Tomasz Adamek i karate...?
Napisano Ponad rok temu
Hikite nie jest bez sesnu.
Karate powstało jako samoobrona nei zas walka na polu bitwy. W początkowej fazie ataku zazwyczaj mamy ręce opuszczone, a nei w gardzie. I pierwsze razy wypuszczamy często z "dołu"
Dodatkowo przy ciosie z biodra najbardziej pracują mięśnie klatki i najłatwiej siłe z bioder wycisnąć.
NAtomiast wady to oczywiścei odkrywanie głowy i uderzenia z statyczniejszych pozycji.
Moim zdaniem można używać wszystkiego w odpowiednich sytuacjach.
Każdy rodzaj konfrontacji sportowej wymusza inną garde i pozycje.
W kioku trzeba chronić boku głowy, ale twarzy już nei koniecznie, bo większosc technik idzie na tłów, w semi kontakcie, gdze itechniki sa bardzo szybkie a walka jest w więkzsym dystansie garda jest równiez bardziej opuszczona i wysunięta do przodu, bo liczy się trafienie a nie jego siła, w boksie ręce wysoko a pozycja dość wysoka i krótka, bo nei ozna ani podcinać ani kopać.
I tak dalej i tak dalej. W kicku bez lowkicka mozna stac bokiem i kopać duzo yoko geri, a ajk wchodzi low kick to juz inaczej bo łatwo rozwalić taka wystawioną bokiem nogę.
Więc jesli ktoś trenuje pod zawody to siłą rzeczy będzie jakoś "wypaczony". Jeśli trenujesz lekko rżne formuły, to tylko na tym zyskujesz (aczkolwiek zawodniczo sukcesów nei wróże w żadnej
Napisano Ponad rok temu
Czy boksu nie można nazwać Sztuką Walki :roll:To nadal jest KARATE, bo to nadal SZTUKA WALKI.
Napisano Ponad rok temu
Czy boksu nie można nazwać Sztuką Walki :roll:To nadal jest KARATE, bo to nadal SZTUKA WALKI.
Ależ oczywiście, że boks jest sztuką walki - zresztą posiadającą korzenie w starożytności. Chodziło mi bardziej o całą "otoczkę", która jest integraną częścią systemów pochodzących z Azjii i nadal im towarzyszy, czyli ceremoniał, hierarcha itp. Jeżeli tak zrozumiałeś moją wypowiedź, to sorry - nie o to mi chodziło.
Tak swoją drogą - wszystko, co prowadzi do doskonałości, co ćwiczy charakter, co pozwala nam być "kimś lepszym", co zmienia nasz horyzont postrzegania, można nazwać sztuką. Boks jak najbardziej wpisuje się w te ramy, w czym uświadcza mnie mój trener. A wydaje mi się, że zauważam to właśnie o tyle wyraźniej, że od nastolatka ćwiczę karate, więc na wszystko, w co muszę włożyć systematyczność i poświęcenie patrzę przez pryzmat karate.
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Część karateków uważa, ze karate to nie sport - tylko dlaczego PZK bierze pieniądze z ministerstwa sportu a nie sztuki lub jakichś dotacji dla związków religijnych itd.Czy boksu nie można nazwać Sztuką Walki :roll:To nadal jest KARATE, bo to nadal SZTUKA WALKI.
A jeżeli ukłon jest najważniejszy by dyscypline nazwać sztuką, to bokserzy jak ajbardziej zarówno przed walką jak i po wlace się sobie kłaniają i sędzią i publiczności itd
Napisano Ponad rok temu
Myślę, że tak. Tylko staram się nie uciekać od wartości, które niesie za sobą sztuka walki. Karate to karate. Kickboxing to kicboxing. Boks to boks. Moj kumpel cwiczy boks tajski i na ich treningach, pomimo tego, ze sami z siebie mają przeciez uderzenia na twarz dozwolone w formule sportowej - i oni także ćwiczą z trenerem boksu. Jeżeli to karate - z całą jego "otoczką", tradycjami i wartościami, jakie niesie ze sobą budo, jest karate nowoczesnym, poniewaz uzupełniam je treningami boksu to tak - ćwiczę nowoczesne karate (chociaż ja staram się być daleki od wszelkiego szufladkowania).
[quote name="budo_budo_boy"][quote name="budo_Cypis"][quote name="budo_Sandman1976"]To nadal jest KARATE, bo to nadal SZTUKA WALKI.[/quote]Czy boksu nie można nazwać Sztuką Walki :roll: [/quote]
Część karateków uważa, ze karate to nie sport - tylko dlaczego PZK bierze pieniądze z ministerstwa sportu a nie sztuki lub jakichś dotacji dla związków religijnych itd.
