mistycyzm vs realizm
Napisano Ponad rok temu
Co sądzicie ?
Napisano Ponad rok temu
mod on
Petrus i Bogumil :twisted: :twisted:
zero dyskusji o skutecznosci, bardzo prosze :twisted:
mod off
Ok Ok Sczepcio
Niedenerwuj sia :wink:
Napisano Ponad rok temu
No dobrze, załóżmy, że jakiś cwaniak udaje mistrza i ma kilku zaufanych uke, którzy przewracają się pod groźnym spojrzeniem. Wszyscy panowie od początku wiedzą, że to ściema i chcą jak najszybciej wyrwać jak najwięcej kasy, przyjmując do sekcji zafascynowane jednym pokazem dzieciaki.W USA jest tysiace takich miszczow-oszolomow, zerujacych na naiwnych -- a tych naiwnych sa tam miliony.Jedyna rzecza ktora powstrzymuje odkrycie prawdy przez sparringi jest system prawny, po prostu potem gosciu cie moze scigac po sadach przez cale zycie. Wiec nikomu sie nie chce podejmowac ryzyka.
Ale jak to może funkcjonować na dłuższa metę?
Cała sekcja uczy się na zajęciach fikać koziołki na określony znak miszcza?
Przecież to niemożliwe, żeby ludzie stadami dawali się nabijać w butelkę jeszcze za to płacąc.
Ostatnio (może też w knajpie, nie pamiętam) widziałem filmik, na którym jakiś Fred Flintstone w kimonie stawał nad Bogu ducha winną panią w średnim wieku – swoją uczennicą, dłuższą chwilę medytował, żeby nagle gwałtownie przypier… biedaczce w obojczyk. Ta się przewracała pewnie bardziej przestraszona niż rażona tajemną energią, a grupa innych uczniów rzucała się do reanimacji.
Pytanie, po kiego wała ludzie się zapisują na takie zajęcia? :roll:
Pozdrawiam, h-k
Napisano Ponad rok temu
ej no ja bym się bał jakiegoś wariata w białym szlafrokuDla porównania podobny filmik tyle że z Ueshiba i tylko pierwsza część .
Co sądzicie ?
Bogumil poruszasz już po raz n-ty ten sam temat z tymi samymi kiepskimi "argumentami", z tym samym filmikiem(tyle, że akurat w temat bardziej trafiłeś)... czego ty chcesz? Jak chcesz jakąś krucjate prowadzić przeciwko pseudo instruktorom to ok, ale na forum nic nie zdziałasz więc jaki to ma sens? Wytłumacz mi proszę bo nie rozumiem.
Napisano Ponad rok temu
mod on
Petrus i Bogumil :twisted: :twisted:
zero dyskusji o skutecznosci, bardzo prosze :twisted:
mod off
Sorrki Szczepan ale nie o skutecznośc tu idzie. Otóż dla wielu miszczów wystarczy sobie napisać w nazwie "aikido", pogrzebać rękami przed sobą, żeby troche magicznej energii w entropii wymacać a potem nią "ciepnąć" w przeciwnika. Daj Boże zdrowie tym co w to wierzą, bo skoro wiara góry przenosi, może i przeniesie uke na drugi koniec tatami (pod warunkiem, że to uke w to wierzy najbardziej).
Chodzi jednak o to, że dla reszty - szczególnie takich "tuff facetów" jak bugimil, oto na filmiku wyszłą prawda o aikidowskich gusłach, oto bohatersko zdemaskowano całą tą Sztuke Dla Sztuki Bez Walki.
To pierwsza rzecz - nie wystarczy sobie wpisac do nazwy BJJ żeby to było BJJ.
I na koniec własna uwaga.
Nie wiem jaki byłby rezultat, starcia aikidoki (aikidoki a nie jakiegoś czarodzieja Rumburaka) z inszym miszczem - może taki może inny. Troche nie chce mi sie wierzyć by z całej czeredy aikidoków nie znalazł sie nikt chętny do bitki (sparingu), chyba źle szukają. Poza tym trzeba by sie umówić, że jak juz mu (aikidoce), jakims cudem, sie uda złapać przeciwnika to ma wtedy prawo dźwignię skończyć - czyli np. łokiec/nagdarstek/ramię/ itp. dołamać bez żadnych pretensyj ze strony drugiego, choćby do końca zycie musiał sobie tego tamtego drugą rączka robić.
ot tyle chciałem - i jak widac o skuteczności nic !
