Pomyślałem, że fajnie byłoby powymieniać się opowieściami, anagdotami, czy nawet legendami i plotkami o przygodach dawnych mistrzów karate z Okinawy.
Podrzucam na razie parę i czekam na odzew
![:D](http://forum-kulturystyka.pl/public/style_emoticons/default/biggrin.png)
Pewnego dnia mistrz Funakoshi, już jako zgrzybiały starzec, szedł po zmroku ciemną ulicą niosąc pudełko z kanapkami. W pewnej chwili zaczepił go młody mężczyzna (prawdopodobnie były żołnierz) i zażądał oddania mu puedłka pod groźbą napaści fizycznej. Staruszek Funakoshi chwycił młodego napastnika za krocze i ścisnął. (Brrrr...) Było po walce.
Mistrz Funakoshi miał potem straszne wyrzuty sumiena, że zamiast oddać weteranowi kanapki postąpił tak brutalnie i niezgodnie z duchem karate...
(na podstawie autobiografii Gichina Funakoshi)
Powyższego epizodu proszę nie mylić z tym, w którym Funakoshi oddał ciastka. To inna historia. :wink:
Następna historyjka:
Pewnego dnia na brutalny turniej, podczas którego walczyli judocy (którym zabroniono uderzania) z bokserami (którym zabroniono chwytania) przybył biednie odziany staruszek, w którym nikt nie rozpoznał mistrza Choki "Saru" Motobu. Upewniwszy się, że w turnieju dozwolone jest zadawanie ciosów otwartą dłonią, Motobu zażyczył sobie stoczyć walkę z jakimkolwiek przeciwnikiem. Jakimś cudem wyrażono na to zgodę. 8O Staruszek miał walczyć z jednym z bokserów.
Motobu kazano przebrać się przd walką w judogę. Ktoś musiał go niedyskretnie przy tym podgladać (wiadomo - dziennikarze wszędzie się wcisną),
![:)](http://forum-kulturystyka.pl/public/style_emoticons/default/smile.png)
Podczas walki dziadunio przyjłą bardzo charakterystyczną pozycję - otwarte dłonie, jedna wysunięta w przód, druga uniesiona na wysokość skroni (prawdopodobnie pierwszą pozycję z kata Pinan Yondan). Walka była zacięta i nie trwała długo. Staruszek zablokował wszystkie ciosy boksera, a nastepnie uderzył go krawędzą dłoni tuż pod nosem (tzw. shuto-uchi, element bunkai Pinan Yondan). Bokser padł nieprzytomny. I tyle... :wink:
(Na podstawie artykułu z japońskiej prasy; więcej na ten temat w "Samuraju" w tekście autorstwa bodajże A.Staniszewa)
Podobno mistrz Funakoshi do końca swojego życia nie wymawiał słów takich jak skarpetki i papier toaletowy, uważając je za skarajnie nieprzyzwoite:) Ponoć było to zresztą zachowanie typowe dla generacji jego japońskich rówieśników.
Mistrz Choki Motobu cieszył się swojego czasu sporą sławą. Otrzymał przydomek Saru - co znaczy Małpa.
Wielbiciele Motobu podają dwa możliwe wyjaśnienia tego faktu.
Po pierwsze Motobu podobno wzmacniał swoje mięśnie i refleks ćwicząc na gałęziach drzew, co mogło budzić skojarzenia ze ssakami naczelnymi nie należącymi do gatunku homo-sapiens.
Po drugie podobno dla niektórych małpa jest symbolem zręczności, sprawności i siły (choć ja osobiście nie bardzo rozumiem, czemu małpa, a nie na przykład tygrys...
![:)](http://forum-kulturystyka.pl/public/style_emoticons/default/smile.png)
Mimo wszystko jestem zdania, że każdemu kto widział archiwalne zdjęcia mistrza Motobu, musi siłą rzeczy nasunąć się inne od powyższych, najprostsze możliwe (choć nie całkiem eleganckie) wyjaśnienie pochodzenia jego przezwiska...
Jak było naprawdę - nie wiadomo.
![:)](http://forum-kulturystyka.pl/public/style_emoticons/default/smile.png)