Traktowałem to jako coś w sumie normalnego u samców. Trochę jak rywalizację sportową. Wiedziałem, że poza siniakami dużo więcej mi nie zagraża. Moi koledzy (i tego drugiego też w sumie) jakoś to honorowali i dawali się wykazać.
Parę dni temu w moim mieście zabito chłopaka (patrz temat "Zginął bo nie dał papierosa"). Parę dni temu 15 lat dostał chłopak, który rok wcześniej zadźgał dzieciaka w sumie (ofiara coś z 15 lat miała a napastnik 17). Zaczęło się od sprzeczki w autobusie, potem napastnik dogonił już odchodzącego dzieciaka i go zabił. Jakiś czas temu w okolicach mego miasta zginął mężczyzna (też od noża), który zwrócił uwagę na ordynarne zachowanie jakiegoś młodzieńca.
Gdy byłem w szkole średniej i miałem jakieś 16 lat, to straszył mnie w parku pobiciem jakiś 12-latek może. Jako oręż miał sygnet zaledwie. A parę lat temu ojciec koleżanki leżał na sali z człowiekiem który odmówił dzieciakowi w podobnym wieku pieniędzy gdy ze sklepu wychodził. Zdążył samochód otworzyć i został zaatakowany. Nożem.
Przeczytałem różne wątki na temat walki na ulicy. I wszyscy mówią że najlepiej sprawdza się Ucieka-ido (a jak nie daj Boże dogonią to uniwersalna technika Ko-kon

Czy Wy czujecie się na tyle bezpiecznie, by podjąć takie wyzwanie?
Bo sam już nie wiem, czy to świat się tak zmienił, czy tylko wzrósł dostęp do informacji...