Stopnie DAN w Polsce - potwierdzenia i weryfikacja
Napisano Ponad rok temu
internet potęgą jest i basta!!!
śmialiśmy się z niezrozumienia zagadnienia pt stopnie w BUDO?
wyjasnilem w prostych żołnierskich słowach o co chodzilo?
napisalem co "poeta mial na mysli"?
i proszę są efekty: na stronach niektórych Wybitnych Shihanów juz pojawiły się w nawiasach dopiski obok X dan budo - STOPIEŃ HONOROWY
zrozumieli? zrozumieli
a tyle lat w nieswiadomosci tkwili
ech cieszy mnie to niesienie kaganka oświaty
tak samo jak zniknely wyszydzane na vortalu fragmenty biografii jednego mistrza co to pisal min ze karate sie uczyl na boisku od kolegow co to chodzili na treningi
moze jeszcze dany zaczna malec? adekwatnie do wiedzy i umiejetnosci?
ech rozmarzylem sie
no i jeszcze jedna refleksja:
Wielkie Szihany czytaja Vortal, ale nie znizaja sie do dyskusji z maluczkimi
po prawdzie to sie czasem żalą moim znajomym ze znowu na nich jakies kalumnie i oszczerstwa powypisywalem w sieci
Napisano Ponad rok temu
Ty sen z powiek shihanom (a chyba raczej soke ) spedzasz ...
Napisano Ponad rok temu
przeciz ja "uliczna chuliganke trenuje a nie szlachetna sztuke samoobrony, i dlatego on z mna nie bedzie ani walczyc ani trenowac" jak to powiedzial Wybitny Miszcz, wiec kimze ja dla tych Wielkich jestem? ot pyłem niewartym uwagi
aczkolwiek jeden z moich ulubieńców Snajperowi ostatnio się wypłakiwał w mankiet jak to go "obsmarowałem w internecie, i czemu? no czemu on mi to robi?"
ech podlizna ze mnie i tyle
chociaz, tym razem to naprawde nie ja! kurde, na moich ulubieńców od dawna nie "plułem jadem nienawisci i nie tryskałem żółcią z zawiści " wiec nie wiem o co mu chodziło
a pozatym jakie "małe"? jakie "małe"?
ja wysoki inaczej jestem a nie mały!
Napisano Ponad rok temu
a tyle lat w nieswiadomosci tkwili
ech cieszy mnie to niesienie kaganka oświaty
no i jeszcze jedna refleksja:
Wielkie Szihany czytaja Vortal, ale nie znizaja sie do dyskusji z maluczkimi
hmm... nieświadomość i kaganek... ciekawe porównanie :-)
co do refleksji...
niedawno miałem możliwość uczestniczyć w seminarium jujitsu (raczej sesji fotograficznej) w Wiedniu pod auspicjami EJJU.
moja refleksja jest taka... dwadzieścia kilka lat temu miałem możliwość ćwiczyć z kilkunastoma obecnie już mistrzami (wtedy zresztą też) i muszę przyznać, że zostali na takim samym prawie poziomie...wiedzy... ale poziom DAN-ów wzrósł niewspółmiernie do poziomu wiedzy przez ten czas...
Ale to nic...zajęcia prowadził tam przedstawiciel ninjutsu z Niemiec który, szczerze mówiąc, chyba najlepiej prezentował się z poziomu wiedzy...
Troszku dobijał nas tylko fakt posiadania stopnia 15 Dan w tej sztuce. Zadałem sobie troszku trudu i sprawdziłem co nieco... w tej organizacji ninja w Niemczech 27 osób posiada łącznie ponad 330 DAN-ów!
