80 odpowiedzi w tym temacie

[budo_macex]

LUKNIJ NA TOPIC........
To miał być ideał trenera a nie realia......A ze sempaj dla mnie jest mniej niż zero to nie znaczy ze inni senseje nie są bliscy ideału.......Moj sempaj z aikido i sensej z tejże sztuki są niemal idealni.....a że wielu twierdzi - moje małpy i mój cyrk to potem widać ilu mają chetnych na trening i ile zarabiają...... :twisted:
A ja tam mam go w d... i cwicze dalej co nie znaczy że popieram jego styl treningu - to niej jest kawałek o żalu do trenera tylko TOPIC O IDEALE.....

Zależy czy ktoś jest realistą czy idealistą.
W realnym świecie zawsze obowiązuje zasada "mój cyrk moje małpy" - takie życie.

[budo_ligeia]

... a ten potraktowany wyjątkowo z jakiegoś powodu powinien być tak potraktowany.

na przykład z uwagi na ładną buzię albo zgrabną pupcię. wtedy to nie nazywa się B+B=P, tylko potencjał. w SW oczywiście.

[budo_czarna]

w sumie masz racje - IDEALISTĄ......ale moje ideały nie są zbyt wygórowane.....skoro są osoby co ja w miare spelniają.....
Zresztą zawsze własny sensej jest dobry pod tym czy innym wzgledem, skoro sie u niego trenuje, jesli nie to sie go poprostu zmienia.......
ja zamierzam byc nauczycielem-to studiuje i nie przekonuje mnie argument, że nauczyciel tez kogos lubi bardziej.... OCENIA SPRAWIEDLIWIE...(przynajmniej pownien)

[budo_ligeia]

W realnym świecie zawsze obowiązuje zasada "mój cyrk moje małpy" - takie życie.

no nie do końca. jeśli oferujesz swoje usługi, nieważne, czy to zajęcia sportowe, rozliczanie PIT-ów, mycie okien, nauczanie czy inne, musisz liczyć się z klientem i z jego wymaganiami. jeśli podchodzisz do tego na zasadzie "moje małpy, mój cyrk" to pozostaje Ci tylko przenieść się pod kościół. życie jest też takie. :wink:

[budo_czarna]

ligeia absolutna święta racjaaaaaaaaaaaaaaaaaa
chyba, zę zrozumie swój błąd i dostosuje sie do wymagań rynku......

[budo_macex]

W realnym świecie zawsze obowiązuje zasada "mój cyrk moje małpy" - takie życie.

no nie do końca. jeśli oferujesz swoje usługi, nieważne, czy to zajęcia sportowe, rozliczanie PIT-ów, mycie okien, nauczanie czy inne, musisz liczyć się z klientem i z jego wymaganiami. jeśli podchodzisz do tego na zasadzie "moje małpy, mój cyrk" to pozostaje Ci tylko przenieść się pod kościół. życie jest też takie. :wink:

Trochę pomyliłaś. Co innego własny klub a co innego PIT, który jest określony odgórnie. Mnie doświadczenie jednak nauczyło, że jednak tak jest.

Myślę, że ćwiczy się dla siebie i nie jest aż tak ważne czy sensei mnie lubi czy nie. Jeśli mam jakieś umiejętności to czy oceniany sprawiedliwie, czy lubiany czy nie mam je takie same.

[budo_macex]

Jeśli coś chcesz od kogoś (w tym przypadku pobierasz nauki od senseia) to musisz się dostosować do niego a nie odwrotnie i PIT nie ma tu nic do rzeczy

[budo_shabu]

ligeia absolutna święta racjaaaaaaaaaaaaaaaaaa

Klawisz się zaciął czy się ziewnęło przy pisaniu?

[budo_randall]

O kurna, chcesz powiedzieć że na studiach oceny są bezstronne? że na egzaminach każdy dostaje ocenę za to co akurat odpowie? Na litość boga... Zaufaj mi, sama też nie będziesz. Ideały umierają w ludziach bardzo szybko w starciu z rzeczywistością.
Wiem o czym jest topik, dlatego piszę, idealny trener to bzdura. Może być lepszy i gorszy, ale nie uniwersalny, doskonały dla każdego typu treningu. na jednej macie spotyka się tylu różnych ludzi, z różnymi zapatrywaniami, że jeden będzie trenera wielbił inny obgadywał.
Co więcej - nie wiesz czego on cię uczy, przez to nie wiesz jak to osiągnąć, jeśli ma małą grupę, nic w tym ujmującego, na dobrych rzeczach zna się niewielu, niewielu też wytrzymuje.

