![:evil:](http://forum-kulturystyka.pl/public/style_emoticons/default/evil.gif)
************************************************************
Płatna recepta na doping
Prokuratura prowadzi śledztwo w sprawie doniesienia przeciwko Pawłowi Fillebornowi, legendzie kulturystyki
Próby wyłudzania łapówki, przepisywanie "recept" dopingowych za pieniądze i nakłanianie do "koksowania". O to wszystko oskarżają Pawła Filleborna jego byli zawodnicy i ich sponsor.
Od początku tego roku rzeszowska prokuratura zajmuje się doniesieniem o popełnieniu wyżej wymienionych przestępstw przez Pawła Filleborna, kiedyś jednego z najlepszych polskich zawodników.
Żywa legenda
Filleborn w latach 80. i na początku 90. był kilkanaście razy mistrzem Polski. Zdobył też wicemistrzostwo Europy i brązowy medal mistrzostw świata par. Na zakończenie kariery w 1996 roku wywalczył tytuł mistrza świata w kategorii masters (powyżej 40. roku życia).
Od lat Filleborn uchodzi za specjalistę w zakresie diety sportowej, treningu siłowego i wspomagania organizmu zawodnika w czasie treningu. Czy równie dobrze zna się na dopingu?
- Ba, najlepiej w Polsce - twierdzi dwukrotny mistrz świata w kulturystyce, przez ostatnie dwa lata zawieszony za doping, Mariusz Strzeliński. - To Filleborn zrobił dla mnie plan, jak brać doping, by uniknąć wpadek. Wziął za to tysiąc dolarów. Był wtedy nie tylko prezesem związku, ale też trenerem kadry. Nie zmuszał nas do brania "koksu", ale wytwarzał taką presję, że mu się poddawaliśmy.
Żądania łapówki
- Obiecywał, że jeśli będziemy korzystać z jego konsultacji, nigdy nie wpadniemy. Doradzał, jak oszukiwać komisję antydopingową. Twierdził, że załatwi, by nas nie badano. Kilka razy się udawało. Podczas mistrzostw świata w Birmie zostałem wezwany do kontroli, ale tuż przede mną... skończyły się pojemniki na mocz. Podpisałem tylko dokumenty i mogłem wracać do domu - wspomina Strzeliński.
Wszystko co "dobre" jednak się skończyło. - Podczas mistrzostw świata w 2002 roku Filleborn stwierdził, że mogę śmiało iść do kontroli. Okazało się, że mam we krwi aminoglutetimid, środek, którego używa się do leczenia nowotworów. Zostałem zdyskwalifikowany na dwa lata. Wtedy Filleborn zażądał od mojego sponsora łapówki - 30 tysięcy złotych za załatwienie zmniejszenia mojej kary - zdradza Strzeliński.
Nawet im dziękował
Jego sponsorem jest firma Olimp Labaratories (dawniej Sport Atut) - jeden z największych na polskim rynku producentów odżywek dla sportowców. To właśnie jej prezes Stanisław Jedliński złożył doniesienie do prokuratury w Rzeszowie o popełnieniu przestępstwa.
W doniesieniu mówi się nie tylko o wspomnianej łapówce. Jedliński twierdzi, że Filleborn żądał od niego kolejnych trzydzieści tysięcy złotych za zgodę na przejście na zawodowstwo innego zawodnika sponsorowanego przez jego firmę - Piotra Głuchowskiego.
- Do dnia tej korupcyjnej rozmowy byliśmy jedną z firm, która była obecna na wszystkich mistrzostwach Polski czy zawodach o Puchar Polski w kulturystyce. Mam nawet pismo z podziękowaniami od Pawła Filleborna za dobrą współpracę. Gdy nie przyjęliśmy propozycji łapówki, zostaliśmy wyrzuceni ze wszelkich imprez organizowanych przez związek - twierdzi Jedliński.
Zapaść po kuracji
- Nie jestem Don Kichotem. Wiem, że w sporcie jest doping. Nie mogę się jednak pogodzić z sytuacją, w której człowiek, od którego zawodnicy tak bardzo zależą, najpierw nakłania ich do dopingu, a później próbuje jeszcze na nich zarobić - mówi Jedliński.
- W 1998 roku trafiłem do szpitala w wyniku "terapii", jaką przepisał mi Paweł Filleborn. Zapadłem w śpiączkę. Nagle dramatycznie spadł mi poziom cukru we krwi - mówi dwukrotny wicemistrz świata i mistrz Europy Piotr Głuchowski, który - jak sam przyznaje - korzystał z porad Filleborna od 1998 roku. - Za "rozpiskę" płaciło się tylko raz. Filleborn chciał tylko, by nikomu jej nie udostępniać - dodaje.
Sikanie w zastępstwie
- W 2000 roku podczas mistrzostw świata w Malezji na prośbę Filleborna oddałem mocz do kilku plastikowych kubków, które później zostały wykorzystane przez naszych zawodników podczas kontroli antydopingowej - twierdzi były sekretarz generalny związku kulturystycznego Stanisław Mirocha. - Wiedział, który z nas kiedy jest na dopingu. Mógł nami manipulować, rządzić. Był panem naszych losów - dodaje Piotr Głuchowski.
