itosurulez dlaczego nie dziwie sie Twojej odpowiedzi ...
Oyama nie musiał stosowac sie do zasad, których nauczali wymienieni przez Ciebie mistrzowie z prostegopowodu - nie był ich uczniem, to nie od nich czerpał wiedze o Karate. Zasad walki (jezeli cos takiego istnieje) nie czerpał nawet z Shotokanu tylko z Goju ryu ( przyjmij kazde uderzenia i oddaj tak, zebys niemusiał przyjmować więcej ect). Chociaz z drugiej strony, jestem po lektórze tych zasad mistrzów , których wymieniłeś i mam nieodparte wrazenie ,ze porównując je do całej filozofii Oyamy i kyokushin (motta, sentencje ect) mozna znaleźc wiele wspolnych mianowników.
Nie bede sie rozwodził o wyższościa humanizmu nad naukami scisłymi lub odwrotnie bo nie jest to treścią tego tematu, jednak chciałbym zaznaczyć, ze logiczne myslenie czy logika jako taka nie jest tylko i wyłącznie włąsciwie dla nauk ścisłych, masz szerokie zastosowanie także w humanistycznym postrzeganiu swiata i zdarzeń w nim zachodzących - i powiem Ci szczerze, ze coraz więcej widze, jak tzw ścisłe umysły nie moga sobie poradzić z prostym abstrakcyjnym mysleniem niemowiąc juz o "ogarnięciu" pewnej sekwensji zdarzeń niezawsze prosto i jasno ze soba powiązanych. Na ten temat koniec.
Nie będe tez wracał do nacjonalizmu, narodowosci,pochodzenia bo wszystko w tej sprawie juz powiedziałem i myslę ze podałem tez senseowne argumenty poptwierdzające moje tezy i wypływające z nich wynioski.
Wracając do 100 kumite Oyamy - owszem walczył on ze swoimi uczniami... to zle? jednej strony masz rację - szacunek dla nauczyciela ect z drugiej strony zapytam sie - z kim jak nie z uczniami miał walczyć? przeciez inne szkoły nie uznawały długo tego co nauczał Oyama i sądzisz, ze chcieliby sie z nim mierzyć narażając sie na porażkę? Oyama , gdy przechodził ten test , nie walczył tak jak teraz walczą pretendenci to grona osob , ktore zaliczyły 100 kumite. Sosai przechodził ten test gdy nie było rywalizacji sportowe w Kyokushin, czyli walki były prowadzone w formule z uderzeniami na głowe, podcięciami, szarpaniem ect... i teraz jezeli wezmiemy dodatkowe czynniki takie jak postura Sosai ( blisko 100 kg , 1około 175 cm ) odpowiednie przygotowanie kondycyjne, determinacje i nastwaienie psychiczne oraz własnie, a moze przede wszystkim, forme prowadzenia walk bez rękawic z uderzeniami na włowę to uwazam ze test ten mogł spokojnie przejść. Poza tym walcząc w ten sposób mogł spokojnie jednym ciosem eliminować przeciwników (swoich uczniów) w dość krótkim czasie. Biorąc pod uwage kolejny fakt, ze walczyły tylko czarne pasy to test ten mogł trwać i trzy dni - z tym ze kazdego nastepnego dnia było Oyamie łatwiej z tego względu, ze uczniowie byli juz porozbijani, obici , zmeczeni. W ten sposób mogł ich łatwiej pokonywac niz pierwszego dnia - tutaj trzeba założenie zrobić, ze Oyama także odczuwał trudy wal dni poprzednich więc szanse " w miare były wyrównane).
Oglądałem jakis czas temu 100 kumite Filho i Matsuiego - to co mi sie rzuciło w oczy to ogromne dysproporcje przeciwników Filho, podcięcia były punktowane na wazari, nieangazowanie sie w walke takich zawodników jak Kazumi czy Tsukamoto, natomiast u Matsuiego to to, ze bił sie nie tylko z czarnymi pasami, ale i z niebieskimi i zielonymi, oraz marny poziom wielu posiadaczy czarnych pasów.
