[...]to nie zmienia to faktu, że wygrane bjj nad kunfu, karate czy taekwondo są wielokrotnie częstsze niż w druga stronę
Nigdy w historii nie bylo walki miedzy BJJ a kungfu.
To ze ktos sobie przypisuje ze cwiczy kungfu i dostaje wpierdol od BJJ'owca znaczy sie nie wie co mowi i na pewno kungfu nie cwiczy. Chyba ze na wlasny sposob interpretuje pojecie kungfu - odbiegajac od znaczenie logiczno-leksykalnego tego terminu oraz tradycji i zrodel.
A juz jest nieporozumieniem jak taki delikwent startuje na zasadach Vale Tudo z ograniczeniami i robi to publicznie chcac cos udowodnic i nie majac zielonego pojecia czym jest parter, nie walczac nigdy w zyciu np. z judo.
No chyba ze chcial to zrobic dla siebie samego - tylko wtedy po co przed kamerami? Nidy takich ludzi nie zrozumie.
Tak samo dzisiaj są pacjenci twierdzący, że samo trenowanie bjj czyni z nich wymiataczy na miare Royce'a czy Ricksona.
A pewnie ze 99% pacjentow tak mysli. Bo Royce to, bo Rickson tamto.
BJJ pokazalo ze jest najlepszym systemem parterowym sluzacym do wygrania (przez uduszenie, przez zlamanie konczyny itp.) sposrod innych styli chwytano-szarpanych w parterze, np. w stosunku do judo, zapasow. I to tez trzeba oczywiscie rozpatrywac statystycznie gdyz na pewno sa tacy judocy ktorzy wygraliby nawet w tamtym czasie z Roycem. Ale pisanie o Royce'ie jako o wymiataczu to juz naduzycie.
Gracie byli cwani - dobrze wiedzieli i wyczuli to, ze warto zaatakowac caly swiat MA w tamtym momencie, bo wiedzieli ze nikt nie zna BJJ (bo jak mial znac skoro oni to wymyslili), malo kto zdaje sobie sprawe z tego jak trudno obronic sie przed wejsciem w nogi (a na ziemi wiadomo ze juz po zawodach bo Gracie cwiczyli to do perfekcji i doszli do rozwiazan optymalnych jesli chodzi o parter). Wiekszosc styli NIGDY nie bylo stworzonych do walki z BJJ - boks, zapasy, judo - cale zycie zawodnicy cwiczyli pod katem swoich dyscyplin zeby w ramach swoich dyscyplin wygrywac na punkty badz poprzez wykonanie jakiejs techniki (Ippon w Judo). A co ma Ippon wspolnego np. z realna walka? Ma tyle wspolnego ile samo BJJ z realna walka! I potem wszystcy sie dziwia ze BJJ jest gora. A jak ma nie byc? W walce licza sie 2 czynniki (mowie o parterze bo stojki w ogole nie rozpatruje - bo w tamtym czasie zaden styl uderzany nie zakladal wejscia w nogi i nikt sie w tym nie specjalizowal bo nie bylo takiej potrzeby. Boks byl boksem: ciosy jak to w boksie ponizej pasa zabronione i chwytanie i przewalanie - wiec po co cwiczyc obrone przed wejsciem w nogi?).
Zatem pozostajemy przy samym parterze. O wygranej w parterze co decyduje? Sila + technika badz bardzo duza sila z pominieciem wysokiej techniki. Technike parterowa Royce mial opanowana do doskponalosci (wykonczenie przeciwnika poprzed duszenie badz dzwignie oraz garde BJJ z ktora nikt sie nie spotkal wiec ciezko bylo wygrac z kims kto takie cos pierwszy raz stosowal).
Zatem to ze Royce Gracie wygrywal bylo to z gory zaplanowane i nie moglo byc inaczej poprzez dobor osob z odpowiednio niskimi umiejetnosciami i niezbyt wielkiej sile.
I wlasnie drobna osoba Gracie byla tu czolowym punktem marketingu pokazujaca wyzszosc BJJ nad reszta swiata w 'realnej walce'.
Dziwne ze nie bylo pojedynkow z jakimis ciezarowcami z wagi super ciezkiej co biora 200 kilogramow (pure power) i nic w zyciu nie cwiczyli z MA tylk orozbijanie sie po knajpach - wiecej: ciekawy jestem jakby wtedy BJJ zaczelo swoja kampanie reklamowa? Szybciej by umarlo niz by sie narodzilo. Do takiego czegos Gracie nie mogli dopuscic za nic na swiecie. A tez nikomu na swiecie nie zalezalo (mowie o na prawde dobrych ludziach realnej walki), zeby cokolwoiek malo znaczacym ludziom z rodziny Gracie cos udowadniac lub sobie i to w dodatku na nierealnych zasadach VT.