Napisano Ponad rok temu
....chyba źle szukają. Poza tym trzeba by sie umówić, że jak juz mu (aikidoce), jakims cudem, sie uda złapać przeciwnika to ma wtedy prawo dźwignię skończyć - czyli np. łokiec/nagdarstek/ramię/ itp. dołamać bez żadnych pretensyj ze strony drugiego, choćby do końca zycie musiał sobie tego tamtego drugą rączka robić.
ot tyle chciałem - i jak widac o skuteczności nic !
No właśnie o to chodzi !! Gość zrobi mi np Nikyo albo co kolwiek związanego z Aikido i ukorze się i powiem publicznie że się myliłem i że to ma sens jako SW
Szukam kogoś z wysokim stopniem który zrobi na mnie technikę z Aikido w odpowiedzi na realny atak. Jeszcze raz podkreśąle z Aikido nie że wyjmie sznurówke z buta i zacznie mnie dusić jak się na chile tuż przed walką odwróce..Bo wtedy s...syna ztłuke.
Chętnych narwanców może by się znalazło tyle że obawiam się o to, że konfrontacja zrazu zamieniła by się w zwykłe solo, które z Aikido ze strony reprezentanta nie miało by nic wpólnego - nie próbował by robic techniki tylko np zaczął by gryść albo bić się na tekwondo które kiedys trenował i znokałtpował by mnie kakatogeri i powiedział że to dzięki Aikido.
Tak samo jak kiedyś na VB rozmawiałem kto miałby większe szanse na ulicy :
Koleś trenujący JU-JItsu które jest wszechstronne (zawiera uderzenia kopnięcia , rzuty obalenia, dżwignie i duszenia, no i parter w całej rozciągłości )
Czy koleś trenującu BJJ w którym jest sam parter.
Odpowiedzi były oczywiście że Bjj. A jak zapytałem że co by zrobił jak Koleś z JJ był by na tyle dobry że niedał by się ściągnąć do parteru tylko prał go po pysku w dystansie to odpowiadali że oprócz Bjj treniją jeszcze Młaj Taj Boks Krawmage i Rukopasznyjbój i dla tego Bjj jest i tak lepsze i przygotowuje ich na taką ewentualność.
Napisano Ponad rok temu
:wink:
Napisano Ponad rok temu
Ataki typu shomen, yokomen, ushiro zaczynające się z przodu, kata tori men uchi, restrykcyjne przestrzeganie ustawienia stóp - np ai hanmi prawa na prawą itd, przecież to nie ma nic wspólnego z tzw. realnoscią
Nie wymagajmy więc od kogoś kto cwiczy 20 lat KATA skuteczności w sparingu i co więcej nie róbmy z tego problemu, bo to nie jest żaden problem.
Problemem są kompleksy, strach, nasza psychika - wtedy właśnie wystepuje potrzeba udowadniania innym, a bardziej sobie realnosci, czy skuteczności. Cywilizowany człowiek ma sto tysięcy sposobów na zapewnienie sobie bezpieczenstwa 10-krotnie mniejszym wysiłkiem niz uprawianie SW (Nie mam na mysli ochronirzy, czy sportowców którzy potrzebują SW w pracy, to inna bajka)
Mamy niestety przykłady wybitnych sportowców SW, którzy niestety skończyli w bramie z nożem w plecach...
Wiara w to, ze cwicząc jakąkolwiek SW staniemy sie niepokonani jest taka samą wiarą, jak to że pijąc slim fast schudniemy 20 kilo w 3 tygodnie, to jest produkt medialny i nic więcej i tak trzeba traktować takie filmiki :twisted:
Napisano Ponad rok temu
Tak samo jak kiedyś na VB rozmawiałem kto miałby większe szanse na ulicy :
Koleś trenujący JU-JItsu które jest wszechstronne (zawiera uderzenia kopnięcia , rzuty obalenia, dżwignie i duszenia, no i parter w całej rozciągłości )
Czy koleś trenującu BJJ w którym jest sam parter.
