Jeżeli walczącego maczetą nazywasz rzemieślnikiem, to również każdy karateka ćwiczący kobudo będzie rzemieślnikiem. Cep czy kij na pewno nie będzie dziełem sztuki. Jeżeli karatecy używają tak surowych narzędzi to czy aby na pewno karate zasługuje na to aby je określać mianem sztuki walki? Z pewnym uproszczeniem można by powiedzieć, że jest ono uprawiane przez „skutecznych rzemieślników” a nie „artystów” używających broni będącej dziełem sztuki.
Na pewno masz rację. Jeżeli spojrzymy przez pryzmat narzędzia to w zasadzie każdy jest rzemieślnikiem, kto opanował sztukę władania wskazaną bronią. W porównaniu maczety i katana moje uproszczenie dotyczyło bardziej sposobu przygotowania broni i jakosci jej użycia.
Mnie rajcuje studiowanie ruchu w karate, poprzez jakość wykonywanych technik. Nie mam tu na myśli poziomu skomplikowania techniki a wręcz przeciwnie - prostotę i "luz" we władaniu nimi. Dla mnie rzemieślnik SW działa dla celu jakim jest zwycięstwo, zgodnie z obowiązującymi regułami np.: walki sportowej. Często techniki są skuteczne ale wykonywane z dużym wysiłkiem bo np.: brak w nich techniki. A wystarczyłoby często "zatrzymanie sie na chwilę" aby to poprawić i "wyszlifować diament". Artysta potrafi zrobić to samo ale ładnie... i mnie właśnie chodzi o to "ładnie". Wiem, że zaraz padnie zarzut o tym, że bezpośrednia rywalizacja skończyłaby się źle lub nawet tragicznie dla artysty - tylko czy na pewno i czy zawsze?
Nazywanie Kmicica rzemieślnikiem wyuczonym na polu walki to duże uproszczenie.
Uważasz, że Kmicic – mistrz w prowadzeniu wojny partyzanckiej oraz w działaniach dywersyjnych to nie artysta wojenny? Wysadzenie kolubryny to akcja kojarząca się z działaniami współczesnych komandosów. Czy to aby na pewno robota rzemieślnika?
Jak sobie przypomnisz dalszy ciąg Potopu to kilka lekcji danych mu „przy okazji” przez Wołodyjowskiego uczyniło z niego „artystę” fechtunku.
Fechtunek białą bronią i akcja z wysadzeniem kolubryny czy wysadzenie dział z "Komandosów z Nawarony" to chyba niezbyt szczęśliwe zestawienie. Myślę, ze należałoby porównywać akcje tej samej rang czy "wagi". Walka wręcz czy białą bronią ma sie nijak do biegłości w organizowaniu działań wojennych... ale jednak i jeden i drugi musi używać swoich umiejętności walki bezpośredniej. W "Potopie" masz też bezpośrednią konfrontację rzemiosła i artyzmu. I tu Wołodyjowski bierze górę. Jednocześnie nie powiedziane jest, że w organizowaniu działań zaczepno-partyzanckich też byłby tak biegły jak Kmicic. A to że po kilku (to nasz domysł) lekcjach fechtunku staje sie artystą jest właśnie tym o czym napisałem powyżej. Chwila skupienia nad technika, jej szczegółami (tu cytat z Wołodyjoskiego - "za bardzo wyginasz rekę") może zrobić rzemieślnika fechtunku artystę.