KARATECY - o Was pytam
Napisano Ponad rok temu
Trenowałem różne spory i sztuki walki, mam 39 lat i na treningach masę poznanych ludzi, czwarty rok trenuję Karate i to co widzę mnie po prostu przeraża i zaczynam się zastanawiać nad pewnymi rzeczami. A do rzeczy - w ekipie w której trenuję jest osoba - 30 lat, żona, dziecko, niby normlalny facet, dobry karateka, a kim jest - śmieciem - zdradza żone ( nie kryje sie z tym specjalnie ), jest na swoim osiedlu szefem i każdy kto mu nie podpasuje dostaje, teraz niedługo będzie zdawał na czarny pas. PRZECIEŻ CAŁY CZAS WIERZYŁEM, ŻE KARATEKA TO PRZEDE WSZYSTKIM CZŁOWIEK Gdzie te zasady Poszły w pizdu wraz z mijającym czasem. I znam kilku podobnie postępujących ludzi, złych ludzi, nie zasługujących na miano wojownika, i nie chodzi tylko o karateków, chociaż może to najbardziej mnie boli. Gdzie ci twardzi ludzie z zasadami Wir świata, złego świata wciągnął ich gdzieś w codzienność, zapomnieli z jakim zapałem zaczynali trenować, z jakimi zasadami i co sobie obiecywali.
Co myślicie Ktoś ma w swoim podpisie pod postami widziałem "Ile razy dla spokoju ducha miałem się oszukać..." - racja. Dla niektórych lepiej udawać że jest się dobrym i wtedy problemu nie ma. I najgorsze jest to, że taki ktoś jak opisany do swojego "mistrza", który jego trenerem był już tyle lat mówi coś w stylu "Przysięga dojo jest najważniejsza i prawda". Chętnie ja bym mu tą prawdę pokazał, im wszystkim. Zwykłe śmiecie. Tyle.
Karatecy, jesteście karatekami tylko na macie Tak być nie może. Tępmy zwykłych buców, zwykłych oszukańców i pozerów.
Pozdrawiam _DYMERSKI_
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Sa ludzie i ludziska i tyle. Jest to na szczęście zadkość na treningach. U nas jest jeden piłkarski bojówkarz i on tam jest jednym z lepszych. I ci powiem ze jak mu na treningu tyłek zmłucisz to od razu człowiek ma lepsze samopoczucie na ulicy jak dresów widzi
Napisano Ponad rok temu
Taki jest niestety dzisiejszy świat. Prawdziwe wartości zostały zastąpione przez władzę i pieniądze. Smutne ale prawdziwe.
100 lat temu bylo inaczej?Tak samo.
W tym sensie swiat sie nie zmienil.
Napisano Ponad rok temu
Bardzo się cieszę, że podniosłeś taki temat.
Moim zdaniem w Karate dzieje się w Polsce to samo, co wokół, tj. upadek pewnych zasad (nazwij to upadek ethosu, moralności itp.). To nie znaczy, że wszyscy i wszędzie. Kiedy byłem przyjmowany do Dojo, mój Sensei dokładnie wypytał mnie, po co chcę trenować, co robię, wypytał o moja rodznę, o moje życie. Potem przez rok (tak czułem) obserwował mnie, a na spotkanie wigilijne prosił, żeby przyjść mozliwie z rodziną. To podobało mi się. Nieraz też po treningu, po mokuso, kiedy siedzieliśmy w zazen, Sensei krótko omawiał pewne budujące wzorce zachowań, np. niektórych mistrzów z Okinawy czy innych wartościowych ludzi, niekoniecznie związanych ze sztukami walki. Niektórzy odbierali to jako "głodną gadkę" (zwykle ci, którzy myśleli, że nauczą tu się bić), ale na szczęście nie wytrzymywali dłużej, niż parę miesięcy i rezygnowali. Myślę, że od Sensei bardzo wiele zależy, kim jesteś jako studiujący sztuki walki i jakie będziesz miał podejście.
