Po drodze zabralismy z Claude'a dojo urzedujacego aktualnie uchideshi -- Josh'a(amerykanina) oraz Manolo(argentynczyk swiezo przybyly do nas) co zdawal w maju na 3 dan, zreszta doskonale. Po 30 minutach bylismy na granicy, i odziwo, nachalnie gadajacy amerykanski celnik, nie tylko slyszal o SW, ale nawet cwiczyl troche Systemy, ale dzieki temu wjechalismy do usa jak po masle. Potemjuz tylko przez nastepne 6 godzin musialem sie pilnowac zeby nie zasnac albo zeby nie zaplacic za przekroczenie szybkosci. Josh z Manolo, zamiast opowiadac smieszne historyjki majace nie dopuscic do mojego zasniecia chrapalina tylnim siedzieniu, tylko Majka dzielnie zakladala na mnie rozne dzwignie czy jakies sympatyczne duszenie, wszystko w celu sztucznego pobudzenia adrenaliny.
Nawet amerykanska szmatlawa kawa nic nie pomogla, w koncu Majka mnie zmienila zebym mogl troche pokimac.
Dojo znalezlismy bez wiekszego problemu, jesli nie liczyc 30 km objazdu, bo nie zjechalismy na wlasciwym zjezdzie z autostrady. Sie okazalo, ze znajduje sie w dzielnicy raczej przemyslowej, i jest niezwykle male. Super zrobione, Robert mieszka na gorze, na 1 pietrze a dojo na parterze. Juz przy rejestracji dowiedzielsmy sie ze bedzie grubo ponad 100 osob na 42 tatami......... przestraszony przestraszony przestraszony Wiadomo, przyjda ludzie z calego NY.....
Natychmiast przypomnial mi sie majowy staz z senseiem w Valley Aikido, i goraczkowo zaczalem szukac nakolannikow.
Jak bylo do przewidzenia, brakowalo nie tylko miejsca, ale glownie tlenu, cale popoludnie suwari waza. Po 2 godzinach zaczalem miec rozne plamki przed oczami, zwloklem sie w kierunku wyjsca na ulice, siadlem prosto na chodniku jak i kilkudziesieciu innych niedotlenioych. W dodatku z obiecanego deszczu wyszly nici, slonce grzalo jak w Kalifornii, 30C w cieniu.
Na ostatnie godziny sensei podzielil wszystkich na grupy ktore cwiczyly na przemian. Oprocz standartowych nikkyo i ikkyo, cwiczylismy rozne tajemnicze a jednak ciekawe techniki, np zawiazywanie uke na supel, zakladajac duszenie a jednoczesnie wlasna broda robic dzwignie na jego reku. I to zanim uke jeszcze upadl na tatami.
Potem przyszedl czas na rozne warianty hijime osae. Ostatnim razem sensei robil to niejako siadajac z zalozona dzwignia, co juz bylo horrorem dla moich biedych lokcie. Myslalem ze gorzej juz byc nie moze.
Jak ze sie mylilem. Juz nigdy nie zwatpie w sile tworczoscii sensei'a poklon :peace:
Tym razem tori po prostu rzucal sie plecami na lokiec uke zeby w koncowej fazie przetoczyc sie po jego plecach i zalozyc mu jednoczesnie dzwignie na druga reke......
Party bylo doskonale, roznorodne zarcie no i nie bylo hot dogow!!

Podczas imprezy tak sie gosciu nawalil alkoholem, ze nie tylko spiewal, tanczyl, fotografowal wszystkie laski, ale nawet wypadl na ulice i zaczal nasladowac jak umial techniki aikido :roll: Wydawal przy tym rozne dziwne dzwieki, przeplatane niezrozumialym angielskim.
Bylismy tak skatowani, ze zasnelismy natychnmiast po przylozeniu glwy do tatami........gdzies po godzinie wydawalo mi sie ze jest trzesienie ziemi wiec sie zerwalem gotow do ewakuacji...................................
ale to tylko nasz przyjaciel nawalony japonczyk chrapal jak stary parowoz :twisted: nie pomogly niezawodne metody, nie dzialaja na zoltych wyraznie, wiec nie obylo sie bez rekoczynow, Poniewaz gosciu spal tuz obok mnie, nie mialem wyboru, zastosowalem jedna ze slynnych technik Ki aikido. Cisza byla do samego rana

Obudzil nas dziwny zapach kadzidelka. dojo bylo puste,choc spalo nas tam pewnie z 50 osob. Znalezlismy super typowy bar, przy kontuarze jadl sniadanie typowy czarny grubas z NY, siedlismy zaraz obok. Oczywiscie nie odwazylismy sie zjesc prawdziwego sniadania amerykanskiego, ichniejsze "paczki" zalatwily sprawe.
Niedzielny trening, spodziewalem sie troche luzu na tatami, wzialem nawet kije, optymista.....niestety!!!!!
Ale przynajmniej nie bylo suwariwaza.....Podpatrzylem kilka prawdziwych sekretow, bez watpienia. Sensei troche opowiadal jak to bylo podczas treningu z Dziadkiem, oraz rozwinal swoja teorie o 4 rodzajach cwiczenia jako uke i jako tori.
Cala niedziele cwiczylismy rozne warianty iriminage. Bardzo ciekawe pomysly ma sensei na iriminage. Dzis wieczorem w dojo moglem je sobie troche pocwiczyc.
Wrocilismy prawdziwie oczarowani. Szkoda ze sensei przyjezdza tak rzadko na wschodnie wybrzeze.....