A co do trenera po 60tce... rozgrzewka rozgrzewce nierówna. Specjalnie wziąłem przykład boksu, to sport, młodzi zawodnicy w dobrej formie, rozgrzewka = kilkanaście minut na długu tlenowym. Różnica w wydolności organizmów jest zbyt duża. To mit że całe życie trenując można sprostać takim wymaganiom.

[budo_randall]

na przykład z uwagi na ładną buzię albo zgrabną pupcię. wtedy to nie nazywa się B+B=P, tylko potencjał. w SW oczywiście.

Zazdrość Jakieś kompleksy wychodzą czy mi się zdaje?

Poza tym już podkreślałem dwa aspekty, nowoczesny i tradycyjny: dojo to nie targowisko, a wy nie jesteście klientami a uczniami. Owszem, w dzisiejszym świecie trudno to zrozumieć, trudno też prowadzić takie dojo /o ile to w ogóle możliwe/. Tak powinno być, to przeniesienie feudalnego porządku. Trzeba to połączyć, ale dostrzegacie tylko jedną, znaną z życia społecznego stronę.
To nie jest usługa fryzjerska, gdzie przychodzisz, wybierasz z cennika i dostajesz strzyżenie+farbowanie+mycie+modelowanie. Tu płacisz za możliwość wejścia na mate, z chwilą gdy to zrobisz akceptujesz zasady, czyli zwierzchność senseia. Nie masz prawa negować, dyskutować, reklamować, nie ma nawet księgi skarg i zażaleń, nie podoba się, wyjdź. Masz prawo zapytać, a sensei może ci odpowiedzieć, bądź nie.
Alternatywą jest mc dojo gdzie usłyszysz co chcesz, trening będzie miły i przyjemny, nawet serniczek się trafi co jakiś czas Wszyscy będą zadowoleni, i nic że ogólnie nie ma to już wiele wspólnego z tym czym miało być. I wtedy nikt się nie czuje oszukany

[budo_martel]

Na pewno powinien mieć poczucie humoru :-)
Nie rozumiem przez to wysmiewania sie ze swoich uczniów... Powinien miec podejscie do ludzi - wiadomo, ze jednych trzeba chwalic, zeby wydobyc z nich to co najlepsze, a innych ochrzaniac.
No i oczywiscie powinien byc dekoracyjny

[budo_remik_]

No i oczywiscie powinien byc dekoracyjny

Jak nieprzemierzając majonez, tynk, lub za przeproszeiem brokat ?

[budo_ligeia]

Zazdrość Jakieś kompleksy wychodzą czy mi się zdaje?

bingo! skąd ja wiedziałam, że wyjedziesz z jakimiś kompleksami do mnie? tak, mam kompleksy. mam krzywego palca u lewej stopy. strasznie się tego wstydzę.

do Macexa i Randalla:
nic nie pomyliłam. załóżmy, że robicie treningi pod siebie. takie, jak wam odpowiadają. dopieprzacie ćwiczącym, ile wlezie, przeciągacie ich po macie, bo chcecie ich na ludzi wyprowadzić, ukształtować fizycznie czy co tam jeszcze. jak myślicie, ile osób zostanie po miesiącu, dwóch, pół roku? zero? a jeśli sekcja jest jedynym waszym źródłem utrzymania? z czegoś trzeba przecież żyć.

jest tu paru instruktorów prowadzących własne sekcje. niech się wypowiedzą, czy robią treningi li i jedynie pod siebie, czy mają na uwadze też ćwiczących. bo różni ludzie przychodzą na treningi, w różnym wieku, z różnym zaawansowaniem pod względem sprawnościowym. założę się, że każdy szuka złotego środka, pośredniego rozwiązania pomiędzy zasadami panującymi w sekcji, własną wizją ciężkiego treningu a możliwościami i zaawansowaniem ćwiczących.

jakich byście argumentów tutaj nie podawali i jakimi byście gromami we mnie nie rzucali, to tak jest i to się raczej nie zmieni. no chyba, że kogoś stać na prowadzenie sekcji z zajęciami niemalże indywidualnymi.

[budo_garry]

Musi mieć twardą głowę - bo wypić trzeba umieć

[budo_leone re]

...jak myślicie, ile osób zostanie po miesiącu, dwóch, pół roku? zero? a jeśli sekcja jest jedynym waszym źródłem utrzymania? z czegoś trzeba przecież żyć...

