Napisano Ponad rok temu
Re: Wypadki.... :)
Trochę już wygasły ten wątek, ale skoro jestem tu nowa - niniejszym witam - to sobie tu dopisze.
Po pierwsze jeśli chodzi o palce u stóp, to rzeczywiście ból jest znikomy moim skromnym zdaniem, więc te trzy miesiące woutowania z treningów i to z powodu małego palca, to chyba przesada;-) Ale z drugiej strony poziom bólu, jaki jest się w stanie znieśc to indywidualna sprawa. Aikido nauczyło mnie że ból to nie jest informacja o zbliżającej się śmierci, że od siniaków się nie umiera, i że nie trzeba ryczeć w kątku, jak się dostało po paszczy, bo się na czas nie zeszło z linii ciosu.
Na szczęście nigdy nie przytrafiło mi się nic przykrego na macie, poza właśnie złamaniem tzw. palucha, czyli dużego palca w tylnej łapie - ktoś mi spadł na stopę, ale szczerze mówiąc o tym, że był złamany to się dowiedziałam całkiem przypadkowo rok później robiąc prześwietlenie.
Muszę też przyznać, że jak czasem sobie tak z boku popatrzę na to, co się dzieje na macie to się dziwię, że tak mało (odpukać tfu tfu, czarna kura przez lewe ramię) zdarza się kontuzji.
Inna sprawa związana z kontuzjami lżejszymi (nie połamanie połączone ze zmiażdżeniem i zmiksowaniem) to taka, że czasem trudno wyczuć, czy taką kontuzję - stłuczenie, naciągnięcie itp. lepiej rozćwiczyć nie zważając na ból czy akurat lepiej dać odpocząć poszkodowanemu organowi. Znam ludzi co miesiącami borykają się ze skatowanym nadgarstkiem i zamiast odpuścić sobie na dwa trzy tygodnie, przez te miesiące cały czas odwalają kaszanę. Więc czasem chyba warto dać sobie na wstrzymanie, tylko cholera wie kiedy, bo jak mnie coś boli jak diabli to i tak mi żal treningów, łykam jakiś ibupron i ćwiczę;-)