Odpowiedzi były oczywiście że Bjj. A jak zapytałem że co by zrobił jak Koleś z JJ był by na tyle dobry że niedał by się ściągnąć do parteru tylko prał go po pysku w dystansie to odpowiadali że oprócz Bjj treniją jeszcze Młaj Taj Boks Krawmage i Rukopasznyjbój i dla tego Bjj jest i tak lepsze i przygotowuje ich na taką ewentualność.
No to teraz mamy faktycznie piętnastą dyspute o tym co jest skuteczniejsze i zaraz bedzie EOT i dupa blada.
Nie rozumiem tylko jednego - każdy styl może robić co mu sie żywnie podoba bić, kopać uderzac, rzucać itp. tylko od aikidoki oczekuje sie że bedzie stał i czekał az dostanie w pysk. A to czemu jeśli wolno spytać?.
Faktycznie dla wielu aikidoków atemi - to takie machnięcie "że ono tu niby jest ale my go nie walimy, bo to nie ładnie bić kogoś po twarzy".
A jak karateka normalnie uczy sie robić kata z dwoma przeciwnikami (na niby) - i jak stanie przednim dwóch kolesi, to i tak bedzie te balety robił, bo jak nie to juz nie bedzie karate ?
Zatem jak szukasz takiego co ty go mawashi geri albo hakiem a on ma stac i czekać az cie bedzie mógł złapać na rękie i piękne zrobić ikkyo ura - no to faktycznie bedzie z tym kłopot.
Ale może jak ustalicie, że on cie też bedzie mógł w pysk, a potem na takim lekko otępiałym zrobi śliczne sankyo - to może kogoś znajdziesz bogumil.
i kończe bo zaraz zamkną ten temat
Napisano Ponad rok temu
Wszystko się zgadza, tylko, jeżeli ćwiczymy Aikido jako zestaw kata, to nazywajmy rzecz po imieniu i informujmy nowych o tym, że w sekcji nauczą się ładnie w parach poruszać synchronicznie, tańczyć, czy jakkolwiek to nazwiemy. Jeżeli jednak upieramy się, żeby Aikido było jednak Sztuką Walki, to starajmy się ćwiczyć w taki sposób aby przynajmniej próbować niektóre techniki przenosić na grunt bardziej realny, bez tego rygorystycznego przestrzegania ustawienia stóp, umownych ataków itd.Zwrócie uwagę, że całe aikido jest skonstruowane jak kata (formy) tylko w wykonaniu 2 partnerów.
Ataki typu shomen, yokomen, ushiro zaczynające się z przodu, kata tori men uchi, restrykcyjne przestrzeganie ustawienia stóp - np ai hanmi prawa na prawą itd, przecież to nie ma nic wspólnego z tzw. realnoscią
Nie wymagajmy więc od kogoś kto cwiczy 20 lat KATA skuteczności w sparingu i co więcej nie róbmy z tego problemu, bo to nie jest żaden problem.
Jeżeli ktoś mówi o budo, wojennym duchu i białych gi, symbolizujących gotowość na śmierć w każdej chwili, to niech się nie oburza ani nie drwi z pytań o sparingi, obronę przed serią ciosów, walkę w parterze czy uliczne wykorzystanie technik.
Nie można w nieskończoność upierać się, że „nie o to w Aikido chodzi”, że „normalnie na ulicy to by wyglądało inaczej”, że „nie ma możliwości przeprowadzenia sparingu, bez trwałego okaleczenia czy nawet zabicia partnera” itp.
Nie można oszukiwać innych ale przede wszystkim siebie.
Jakoś żal mi tego poturbowanego pana, ale jak nadęte trzeba mieć ego, żeby mając świadomość tak strasznej ściemy, jaką się uskutecznia, ustalać wysokie stawki pieniężne za możliwość podjęcia ze sobą walki. Jeżeli oczywiście to prawda, co naskrobał Dżordżi.
Pozdrawiam, h-k :-)
Napisano Ponad rok temu
Proszę o odrobinę wysiłku, bo wart jest on :twisted: .
Robert Cialdini
"Wywieranie wpływu"
Pewnego wieczoru miałem okazję zaobserwować owo ukrywanie się w twierdzy własnej konsekwencji przed kłopotliwymi następstwami myślenia. Przysłuchiwałem się wykładowi, poprzedzającemu kurs medytacji transcendentalnej. Celem wykładu, prowadzonego przez dwóch młodych, oddanych sprawie ludzi, była rekrutacja nowych uczestników odpłatnego kursu medytacji. Wykładowcy przekonywali, że ich kurs pomoże uczestnikom uzyskać zadziwiająco różne dobra - poczynając od zdolności do osiągania wewnętrznego spokoju, a kończąc na tak widowiskowych umiejętnościach, jak latanie czy przenikanie przez ściany (te ostatnie - w wyniku ukończenia bardziej zaawansowanych i droższych etapów kursu).