Ja też Karate rozumiem nie tylko jako naukę sztuki walki, szkołę charakteru, rekreację itp. ale jako pewien sposób życia. Ja go przyjmuję, niektórzy ćwiczący nie. Kiedyś był taki zwyczaj, że na treningach recytowało się zasady Dojo. To było dobre, ptrzypomiało, po co się trrenuje. Teraz to zanika. Wiele klubów, gdzie trenuje się Karate tradycyjne, nastawia się na "`łatwiznę", komercję, naukę technik i startowanie w turniejach, sport (który sam w sobie nie jest oczywiście niczym złym), bez wnikania w fundament, którym jest odpowiednie nastawienie i do Karate, i do życia. To przysparza im uczniów i pieniędzy, ale niekoniecznie adeptów sztuki walki (rozumiesz, co chcę przez to poweidzieć).
Myślę, że w dużej mierze od nas, trenujących, zależy, w jakim kierunku dalej Karate będzie zmierzać. Ode mnie zależy, jakie jest moje Karate, nie tyko jako sposób walki, ale jako sposób na życie.
Inna sprawa to fakt, że wielu młodych ludzi szuka "łatwizny" - szybko się nauczyć technik, najlepiej widowiskowych i skutecznych na ulicy, brylować. Zasady - to nie dla nich. Dlatego wiele Dojo tradycyjnych sztuk walki świeci pustkami - mniej jest tych nastawionych na ciężką, wieloletnią pracę i przyjęcie reguł i swoistej "moralności" Karate. Zresztą tak jest i w innych sztukach walki, choćby Aikido. Za to tam, gdzie uczy się "najlepszych technik ulicznych" i to w "przeciągu kilku miesięcy - będziesz fighterem, ulicznym wojownikiem" - to zyskuje poklask, chociaż jest tylko bublem maretingowym nastawionym na kieszeń naiwnych.
Cóż, w takim świecie żyjemy. Każdy ma własne Karate. I je reprezentuje. Ten, o którym pisałeś, też zaprezentował siebie. Cóż...
Cieszę się, Dymer, że Twoje jest podobne do mojego.
Napisano Ponad rok temu
PS. Jestem przeciwko takim zachowaniom ale co zrobić.... nic się nie da zrobić.
Napisano Ponad rok temu
Inna sprawa to fakt, że wielu młodych ludzi szuka "łatwizny" - szybko się nauczyć technik, najlepiej widowiskowych i skutecznych na ulicy, brylować.
Tak ale wisz co są też tacy, którzy to widzą i nie pójdą na karate bo później przed tymi co poszli na łatwiznę będą musieli się bronić :wink: . Pozatem są też ludzie konkretni których nie interesuje cała historyjka i mity związane z karate (chociaż niektóre są prawdziwe) chcą się jedynie nauczyć technik które w praktyce okazały się prawdopodobnie najbardziej skutecznymi, czy to takie złe?
Jak mam napisać jakiś program to nie bedę kożystał z rozwiązania dłuższego i trudniejszego, lecz z prostrzego i szybszego. A narazie sam ćwiczę shotokan (sekcja pod sport), słowo narazie jest jak najbardziej na miejscu. Powiem jeszcze jedno zapisałem się na boks i chyba na tym się w tym roku skupię, a później jak wszystko dobrze pójdzie to myślę o Kyokushinie
( bardziej przypomina mi tradycje niż shotokan w niektórych sekcjach wyżej wymienionego przezemnie stylu ).
Napisano Ponad rok temu
przykre ale prawdziwe
Napisano Ponad rok temu
Wnuk napisał: "Pozatem są też ludzie konkretni których nie interesuje cała historyjka i mity związane z karate (chociaż niektóre są prawdziwe) chcą się jedynie nauczyć technik które w praktyce okazały się prawdopodobnie najbardziej skutecznymi, czy to takie złe?
Jak mam napisać jakiś program to nie bedę kożystał z rozwiązania dłuższego i trudniejszego, lecz z prostrzego i szybszego".
