Ja tam sie nie obrażam, a to że jest o nas taka opinia jak jest... to trudno. Ciekawe tylko czemu?
Dlatego, że w Polsce z przyczyn bliżej mi nieznanych wykształcił się trend, że walka sportowa przypomina walkę uliczną i niektórzy, tak jak Cycu, operują tymi kategoriami naprzemiennie (chociażby ten przykład z muay thai, gdzie to niby są "prawdziwe walki uliczne!!!"). W związku z powyższym, ci sami ludzie wykorzystują zawody mające (teoretycznie) pokazać konfrontację różnych stylów jako argument za tym co jest "najlepsze" do walki na ulicę. Ponieważ shotokan nie jest stylem kontaktowym i jego zawodnicy raczej nie biorą udziału w zawodach full contact (może są jakieś wyjątki, ale nie znam), sporo osób twierdzi że to wynika ze strachu i ze świadomości słabości swojego stylu, podczas gdy tak naprawdę jest to po prostu nieprzystosowanie do danej formuły i nie ma w tym nic złego - równie dobrze ćwiczący shotokan mogliby śmiać się z zawodników walczących kontaktowo, że nie biorą udziału w semi-contact, ale wtedy oczywiście nie byłby to strach, ale niechęć do takiej formuły.
Jako że nagmatwałem wypiszę w punktach jak to po kolei wygląda:
1. shotokan nie jest stylem kontaktowym
2. shotokan nie bierze udziału w zawodach kontaktowych
3. shotokan nie robi tego bo się boi i wie że jest kiepski
4. shotokan nie nadaje się do walki ulicznej
5. shotokan jest beznadziejny
To jest oczywiście stereotyp, który osoby pokroju Cyca rozgłaszają i tak się to rozrasta. Mnie to osobiście nie rusza, bo myśleć umiem i wiem że walka sportowa, a uliczna to dwie kompletnie różne sprawy. Jakby było mało, ktoś już powiedział że dresiarz napadający ludzi to nie jest jakiś tam wirtuoz techniki który z góry zakłada konfrontację i odpowiednio się do niej przygotowuje, ale zwyczajny bandzior co napada tylko tych, którzy według niego nie podejmą walki w ogóle, lub po prostu bierze ze sobą kolegów - po co się męczyć? Dlatego też nie rozumiem koronnych zdań argumentujących typu "jak spotkasz na swojej drodze boxera/kickboxera/tajskiego boksera to zobaczysz!!!". Szansa, że ktoś wylewa pot na sali treningowej tylko po to, aby napadać ludzi jest naprawdę znikoma.
Jest wprawdzie parę scenariuszy, w których teoretycznie może zajść sytuacja walki z kimś "w temacie", ale zachowam je dla siebie, bo ktoś źle zinterpretuje i będzie dalej głupoty rozgłaszał
. Tyle ode mnie
.