Aikido, w moim odczuciu, nie miało z założenia nic wspólnego ze sportem, widowiskiem, samodoskonaleniem...
Oczywiście, że miało. Usportowienia ustrzegło się do dziś, na szczęście, ale już z widowiskiem ma dzisiejszymi czasy sporo wspólnego. Samodoskonalenie natomiast było nieodłączną częścią systemu, który Dziadek stworzył na bazie swoich doświadczeń, od samego jego początku, od momentu nazwania go aikibudo, a później aikido.
Jeżeli wraca wciąż wątek mieszania aikido z innymi sztukami walki, dopatrując się w tym pozytywów, to zauważmy jednak, że wcale nie chodzi tu jednak o stronę ofensywną tych 'pokrewnych' dyscyplin. Raczej dominuje w tych wypowiedziach życzenie, by trening aikido zawierał określoną metodykę z nich zapożyczoną w celu przyjęcia 'pierwszego uderzenia', co pozwoliło by na wykonanie określonej techniki. Czy chodzi tu o wytrącenie oponenta z równowagim, czy też wykonanie określonego bloku - są to słabości właśnie metodyki a nie osławiony brak skuteczności.
Po pierwsze, nie chodzi o mieszanie z innymi sztukami walki. Chodzi o trenowanie aikido i tylko aikido, posiadając uprzednio nabyte właściwości psychiczne i sprawność fizyczną, czyli swojego rodzaju fundament, na którym można wybudować wspaniały i harmonijny wieżowiec. Po drugie, "słabości właśnie metodyki" są przyczyną, a "osławiony brak skuteczności" ich skutkiem. Są to dwie strony jednej monety, a nie wykluczające się byty.
Jest zatem bez sensu przyrównywanie tej sztuki do innych sztuk walki, bo aikido nie jest walką. Jest bronią która zabija, lub sobą sieje strach na tę okoliczność.
Ty jesteś pewny, że ty aikido ćwiczysz? Co się stało z obezwładnianiem przeciwnika bez robienia mu krzywdy, co się stało z harmonią? Z trupem się chcesz harmonizować? To, co opisujesz, to jest średniowiecze. :roll:
A porównywanie jest jak najbardziej na miejscu, jeśli nie do sportów walki, to do innych "broni, które zabijały," czyli rozmaitych styli jujutsu, kiedy jeszcze stosowane były na polach bitwy i w innych okolicznościach zagrażających życiu. Warto dodać, że style te zostały solidnie i absolutnie zdominowane przez judo - które z całą pewnością "bronią, która zabijała" nie było - ledwie cztery lata po jego powstaniu.
Już na marginesie, praktyczna rada dla kogoś znajdującego w sytuacji ofiary, to zagrać ją doskonale, zwijając się w kłębek, donośnie łkając. Jeszcze może kilka kopniaków i po bólu.
Do tej pory miałem Cię za rozsądnego rozmówcę. Mam nadzieję, że to oraz poprzedni cytat to tylko wpadki przy pracy i podobnych bredni nie będziesz powtarzał.
Po prostu Shabu nie rozumiesz celu w jakim Dziadek rozwinal aikido.
Więc mi wytłumacz.
Dam ci niezwykle prosty przyklad. (...) Co jednak nie zmieni faktu, ze twoje rozumowanie jest z gruntu rzeczy falszywe.
Szczepan, nie znam drugiej osoby, która z takim zapałem jak ty podaje przykłady tak samo proste, jak całkowicie chybione. Powód jest prozaiczny: Twój przykład korzysta z dwóch niezależnych od siebie domen kognitywnych. Wandalizm ma się do sportu zupełnie nijak (kibole nie są tutaj kontrargumentem, bo porównujemy same czynności, a nie towarzyszące im czynniki społeczne lub jakiekolwiek inne). Ja tymczasem, wysnuwając swoją hipotezę, cały czas obracałem się w domenie sztuk walki, a nawet wężej: samoobrony. Inny przykład proszę, tym razem mówiący może trochę więcej o aikido.