Tu chylę przed nimi czoło, i stwierdzam... że nasi soke, shihani i inni to po prostu neptyki przy tamtych!
uff... pozdrawiam
Napisano Ponad rok temu
jednak jest nadzieja dla Małopolski!
jest światełko w tunelu!
jest jeszcze z 6-7 danów do zaliczenia
a na serio to poruszyłeś Eryku bardzo ciekawy temat jeśli chodzi o brak rozwoju u wielu instruktorów, tak zwany "syndrom miszcza" (black belt syndrome ;-) )
kurcze, bede mial wieczorkiem wiecej czasu to z chęcią poruszyłbym zagadnienie, bo naprawde zjawisko samo w sobie jest interesujące ( i piszę te słowa bez mojej zwyczajowej złośliwości)
Napisano Ponad rok temu
Co do Niemcow ... no coz tam podejscie do cwieczenia jest troche bardziej rekreacyjne 8)
Nie mowie oczywiscie o wyjatkach ...
Napisano Ponad rok temu
... a na serio to poruszyłeś Eryku bardzo ciekawy temat ..... bede mial wieczorkiem wiecej czasu to z chęcią poruszyłbym zagadnienie, bo naprawde zjawisko samo w sobie jest interesujące...
zapraszam do dyskusji.. hihih..
napisz na adres [link widoczny dla zalogowanych Użytkowników] albo na GG
pozdrawiam
ErykM
Napisano Ponad rok temu
Inni też chętnie poczytają, a nawet dorzucą swoje parę groszy :wink:
Napisano Ponad rok temu
jak zauwazyl Eryk istnieje zjawisko (roboczo nazwijmy go "syndromem miszcza")
polega z grubsza na zatrzymaniu sie postepów (a nawet uwstecznienu) jesli chodzi o wiedze i umiejetnosci przy rownoczesnym wzoscie danów
od razu odrzucmy tu regres spowodowany wiekiem danego sensei - to jest temat na osobna dyskusje (raz juz nawet chyba cos takiego mialo miejsce na vortalu) skadinad tez ciekawa
i moje spostrzezenie
zazwyczaj pojawia sie w dwoch sytuacjach
- osobnik zrobil sobie dana (statystyk nie prowadze ale syndrom ujawnia sie juz w okolicach 2) i ogranicza sie wylacznie do prowadzenia zajec; koniec wlasnych treningow, co najwyzej raz na jakis czas seminarium - widocxzny brak rozwoju ale w miare trzymany poziom
- osobnik zrobil dana (tak gdzies w okolicach 4ki sie to zaczyna) treningi prowadza mu asystenci; on tylko ladnie wyglada w gi z obelkowanym pasem; raz na jakis czas pojawi sie na seminarium gdzie laskawie cos poprowadzi albo tylko sie poszweda wokol tatami z kamera w rece - no i w takim przypadku umiejetnosci danego miszcza sa w galopujacej atrofii
a nie
jest jeszze jedna sytuacja, ktora zaczyna sie w okolicach 3 kyu przy zrobieniu uprawnien instruktorskich - koniec treningow wlasnych, zatrzymanie postepow i - ale to zjawisko jest duzo rzadsze
nie mowie ze jest to norma, ale wg mnie ogromna ilosc sensei ma w wiekszym lub mniejszym stopniu w/w objawy
co ciekawe wydaje mi sie ze w systemach sportowych (albo zawierajacych forme sportowa w jakims znaczacym procencie) zjawiska powyzsze wystepuja znacznie rzadziej
jakos tak gdzies te wszystkie mistrze zapominaja ze shodan to tak naprawde poczatek prawdzwych treningow
Napisano Ponad rok temu
Osobnik idzie szybko (lub standardowo) do góry zarówno z umiejętnościami jak i stopniami, osiąga stopień tuż przed pasem mistrzowskim, ale powoli zaczyna mieć odruchy mistrzowskie. Mniej ćwiczy, bo w sumie to wszystko umie, garnie się do pokazywania młodszym stopniom gdzie ich miejsce. Pas mistrzowski robiony jest z rozpędu i tutaj pojawia się syndrom, który opisałeś.
