Znaczy się miało byc ZENISTYCZNĄzniestyczną
Mocna technika
Napisano Ponad rok temu
Tez sie zgadzam, nie chodzi mi o wyidealizowana skutecznosc 'bezwzgledna' a raczej skutecznosc w ramach cwiczenia aikido w dojo na poziomie troche nizszym niz powiedzmy 8 dan.No sam nie wiem..., raczej wydaje mi się, że daje poczucie fałszywej "skuteczności", a co za tym idzie jest prawie tak ogłupiające jak jakiś aikido danc :twisted:Jednak jak trafisz na kogos doswiadczonego co nie bedzie ci latwo 'chodzil' to musisz sie od razu podeprzec dzwigniami, bo inaczej wszystko sie sypie.
ja to rozumiem dokładnie tak :
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
"Kokyu" is the source of life of all things. ........ Kokyu power is created when infinite matter emerges through one's body.
tylko te dwie wzmianki znalazlem, moglbys przyblizyc to nam, smiertelnym?
Napisano Ponad rok temu
tylko te dwie wzmianki znalazlem, moglbys przyblizyc to nam, smiertelnym?"Kokyu" is the source of life of all things. ........ Kokyu power is created when infinite matter emerges through one's body.
No tak... :twisted:
Czy uważasz, ze atomy to takie małe kuleczki, z których wszystko jest zbudowane Fizyka kwantowa zapatruje się na to zupełnie inaczej
Napisano Ponad rok temu
"Kokyu" is the source of life of all things. ........ Kokyu power is created when infinite matter emerges through one's body.
tylko te dwie wzmianki znalazlem, moglbys przyblizyc to nam, smiertelnym?
Nie no moim zdaniem, przynajmniej połowa tekstu jest o Kokyu, ale ok jak się zbiorę to napiszę
Napisano Ponad rok temu
Co do kokyu to sie zgadzamy bez watpienia. Tylko co ty przez to rozumiesz?
ja to rozumiem dokładnie tak :
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
Fragment:
The Founder of Omoto (Nao Deguchi) received the revelation of the kami when she was 57 or 58 years old. She was merely an old uneducated country woman who could not even write. She wrote down the words of the kami and predicted that there would be a war against China.
Umiejetnosc pisania dostala w pakiecie z objawieniem :-) Ciekawe ze jakos zawsze objawienia dostepuja "ubodzy wiedza"...
Napisano Ponad rok temu
"Kokyu" is the source of life of all things. ........ Kokyu power is created when infinite matter emerges through one's body.
tylko te dwie wzmianki znalazlem, moglbys przyblizyc to nam, smiertelnym?
Nie no moim zdaniem, przynajmniej połowa tekstu jest o Kokyu, ale ok jak się zbiorę to napiszę
Moze i polowa tekstu jest o kokyu ale mam wrazenie glownym celem tego tekstu jest to aby przekaz uniejednoznacznic
Napisano Ponad rok temu
Umiejetnosc pisania dostala w pakiecie z objawieniem :-) Ciekawe ze jakos zawsze objawienia dostepuja "ubodzy wiedza"...
To jest własnie problem pisania o Kokyu, jedności ze wszechświatem, czy z uke. Sprawy wymagaja odrobiny "mistycznego bełkotu szaleńca" :twisted: :twisted:
Napisano Ponad rok temu
A swoją drogą nikt nie zauważył nowej definicji skuteczności, która brzmi: "skutecznosc w ramach cwiczenia aikido w dojo na poziomie troche nizszym niz powiedzmy 8 dan". Bardzoż to śmiała definicja, trzeba by jednak do niej dodać listę stałych członków tego dojo, aby nie pojawiły się niedomówienia.
Nazgul, czy ćwiczysz w Poznaniu?
po nieprzespanej nocy zawsze mam trudności z myśleniem...
Napisano Ponad rok temu
ale co te wyrwane z kontekstu fragmenty wypowiedzi maja wspolnego z tematem dyskusji? :roll:No nie, denerwują mnie już Japończycy. ..