Do dopingu namawiani są nawet juniorzy. Większość zawodników boi się jednak przyznać do czegokolwiek. Razem z nami doniesienie do prokuratury złożyli jeszcze Paweł Brzózka (dwukrotny mistrz Europy i dwukrotny wicemistrz świata) i Hubert Olborski. Inni się boją. Paweł Filleborn rządzi wszystkim - wyznacza kadrę, trenerów i sędziów na zawody krajowe. Jeśli tylko chce, może zniszczyć każdego kulturystę w tym kraju - kończy Strzeliński.
Życie Warszawy , 2004-12-02
***************************************************************
I Gazeta Wyborcza:
Małgorzata Bujara 03-01-2005
Prokuratura bada, czy kulturyści brali niedozwolone środki
Rzeszowska prokuratura bada, czy kulturyści z całego kraju zażywali groźne sterydy. I - co ważne - czy pomagał im w tym trener
Na biurku prokuratora Jerzego Bułasia leży opasła teczka, w której kryją się protokoły z przesłuchań kulturystów, zeznania Pawła Filleborna, prezesa Polskiego Związku Kulturystyki, Fitness i Trójboju Siłowego, i doniesienie, które dotyczy zażywania przez polskich kulturystów nielegalnych środków dopingowych.
Prokuraturę zawiadomił o tym Stanisław Jedliński, prezes firmy Sportatut spod Dębicy, która produkuje odżywki dla sportowców. Firma jednocześnie jest sponsorem dwóch kulturystów i stąd mogła wiedzieć o tych niecnych praktykach. - Z doniesienia wynika, że pan Filleborn miał nakłaniać sportowców do brania sterydów - informuje prokurator Bułaś z Prokuratury Rejonowej w Rzeszowie.
Ale prokuratura nie postawiła dotąd prezesowi żadnych zarzutów. Przesłuchała go w charakterze świadka. Przesłuchanych zostało dotąd siedmiu sportowców, a kolejnych kilkunastu ma złożyć zeznania wkrótce. - Potem zlecimy wydanie opinii biegłemu, który oceni, czy środki zażywane przez kulturystów i ich dawki zagrażały ich zdrowiu i życiu - mówi prokurator i dodaje: - Zażądamy też dokumentacji ze szpitala w Warszawie, do którego trafił jeden z zawodników. Zeznał, że po zażyciu tych medykamentów dostał zapaści.
Tym zawodnikiem jest Piotr Głuchowski. Opowiada "Gazecie": - Zasłabłem, odprowadzając dziecko do żłobka. Trafiłem do szpitala. Było to w 1998 roku. Wtedy pan trener Filleborn powiedział mi, jakie środki zażywać. Musiałem mu zapłacić za to tysiąc dolarów. Trener tłumaczył, że nabył wiedzę na ten temat w USA, a pieniądze mają mu zwrócić koszt uzyskiwania tych informacji.
Głuchowski twierdzi, że zażywał hormon wzrostu i insulinę, a trener Filleborn miał mu tłumaczyć, że to środki zupełnie nieszkodliwe.
Z zeznań sportowców wynika, że Filleborn, który był także trenerem polskiej reprezentacji, zalecał im zażywanie niedozwolonych środków. Sam miał im dawać tzw. programy żywieniowe, w których odręcznie spisane były nazwy, dawki i częstotliwość zażywania sterydów. Zawodnicy zeznali także, że płacili za te rozpiski trenerowi po tysiąc dolarów. W prokuratorskich aktach jest jeden taki program żywieniowy. Zajmuje dwie strony papieru.
Sam prezes Filleborn wszystkiemu zaprzecza. - Nikomu nie wręczałem programów, od nikogo nie brałem za to pieniędzy - mówi "Gazecie". Uważa, że prezes Sportatut próbuje swoimi oskarżeniami zdyskredytować związek.
Ale prokuratura bada w tym samym postępowaniu jeszcze inny wątek. Otóż prezes Jedliński twierdzi, że Filleborn zażądał od niego 30 tys. zł łapówki. - W zamian za otrzymanie tych pieniędzy prezes związku miał się zobowiązać do skrócenia kary dla jednego z zawodników, którego sponsorem był Sportatut - relacjonuje prokurator Bułaś.
Jedliński pieniędzy nie dał. Prokuratura najprawdopodobniej w przyszłym tygodniu zdecyduje, czy w tym wątku postawić Fillebornowi zarzuty. Prezes zaprzecza tym oskarżeniom. Tłumaczy, że sam nie miał i nie ma żadnego wpływu na zmienianie kar zawodnikom.
Stanisław Jedliński, prezes Sportatut: - O tym, że prezes Filleborn nakłania zawodników do zażywania niedozwolonych środków, dowiedziałem się w 2002 roku. Wtedy jeden z zawodników został za to zdyskwalifikowany. Przez wiele miesięcy interweniowałem w tej sprawie, korespondowałem m.in. z Polską Konfederacją Sportu. Gdy przekonałem się, że to walka z wiatrakami, postanowiłem, w ubiegłym roku, powiadomić prokuraturę.
*************************************************************
PS.
Nie wiem czy ktos gdzies poruszal juz na forum ten temat, szukalem, ale byc moze nieudolnie
![:oops:](http://forum-kulturystyka.pl/public/style_emoticons/default/oops.gif)
![:D](http://forum-kulturystyka.pl/public/style_emoticons/default/biggrin.png)