tego jeszcze brakowało żeby kobietki nam mówiły co jest męskie, a co nie.
moje nogi, moja sprawa, tak? wpienia mnie to że musze używać 3 ręczników żeby sie wytrzeć do sucha, to że nogi mnie pod spodniami swędzą jak głupie i to że przez włosy nie można sie porządnie umyć (szampon do nóg...?) - więc depiluję.
czasem wywołuje to uśmiech, ale dżizas, jestem męzczyzną, mam to w dupie. nie jestem pedałem, ale nie przeszkadza mi że ktoś może tak pomyśleć, to żadna obraza, przeciwnie, będzie to znaczyło, że zbam o siebie i dobrze sie ubieram - cool.
pływa sie łatwiej, o higiene łatwiej...
a to ze ludzie przekonani o tym że płcie są tylko dwie (!!!) mówią mi że nie zachowuję się tak jak ich zdaniem powinien sie zachowywać prawdziwy mężczyzna, jest śmieszne, niepoważne, ciasnogłowe i... nieistotne.
50 lat temu higiena mężczyzny polagała na codziennym odnawianiu warstwy wody kolońskiej na pysku i cotygodniowych kąpielach. dzisiejszy "prawdziwy" mężczyzna byłby w tamtych czasach maniakiem. w wersalu srali pod siebie, a w rzymie depilowali całe ciało i kąpali sie całymi dniami... wszędzie ci sami ludzie.
dżizz...