

jak NIE nalezy bronic sie przed nozem
Napisano Ponad rok temu
Tylko, że tacy ludzie są skłonni do pokazywania wszystkim broni, a nie do jej użycia. Tego typu napastnicy raczej uprzedzą atak prezentacją noża. Inną kategorią są ludzie, którzy noszą noże z desperacji. Tacy ludzie, żyją od dłuższego czasu pod presją, a użycie noża postrzegają jako jedyne rozwiązanie. Dlatego są zdeterminowani by użyć go jak najbardziej efektywnie, a dowiedzą się jak to robić np. z tego forum. Oni nienawidzą swoich przeciwników i chcą ich zniszczyć.
Wprawdzie tego aspektu teorii kryminalistycznych ani sam nie badałem, ani nawet nie trafiłem na żadne publikacje z badań, ale mam wyrobione swoje zdanie na podstawie tzw. studium przypadku, a więc kilku zdarzeń, za to dość dokładnie przeanalizowanych po kontakcie osobistym.
I tak o ile "artefakt", jako atrybut siły i determinacji, może niekiedy kompensować jakieś deficyty w obszarze samooceny, to jednak równie dobrze może być traktowany par exellence i po prostu instrumentalnie. Jesli ktoś sie popisuje nożem, to pewnie ma deficyty, ale jeśli ktoś spotka w ciemnej ulicy 4 opryszków i wyjmie nóż, dla zniechęcenia ew. napastnika, to gdzie tu jest miejsce na nieracjonalność?
Co do desperatów to raczej nie działają oni z nienawiści, bo takich ataków z nienawiści w Polsce można naliczyć kilka w skali roku. Niestety obrona przed takim szaleńcem jest niemal niemożliwa, bo atak jest niespodziewany, atakowane są osoby przypadkowe (najczęściej najpierw tzw. "wyzwalacz", czyli ktoś z rodziny, potem już "każdy na trasie"). Choć oczywiście jesli szaleniec ma krew na rękach i widać go z daleka, można po prostu uciec, ale jesli natkniemy się na niego wychodząc zza rogu ściany...
To jednak nie jest sytuacja typowa, typowy jest atak neurotyczno-narcystyczny, noszenie noża wynika z patologicznie zawyżonego poziomu lęku i nóż może być użyty w sytuacji lękowej. Czyli widząc desperata raczej nie należy go straszyć, eksponować swoją przewagę fizyczną, ale wyciszać, okazując przewagę psychiczną i przejmując kontrolę nad emocjami swoimi oraz otoczenia. Odbieranie noża tak czy siak musi nastapić "z nienacka", może być poprzedzone perswazją słowną, ale nie nieudanymi próbami fizycznymi. Wszelkie użycie siły musi być jednorazowe, bo po pierwszym nieudanym razie tracimy nie tylko czynnik zaskoczenia, ale generalnie wzmagamy opór i zdradzamy swój styl działania.
Najbardziej słuszna jest uwaga dot. dystansu - otóż w całym internecie (do literatury na razie nie sięgałem) dominuje teza, że najskuteczniejsza, w zasadzie nie od odparcia, jest technika "więzienna", polegająca na niezaplanowanych, za to intensywnych uderzeniach zadawanych z zaskoczenia, po błyskawicznym przejściu do półdystansu a potem zwarcia. W boksie zwarcie to wybawienie, ale wobec nożownika to samobójstwo, poniważ nie widać noża a dostępne sa wszystkie części ciała. Technika ta nazywa się "więzienna" i zawsze kończy się sukcesem napastnika. Ale w badaniach tkwi krytyczny błąd metodologiczny, na miarę pomyłki Freuda ;-) Freud prowadził klinikę i badał ludzi zaburzonych, dokonując nieuzasadnionej ekstrapolacji wniosków na resztę społeczeństwa i tak samo wnioski dot. techniki "więziennej" nie muszą obowiązywać na ulicy (choć w mieszkaniu już jak najbardziej tak). Przekonuje mnie stwierdzenie, że walka nożem ma najwięcej wspólnego z boksem (zwłaszcza w warstwie defensywnej), choć oczywiście pamiętać trzeba o karate (jako boksie japońskim), gdyż ataki "pustą ręką" wprost można przełożyć na atak nożem. I tu dochodzimy do konkluzji związanej z pracą dystansem - otóż atak "więzienny" najprościej odeprzeć prostymi kopnięciami na tułów, zakończonymi podcięciem na nogi i "rozdeptaniem". Zamysł takiej obrony opiera się na prostym spostrzeżeniu, że nogi bardzo rzadko są traktowane jako obszar ataku, a zdecydowana większość napastników myśli i reaguje katgoriami bokserskimi, a nie kick-bokserskimi.
A w szermierce atak na głowę i tułów to zachowania "sportowe", bo w walce bez sztucznych zasad o niebo lepszy jest atak na nogi i przedramiona.
Na zakońzczenie eszcze raz wrócę do najogólniejszych zasad samoobrony - jakimi są 1. unikanie roztargnienia (czyli utraty koncentracji zasadniczej na rzecz elementów pobocznych, najczęściej aranżowanych przez napastnika np. proszącego o ogień lub ogólnie zagadującego) 2. trzymanie dystansu przestrzennego i psychicznego.