W życiu są zawsze jakieś priorytety... :wink:

[budo_macex]

nic nie pomyliłam. załóżmy, że robicie treningi pod siebie. takie, jak wam odpowiadają. dopieprzacie ćwiczącym, ile wlezie, przeciągacie ich po macie, bo chcecie ich na ludzi wyprowadzić, ukształtować fizycznie czy co tam jeszcze. jak myślicie, ile osób zostanie po miesiącu, dwóch, pół roku? zero? a jeśli sekcja jest jedynym waszym źródłem utrzymania? z czegoś trzeba przecież żyć.

Chyba jednak pomyliłaś, bo albo jest to sztuka walki albo.....a jeśli ktoś chce zarabiać to powinien to oznajmić ćwiczącym np. słuchajcie ja tu zarabiam więc jeśli chcecie dziś pograć w karty na treningu to pogramy byleście chodzili i płacili składki.
Jak już napisano trenujący nie jest klientem, tu nie obowiązują prawa konsumenta. Chcesz się nauczyć to akceptujesz nie podoba się to nie przychodź.

[budo_ligeia]

Chyba jednak pomyliłaś, bo albo jest to sztuka walki albo.....a jeśli ktoś chce zarabiać to powinien to oznajmić ćwiczącym np. słuchajcie ja tu zarabiam więc jeśli chcecie dziś pograć w karty na treningu to pogramy byleście chodzili i płacili składki.
Jak już napisano trenujący nie jest klientem, tu nie obowiązują prawa konsumenta. Chcesz się nauczyć to akceptujesz nie podoba się to nie przychodź.

a są takie sekcje?

a jak jest u Ciebie w sekcji? macie tradycyjne (tak w ogóle to jak one wyglądają), ciężkie treningi czy wypośrodkowane? nie mówimy o tzw. mcdojo (czy w ogóle coś takiego istnieje u nas?). jeśli chodzi o moją sekcję - wg mnie jest to wypośrodkowane. oczywiście, nie ma tak, że każdy robi według własnego widzimisię, a sensei koło niego skacze. to raczej ćwiczący dostosowują się do poleceń senseia. wchodzisz do dojo, na matę, fochy zostawiasz za drzwiami i nawet, jak coś Ci się nie podoba, zachowujesz to dla siebie. zresztą zgodzę się z tym co napisałeś, że jak się komuś nie podoba, to nikt go w sekcji pod pistoletem nie trzyma. ale też nie ma takich treningów, żeby kogoś sponiewierać, żeby nie wiedział, gdzie wyjście. no chyba, że zaawansowani tak ćwiczą. tego nie wiem. to miałam na myśli pisząc o dostosowywaniu treningów do możliwości ćwiczących. żeby ich nie zaorać za jednym razem, żeby jeszcze wrócili kiedyś poćwiczyć.

[budo_czarna]

Trener ma za zadanie nas NAUCZYĆ........dlatego jest trenerem czegoś tam - karate, aikido, sambo........JEgo zadanie ogranicza sie do uczenia a to powoduje, źe jeśli chce wyszkolić mozliwie duzo dobrych zawodników to musi ich zainspirować, pokazać im droge, a nie zajechać dla własnej przyjemności - jego cyrk jego małpy, ale chyba mysli o przyszłości swojej i uczniów......Jak nie bedzie miły to pójdą na inne dojo....a wtedy zerio kasy, zero treningów, dlatego trener musi sie dostosować do ekipy, chyba że ma wille z basenem, bo utrzymuje sie z czegoś innego.......

[budo_voivod]

Dziwię się naprawdę, dlaczego Szczepan Was jeszcze nie prostuje... :roll: :roll: :roll:

[budo_shawnee]

Trener ma za zadanie nas NAUCZYĆ........dlatego jest trenerem czegoś tam - karate, aikido, sambo........

Błąd. Trener, instruktor nie ma za zadanie nikogo i niczego nauczyć. Jest po to, aby pokazać drogę i dać możliwość nauczenia się. I tylko tym, którzy sami chcą się czegoś nauczyć. Ja coś umiem i to pokazuję. Tobie podoba się to co robię i przychodzisz do mnie, aby się uczyć. To Twój wybór i korzystasz z mojej wiedzy. Ja Ciebie nie wybierałem i nic nie obiecywałem. Ja tylko umożliwiam Ci naukę. A co z tą możliwością zrobisz, czy wykorzystasz szansę, to też tylko i wyłącznie Twoja sprawa. Nic więcej i nic mniej.