Powodem mojej obecności na owym wykładzie była chęć przyjrzenia się stosowanym przez organizatorów taktykom naboru uczestników kursu. Zaprosiłem tam też swojego kolegę, profesora specjalizującego się w statystyce i logice symbolicznej. W miarę postępu wykładu przedstawiającego teorię leżącą u podstaw całego kursu, mój kolega logik robił się coraz bardziej niespokojny. Wiercił się na swoim miejscu z miną, jakby go bolał żołądek. Wreszcie nie wytrzymał i kiedy wykładowcy poprosili na zakończenie o zadawanie pytań, podniósł rękę i w kulturalny, choć wyczerpujący sposób dokonał kompletnego zniszczenia argumentacji przedstawionej podczas wykładu. W niecałe dwie minuty precyzyjnie wypunktował wszystkie momenty, w których argumentacja wykładu była nielogiczna, wewnętrznie sprzeczna i po prostu niemożliwa do utrzymania. Efektem jego wystąpienia była totalna klęska wykładowców. Po przedłużającej się ciszy próbowali słabo oponować, zwracając się przede wszystkim do siebie nawzajem, by bezradnie przyznać, że argumentacja mojego kolegi na pewno warta jest "dalszego namysłu".
Znacznie ciekawsza okazała się jednak reakcja słuchaczy wykładu. Po zakończeniu tej dość jednostronnej dyskusji słuchacze poczęli wręcz tłoczyć się wokół wykładowców, by jak najszybciej zapisać się na kurs, czemu towarzyszyło ochocze uiszczanie 75-dolarowej opłaty. Organizatorzy równie ochoczo przyjmowali opłaty, choć ich zachęcającym gestom towarzyszyły również nerwowe uśmiechy zdradzające ogromne zdumienie. W niewytłumaczalny sposób ich kompletna klęska zamieniła się w wielkie zwycięstwo, mierzone dużą liczbą osób, które zapisały się jednak na kurs. Równie zdumiony jak sami wykładowcy, skłonny byłem przypisać tę zadziwiającą reakcję słuchaczy ich niezrozumieniu argumentów przedstawionych przez mojego kolegę. Okazało się jednak, że było dokładnie odwrotnie.
Gdy wyszliśmy z sali wykładowej, podeszły do nas trzy osoby, z których każda opłaciła z góry swój udział w kursie. Zapytały nas, po co przyszliśmy na ten wykład. Wyjaśniliśmy i zapytaliśmy je o to samo. Okazało się, że jedna z tych osób była aktorem, który w desperackim pragnieniu sukcesu zawodowego zapisał się na kurs medytacji mając nadzieję, że ułatwi mu to nabranie odpowiedniej samokontroli, niezbędnej do opanowania aktorskiej sztuki. Druga z tych osób okazała się kobietą cierpiącą na bezsenność, która zapisała się w nadziei, że dzięki medytacji transcendentalnej nabędzie umiejętności relaksowania się i zasypiania bez trudu. Trzecia z tych osób studiowała i pracowała równocześnie. Zapisała się w nadziei, że dzięki medytacji starczy jej mniejsza ilość snu, a zaoszczędzony czas będzie mogła przeznaczyć na naukę, która ostatnio kiepsko jej szła wskutek obciążenia pracą zawodową. Oczekiwania uczestników kursu co do ewentualnych z niego korzyści były więc nie tylko bardzo zróżnicowane, ale i częściowo sprzeczne.
Myśląc nadal, że osoby te nie zrozumiały argumentacji mojego kolegi, zacząłem je przepytywać na ten temat. Jakież było moje zdumienie, gdy przekonałem się, że każda z nich całkiem dobrze zrozumiała argumenty kolegi. A nawet - rzekłbym - zrozumiała je aż nazbyt dobrze. Właśnie bowiem przejrzystość tych argumentów przekonała je, by natychmiast zapisać się na kurs. Najlepiej wyraził to pracujący student w słowach: "Cóż, początkowo wcale nie zamierzałem pakować w ten kurs żadnych pieniędzy. Chciałem z tym zaczekać przynajmniej do następnego spotkania. Jednak, kiedy pański kolega zaczął mówić, pomyślałem sobie, że lepiej od razu dam im te pieniądze, bo inaczej pójdę do domu i jak przemyślę to, co on mówił, to nigdy się na ten kurs nie zapiszę".