A jeżeli ukłon jest najważniejszy by dyscypline nazwać sztuką, to bokserzy jak ajbardziej zarówno przed walką jak i po wlace się sobie kłaniają i sędzią i publiczności itd[/quote]
Ja uważam, że karate to nie sport. Przynajmniej MOJE KARATE sportem nie jest. Wprawdzie sparuję z mistrzem Polski, ktory czesto ostatnio startuje, ale bardziej lubię np. sparować z bokserem i na zasadzie wymiany doświadczen zobaczyć, co poprawić w moim kumite, zebym byl bardziej sktuteczny w walce bez ograniczen co do strefy uderzania. Niestety jest tendencja do komercjalizacji sztuki, przez co poprzez różne zakazy i obostrzenia obdziera się karate z wielu wartości i niestety umiejetności, jakie MÓGŁBY nabrać karateka gdyby ćwiczył tak, żeby być skutecznym na ulicy, nie tylko na macie. Nie chce jednak przestać tego ćwiczyć dla milionów powodów, więc uzupełniam brakująca wiedzę ćwicząc coś dodatkowo.
Moj klub na szczeście nie należy pod PZK - działa na zasadzie fundacji, więc zadnej kasy z ministerstwa sportu nie bierzemy. I jeżeli uważasz, że żeby coś nazwać sztuką zależy tylko od ukłonu, to nawet nie będę tego komentował. Chyba trochę opatrznie zrozumiałeś poprzednie wypowiedzi.
Tak się składa, ze też uprawiam boks i właśnie jak najbardziej uważam go za sztukę walki, bo tak samo jak w karate w boksie niejako studiuje się filozofię ruchu, analizujesz prawy prosty w bardzo podobny sposób, jak w karate age-uchi, na ktore to ciosy wbrew pozorom mają wpływ wiele czynników, ktore świadczą o jego skuteczności... Kiedy skonczyłes go analizować, zaczynasz go szlifować. Udoskonalać. W pewnym momencie czujesz, ze stworzyłeś coś wyjątkowego - swoim wysiłkiem, zaangażowaniem. To jest dla mnie SZTUKA.
Wiesz, ja mogę się teraz wymądrzać i wypisywac jakieś moje teorie na temat tego, co ja uwazam za sztukę. Ale może Ty napiszesz, co Ty uważasz za sztukę walki?
Pisałem, ze nie potrafię tego opisac jednoznacznie. Ale widzę.. czuję jednak różnicę, gdy wchodzę do dojo, a gdy wchodzę na salę treningową do boksu, chociaż obydwie drogi moga posłużyć do stworzenia czegoś WYJĄTKOWEGO.[/quote]
Napisano Ponad rok temu
Powiem szczerze że poza uzyskaniem praktycznych umiejętności w walce wręcz czy walce bronią nie widzę innych wyjątkowych wartości.
Napisano Ponad rok temu
Sandman1976 jakie Twoim zdaniem wartości niosą ze sobą Sztuki Walki?
Powiem szczerze że poza uzyskaniem praktycznych umiejętności w walce wręcz czy walce bronią nie widzę innych wyjątkowych wartości.
Kiedyś przeczytałem takie stwierdzenie:
"Zachwycać sie bronią można wtedy kiedy ta jest dziełem sztuki a nie narzędziem zabijania"
Spójrz na maczetę i miecz samurajski.
To jest chyba mniej więcej ten sam poziom różnic - maczeta surowe narzędzie i miecz który u swoich podstaw jest tworzony jako dzieło. Walczyć możesz i jednym i drugim, ale ile przyjemniej jest władać mieczem samurajskim. Niektórym wystarczy być piekielnie dobrymi, skutecznymi "rzemieślnikami" więc używają "maczety" a inni chcą być "artystami".
Generalnie chyba jednak cel jest ten sam a to jak szukamy go w swoim życiu związanym ze SW zależy tylko i wyłącznie od drogi którą każdy z nas wybrał.
Napisano Ponad rok temu
Sandman1976 jakie Twoim zdaniem wartości niosą ze sobą Sztuki Walki?
Powiem szczerze że poza uzyskaniem praktycznych umiejętności w walce wręcz czy walce bronią nie widzę innych wyjątkowych wartości.
A ja widzę. Choćby po zachowaniu rodziców dzieciaków, którzy przychodzą i czasami po treningu dziękują za to, ze ich dziecko zmieniła się na lepsze, że jest zdyscyplinowane.
