Nie tak znowu dawno jechalem z kumplem na rowerkach mtb po prostej i biegl starszy jegomosc, ktorego sobie wyprzedzilismy. Okazalo sie, ze gosc chce sie scigac na co odpowiedzielismy gromkim smiechem. Trasa akurat lekko szla pod gorke, ale wkoncu mamy mtb! wiec jakis tam biegacz nie ma cienia szans....Coz po 5 minutach gosc spokojnie nas minol...a my zlapalismy dola
Ta sama sytuacje mialem nie tak dawno....stary biegacz i moj rower mtb. Trasa byla pod gorke, ale pomyslalem sobie, ze za *uja mnie nie wiezmie. Wkoncu doszlo do cholernego i ostrego starcia....ja stojac na rowerze pedalowalem pod stroma gore, a dziadek ramie w ramie biegl przy boku, jednak z trudem....Kiedy juz byl finisz (zamek Książ - perelka architektoniczna) dziadek odpuscil, a ja wygralem w sumie przewaga jednego kola :-) Jegomosc stwierdzil, ze to jego staly dystans i jestem pierwsza osoba, ktora z nim wygrala...Nawet nie macie pojecia jaki bylem rozpromieniony wtedy
Trzeba przyznac, ze zwyciezylem z jakims zawodowcem, ktory biegal od niepamietnych lat....a ja z uwagi na to, iz codziennie zasuwalem po gorach na swoim mtb mialem swietna forme i tylko to mnie uratowalo :-)
Coz narazie przerzucilem sie na bieganie....przez te cholerne interwaly mam zakwasy jak chodze...Podobno najlepiej sie ich pozbyc trenujac dalej, prawda? :-)
Jak sie pogoda poprawi to moze jeszcze wsiade na swojego gorskiego rumaka przed pierwszym sniegiem i pojade szukac jakis obcym ruin zamku lub nowego szczytu gorskiego, ktorych mam tutaj w brud
pozdro