Jeśli podpity koleś poprosi nas o ogień a my zachowamy się tak, jakbyśmy sie go troche brzydzili (odsuwamy się, nie dajemy się za nic łapać, ani obejmować, zapaliczniczkę podajemy, a nie rozpalamy) a trochę jakbyśmy go mieli zaraz spacyfikować (oceniamy, w co by go tu było najłatwiej trafić), to może wyjdziemy na niezłego "czuba", ale gwarantuje, że będzie to typ "czub z respektem", a nie "zwykły świr", więc w sumie się kalkuluje.
Po zapoznaniu się z tezami walki nożowniczej, wpadłem niemal w zachwyt, bo w zasadzie nigdzie indziej nie mówi się o jednej z podstawowych zasad ars militari, czyli o prostocie. Niestety filmy z gatunku "płaszcza i szpady" (również w wersji " kontusza i szabli" oraz "kimona i katany") wykreowały iluzję pojedynkową, polegającą na długich sekwencjach sztychów, parad itp. gdy tymczasem dobry samuraj cios zadawał już z chwilą wyjmowania miecza. Dlatego w Japonii mają ruch lewostronny - mijając gościa z jego prawej strony byłoby się bez szans. Taki nawyk to podstawa - być poza zasięgiem rąk w postawie umożliwiającej wykonanie uniku, bądź to odejścia, bądź zejścia z linii.
Czyli stojąc z gościem frontalnie (a więc także równolegle) face to face (czyli nosem w nos), okazujemy skrajną odwagę, co jest super rozwiązaniem na konferencji przed walką sportową, bo w realu można dostać "z grzywki", a co gorsza "kosę".
I tyle.
Napisano Ponad rok temu
jeśli chodzi o kopniecia jako kontrę na atak nozownika proponuję rozważyć kopnięcia niskie podeszwą ( obutej stopy) w kolana, piszczele
od kilku lat jest to jedyne kopnięcie, które brałbym pod uwage w realnej walce do utrzymania dystansu.
jest praktycznie niemolziwe do zablokowania bez zatrzymania, praktycznie wyklucza kontuzję, jest najszybsze bo najkrótsze, umozliwia komfortowe uderzenie z pełna mocą-chroni nas podeszwa, która wzmacnia uderzenie.
mechanika zadawania kopnięcia chroni tułów bo odchylamy się do tyłu,
po testach na drzewach jestem przekonany, że przy czystym trafieniu spokojnie złamałbym kolano/piszczel przeciwnika- a ja jestem dość mikry
aha i z doświadczeń sprzed kilku lat jakie przeprowadzałem z mazakami znosnie sprawdzały się - przy ataku więziennym własnie proste bloki przedramieniem- a la karate
zgadzam się z tym, ze najwazniejszy jest dystans a konkretnie jego ciągła zmiana i niefrontalne ustawienie-- a wychodzenie na głupka jest świetne bo dezorientuje napastnika
z wasnych doświadczęń- jesli gośc jest mikry a pomimo to agresywny i wyzywający nalezy zawsze podejrzewac obecnośc noża- 2 razy takie podejscie uratowało mi tyłek bo nóż się pokazał
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
polecam uważną lekturę.
zwłaszcza cytat:
" Sposobem na sprawdzenie umiejętności żołnierzy
w warunkach zbliżonych do bojowych była walka
treningowa z tzw. przeciwnikiem bijącym się po prostu.
Wedle regulaminu, wprowadzano ją, przed tzw. walką
dowolną, na lekcji 18.
Przeciwników bijących się po prostu dzielono na dwa
rodzaje: ostrożnych, łatwych do pokonania z powodu
bierności i niskich umiejętności oraz odważnych, pewnych
siebie, atakujących bez żadnego zastanowienia i nie
zważających na poniesione rany. Byli to przeciwnicy
niebezpieczni
dla każdego, który nigdy z podobnym
przeciwnikiem się nie spotkał i wielokrotne są
przykłady, że z powodu braku doświadczenia,
utraty przytomności umysłu, etc, etc. najlepiej
wyuczeni żołnierze, skłóci zostali, przez bijących się
śmiało, zapalczywie i po prostu.
kursywa to chyba fragment oryginalnego traktatu, pogrubienie moje.
tekst - rewelka dla mnie. XIX wiek a metotyka szkolenia jakby żywcem wyjęta z dzisiejszych czasów.
aż żal, że tyle z polskiej szkoły walki bronią białą zostało utracone.
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych
FaceBook
10 następnych tematów
-
wracajac do spraw do ktorych sie nie powinno wracac
- Ponad rok temu
-
Skuteczność Nunchaku jako broni Kobudo w walce
- Ponad rok temu
-
Obrona przed nożem - Kravka - shocked
- Ponad rok temu
-
Kupno lub zrobienie nunchaku
- Ponad rok temu
-
Triki teleskopem
- Ponad rok temu
-
Kubotan z tępy czy szpikulec?
- Ponad rok temu
-
Walka Nożem
- Ponad rok temu
-
Jak trzymac i jak najlepiej rzucac Shurikenem
- Ponad rok temu
-
Jak zrobi shurikena?
- Ponad rok temu
-
strzelnica olsztyn
- Ponad rok temu