Myślę, że Karate to właśnie rozwiązanie dłuższe i trudniejsze. Mam na myśli, że Karate to wieloletni wysiłek i cos więcej, niż tylko techniki, a co do skuteczności jego technik w walce ulicznej - można czasem być nieźle niemile zaskoczonym (na ulicy większość walk toczy się w zwarciu, szamotaninie, parterze, gdzie "uderzacze" tacy jak my mają kłopoty z zastosowaniem technik, trzeba doskonale znać techniki "chwytaczy" rodem z zapasów, judo, dźwignie, techniki w zwarciu (np. z boksu tajskiego - uderzenia kolanami i łokciami), trenować w dynamicznym full kontakcie (być "otrzaskanym"), poza tym walka jednoczesna z kilkoma przeciwnikami, w której nasze szanse są nikłe (niestety inaczej, niż na filmach), bez reguł, nóż, pałka, "brudne tricki" itp, a której sędzia czy sensei nie przerwie oraz - umieć w porę uciekać!)
Nie mam nic przeciwko klubom uczącym combat, krav maga czy tego typu walk i uzytecznych technik, jasno pokazującym, że to też wymaga potężnego wysiłku i czasu. To nie jest złe czy dobre - to kwestia osobistego wyboru i odpowiedzi, czego chcemy. Chciałem tyko podkreślić, że idąc do Dojo Karate określonych stylów idze się nie tylko po techniki - gdzie indziej można nauczyć się szybciej technik uzytecznych na ulicy, bez kata, ceremoniału, zasad Dojo itp. Ja świadomie wybrałem Karate Tradycyjne, bo spełnia moje, podkreślam - moje oczekiwania.[/b]
Ale chyba nieźle zboczyliśmy z tematu... Sorry.
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Ja świadomie wybrałem Karate Tradycyjne, bo spełnia moje, podkreślam - moje oczekiwania.
I ja nic do tego nie mam szanuje twój świadomy wbór, bo każdy ma prawo do własnych gustów i przekonań. Ja tam gdzie trafiłem, trafiłem przypadkiem poprzez kolegę. Przedtem niczego nie ćwiczyłem, nawet mi sie spodobało ale po pewnym czasie pewne elementy zaczeły mnie wkużać i nie chodzi mi baynajmiej o kata czy techniki ale o kumite i podejscie do spraw związanych z walka w mojej sekcji.
Napisano Ponad rok temu
Wszędzie trafiają się głąby, ale jeden ( lub kilku nawet ) nie świadczą o wszystkich.
Statystyka mówi że każdy rozkład cechy wraz ze wzrostem próby dąży do rozkł. normalnego, ten zaś jest symetryczny ( podobna liczba osób wybija się ponad średnią jak i średniej nie osiąga). Więc to że gdzieś trafia się człowiek o wadliwym charakterze wśród starszych stopniem nie świadczy o upadku wartości wogóle ( bo gdzieś jest początkujący o wysokim morale )
Promowany uczeń świadczy o swoim nauczycielu.
Do sekcji przychodzą głownie osoby które mają problem natury psychologicznej ( będący motywacją do ciężkiej pracy na treningach - by nauczyć się bić ). Zadanien nauczyciela jest "wyprostowanie" ćwiczącego tak by nie stanowił zagrożenia dla siebie lub społeczeństwa. Nie promowanie na stopień ( czy ostatecznie usunięcie z sekcji ) osoby nie moącej przyswoić pewnych zasad natury etycznej stanowi dla niej naukę i może być konieczne dla jej uformowania. To zaś że zapisze się gdzie indziej to dobrze , oby tylko i tam spotkała się z wymogami natury etycznej.
Obecnie zaostrza się tręd ku jak najszybszemu wyszkoleniu fight'era by dowieść skuteczności systemu. Powoduje to że umiejętność skrzywdzenia gołymi rękami jest posiadana przez ludzi którzy nie mają jeszcze dobrze poukładane w głowie.
Myślę że nie tędy droga.
A wy jak myślicie ?
Napisano Ponad rok temu
tyle o mnie.