I nagle całe to zdarzenie zaczęło się robić jasne. Słuchacze byli ludźmi gnębionymi przez naprawdę poważne problemy, desperacko poszukującymi sposobów na ich rozwiązanie. Byli poszukiwaczami, którzy w medytacji transcendentalnej mogli znaleźć to, czego z takim pragnieniem poszukiwali, pragnieniem sprawiającym, że bardzo chcieli uwierzyć w skuteczność medytacji jako remedium na swoje nierozwiązywalne problemy.
I w takiej dramatycznej sytuacji pojawia się glos rozsądku w postaci argumentów mojego kolegi pokazujących, na jak kiepskich podstawach opierają się te nadzieje. Panika! Coś trzeba natychmiast zrobić, póki logika nie zbierze swojego żniwa i na powrót nie zostawi ich w beznadziejnej sytuacji! Szybko, szybko, wybudujmy mury, które odgrodzą nas od tej logiki, to bez znaczenia, że wybudowana twierdza będzie twierdzą głupców. "Szybko, szybko! Schronimy się przed rozsądkiem! Proszę, bierz moje pieniądze! Co za ulga, nareszcie bezpieczni. Już postanowione, nie trzeba o tym dalej myśleć". Od momentu powzięcia decyzji wystarczy już tylko odtwarzać taśmę konsekwencji. "Medytacja? Oczywiście, wierzę w jej skuteczność, że mi pomoże, jeżeli w dalszym ciągu będę uczestniczył w kursie. Przecież włożyłem w to już moje pieniądze, prawda?" Ach, te uroki bezrefleksyjnej konsekwencji! "Odpocznę tu sobie troszeczkę. O ileż to przyjemniejsze niż zmartwienie i ciężar trudnych poszukiwań".
Napisano Ponad rok temu
Taaak, ten filmik to ściema. Napewno był rozciągany w poziomie :twisted:"mistycyzm vs realizm"
co do realizmu( co by nie było, że to offtop :wink: ) to kurcze aż sie wierzyć nie chce, że ktoś taaaaaakie ukemi robi 8O
jak słomki na wietrze 8O
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
źle mnie zrozumiałeś, ja w żadnym razie nie podważam ale po prostu gały mi wyszły jak to zobaczyłem, rozumiem skoczyć przez 3-4 osoby ale przez całą grupę?
a jeszcze jedno nie chodzi o to że ciebie nie zrozumiałem tylko pije do tych forumowych ekspertów kt. twierdzą że filmik z mojego egzaminu był przyśpieszany
Napisano Ponad rok temu
Mówiłem Ci że jesteś szybszy niż Al Bandi
Tylko CO z tego ?
