Tłumacze to nie metodycy (choc moga co nieco wiedziec:), a nawet Ci jak pisze ktos w linku sa podzieleni (eufemizm taki). W nauczaniu jezykow obcych czy nawet precyzyjniej angielskiego jest kilkanascie roznych w 100% sprzecznych ze soba teorii. Nie mowiac juz o przekladaniu tego na praktyke. Jedni mowia ucz sie gramatyki a inni (i jest ich kilkadziesiat procent) mowia nie ucz sie jej nigdy, przenigdy.

Raczej nie znajdziesz profesora na wydziale anglistyki ktory Ci powie "Znam angielski dzieki metodze SITA" niemniej moze jak ktorys tam zaczynal to probowal i pare wyrazen mu zostalo. Ja osobiscie bym polecal gdyz u niektorych, moze nawet wiekszosci, SITA moze uruchamiac obszary w mozgu odpowiedzialne za rozwoj jezyka ojczystego czy intuicje jezykowe, a z ktorych w nauce j.obcego rzadko korzystamy (stad tez bierze sie wiekszosc naszych niepowodzen)
Porownanie z pasem mi sie podoba.
Sam pas nic nie da ale jesli bedziesz sie w nim ruszal to moze...
w skrocie: link ciekawy; a jesli chodzi o dyskusje to sluchaj kazdego, sam przemysl, wyprobuj i wcielaj w zycie to co najbardziej Ci odpowiada/pomaga.