Paradox jest taki - ze ci ktorzy cwicza bo to jest ich pasja zyciowa - cwicza to dla siebie a nie na pokaz. Tacy sa najlepszymi fajterami. Nie cwicza po to, zeby cos udowadnaic tylko zeby byc najlepszym.
To tacy ktorzy sami widza swoje braki nad ktorymi pracuja i nawet potrafia zaingerowac inteligentnie w system i cos zmienic gdy widza ze cos jest nie tak - mowie o tych ktorzy cwicza pod katem realnej walki.
I tu sie kolo zamyka. Tacy goscie maja gleboko w dupie krzyczenie o sobie czego oni to nie potrafai tylko robia swoje: cwicza.
Powyzej opisana sytuacje w latach 90'tych Gracie w perfidny sposob wykorzystali pokazujac - ponizajac - niejako inne style w 'realnej walce', ktore de facto nie byly do takowej stworzone poprzez odpowiednie przepisy, marketing i zawodnikow o czym wyzej pisalem. Efekty tego marketingu mozna widziec dzisiaj: BJJ is the best i basta - bo klatki to pokazaly. Jesli chodzi o kungfu - do walki w klatce wybierali 'mistrzow' kungfu, mistrzow w robieniu kasy na naiwnych, widzac ze owi mistrzowie nic nie potrafia i nie sa w stanie w najmniejszym stopniu zagrozic ich wygranej i wypromowaniu stylu Gracie Ju-Jitsu. A co do samego pojecia kungfu to jest wiele niejasnosci co do rozumienia tego terminu i jakby zrobic ankiete w jaki sposob jest rozumianie i czym jest kungfu wsrod 'wielkich kungfu' tego forum - to byscie znalezli tyle odpowiedzi ilu wielkich tego forum - to tak na marginesie. A co dopiero sie ustosunkowywac do lakonicznych stwierdzen laikow mowiacych ze kungfu przegralo w klatce z BJJ? Jak sie do tego ustosunkowac jesli ktos nie ma bladego pojecia czym jest kungfu i o co tu chodzi? Mozemy co najwyzej mowic o przegranej pana X z panem Y, gdzie pan X trenowal styl A a pan Y trenowal styl B lub udawal ze trenowal albo mu sie wydawalo ze dobrze trenowal.
l co do skutecznosci szeroko rozumianego 'kungfu' vs BJJ - prawda jest tez taka: ilu tych 'mistrzow' 'kungfu' testowali Gracie? Czy byl jakis gosc z kungfu pokroju Silwy (aspekt fizyczny) w latach 90'ych traktujacy realna walke powaznie? Same wypierdki nic nie potrafiace! Jaka to byla proba statystyczna zeby cokolwiek mowic o skutecznosci systemu? A zwalszcza realnsoci w aspekcie przepisow Vale Tudo? Smiechu warte.
pozdrowienia dla fanow BJJ
PS.
To kim w takim razie byl Royce Gracie? Na pewno nie byl przecietnym czlowiekiem. Cala rodzina byla bardzo zaradna zyciowo - stworzyli cos z niczego i chwala im za to. BJJ bylo czyms co w sposob szczegolny spajalo cala te rodzine dajac sile przebicia nazwisku Gracie. Poswiecili temu cale zycie gdyz traktowali to takze jako biznes i sposob na dobra zabawe i dostatnie zycie. Royca mozna traktowac jako 'wymiatacza' ale 'wymiatacza' wsrod malo potrafiacych osob MA jesli chodzi o realna walke i zgodnie z pewnymi przepisami korzystnymi bardzo dla BJJ.
Czlowieka ktory potrafil wygrywac z innymi ludzmi, ktorzy cwiczyli bardziej nie sztuke walki ale sport obwarowany swoistymi dla siebie regulami. Royce gracie pokazal tez slabosc wiekszosci systemow przypisujacych sobie miano 'systemow realnej walki' w konfrontacji z BJJ - pokazuja ze de facto ze nie sa systemami realnej walki albo raczej ze ludzie ktorzy je reprezentuja nie sa.
Royce nie pokazal ze BJJ jest najlepszym systemem walki realnej 1 na 1 na calym swiecie. Nie udowodnil ze nie istnieja rozwiazania lepsze - bo takie de facto sa.
Tylko ze malo kto o nich wie na tej zasadzie jak malo osob wiedzialo o skutecznosci BJJ, dopoki nie zostalo rozpropagowane przez Royca i rodzine Gracie.
Royce Gracie byl znakomitym sportowcem walki extremalnej (ale nie realnej) w klatce.
To tak sobie pozwolilem wtracic pare uwag do postu wyzej kolegi - bo temat Royca Gracie widze ze ciagle wraca na zasadzie jakim to on byl ucielesnieniem skutecznosci.