Ale kiedyś zdarzyło się tak, że tą samą technikę naprzemieniie kilkukrotnie wykonywali na mnie on i Kanetsuka sensei. Różnica była piorunująca, mój kolega robił technikę, sensei robił aikido.
To porównanie jest niezamierzenie śmieszne, choć bez wątpienia prawdziwe. Jaki staż w kickboxingu i judo miał tenże adept, a jaki w aikido? Jaki staż aikido miał wówczas Kanetsuka sensei?
Jeśli judoka po dzesięciu latach treningu będzie trenował przez rok aikido, jego aikido nie będzie mógło się równać z umiejętnościami kogoś o dziesięcioletnim stażu. Co się stanie natomiast, kiedy porównamy tegoż judokę z aikidoką "ekskluzywnym," który zaczął trening w tym samym czasie, czyli ma za pasem ledwie rok (wstawić tu możemy dowolną liczbę lat, chodzi jedynie o to, że judoka ma te dziesięć lat judo do przodu)? Według mnie judoka będzie umiał więcej i lepiej, gdyż w momencie przystąpienia do treningów posiadał pewien zestaw długo wyrabianych umiejętności psycho-motorycznych. Do tego będzie miał za sobą nieunikniony etap fizolstwa, jedno i drugie zweryfikowane w walce.
Podkreślam, że cały czas mowa o nabywaniu umiejętności aikidowych, a nie tworzeniu jakiejś hybrydy dwóch systemów. Podkreślam również, że judo napatoczyło się tutaj z racji przykładu APASa, a nie z racji tego, że obecnie je trenuję. Można sobie wstawić zamiast judo kickboxing, karate czy inny sport lub sztukę walki, w której występuje zjawisko walki między adeptami.
Czy jest nakładką? Na początku było, bo nie mogło być inaczej. (...) Przychodzili do Ueshiby i zostawali by uczyć się aikido, lub - a tych były zapewne setki - odchodzili, by szukać dalej. Tak samo, jak uczniami Kano byli adepci różnych szkół ju-jutsu, których z kolei uczniowie i ich uczniowie uczą się już judo. To normalna kolej rzeczy.
Poza wyżej wyłuszczoną sprawą bardzo fajny post, panie APASie, nie wypada się nie zgodzić. Tak, jak piszesz w zacytowanym fragmencie, było kiedyś i taka rzeczywiście jest normalna kolej rzeczy. Ale jaki jest tego efekt, jak jest w dniu dzisiejszym? Judo wiele straciło od czasu, kiedy stało się dyscypliną olimpijską, ale zyskało ogromną popularność. Zmieniło się w sposób będący wielu tradycjonalistom nie w smak, ale nic nie możemy na to poradzić. Aikido również bardzo się zmieniło, również trochę straciło, ale również zyskało ogromną popularność. W obydwu przypadkach wcale nie jestem przekonany, że była to rzecz dobra.
W każdym razie przeciętny judoka jest ponadprzeciętnie silnym i sprawnym facetem, w którego umiejętność walki - nawet, kiedy jest ona ograniczona do konkretnej formuły - nikt nie wątpi. A przeciętny aikidoka? Pytanie jest retoryczne. Nie chodzi mi bynajmniej o to, żeby znowu zaczynać dyskusję co jest lepsze, która przecież jest całkowicie pozbawiona sensu. Chodzi mi tylko o zauważenie (tym razem nie jest to hipoteza, a potwierdzony organoleptycznie fakt, choć próba była stosunkowo mała), że znani mi aikidocy, którzy uprawiali wcześniej judo lub karate, radzą sobie na aikidowej macie lepiej i pewniej, niż aikidocy "ekskluzywni."
Stąd ten temat, jako próba odpowiedzi na pytanie: czemu tak jest?