzymalismy sie w knajpce na brzegu bardzo malowniczego jeziora Singkarak. Czysta sielanka.
Potem znowu bylo dwa dni treningow i nadszedl czas umowionej wycieczki do dzungli. Wycieczka dwudniowa z Adrianem - przejscie pieszo z Bukittinggi do Maninjau i powrot nastepnego dnia autobusem. Roslinnosc zarabista, nigdzie takiej nie widzialem. Roznorodna. Sama dzungla niby fajna, ale nasze lasy bardziej przytulne. W dzungli mokro, slisko, nie ma trawy, trzeba uwazac bo poslizniecie i upadek moze sie skonczyc nieciekawym zjazdem po stoku z wystajacymi kamieniami. Sama sciezka niezbyt trudna do przejscia, choc obciachowo utopilem wyciety bambus ktorego uzywalismy by przejsc wbrod strumien. Po przejsciu na drugi brzeg chcialem go rzucic z powrotem zeby ktos inny mogl z niego skorzystac, ale z powodu kregoslupa i sliskich kamieni rzut mi wyszedl cienko.
Najgorsze w dzungli sa jednak pijawki. Zdradliwe, laza po ziemi i lisciach, wyczuwaja czlowieka z daleka, potrafia podejsc jak czlowiek siedzi i skoczyc z drzewa, jak przechodzi pod spodem. Podobno wylaza tylko jak jest mokro, ale jest ich wtedy mnostwo.
Kiedy ja lazilem po dzungli, Pedro cwiczyl poruszanie na skorupach orzecha kokosowego rozlozonych na ziemi w rozne wzorki - kroki ze stylu kota. Opowiadal mi nastepnego dnia. Mowil ze to masakra - o wiele gorsze niz zwykle bieganie z cialem na wysokosci kolan. Podobno skorupa sie wpija w cialo, wszystko boli, ale po porzejsciu na normalny teren jest o 50% latwiej i wszystko przyspiesza. Byl bardzo zadowolony, ale nastepny trening musial odwolac z powodu wyczerpania.
Po powrocie z mojej wycieczki mielismy jeszcze jakies treningi. Ostatniego dnia dostalismy certyfikaty, pozegnalismy sie. Wynajelismy taksowke do Padangu, przelecielismy tanimi liniami (tansze niz w Europie) do Kuala Lumpur i tam sie rozstalem z Pedrem. On ruszyl w pordroz powrotna do Tajlandii, a ja po krotkim zwiedzaniu Kuala Lumpur wygodnym nocnym pociagiem smignalem do Singapuru.
Tu mala rada - nie moglem znalezc przechowalni bagazu na miescie wiec zawiozlem wszystko wczesniej na lotnisko i wrocilem do miasta na zakupy, co sie okazalo bardzo dobrym pomyslem, bo jak sie pozniej okazalo, metro w Singapurze potrafi byc bardzo zatloczone po poludniu.
To tyle, jakby ktos mial pytania, albo chcial zorganizowac podobny wyjazd, to smialo.
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
nie miałem o tym wszystkim pojęcia do tej pory. wydaje mi się, że tak właśnie wyglądał kiedys krajobraz sztuk walki na całym dalekim wschodzie?
Napisano Ponad rok temu
Staralem sie wspomniec o wszystkim co bylo godne uwagi, ale chyba tak sie nie da. Czytam to jeszcze raz i chaotycznie ten opis wyszedl, a i tak zapomnialem wspomniec o wielu rzeczach o ktorych chcialem napisac.
Napisano Ponad rok temu
pzdr
Napisano Ponad rok temu
nie jakaś tam oklepana Grecja czy Kanary.
Wyspy kanaryjskie nie byly by chyba takie bezsensowne. Slyszalem, ze maja tam fajny styl walki pasterskim kijem, lucha del garrote. Fajnie by bylo to zobaczyc na wlasne oczy.
Napisano Ponad rok temu
Polecam kij - naprawdę ciekawy.
Wracam do Twojej relacji z podróży, gratuluję
My tzn kadra i nie tylko mamy zaplanowaną podróż po Wietnamie, po starych szkołach Vo Co Truyen w 2009 r. Trzy tygodnie przez Wietnam, może Laos i Kambodże.
Otwarta jest nowa strona VVD International - [link widoczny dla zalogowanych Użytkowników] - na niej tylko sprawy zwiazane ze szkołami tradycyjnymi. strona [link widoczny dla zalogowanych Użytkowników] bez zman - kierunek sportowy Vovinam
pozdrawiam TJ
Napisano Ponad rok temu
nie jakaś tam oklepana Grecja czy Kanary.
Wyspy kanaryjskie nie byly by chyba takie bezsensowne. Slyszalem, ze maja tam fajny styl walki pasterskim kijem, lucha del garrote. Fajnie by bylo to zobaczyc na wlasne oczy.
aaaa to przepraszam
Użytkownicy przeglądający ten temat: 1
0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych
10 następnych tematów
-
Filmik z łamaniem dechy
- Ponad rok temu
-
gdzie są fajne miejsca do ćwiczenia naterenie Warszawy?
- Ponad rok temu
-
Worek dla zuchwałych.
- Ponad rok temu
-
Szybkie uderzenia
- Ponad rok temu
-
Maty typu Puzzle
- Ponad rok temu
-
Nos w SW
- Ponad rok temu
-
Gdzie w Wejherowie znajdę szkółki sztuk walki
- Ponad rok temu
-
Koppo Stick
- Ponad rok temu
-
Treningi indywidualne - gdzie?
- Ponad rok temu
-
Kurs Udzielania Pierwszej Pomocy
- Ponad rok temu