Napisano Ponad rok temu
Umiejetnosc pisania dostala w pakiecie z objawieniem :-) Ciekawe ze jakos zawsze objawienia dostepuja "ubodzy wiedza"...
To jest własnie problem pisania o Kokyu, jedności ze wszechświatem, czy z uke. Sprawy wymagaja odrobiny "mistycznego bełkotu szaleńca" :twisted: :twisted:
Problem przekazu jest ze sie tak wyraze kluczowy... Wiekszosc "autorytetow" w dziedzinie sztuk walki wg naszych standardow byla po prostu ... slabo wyksztalcona (wiwat polityczna poprawnosc :-) ) Przekazujac to co chcieli przekazac starali sie uzywac takich pojec ktore dla nich samych (i byc moze dla ludzi z ich kregu kulturowego, czego nie mozna byc pewnym biorac pod uwage ze i tak nikt nie wiedzial o czym Dziadek mowi) byly zrozumiale. To ze zyjemy w innych czasach, innej kulturze powoduje ze wynurzenia o kokyu, ki i innych silach tajemnych sa po prostu nieprzetlumaczalne, poniewaz z uplywem lat i zmianami w kulturze utracilismy kontekst przekazu... Cwiczac wiec aikido nalezy sie trzymac wartosci ponadczasowych - dobra dzwignia bolala tak samo 200 lat temu jak boli dzisiaj... :-)
@niedzwiedz
Tak, cwicze w Poznaniu.
Napisano Ponad rok temu
To ze zyjemy w innych czasach, innej kulturze powoduje ze wynurzenia o kokyu, ki i innych silach tajemnych sa po prostu nieprzetlumaczalne, poniewaz z uplywem lat i zmianami w kulturze utracilismy kontekst przekazu...
Święte słowa Panie Dziejku, natomiast jeżeli chodzi o te dźwignie to niestety nie do końca się zgadzam, specyfika aikidockich dźwigni typu sankyo, kote gaeshi, czy yonkyo jest taka, że po 20 latach ćwiczenia mogą przestać "boleć", zrobienie nikyo na sensei Savgniago nie przynosi żadnego rezultatu, na mnie nie działa kote gaeshi, a koledze zwanemu "wilorybem" przy sankyo można było obracać rekę 360 stopni, bez żadnego rezultatu. Tak więc dobra dźwignia "potrafi" również niedziałać jak 200 lat temu :twisted:
My tak zwani "cywilizowani" ludzie zatraciliśmy kontakt z naszą swerą "duchową" (nie materialną), jak coś jest nie namacalne, to jest nie warte uwagi. Co wynika dla wspólczesnego człowieka ze buddyjskiego stwierdzenia "pustka jest formą, forma jest pustką" Tym czasem oglądałem sobie ostatnio film (bardzo polecam) "What the bleep do we know" ( do ściągniecia z emule ), gdzie wybitni przedstawiciele fizyki kwantowej mowią, ze materia na podstawowym poziomie jest właściwie "niematerialna", że właściwie bardziej można ją przyrównać do informacji, (mowią wrecz, że do myśli) niż do czegoś materialnego. Czy to nie jest coś niesamowitego
Spójrzmy na atom.
Wyobrażamy go sobie jako rodzaj twardej kulki.
Nastepnie powiemy: "Niezupełnie taki jest."
To jest ten malutki punkcik naprawdę gęstej materii w samym środku..."
otoczony czymś w rodzaju probabilistycznej chmury elektronów...
wchodzących w stan istnienia, i z niego wychodzących.
Lecz potem okazuje sie, że nawet to nie jest prawdą
Nawet jądro atomowe, które mieliśmy za tak gęste...
to zaczyna istnieć, to przestaje...tak samo łatwo, jak elektrony.
Najbardziej konkretną rzeczą, jaką można powiedzieć o tej niesubstancjonalnej materii...
jest to, że bardziej przypomina ona myśl...
Jest jak skoncentrowany bit informacji.
"Na najglębszym subatomowym poziomie naszej rzeczywistości...
ty i ja jestesmy dosłownie jednym."