Widać to czasem na seminariach, gdzie brązowe paski podążąją jak cienie za instruktorami - mniej ćwiczą. Co prawda ich główną fuchą potem jest bycie uke swojego mistrza, ale to ich podnosi rangą do "VIP"
Napisano Ponad rok temu
tylko przewaznie sie to tez wiaze ze zbyt wczesnie zrobionymi uprawnieniami instruktorskim
wiec asystuja swoim mistrzom, prowadza zajecia i dalej tak jak w powyzszych postach
i wiesz. o ile do samego zjawiska sie przyzwyczailem, to wciaz mnie fascynuje sposob myslenia ludzi z tym syndromem, kurde jak oni sami siebie oceniaja? czy tkwia w samozachwycie? czy w ich wlasnych oczach takie wyżebrane niejednokrotnie dany, sa warte tyle samo co wypocone latami treningów?
o lata treningów! tez ciekawe zagadnienie
kazdy z trenerow (a miszcze szczegolnie) podaje w roznych miejscach swoj staz treningowych np 30 lat (wiem wiem przesadzilem, niektore szihany to 30tki nawet w dowodzie nie maja, to tylko przyklad taki jest)
a prawda jest taka ze staz treningowy to on ma 5-6 a pozostale 24 to tylko prowadzi treningi (albo i nie - prowadza jego asystenci)
Napisano Ponad rok temu
czy w ich wlasnych oczach takie wyżebrane niejednokrotnie dany, sa warte tyle samo co wypocone latami treningów?
To nie jest wazne co oni uwazaja o sobie majac odpowiednio duze ego zle o sobie sie nie mysla 8)
Nikt spoza srodowiska tego i tak nie odrozni a nalezy pamietac ze jak wiekszosc bedzie taka to wiekszosc ustanawia standard a nie mniejszosc
Nie spotkales sie na przyklad na studiach z tym ze jedni jechali na slabych trojach niejednokrotni powtarzajac semestr a inni zaliczali wszystko nie bedac na zadnym egzaminie lub wrecz placzac w ramie profesorowi aby im zaliczyl. Ale to taka osoba bedzie miala tak samo wazny papier choc zadnej wiedzy. To takie osoby najczesciej zostaja dyrektorami itp nie ludzie z wiedza ale z cwaniactwem probujacy leczyc swoje kompleksy na ludziach ktorzy maja wieksza wiedze od nich - to jest po prostu zycie.
Zasada sukcesu jest stara jak swiat niewazne co sie mowi tylko zeby o czyms mowic - po pewnym czasie zapomina sie co sie o czyms mowilo lub podwaza prawde tego ale jak sie mowi znaczy ze jest ktos znany i warto go popierac
Napisano Ponad rok temu
Wiesz co - różnie bywa, ale wydaje mi się że często sami w to wierzą, co sobie można łatwo argumentować 1)już prowadzę zajęcia 2)mam wiele do powiedzenia innym 3)jestem asystentem, a więc wybranym przez mojego mistrza itd...a wiesz ze masz racje
tylko przewaznie sie to tez wiaze ze zbyt wczesnie zrobionymi uprawnieniami instruktorskim
wiec asystuja swoim mistrzom, prowadza zajecia i dalej tak jak w powyzszych postach
i wiesz. o ile do samego zjawiska sie przyzwyczailem, to wciaz mnie fascynuje sposob myslenia ludzi z tym syndromem, kurde jak oni sami siebie oceniaja? czy tkwia w samozachwycie? czy w ich wlasnych oczach takie wyżebrane niejednokrotnie dany, sa warte tyle samo co wypocone latami treningów?
Kłamstwo powtarzane 1000 razy...