Napisano Ponad rok temu
a jeszcze jedno nie chodzi o to że ciebie nie zrozumiałem tylko pije do tych forumowych ekspertów kt. twierdzą że filmik z mojego egzaminu był przyśpieszany
Przecież wszyscy wiedzą, że był więc już przestań się tłumaczyć
(typowa reakcja winnego )
Napisano Ponad rok temu
poruszasz wazny temat. W aikido sa i uderzenia, i kopniecia, i podciecia, i np. naplucie w oczy, i wyrwanie krani, czy wsadzenia palca w oko. Nie krytykowalbym O Sensei, bo on, bywal na wojnach. Nikt chyba z nas nie wie, co to znaczy walczyc o zycie. Czy Ty wiesz? zatem, pojedynaek, czy tzw. ustawka zaklada, ze niewiele moze nam sie stac. Siniak, zlamany nos, podbite oko - bo inaczej pojdziemy siedziec. Boli mnie, i to juz napisalem, ze w wiekszosci klubow sie takie rzeczy przmylcza i sie ich nie uczy. Ale aikido na wojnie musi dac Ci narzedzie, zeby moc zabic i przezyc. Jesli ktos mnie zapyta dlaczego w aikido nie wolno napluc w oko, to zapytam, a dlaczego nie. Dlugopis tez moze byc narzedziem w samoobronie, jesli uda Ci sie go wcisnac komus w gardlo, czy oko. TYlko ze, cwiczenie SW nie polega na tym, zeby sprawdzac co sobote na dysce, czy technika, ktora przerabialem juz mi wychodzi. techniki sa narzedziem, a nie celem. Trzeba sie uczyc zasad, anatomii i wielu innych rzezczy. Nikt z nas nie wie, jak sie zachowa w danej sytuacji zagrozenia. Na adrenaline nie mamy wplywu. powtorze, ze w wiekszosci klubow w Polsce upraiwa sie rekreacje, ale to nie znaczy, ze aikido jako system jest do dupy. Kazdy system jest rownie dobry, jesli sie opiera na tych samych zasadach (anatomia, timing, uderzenia, bloki - w karate tez sa miekkie bloki), ale zawsze w danym starciu jest tu i teraz. Dwoch ludzi w danym momencie. Tyson byl niepokonany i dostal w koncu. Nie mozna mowic o niepokonalnosci osob. Jesli by Ci przyszlo bronic wlasnych dzieci, to zareczam Ci, ze zrobilbys rzeczy, o ktorych Ci sie nawt nie snilo. A walka umowiona nie ma wiekszego sensu, bo nawet, jesli ktos wygra dzisiaj, to moze wygrzac jutro. Nie ma co porownywac styli. Mozna miec pretenscje do instruktorow, ze oszukuja wmawiajacych, ze ucza SW, a ucza baletu, ale to inna sprawa.
Pozdrawiam
Napisano Ponad rok temu
...voivod ćwiczy juz 13-czy 14 i absolunie nie zgadza się z poglądem że Aikido jednak nie służy do walki...
Wszystko się zgadza, tylko, jeżeli ćwiczymy Aikido jako zestaw kata, to nazywajmy rzecz po imieniu i informujmy nowych o tym, że w sekcji nauczą się ładnie w parach poruszać synchronicznie, tańczyć, czy jakkolwiek to nazwiemy. Jeżeli jednak upieramy się, żeby Aikido było jednak Sztuką Walki, to starajmy się ćwiczyć w taki sposób aby przynajmniej próbować niektóre techniki przenosić na grunt bardziej realny, bez tego rygorystycznego przestrzegania ustawienia stóp, umownych ataków itd.Nie wymagajmy więc od kogoś kto cwiczy 20 lat KATA skuteczności w sparingu i co więcej nie róbmy z tego problemu, bo to nie jest żaden problem...
Jeżeli ktoś mówi o budo, wojennym duchu i białych gi, symbolizujących gotowość na śmierć w każdej chwili, to niech się nie oburza ani nie drwi z pytań o sparingi, obronę przed serią ciosów, walkę w parterze czy uliczne wykorzystanie technik.
I najważniejsze, coś co już nie raz pisalem / pisano, a chcialem przypomnieć, ale mnie kolega starszawy ubiegl...:
...techniki sa narzedziem, a nie celem. Trzeba sie uczyc zasad...
Jako komentarz bezczelnie sugeruję poczytanie [link widoczny dla zalogowanych Użytkowników], szczególnie zaś wywody dotyczące kata...
Napisano Ponad rok temu
P.S.
Nie jestem subskrybentem AJ więc rozważania o kata pozostają dla mnie tajemnicą ale przy "kopaniu makiwary" ubawiłem sie setnieJako komentarz bezczelnie sugeruję poczytanie TEGO TUTAJ, szczególnie zaś wywody dotyczące kata...
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych
10 następnych tematów
-
Pare fotek z jesiennych stazy z shihan Tamura..
- Ponad rok temu
-
Jak AIKIDO wplynelo na twoje zycie :P
- Ponad rok temu
-
taf staf...
- Ponad rok temu
-
Samuraj is gone, gone, gone...
- Ponad rok temu
-
KI MADE IN USSR SPECNAZ SENSEI
- Ponad rok temu
-
Co w tej sytuacji zrobiłby aikidoka? ;)
- Ponad rok temu
-
Musashi vs. Wołodyjowski
- Ponad rok temu
-
Nakazawa sensei info?
- Ponad rok temu
-
Micheline Tissier
- Ponad rok temu
-
Dwa lata po rozlamie
- Ponad rok temu