To nie są słowa Ueshiby "stań się jednym ze wszechświatem" albo "stań się jednym z uke", to słowa Fizyka Kwantowego
Może więc warto inaczej spojżeć na bełkot mistyków, bo może okazać się, że dotyczy on naszej pierwotnej natury w wiekszym stopniu niż nam się wydaję może można usłyszęć tam odpowiedź na nartujące człowieka pytania "kim jestem
O kokyu jeszcze bedzie
Napisano Ponad rok temu
Nie rozmawiamy tutaj o Wybrykach Natury, tylko o w miare normalnych istotach ludzkich.Tak więc dobra dźwignia "potrafi" również niedziałać jak 200 lat temu
Dzwignie maja wielorakie zadania do spelnienia, m.inn. pozwalaja poznac wlasne cialo podczas interakcji a takze cialo atakujacego w kontekscie uzywania jego szkieletu , miesni, sciegien w roznych kombinacjach do kontrolowania. Bez tego, bardziej subtelny poziom kontroli jest calkowicie nieosiagalny.
Wielokrotne powtarzanie dzwigniowych technik pozwala wyksztalcic niezwykla wrazliwosc fizyczna a takze psychiczna. Dzieje sie to wlasnie poprzez ciagle FIZYCZNE usilowanie pogodzenia dwoch przeciwstawnych idei: efektywnosci techniki oraz ochrony atakujacego.
Tego nie da sie osiagnac snujac marzenia, oraz bajdurzac o Ki.
Stosowanie 'szczelnych' dzwigni pozwala FIZYCZNIE poczuc na sobie prawdziwe niebezpieczenstwo. Tu nie trzeba nic slownie tlumaczyc, szczegolnie dla nieco bardziej wycwiczonych ludzi, te wlasnie wlasne odczucie niebezpieczenstwa stanowi jeden z elementow 'wojennych' calkowicie zagubiony w stylach ktore z obrzydzeniem traktuja dzwigniowe podejscie do aikido.....
...itd....itd....
O kokyu jeszcze bedzie
wstrzymuje oddech czekajac na to od ladnych kilku dni.... :twisted:
Napisano Ponad rok temu
O kokyu jeszcze bedzie
wstrzymuje oddech czekajac na to od ladnych kilku dni.... :twisted:
Dobra jedziemy
W teorii, jak zwykle sprawa jest prosta - technicznie cale aikido powinno dążyć do kokyu "nage", to oznacza, ze nasze techniki dźwigniowe (i nie tylko) powinny przekształcać się w techniki typu kokyu. Ikkyo powinno stać się "kokyu" nage", shiho nage, sąnkyo itd. Nie ma znaczenia, czy w oparciu o dźwignię, czy nie.
Ilość technik typu kokyu "nage" jest praktycznie nieograniczona, a co za tym idzie pojawia się praktycznie nieograniczona ilość możliwości wykonania np. dźwigni nikyo można przy takiej interpretacji zrobić na 100 sposobów, tak jak oczywiście wszystkie pozostałe technik, dlatego kokyu ryoku, jest bezpośrednio związane z Takemusu Aiki. Jak wiemy techniki typu kokyu nage są dość specyficzne, raczej trudno je wymusić, są reakcja, która pojawia sie w danym momencie, w nastepnym juz reakcja może być inna. Przy dobrze wykonanej technice typu kokyu nage, uke właściwie nie powinien wiedzieć dlaczego sie przewrócił. Jak to jest możliwe? Możliwe jest to wtedy, kiedy umysł uke nie odbierze, żadnej informacji o zagrożeniu, a co za tym idzie ciało nie przeciwstawi sie technice. W normalnej sytuacji, kiedy kogoś popchniemy lub pociągniemy, to jego ciało zareaguje przynajmniej chwilowym oporem, jeżeli będziemy dysponować dobra dźwignią, to możemy ten opór przełamać, w kokyu chodzi o to, ze uke ma być do ostatniej chwili przekonany o tym, ze wszystko jest w porządku, az tu nagle bec i jest za późno. Taki sposób wykonywania technik jest możliwy, kiedy nasze ciało jest absolutnie zrelaksowane, poddaje sie działaniu uke w taki sposób, ze uke na poziomie podświadomym jest jest przekonany, ze wszystko ok, to jest właśnie to "kierowanie umysłem uke". Nasze zrelaksowane ciało nie przekazuje, żadnej informacji – dla umysłu i ciała uke jest jak „zjawa” Zwróć uwagę, na opisy spotkań na macie z dziadkiem, zazwyczaj brzmią one mniej więcej tak: "nie poczułem, żadnej siły, po prostu sam nie wiem jak, nagle znalazłem sie na ziemi" Tohei napisał miej więcej cos takiego "nie poczułem, żadnej siły, gdybym poczuł to może bym jakoś zareagował, ale nie było niczego, na co mógłbym jakoś odpowiedzieć". Potem tan sam Tohei napisał, że najlepsze efekty pojawiały się u niego po całonocnych „ćwiczeniach” minogi, był tak wycieńczony fizycznie i „wyprany” psychicznie, że nie mógł robić technik „siłowo”, nie był w stanie, co było dalej wiemy (10dan, szef instruktorów, itd.)