Sztuki walki uczą poszanowania i samokontroli. A poprzez system hierarchii uczą poszanowania starszych itp.Ludzie wyciszają się wewnętrznie, potrafią na różne problemy spojrzeć szerszym kątem...
Zresztą Ci co uprawiają sztuki walki - nie tylko karate - mogą chyba potwierdzić, ze poza umiejętnościami w walce zmieniło się także ich podejście do życia, do ludzi. Dla mnie to jest jasne.
W zasadzie nie wiem, co uprawiasz. Przynajmniej Twoje pytanie mnie zupełnie zdezorientowało, bo albo jest ono próbą zagonienia mnie w zaułek, albo rzeczywiście nie widzisz w karate nic poza skuteczną sieczką.
Od siebie powiem tyle, ze na szczęście zrezygnowałem z sekcji, w której ćwiczyłem wiele lat, a w ktorej musiałem sparowac się z ludzmi, ktorzy po wyjściu z pierdla przychodzili na treningi, zeby sbie "pocwiczyć". Tak - tam rzeczywiście w walce z takim gościem nie wiadomo, co mogo sie stać. Dodam, ze tacy ludzie, ktorzy nigdy nie cwiczyli kyoka zostali dopuszczani do walk i walcząc z takim gościem nigdy nie wiedziałeś, co się stanie. Tak, w takiej sekcji nabierałes "praktycznych umiejętności w walce wręcz", przy okazji dorabiając się "odpowiednich" znajomości. Ale nic poza tym.
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Sztuki walki uczą poszanowania i samokontroli. A poprzez system hierarchii uczą poszanowania starszych itp. Ludzie wyciszają się wewnętrznie, potrafią na różne problemy spojrzeć szerszym kątem...
Zresztą Ci co uprawiają sztuki walki - nie tylko karate - mogą chyba potwierdzić, ze poza umiejętnościami w walce zmieniło się także ich podejście do życia, do ludzi. Dla mnie to jest jasne.
Sandman1976 uważam, że to o czym piszesz zależy tylko i wyłącznie od trenera, a nie od uprawianego sportu walki. Jeżeli osiągnąłeś takie efekty w Twojej sekcji to mogę tylko pogratulować.
A co do poszanowania…. Hm. Jakieś 10 lat temu w moim życiu zbiegły się dwa wydarzenia. Miałem bardzo poważny wypadek. Dziewięć miesięcy trwało leczenie w tym leżałem trzy miesiące w szpitalu (miałem dwie operacje w tym jedna z tych, które muszą być przeprowadzone niezwłocznie) i sekcja kicka, w której trenowałem zawiesiła działalność. Po odzyskaniu części sił wybrałem się do sekcji karate, w której trenowałem wcześniej, a tam znaleźli się ludzie, którzy próbowali mi udowodnić, że moje umiejętności są nic nie warte w sekcji karate. A zdrowy młody człowiek bez trudności pokaże swoją wyższość w walce wręcz rekonwalescentowi, który jeszcze kilka miesięcy wcześniej musiał się chwytać słupa latarni ulicznej po przebiegnięciu wąskiej uliczki bo mu nogi mdlały z wysiłku.
W ubiegłym roku ponownie wybrałem się do tej sekcji, a tam znowu w trakcie treningu w parach taki młody człowiek zaczął mnie okładać bez pamięci. Tylko że ja nie jestem już rekonwalescentem. I jak przychodziła moja kolej to też go lałem. Jak trener zapytał mnie dlaczego go tak mocno biję to mu powiedziałem , że co dał musi dostać z powrotem. No i tu się spotkałem z poszanowaniem: po treningu młody człowiek zaczął mówić do mnie sempai chociaż nosiłem biały pas. Ale pewnie dlatego, że go bolało.
Miałem jeszcze kilka takich przypadków i mam swój pogląd na te kwestie odmienny od Twojego.
W zasadzie nie wiem, co uprawiasz. Przynajmniej Twoje pytanie mnie zupełnie zdezorientowało, bo albo jest ono próbą zagonienia mnie w zaułek, albo rzeczywiście nie widzisz w karate nic poza skuteczną sieczką.
Co trenuję hm… obecnie najczęściej bywam na treningach Oyama karate, ale wpadam także na shidokan i kicka. Trening Oyama karate wydaje mi się atrakcyjny z jednego podstawowego względu. Lubię sobie czasem kontaktowo powalczyć, a knockdown to najbezpieczniejsza forma kontaktowej walki dla old boyów po 40-stce. Dla mnie karate to tylko sport uprawiany rekreacyjnie. Lubię go i tyle. Nic więcej.