Napisano Ponad rok temu
sensei Struk "zderzyl sie" onegdaj z jakims "uzdrawiaczem" co to dotykiem leczyl, ziola zapisywal, masowal, w oczy patrzyl itp.
a ze Zbyszek tez ma duzo do czynienia z medycyna niekonwencjonalna, panowie zeszli na tematy swych profesji
i koles mowi mniej wiecej tak
" ja to 8 lat uczylem sie w szkole mistrza PingPonga, ale wiesz to taka bardzo tredycyjna szkola, zanim dopuscil mnie do swojej wiedzy to 5 lat musialem u niego wszystko robic, myc podlogi, nosic wode, szorowac gary"
na co Struk nie wytrzymal i rzecze
"to ty ziololecznictwa i masazy uczyles sie tylko 3 lata, ale za to musisz byc swietny w sprzataniu"
cytaty moze nie doslowne, ale zdroworozsadkowe podejscie Zbyszka zadzialalo na miszcza jak zimny prysznic i powietrze z niego uszlo
moze by sie przydalo i w sztukach walki czasem kogos otrzezwic?
Helfire - klamstow powtarzane 1000 razy?
no to zaczynam:
jestem wysokim, przystojnym brunetem
jestem wysokim, przystojnym brunetem
jestem wysokim, przystojnym brunetem
jestem wysokim, przystojnym brunetem
jestem wysokim, przystojnym brunetem
...
Napisano Ponad rok temu
jestem wysokim, przystojnym brunetem
jestem wysokim, przystojnym brunetem
jestem wysokim, przystojnym brunetem
jestem wysokim, przystojnym brunetem
jestem wysokim, przystojnym brunetem
...
wez sie uspokoj bo tez jestem gotow Cie tak postrzegac ...
Napisano Ponad rok temu
Helfire - klamstow powtarzane 1000 razy?
no to zaczynam:
Ale przecież mówimy o twoim wyobrażeniu siebie.
Podam przykład analogiczny - miałem koleżankę, która była delikatnie mówią "mało atrakcyjna fizycznie". I mimo, że w pewien sposób była tego świadoma to uważała, że z niezrozumiałych względów wszyscy na nią lecą. Wszelkie sygnały interpretowała w ten sposób - opowiadała, że np. w modnym klubie w Wawie(nazwy nie pomnę, ale jest to miejsce gdzie ponoć naprawdę dużo ładnych dziewczyn chodzi) większość facetów się na nią patrzyła, albo że osobnik X mimo, że przyszedł z dziewczyną to ciągle na nią patrzy(mimo, że ten wpatrzony był w swoją kobietę) itd itp.
Czy ona kłamała?
W swoim przekonaniu nie, bo naprawdę w to wierzyła, mimo że obiektywnie rzecz biorąc sprawy miały się trochę inaczej.
Podobny mechanizm występuje u "miszczów" - oni tak wierzą, że są najlepsi że interpretują tylko wybrane sygnały(lub przeinaczają ich prawdziwe znaczenie), które pozwalają im się tylko utwierdzić w tym przekonaniu(np. przyjęcie stopnia od organizacji X "ktoś poznał się na mnie i moich umiejętnościach")
I tak epatują swoją "miszczowską" postawą, że część osób do siebie przekonują, a inni piszą o tym na forum :wink: - ale to do nich nie trafia.
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Swego czasu proponował mi to pan Śliwka, potem pan Błaszkiewicz potem jeszcze jeden pan, albo wcześniej, już nie pamiętam. Jakos mnie to nie zainteresowało, bo to płatne było.
Tu w UK jak się nie ma danika to wstyd lekki. Gdzie nie wejdę tam same czarne paski chodzą.
Tak o stopniach shihanach póki dobry humor mam.
Na iaido same dany a miecze w łapach latają jak ręce anemików w rytmie disko. Dwa miesiące treningu i już się niektórzy biorą za udzielanie rad... Był ostatnio jakiś miki maus* (tak wyglądał) co ma jakiś wysoki dan i gadał i gadał cały trening, aż mi się zimno zrobiło i poszedłem do kibla odcedzić kartofle, co nie jest proste jak się spodnie pod hakamą nosi... Jak wróciłem to już go nie było, bo się trening skończył. No przyznaję nie byłem bez winy, bo miałem też ze sobą telefon co się zawsze przy sikaniu przydaje jak przychodzi miki maus. Chyba mnie ten z wysokim danem nudzi, skoro na tak długo łażę do tego kibla.
