Moja mama narzeka, bo niedługo musi sie wybrać do dentysty. Sama ostatnio spędziłam na fotelu kilka godzin, zostawiając w gabinecie troche prócnicy, i sporo gotówki. I tak mnie naszło teraz na wspomnienia :wink:
Jako dziecko, podobno nie bałam sie dentysty. Podobno. Potem, sami dentyści pokazali mi, jak byłam naiwna - po tym, jak w wieku siedmiu chyba lat dentystka wyrywała mi mleczaka, kręcąc nim wokół własnej osi ( przestraszony ), dołączyłam do tej bedącej w większości cześci społeczeństwa, która sztywnieje ze strachu zaraz po przekroczeniu progu feralnego gabinetu.
Póżniejsze wspomnienia nie sa zbyt wyraźne, więc chyba nie było az tak przerażająco.
Za to ostatnio... Uuuu....
W ramach oszczedności postanowiła spróbowac w spółdzielni, u poleconej (!) lekarki. Hmm - na oko, była miła. Wesoło zrobiło się, kiedy usiadłam w fotelu - okazało się, że cierpi na dość orginalny tik nerwowy - cały czas, mimowolnie, nerwowo potrzasała głową, tak jak wtedy, gdy chcemy wyrazić dezaprobatę. Tak około 70 razy na minute... I taki ktoś miał dłubac mi w zebach!!!! Poza tym, mimo wyraźnych zapewnień mojej mamy, że zapłaci za wszystko, czego będe potrzebować, łącznie z dbrym znieczuleniem, stwierdziła, że nie bedzie ono konieczne. A leczenie było kanałowe (!).
Na efekty nie trzba było długo czekać - mam bardzo krótkie i krete kanały, na których dnie jest piekielnie wrażliwa warstwa czegostam... Niech ją szlag - po tej wizycie, pierwszej i ostatniej, nabawiłam sie potężnego urazu do zębo-konowałów...
Ostatnie wizyty, juz bez głupich oszczędności, zamówiłam w przytulnym, prywatnym gabinecie... Muzyczka, mieciutki fotelik, na którym praktycznie leżę, podwójne znieczulenie... Co nie przeszkadza mi leżeć tak spietą, jakby mnie mieli torturować, i na każde dotkniecie reagowac nerwowym podrygiem :roll: Teraz, powolutku, zaczeło mi przechodzic, i byłam w stanie stopniowo sie rozluźnić... ale do uspokojenia tetna i przywrócenia kolorów twarzy dłoga i kreta jeszcze droga przede mna i moim (drogim :wink: ) dentysta...
A jak Wy wspominacie swoich dłubiących w zebach przyjaciół ? :wink:
Czy jest tu ktoś, kto sie dentysty nie boi? Tacy ludzie wogóle sie rodza? I własciwie dlaczego to własnie dentysta wzbodza w nas takie przerażenie? Ja w szpitalu na żadnych badaniach, łącznie z punkcją rdzenia kręgowego, tak sie nie stresowałam... A przeciez tez boli... No i czy mozna spotkac dobrago, delikatnego dentyste, który nie ksauje jednocześnie 100zł za każdy ząb?
Zapraszam do dyskusji
