idę z koleżanką , późna pora, podchodzi trzech lekko pijanych, hałaśliwych typów , póki co zamiary mają raczej pokojowe, zachęcają do wspólnego odśpiewania piosenki na cześć miejscowego klubu piłkarskiego, ale wszyscy wiemy , jak takim szybko i bez racjonalnego powodu zmienia się nastrój na dokładnie przeciwny (sam taki jestem). W tym czasie na szczęście nie starają się „zaprzyjaźnić” z moją koleżanką, więc z (nieszczerym) uśmiechem, na (udawanym) luzie kulturalnie spławiam ich i żegnam, by kontynuować spacer. Uff, tym razem udało się... teraz pora wyciągnąć wnioski i zadać konkretne pytanie :Jaki scenariusz postępowania na taką, wcale nierzadką okoliczność powinna sobie przyswoić panna.??? A co gdy nagle zacznie się robić nieprzyjemnie???
Mój pomysł na teraz jest taki: ma bezwzględnie iść dalej przed siebie, udać, że niczego nie zauważyła, zachowywać się, jakby mnie nie znała, cały czas się oddalając dostatecznie wydłużyć dystans, następnie zniknąć za najbliższym winklem, ewentualnie wezwać gliny , wrzucić 5- ty bieg i w długą. Jakby co to zaraz się zdzwonimy. Na takie postawienie sprawy oczywiście się zbulwersowała, wiecie- feministka, filozofia „girl-power” (cokolwiek to jest) w każdej sytuacji i takie tam. Wiadomo- raczej większe prawdopodobieństwo, ze w przypadku spięcia ja wyjdę z tego z cało (lub chociaż z mniejszymi obrażeniami), niż ona (w razie czego nie zamierzam tam zostawać, po mam nadzieję, udanym wycięciu na glebę pierwszego z brzegu napastnika , zyskuję sekundę i stosuję odwrót taktyczny, mylnie zwany ucieczką- a zapierdalam chyba nie gorzej niż słynny sprinter Asafa Powell na ostatniej olimpiadzie

Czy moje rozwiązanie jest racjonalne, może czegoś nie wziąłem pod uwagę? Jakieś sugestie? Będę za niezmiernie wdzięczny zwłaszcza za konstruktywną krytykę- jeżeli mój pomysł wydaje się idiotyczny, to walcie śmiało.