Na ninjitsu gdzie mnie kumpel zaciągnął, był gościu z czarnym paskiem i inny jakiś z wysokim danem, shihan jaki. Ten drugi kazał temu pierwszemu wkładać mi palce do oczów, mówiąc że to samoobrona. Przerwałem im tę radosną twórczość wypłacając temu pierwszemu strzała w pysk a potem tego drugiego zapytałem o miecz nindżowy. Powiedział mi że jest shihanem oczywiście juz na wstępie, żeby nie było. No więc pytam go o ten miecz nindżowy, czemu był prosty a nie krzywy jak samurajski. A on do mnie że prostym łatwiej zabijać ludzi. No nie koty przecież - pomyślałem. Ta odpowiedź mnie zaambarasowała do tego stopnia że aż się podrapałem w łysinę, człowiek całe życie się wszak uczy. Shihan mówi że przez ściany zakłuwali nindżie samurajów i innych... No to ja żeby mu przerwać ten wywód (to nie było kulturne) pytam jak nindżia tego miecza nosił. A on do mnie że na plecach nosił... No to ja wstałem i mówię że już pytań nie mam ale kasy też nie dostanie za trening z uwagi na stan jego wiedzy wskazujący że oglądał jedynie filmy z Dudikoffem. Powiedziałem mu potem parę rzeczy o nindżi, tak aby na przyszłość wiedział.
Byłem na karacie. Karat jak to karat w UK, mała brudna sala przerobiona z dużego garażu/warsztatu/kwiaciarni/sklepu itp, na której nikt nie sprząta. Same czarne paski i ja cieć w białym. Shihan był, taki chińczykowaty jakiś z fajnym błyszczącym czarnym paskiem i naszywkami, ale karata uczył i on się mnie pyta co ja wiem o sztukach walki. No to mówię że poczytałem to i owo, tu i tam w nosa dostałem. No i ciągnę że teoria to jedno a praktyka drugie, dla jednego prawdą jest to a drugiego tamto. On musiał zczaić że ma przed sobą filozofa, bo się mnie zapytał czy znam filozofię walki. Mówię że nie znam bo walka nie ma filozofii. To z grubsza biorąc wymachiwanie kończynami w stronę przeciwnika bez zbędnych ceregieli, albo ja albo on. Nie zaczaił jednak bo ustawił mnie z jakimś typem co się uśmiechał jak debil (to normalne w UK - uśmiechanie się jak debil), zrobiliśmy długą ceremonię w której się kłaniali shihanowi ze dwa razy i klaskali, ja nie bo udawałem że nie wiem o co chodzi. Ćwiczymy, ćwiczymy, jest fajnie, zaczynam się dobrze bawić aż tu nagle komenda że kumite będzie. No to myślę dupa blada, bo ja już najlepsze lata mam za sobą a to same młode pistolety z czarnymi paskami, wydupcą mnie jak nic. Shihan nas ustawił i mnie dał jakiegoś gościowi co groźne miny robił i oddechem straszył. No i on do mnie mówi żebym pokazał ducha walki i walczył, no wiecie nie zabawa tylko walka na serio jak wojownik, Kiwnąłem głowa że Ok, tyle rozumiem. Komenda padła, gościu na mnie naskoczył i zaczął machać kończynami mi przed głową. Nie wyczaiłem że on się tak tylko bawi i drażni, że to walka na niby i wypłaciłem mu plombę w szczękę po czym poprawiłem drugą ręką, też w szczękę. Przyznam się że to było za łatwe nieco, strasznie łatwe, bo się nawet nie bronił, zaskoczyłem go chyba. Shihan jak zobaczył że ten jełop leży to przyleciał zaraz i zaczął na mnie wrzeszczeć używając słów nieshihańskich tylko chamskich odnośnie mojego zachowania, budo i czegoś tam jeszcze. Do tego machał rekami na lewo prawo, myślałem że mi zaraz zajebie shihańską techniką. Patrze to na niego, to na tego jełopa co wstaje i na ludzi z czarnymi paskami co utworzyli koło, poczułem się jak na tym filmie z Bradem Pittem, co Cygana grał który się bił w takich kręgu za jakieś drobniaki. Shihan zaczął pomagać temu jełopowi wstać i gada coś że miałem pokazać ducha walki a nie bić - w końcu coś zrozumiałem w tego jego bełkotu. Aha - pomyślałem, przewachlowałem kilka włosów na mej mizernej czuprynie i myślę sobie ze chyba pora opuścić lokal skoro najpierw shihan każe mi robić jedno a potem mówi drugie. Mało zabawny ten shihan, naszywki na kimonku ma fajne, ale sam jest nie fajny.