Nie chcę Cię nigdzie zapędzić, chcę podyskutować i poznać Twoje poglądy na ten temat.
Od siebie powiem tyle, ze na szczęście zrezygnowałem z sekcji, w której ćwiczyłem wiele lat, a w ktorej musiałem sparowac się z ludzmi, ktorzy po wyjściu z pierdla przychodzili na treningi, zeby sbie "pocwiczyć". Tak - tam rzeczywiście w walce z takim gościem nie wiadomo, co mogo sie stać. Dodam, ze tacy ludzie, ktorzy nigdy nie cwiczyli kyoka zostali dopuszczani do walk i walcząc z takim gościem nigdy nie wiedziałeś, co się stanie. Tak, w takiej sekcji nabierałes "praktycznych umiejętności w walce wręcz", przy okazji dorabiając się "odpowiednich" znajomości. Ale nic poza tym.
Nie widzisz sprzeczności w tym co piszesz? Z jednej strony szacunek, poszanowanie, samokontrola i inne bardzo wzniosłe słowa, a z drugiej szkolenie w walce wręcz osób mających za sobą poważny konflikt a prawem.
Napisano Ponad rok temu
To wszystko zależy od instruktora i konkretnej sekcji. Karate ćwicza tez ludzie, różni, a ich poziom można choćby zobaczyć na karateinfo......
Tragedia po po prostu.
Napisano Ponad rok temu
Kmicic "rzemieślnik" wyuczony na polu bitwy i Wołodyjowski "artysta", kogo wolelibyście jako nauczyciela "fechtunku"?
Odpowiadając sobie na to pytanie odpowiecie na jeszcze jedno: "rzemiosło" czy "sztuka"?
Napisano Ponad rok temu
[b]
Nie widzisz sprzeczności w tym co piszesz? Z jednej strony szacunek, poszanowanie, samokontrola i inne bardzo wzniosłe słowa, a z drugiej szkolenie w walce wręcz osób mających za sobą poważny konflikt a prawem.
No własnie dlatego zrezygnowałem z tej sekcji. Kiedyś było tam inaczej, lecz z biegiem czasu zaczeło się dziać wiele niedobrych rzeczy. A już egzaminy, na ktore przyjeżdzał szef kkai a potem jego "człowiek" ze wschodu Polski, oraz uczestnictwo w walkach ludzi nie związanych absolutnie z karate tylko mnie utwierdziło w tym, ze czas odejść. Teraz trenuję kkan w innej sekcji i mogę z cała stanowczością stwierdzić, że odnalazłem karate, ktore chce uprawiać. Teraz w lipcu znów będzie oboz z Japończykami, więc pewnie znów się "naładuję".
Co do reszty Twojej wypowiedzi, to absolutnie niczego nie neguję. Wręcz przeciwnie - twierdzę, że nie tylko w karate można osiągnąć ww wartości. Tak, jak słusznie zauważyłeś, wiele zależy od trenera - co właśnie widzę porównując mojego sensei z trenerem boksu - notabene bardzo wykształconym człowiekiem ( nauki ścisłe - fizyka - czasami jego opisy ciosów za pomoca wzorów wywołują serdeczny uśmiech na mojej twarzy, ale osłupienie u co poniektórych ;PP) - obydwaj świetnie się uzupełniają...
Tak naprawdę dla mnie karate to coś więcej niż tylko to, co dzieje się w dojo. Staram się to jakoś opisać, choc nie zawsze jest to takie proste. Oczywiście to tylko moje podejscie i każdy ma jakieś swoje doświadczenia, ale naprawdę zachęcam wszystkich do sprobowania czegoś innego - właśnie na zasadzie porównania. Gdybym nie posłuchał życzliwych mi ludzi i nie poszedł do innej sekcji, to albo nie ćwiczyłbym w ogole, albo tkwiłbym w tej rozpadającej się sekcji i obserwował, jak coś, czemu poświęciłem kawał życia i jest dla mnie bardzo ważne gubi gdzies te wszystkie wartości i staje się polem do treningu ludzi, ktorzy nigdy nie powinni przekroczyć progu dojo...
Ale tak sobie myślę, że może to i dobrze że tak się stało, bo dzięki temu obok wspaniałych ludzi poznałem o wiele bardziej mi pasującą inną metodykę treningową, inną formę prowadzenia walki oraz zacząłem uprawiac boks dzięki trenerowi przychodzącemu raz w tygodniu na nasze zajęcia.
