Do takiego treningu muszą być po prostu warunki. Jestem bardzo ciekaw jak robi to Szczepan??? Konkretnie ze szczegółami ???
Pozdrawiam
Thomas
Robienie na maxa nie oznacza rzucania sie jak wsciekly. :roll: Trening musi miec jakas strukture. U mnie jest tak, ze cwiczymy jakies techniki do ktorych mnie Kami natchnie, a ostatnie 5-10 minut jiu waza. Ale jiu waza tez ma pewne strukture, zeby bylo to
cwiczenie kontruktywne. Wynika to z paru lat mojego experymentowania.
Mianowicie, pocztakujacy(pare miesiecy treningu) maja jeden z gory zalozony atak i moga robic dowolne techniki przeciwko 2-3 atakujacym. Jak zrobia cokolwiek zeby nie dostac za mocno to juz wszyscy sie ciesza. Przewaznie powtarzaja techniki ktore wlasnie cwiczyli cala godzine, bo te pamietaja na swiezo, i o to chodzi.
Mniej poczatkujacy maja dowolny atak i dowolne techniki ale ciagle w rytmie spokojnym. Na tym poziomie ciagle zdarza sie tak, ze tori zamiera w bezruchu przytloczony panika. Po kilku miesiacach jiu waza, cos zaczynaja robic, ale nie sa to jeszcze porzadne techniki.
Ja siebie kaze atakowac jak najszybciej i jak najmocniej umieja, poniewaz sa to w miare poczatkujacy, to jakos udaje mi sie przezyc. Jako tori sprowadzam do minimum atemi , staram sie w ogole ich nie uzywac. To powoduje ze skutecznosc moich technik zbliza sie czesto niebezpiecznie do zera.
Poniewaz kazdy z nas musi isc na drugi dzien do pracy, ataki moga byc bardzo mocne i szybkie, ale uderzenia sa pojedyncze, i sa kontrolowane zeby nie robic kontuzji. To pozwala obyc sie bez ochraniaczy. Uwazam tez ze takie jiu waza nalezy cwiczyc na kazdym treningu.
Celem takiego jiu waza nie jest imitowanie bicia sie, czy tez wykazywanie wyzszosci, ale po prostu cwiczenie spontanicznej reakcji na atak. Jak napisales potrzeba do tego dojrzalych ludzi, i jak do tej pory tacy ludzi u mnie cwicza.
Rozpatrujmy to wszystko w kontexcie tematu :
takiego rodzaju cwiczenie powoduje bol i trwoge, podlamania, zwatpienia w siebie, odkrywanie(jak dzis na treningu jeden kolega z innego stylu, po 5 latach cwiczenia odkryl ze ukemi moze sluzyc do uratowania sie przed zlamaniem reki w dzwigni, ktora nawalony adrenalina poczatkujacy mu mocno zalozyl) roznych rzeczy, ktore w rzezbieniu nigdy sie nie odczuje.
Cwiczenie czysto techniczne faktycznie nie powoduje zadnych frustracji, przeciwnie, jest to, jak to kiedys nazwal Ch.Tissier --- cwiczenie ludyczne.
Przemek to ma przechlapane, bo Tamura sensei jest tak zaawansowany,ze niestety nie interesuje go juz rozwijanie takich rzeczy
sila+aikido=pomylka
Problem w tym, ze w Europie cwicza WYLACZNIE technicznie, w zwiazku z tym, nie ma tak wychwalanej przez ciebie rownowagi.
Wykonywanie technik uzywajac duzej sily, jest przez pierwszych kilka lat
absolutnie niezbedne. Dopiero po opanowaniu porzadnie techniki tak, zeby byla skuteczna, mozna zaczac stopniowo zmniejszac ilosc sily, ale
ciagle zachowujac skutecznosc.. Rozwijanie finezji mozliwe jes dopiero po wielu latach.
Przytocze tu porownanie, do rzezbienia w drzewie. Przeciez nikt zdrowy na umysle, nie bedzie scinal drzewa papierem sciernym. Najpierw uzywa sie narzedzi prymitywnych i topornych, ale pozwalajacych z grubsza obrobic i przygotowac pien drewniany. Potem zaczyna sie od uzywania duzych dlut, potem coraz mniejszych.....itd....a na samym koncu uzywa sie papieru sciernego do polerowania. Zupelnie jak w aikido.