Byłem też w innej sekcji, gdzie jest shihan którego nazwisko zapamietałem. Nazywa się pan Tattersall i naucza w Rochdale.** Wchodzę na salę, tam robię te wszystkie pierdoły związane z treningiem i on mnie przedstawia. No i wtopa bo mówi że zrezygnowałem z poprzedniej grupy aby chodzić do niego... Ja (to było niekulturne) przerywam mu werbalnie że jest liar, bo nie rezygnowałem z mojej grupy, tylko jestem tu z wizytą... A on do mnie że jemu się nie przerywa bo ma siódmy dan... Zabrałem więc swoje zabawki mówiąc że nie mam ochoty pozwolić aby za mnie ktoś decydował co mam robić. No i liar bo Stuart ma dopiero zdanego czwartego a uczył go parą lat temu a on już siódmy dan i shihan jest.
Dawno, dawno temu, zanim miałem nidana i shodana nawet był pan co ma nazwisko Druciarek. Jakby ktoś nie kuma kto to, to mówię - ma taki fajny pas biało czerwony, w naszych barwach narodowych. Patriota jakiś (nie idiota! wiem że się rymuje) - pomyślałem jak go zobaczyłem. Spotkałem tego pana w Belgii na stażu jiujitsu, gdzie był sensei A Garcia, sensei La Monica, sensei SP Rovigatti i inni, taki spęd dla hołoty. No i ten pan sobie łaził tu i tam, łaził zarówno po sali i po okolicy, miał aparat i zdjęcia czasami robił. Więc ja pytam (to było niekulturne) czemu nie ćwiczy. A on mi powiedział ze on to już wszystko zna i przyjechał tylko tak popatrzeć. Więc ja poczułem zazdrość, bo musiał mieć dużo kasy, skoro pojechał tylko tak popatrzeć przez kawał Europy zamiast ćwiczyć. Podziwiam tego pana bo trenował tyle rzeczy że nie znam nawet tych nazw i ma masę nauczycieli. Każdy kogo spotka staje się jego nauczycielem. Równiacha z niego gość i tyle.
Był taki shihan co miał na imię Krzysiu nazwisko Piech czy też Wojciechowski. krótko o nim bo mi się herbatka gotuje. Przyszedł do nas na trening karate, i zaczął coś pokazywać i każe mówić do siebie shihan... To się chłopakom nie spodobało, więc podczas kumite delikatnie obito jego asystenta bo shihana nie wypada coby wiochy nie było, że z wieśniakami się bije. Teraz shihan w więzieniu, na ze 12 lat mu jeszcze zostało. Taki nie typowy chyba, bo poszedł do więzienia. Wiem za co ale nie wiem czy wy chcecie wiedzieć...