I teraz puenta dotycząca samego tematu: nie dziwi mnie zdjęcie Mass Oyamy obok Adamka. Akurat dla mnie nie jest to niczym niezwykłym.
Napisano Ponad rok temu
Może jeszcze jedno porównanie z naszej literatury:
Kmicic "rzemieślnik" wyuczony na polu bitwy i Wołodyjowski "artysta", kogo wolelibyście jako nauczyciela "fechtunku"?
Odpowiadając sobie na to pytanie odpowiecie na jeszcze jedno: "rzemiosło" czy "sztuka"?
Odpowiedz jest oczywista, niestety nie zawsze karateka =artysta a bokser rzemieślnik
Napisano Ponad rok temu
Może jeszcze jedno porównanie z naszej literatury:
Kmicic "rzemieślnik" wyuczony na polu bitwy i Wołodyjowski "artysta", kogo wolelibyście jako nauczyciela "fechtunku"?
Odpowiadając sobie na to pytanie odpowiecie na jeszcze jedno: "rzemiosło" czy "sztuka"?
Odpowiedz jest oczywista, niestety nie zawsze karateka =artysta a bokser rzemieślnik
wcale tego nie sugeruję
Napisano Ponad rok temu
Kiedyś przeczytałem takie stwierdzenie:
"Zachwycać sie bronią można wtedy kiedy ta jest dziełem sztuki a nie narzędziem zabijania"
Spójrz na maczetę i miecz samurajski.
To jest chyba mniej więcej ten sam poziom różnic - maczeta surowe narzędzie i miecz który u swoich podstaw jest tworzony jako dzieło. Walczyć możesz i jednym i drugim, ale ile przyjemniej jest władać mieczem samurajskim. Niektórym wystarczy być piekielnie dobrymi, skutecznymi "rzemieślnikami" więc używają "maczety" a inni chcą być "artystami".
Generalnie chyba jednak cel jest ten sam a to jak szukamy go w swoim życiu związanym ze SW zależy tylko i wyłącznie od drogi którą każdy z nas wybrał.
Jeżeli walczącego maczetą nazywasz rzemieślnikiem, to również każdy karateka ćwiczący kobudo będzie rzemieślnikiem. Cep czy kij na pewno nie będzie dziełem sztuki. Jeżeli karatecy używają tak „surowych narzędzi” to czy aby na pewno karate zasługuje na to aby je określać mianem sztuki walki? Z pewnym uproszczeniem można by powiedzieć, że jest ono uprawiane przez „skutecznych rzemieślników” a nie „artystów” używających broni będącej dziełem sztuki.
Może jeszcze jedno porównanie z naszej literatury:
Kmicic "rzemieślnik" wyuczony na polu bitwy i Wołodyjowski "artysta", kogo wolelibyście jako nauczyciela "fechtunku"?
Odpowiadając sobie na to pytanie odpowiecie na jeszcze jedno: "rzemiosło" czy "sztuka"?
Nazywanie Kmicica rzemieślnikiem wyuczonym na polu walki to duże uproszczenie.
Uważasz, że Kmicic – mistrz w prowadzeniu wojny partyzanckiej oraz w działaniach dywersyjnych to nie artysta wojenny? Wysadzenie kolubryny to akcja kojarząca się z działaniami współczesnych komandosów. Czy to aby na pewno robota rzemieślnika?
Jak sobie przypomnisz dalszy ciąg Potopu to kilka lekcji danych mu „przy okazji” przez Wołodyjowskiego uczyniło z niego „artystę” fechtunku.
Z niecierpliwością czekam na Twój głos w dyskusji. Pozdrawiam Kwiatek
Napisano Ponad rok temu
Użytkownicy przeglądający ten temat: 1
0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych
10 następnych tematów
-
problemy z kimonem RATUNKU
- Ponad rok temu
-
Karateka z bronia kobudo przy sobie - sprawa prawna
- Ponad rok temu
-
Zawody WKF Łuków
- Ponad rok temu
-
Co to jest BUTOKU-KAI ?
- Ponad rok temu
-
Atak na korpus - cele, technika...
- Ponad rok temu
-
Jaki styl Karate trenujecie ? I ile już czasu ?
- Ponad rok temu
-
Kursy na instruktorów sztuk walki
- Ponad rok temu
-
Karate Mumon_Kai
- Ponad rok temu
-
Drużynowe Mistrzostwa Polski w Karate (WKF)
- Ponad rok temu
-
Okaleczone nogi i pęcherze
- Ponad rok temu