Jonathan Carrol napisał w jednej ze swoich książek, że na sztuki walki zapisują się ludzie słabi. gdy po raz pierwszy usłyszałam to stwierdzenie, obruszyłam się. odebrałam zbyt osobiście. ale, nieco później musiałam częściowo przyznać mu rację. o jaki rodzaj słabości chodzi? to stwierdzenie spowodowało, że zaczęłam przyglądać się ludziom, którzy się zapisują. coż, nie było jednak zaskoczeniem, że statystyka działa i na dojo. najróżniejsi ludzie przychodzą z najróżniejszych powodów. przychodzi też, niestety, cała masa ludzi, którzy chcą się "podrasować" by w swoim środowisku lepiej wypaść, zdobyć lepszą pozycję. gdzieś głęboko w nich kryje się słaba osoba, do której sami nie chcą się przyznać. słaba - bo przekonana, że bez pokazu siły nie zyska szacunku otoczenia. wyglądają świetnie, budzą strach w otoczeniu, a jednak niewiele znaczą, nawet dla samych siebie. ich jedyną wartością stają się umiejętności, które nabywają, to co można pokazać na zewnątrz. niektórzy zostają, najczęściej jednak, tacy ludzie szybko rezygnują, trochę się nauczą i już im wystarcza (rosną wymagania, maleje zapał). nie myślą o rozwijaniu siebie, bo po co, skoro już mogą komuć wklepać.
statystyka to piękna rzecz, bo skoro wspomniani wyżej będą stanowić jakiś tam w sumie niewielki procent, to zdecydowana większość przyjdzie, ponieważ odpowiada im klimat, jaki tworzy się w dojo, ponieważ podoba im się, kim się stają ćwicząc.
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
A do rzeczy - w ekipie w której trenuję jest osoba - 30 lat, żona, dziecko, niby normlalny facet, dobry karateka, a kim jest - śmieciem - zdradza żone ( nie kryje sie z tym specjalnie ), jest na swoim osiedlu szefem i każdy kto mu nie podpasuje dostaje, teraz niedługo będzie zdawał na czarny pas.
Staary,
to jeszcze nic. W pewnej sekcji BJJ, gdzie dane mi było ćwiczyć, osobną grupę mieli destroyers (bojówka drużyny piłkarskiej). Tamten trener to dopiero chwast
Napisano Ponad rok temu
W pewnej sekcji BJJ, gdzie dane mi było ćwiczyć, osobną grupę mieli destroyers (bojówka drużyny piłkarskiej).
Ostro... cóż jak widać sport to niekoniecznie zdrowie :? zwłaszcza psychiczne niektórych trenerów.
Napisano Ponad rok temu
Od września chcę szukać coś innego ale wybór u mnie mały i nie wiem czy coś znajdę ...
Chyba już nie istnieje karate dla samego karate... Czy wszystkie są ukierunkowane na sport i zwycięstwo w zawodach?
Napisano Ponad rok temu
ech kurcze, a chciałem pochodzić do sekcji na widzewie na bjj ...bo w sumie innej ciekawej w łodzi nie ma,... o ile mowa o łodzi,bo coś mi słowo destroyers brzmi znajmo:DA do rzeczy - w ekipie w której trenuję jest osoba - 30 lat, żona, dziecko, niby normlalny facet, dobry karateka, a kim jest - śmieciem - zdradza żone ( nie kryje sie z tym specjalnie ), jest na swoim osiedlu szefem i każdy kto mu nie podpasuje dostaje, teraz niedługo będzie zdawał na czarny pas.
Staary,
to jeszcze nic. W pewnej sekcji BJJ, gdzie dane mi było ćwiczyć, osobną grupę mieli destroyers (bojówka drużyny piłkarskiej). Tamten trener to dopiero chwast
Użytkownicy przeglądający ten temat: 1
0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych
10 następnych tematów
-
Oszustwo na zawodach?
- Ponad rok temu
-
Refleksówka w karate ???
- Ponad rok temu
-
Beghetto lipiec/sierpien - ktos cos wie??
- Ponad rok temu
-
Ile razy w tyg. się rozciągasz?
- Ponad rok temu
-
Londyn 2012
- Ponad rok temu
-
Koniec OYAMA Karate w Polsce ?????
- Ponad rok temu
-
Egzaminy na stopnie - Shidokan
- Ponad rok temu
-
Jakie karate??
- Ponad rok temu
-
Jaka kolejność Kata w Karate Shotokan???????
- Ponad rok temu
-
Czy na nunchaku trzeba mieć pozwolenie???
- Ponad rok temu