No dobrze, ale jak tu "kierować umysłem” uke, kiedy często nie jesteśmy w stanie kierować swoim i to w dodatku, na co dzień, a nie mówiąc już o sytuacji zagrożenia? Nie potrafimy na własne żądanie, przestać sie np. denerwować, możemy stłumić taki stan, ale nie możemy go bezpośrednio kontrolować. To jest niemożliwe, buddyści mówią „nóż nie może pokroić sam siebie” Mądrzy ludzie już dawno. dawno temu to odkryli, ale odkryli też, że każdej reakcji naszego umysłu, towarzyszy reakcja naszego ciała - zmian oddechu, napięcie mięśni i tego typu podobne reakcje. Zaczęli wiec pracować nad tymi symptomami, które pojawiały się w ciele i odkryli, że to jest sposób na wpływanie na swój umysł. Okazało się, że oddychanie może wpływać na nasz umysł (kokyu-oddech), może go wyciszyć, uspokoić, spokojny umysł powodował z kolei, że ciało stawało się zrelaksowane itp. Itd. Tak narodziła się medytacja. Okazało się w sposób namacalny, że umysł i ciało to jedno. Potem zaczęło się okazywać, że taki „czysty” umysł sprawdza się znakomicie również w życiu, że pozwala zachowywać prawdziwy spokój w obliczy trudnej sytuacji, że pozwala obcować harmonijnie z innymi ludźmi, że wpływa również na otaczającą rzeczywistość i dalej i dalej i dalej. Koniec, końców, wszystko okazało się całością – mamy „stań się jednym z wszechświatem”, a kiedy uświadamiasz sobie tą jedność to zaczynają znikać pozorne podziały i granice, zwróć uwagę, że każdy podział powoduje powstawanie granicy, a każda granica to jest miejsce potencjalnego konfliktu. Zatarcie podziałów, powoduje więc zanikanie konfliktów, co wtedy pozostaje…, tak, tak dochodzimy do dziadkowej „miłości i harmonii” Kiedy spojrzymy w taki sposób na teksty dziadka, to wszystko nagle staje się jasne i nieskomplikowane. Jeżeli chodzi o boskość, kami itd. to nie będę się rozpisywał, bo musiałbym użyć bardzo kontrowersyjnych stwierdzeń i po prostu się boje złego zrozumienia
Dobra, jak ktoś dotrwał do tego miejsca, to gratuluje :twisted:
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
poklon bardzo interesujący tekst. choć jak czytam dwa powyższe teksty, to świadomość tego, że opisują tę samą "rzecz" przyprawia mnie o dreszcze...