Przeczytajcie wywaiad z Arnilem, który tu wrzuciłm - opowiada jak wygladało jego 100 kumite - to było przed okresem zawodów czyli w formule z uderzeniami na twarz. to samo dotyczyło Shigeru Oyama i innych , którzy przeszli ten test w latach 60 i na poczatku 70. Czytałem, ze Shigeru w 20 pierwszych walkach starał sie tak mocno uderzać w twarz przeciwników, zeby nie byli juz w stanie dalej walczyć...
Wstawiłes obrazek z Oyama i bykiem z kólkiem w nosie , tylko po co ?... ok archiwalne zdjęcie...ale przeciez nikt nie negował ze te zwierzeta miały te kółka... podałes jedno zdjęcie , a ja Ci dam kilkanaście innych gdzie te byki niemaja kółek ...
"before Mas no Mas after Mas no Mas" cos jak ze starym powiedzeniem o Kimurze hehe
Tak jest w kazdej szkole. Każdy założyciel jest tak odbierany przez uczniów ... tak samo jest z Funakoshim, Azato czy innymi mistrzami... nic nadzwyczajnego...a swoją droga Kimura i Oyama byli bardzo dobrymi przyjaciołmi, razem trenowali (Goju Ryu u mistrza So) i spotykali się także prywatnie.
Kimura on left with Mas Oyama on the right
dzisiaj nikt nie przejdzie testu 300 kumite jak to zrobil Mas bo dzisiaj w tych testach nie walczy sie z wlasnymi uczniami i wychowankami tak jak walczyl Oyama ale z ludzmi ktorzy naprawde moga smialkowi dokopac
Zgadza sie , nikt dzisiaj nie przejdzie 300 kumite, ale dlatego, ze dzisiaj te walki są w systemie knockdown czyli sportowym, a nie w formie w jakiej przechodził Oyama ( z uderzeniami na głowę, gdzie mozliwość trwałego wyeliminowania przeciwnika est duzo większa niz przy knockdowanie) a wiadomo, ze w knockdowanie trzeba sie mocno napracować zeby wygrac z przeciwnikiem nawet na punkty , nie mowiąc juz o knockoucie. Trzeba byc poprostu swietnie przygotowanym kondycyjnie.
Warto jeszcze zaznaczyć, ze test 100 kumite nie polegał na tym zeby wygrac wszystkie walki, ale na tym, zeby go przejść - od pierwszej do ostatniej walki o własnych siłach. Tu nie chodizło o wygrana cyz przegrana - poprostu wychodzisz i sie bijesz.
Propaganda, propaganda i cały czas ta propaganda ... dla jednych moze to i bedzie propaganda , dla drugich to bedzie poprostu forma ówczesnej reklamy stylu, czy danej szkoły. Tak jak teraz mamy rózne formy reklamy.propagandy Krav maga czy BJJ tak wtedy Oyama chciał rozsławić Kyokushin an cały swiat za pomocą swoich dokonań, filmów o nim ( trylogia z Sonny Chiba, który był uczniem Oyamy jeszcze z czasów " Oyama Dojo"), komiksów o Oyamie, Kyokushin i tak mozna długo jeszcze wymieniać...
Kwestia punktu widzenia i pozbycia sie pewnej " bajkowej" formy przedstawiania zycia danej osoby...
waloonaprawdę duzo wniosłeś swoją wypowiedzią do tematu - dzięki. Warto chyba jednak spojrzeć na pewne sprawy z innego, trzezwego punktu widzenia a nie cały czas powtarzac bakji i bzdury, które klepie sie tylko w Polsce.
.:pitman:. zgadzam sie z Tobą. dokałdnie o to mi chodzi - o przedstawienie samych faktów bez pomocy dopisywania niepotrzebnych fantazji i robienia z Oyamy niewiadomo kogo; chodzi o przedstawienie jego historii i Kyokushin w sposób bardzo prosty, konkretny a nie jak legendę.