Stanisław Tokarski
Sztuki Walki
Ruchowe formy ekspresji filozofii wschodu
s. 115
"W odróżnieniu od większości znanych mi prac o karate, wspomniana książka (Le taekwondo Lee Kwan Younga - przyp. mój) o taekwondo uderza jednym niewątpliwym rysem. Brak w niej reklamy autora, porzuconej na rzecz reklamy taekwondo. (...)
Ów krótki rys pozwala przedstawić atmosferę progpagacji taekwondo szerzonego w krajach Zachodu intensywnie od początków lat. 70. Jej ton jest zrównoważony i konsekwentnie zorientowany ku dobru całej dyscypliny. Powiązania z koreańską bazą są jasne, hierarchia reklamowa zachowana i nie nosząca znamion zachodniej konkurencji"
powędrowałem trochę po forum i następujące wrażenia ogólne.
Karate jest generalnie skłócone, w obrębie jednego stylu istnieje ileś tam wzajemnie walczących szkół, powszechne jest podważanie umiejętności i zarzucanie sobie oszustwa;
Inne sztuki walki (wyłączywszy może Capoeirę i Aikido) generalnie dążą do udowodnienia swojej wyższości nad całą resztą.
A u nas?
Mamy kilka wielkich organizacji, ale:
1) nie spotkałem się z podważaniem umiejętności mistrzów (nie mówię o tych, co z kolorowego paska dorabiają się któregos tam dana ). Co więcej, nawet po stworzeniu GTF, słyszałem wyrazy uznania pod adresem Park Jung Tae za techniki;
2) wielkich wojen też chyba nie ma, raczej lokalne potyczki ;
3) w naszym dziale to już w ogóle spokój i sielanka i wzajemne zachwyty nad pokazami;
4) nikt nie kłóci się o skuteczność, ani dominację w świecie SW (albo wierzymy w tę dominację, albo ... );
O co w tym chodzi ?
Czy tkd naprawdę uczy innego podejścia, czy to efekt iluś tam lat starań i wychowania taekwondoków-forumowiczów, czy też ja mam różowe okulary i nie widzę, że nie jest tak różowo.
Czy chodzi o to, że zerwanie kontaktów ze źródłem (nauczyciele z Korei), a wcześniej wykazanie w walce sportowej, że Koreańczycy nie są niedoścignionym wzorem spowodowało, że umiejętności (co jest weryfikowalne) zaczęły liczyć się bardziej niż to kto kogo namaścił?
Jak myślicie?