Dzięki, Szczepan i tak się do czegoś przyczepi
Napisano Ponad rok temu
To wszystko bardzo pieknie, ale jak fizycznie wykonac "az tu nagle bec i jest za późno" ?? To co ty opisujesz to jest w pewnym sensie przygotowanie ciala i umyslu do tej chwili, ale jesli myslisz ze te 'bec' wyniknie ze spokoju ducha, to w moim odczuciu grubo sie mylisz. Nie opisujesz JAK to zrobic.Dzięki, Szczepan i tak się do czegoś przyczepi
Pomylka ta wynika z niezrozumienia dzialania dzwigni -- jak sie ich nie cwiczy to sie nie rozumie, to proste.
Dzwignie nie maja niczego 'przelamywac'. Czy w kokyo ho cos przelamujesz? A przeciez uzywasz dzwigni jak najbardziej. Dzwignie ucza jak przekierowac atak, jak fizycznie wytworzyc stan, ze uzyjemy naprawde sile ataku przeciw atakujacemu. Ta wiedza nie spadnie z nieba podczas samego oddychania. Zeby przekierowac atak, tak zeby atakujacy nie poczul oporu nie wystarczy medytowac i oddychac. Wlasnie fakt, ze dzwignie rozwina ci wrazliwosc do niemozliwych granic, bedziesz w stanie przekierowac atak finezyjnie, tak aby nie napotkac oporu. Poniewaz dzwignie rozwijaja poczucie 'wnetrza' techniki, rozwijaja swiadomosc wlasnego ciala oraz jak kierowac atakujacym, takie finezyjne przekierowanie jest naprawde mozliwe. Zauwaz ze caly czas pisze o rzeczach dotykalnych , fizycznych, mozliwych do experymentowania na co dzien.
Dopiero na takiej podbudowie, mozna sie zabrac za to, co dzieje sie PRZED kontaktem fizycznym. Dlaczego wczesniej to jest nie mozliwe? Bo cwiczacy nie ma wystarczajacej wrazliwosci zeby 'wyczuc' droge ataku i nie ma 'wiedzy' jak ja subtelnie przekierowac.
Zauwaz, ze poczatkujacy robic dzwignie, rzeczywiscie usiluje przelamywac pozycje atakujacego. Dlaczego tak sie dzieje? Bo nie maja wystarczajacej wiedzy fizycznej na temat dynamiki relacji uke/tori. A ty masz zamiar im dac do reki jakiekolwiek subtelne narzedzia? Przeciez oni siebie tym zniszcza, je zniszcza a i tak sie nic nie naucza.
Ta dynamike moze zdobyc wylacznie poglebiajac znajomosc pracy dzwigni, oddychanie, spokoj itd sa oczywiscie niezmiernie przydatne, ale to jest poziom 8 dana kiedy one zaczynaja odgrywac ZASADNICZE znaczenie -- ze tak sie wulgarnie wyraze, to jest Nadbudowa. :wink:
Napisano Ponad rok temu
Pomylka ta wynika z niezrozumienia dzialania dzwigni -- jak sie ich nie cwiczy to sie nie rozumie, to proste.Dzięki, Szczepan i tak się do czegoś przyczepi
Coś ty się przyczepił tak do tych dźwigin, przecież ja nie pisze, że to jest jakiś problem. Jest rzeczą oczywistą, że jak ktoś bedzie siedział i medytował to nie nauczy się aikido. Ja tylko piszę, że warto popracować nad czymś więcej... :twisted:
SZCZEPAN, DŹWIGNIE SĄ FAJNE :twisted:
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych
10 następnych tematów
-
Staz z Sugano sensei w Woodstock, NY
- Ponad rok temu
-
Aikido a ulica
- Ponad rok temu
-
potrzebuje World Games 2005
- Ponad rok temu
-
pozdrowienia dla szczepana i mai
- Ponad rok temu
-
dla czego pusto po stazu na tatami?
- Ponad rok temu
-
Aikido poza matą
- Ponad rok temu
-
potęga interneta
- Ponad rok temu
-
ETAPY W NAUCE AIKIDO
- Ponad rok temu
-
Staz z Chiba sensei w Valley Aikido
- Ponad rok temu
-
Coroczny staz z Yamada i Osawa sensei
- Ponad rok temu