Przedostatni pan chyba nie był shihanem tylko soke i miał na nazwisko Takeuchi, nauczał czegoś w rodzaju kenjutsu. Jak jechałem do niego na seminarium (mimo że mi odradzano) to dostałem ofertę zdawania na stopień dan (wtedy jeszcze słońce wschodziło mi lewej stronie bo dana nie miałem), z której nie skorzystałem bo pierdoła jestem. No ale nic, pomijamy kwestie techniczne pana soke blablabla, przejdźmy do czegoś innego. Otóż jest przerwa w tym wielkopomnym stażu, ja szukam drogi ewakuacji (nie - tym razem nie do kibla, tylko na dworzec), ale spotkałem tam jakichś ludzi co się pogadać z nimi dało, no to wracam i patrzę a soke 8 dan łazi se po sali bez miecza krokiem jak u nas stary Lachowicz wracał w baru. no nic, idę do niego i pytam się o go miecz (bom go nie uwidział wcześniej - to było chyba niekulturne), mówię żem chciał okiem rzucić na broń mistrza. Tu mała dygresja - miecz mistrza był gówniany bom go widział na treningu, ale człowiek jak się nudzi to musi coś robić nie? no i zawsze to tak kulturnie jest zapytać kogoś o miecz i podziwiać go potem. Soke Takeuchi był niezwykle zaskoczony i począł szukać swego miecza - to nowoczesny samuraj więc może nie wiedzieć gdzie jest jego miecz, wszak dziś nikt już nie walczy na miecze. Ja stoję obok ze swoim mieczem za pasem a on szuka wzrokiem swojego, w końcu znalazł i pokazał mi gdzie jest. Miecz wielkiego soke leżał sobie na oknie, gdzie tuż obok biegały i bawiły się dzieciaki biorące udział w stażu. Podreptałem tam, wyjąłem miecz, popatrzyłem nań z lekkim obrzydzeniem, schowałem i byle jak odłożyłem tam skąd wziąłem, a na tym parapecie były różne ciekawe przedmioty.
Ostatni shihan o którym chcę wspomnieć to shihan Daniel Głowacki. To gość specyficzny bo zawsze ma tyle danów ile ja mam lat. Ja miałem lat 26 i on miał 26 danów, mi przybyło dwa lata, jemu dwa dany. Ma również szóstego dana w jakimś kung fu, co czyni go jedynym mistrzem który ma dany w kung fu.
* czyli Mickey Mouse
** to takie miejsce gdzie mieszkają ci których nie stać aby mieszkać gdzie indziej. Dragi są bardzo tanie bo wszyscy prawie biorą.
Napisano Ponad rok temu
Niestety co do Anglii to jest to prawda wszyscy moi znajomi mowia to samo kicha , ja też nie mam najlepszej opinii. Jednak sa ludzie którzy znają się na rzeczy.
Dzis właśnie się wybieram na jedno seminarium i zobaczymy czy tez bede szedł odcedzić kartofelki
Napisano Ponad rok temu
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych
10 następnych tematów
-
S.P. Rovigatti 8 Dan Ju-Jitsu w Szczecinie (15.12.2007)
- Ponad rok temu
-
Wątpliwość
- Ponad rok temu
-
keisatsu-jitsu ??
- Ponad rok temu
-
Soke Antonio Garcia w POLSCE !!!
- Ponad rok temu
-
szukam sekcji w czestochowie
- Ponad rok temu
-
TERMIN X GP w Kobyłkce
- Ponad rok temu
-
Tytuły i stopnie (Polskie mity i legendy)
- Ponad rok temu
-
Ile % cukru w cukrze czyli ile % mistrza w mistrzu ;)
- Ponad rok temu
-
Otwarte Mistrzostwa Polski full contact Bytom 2007
- Ponad rok temu
-
Egzaminy w YAWARA - Gdańsk 9-11 listopada 2007
- Ponad rok temu