Pozdrowienia z Chin
Napisano Ponad rok temu
oby jak najwiecej i czesciej :wink:
Napisano Ponad rok temu
Jak wyglada ta szkola w Pekinie? Ma jakies swoje obiekty, sprzet, czy to tylko grupa skupiona wokol nauczyciela i cwiczaca na podworku? Na jakiej zasadzie dziala?
Jak Wam sie trenowalo? Bylo duzo osob spoza Waszej grupy na treningach? Jak wypada polski Yiquan na tle szkoly pekinskiej i innych szkol na swiecie?
Jak wrazenia z bycia filmowanym? Jak sie do Was odnosili ludkowie z chinskiej TV? Przeszkadzali Wam? Zagadywali Was, czy starali sie robic swoje bez wprowadzania zametu? Jestescie chyba glowna szkola Yiquan poza Chinami, wiec musieli byc Wami zainteresowani :-)
Nie mieliscie problemu z bariera jezykowa? Pan Yao mowi po angielsku?
Mieliscie jakies "personalne" kontakty z ludzmi spoza srodowiska Yiquan? Mieliscie czas na "samotne indywidualne" wedrowki po miescie?
Robiliscie jakies zakupy? :-) Mieliscie jakies smieszne przygody?
Napisano Ponad rok temu
Czemu treningom poswieciliscie na stronie tylko 4 zdjecia, a jedzeniu 22?
Natomiast jeśli chodzi o jedzenie to się tak złożyło, że pewnego razu byłem akurat po obfitej kolacji z mistrzem Yao, a tuż po niej była druga obfita kolacja - impreza urodzinowa córki MarcinaB. Ponieważ byłem najedzony po dziurki w nosie, zająłem się fotografowaniem potraw. I stąd tak dużo tych zdjęć
Nie wierz mu. Po prostu u nas takie priorytety są Każda relacja z obozu poświęcona jest w znacznej mierze żarciu. O imprezach pozatreningowych to nawet nie będę wspominał, bo to istna orgia zazwyczaj 8) Kto kiedyś u nas był może potwierdzić
Ot, szkoła dla lubiących dobrze zjeść.
K.
Napisano Ponad rok temu
Gdzie byliscie zakwaterowani? Wyglada na to, ze poza treningami tez spedzaliscie duzo czasu z panem Yao. Szkola pana Yao organizowala Wasz pobyt we wszystkim (poza wycieczkami krajoznawczymi) czy musieliscie sie sami troszczyc o takie rzeczy jak zakwaterowanie czy wyzywienie?
Mieszkaliśmy w hotelu, na skraju hutungów. Znaczy do samego hotelu szło się przez hutungi kawałeczek. Do najbliższej stacji metra (świątynia lamaistyczna) całkowicie przez hutungi. Hotel o standardzie średnim, karaluchy included
Jak wyglada ta szkola w Pekinie? Ma jakies swoje obiekty, sprzet, czy to tylko grupa skupiona wokol nauczyciela i cwiczaca na podworku? Na jakiej zasadzie dziala?
Wygląda jak na panoramie Marcina. Stałe miejsce w parku, żadnych obiektów nie ma.
Jak Wam sie trenowalo? Bylo duzo osob spoza Waszej grupy na treningach? Jak wypada polski Yiquan na tle szkoly pekinskiej i innych szkol na swiecie?
Trenowało się dobrze, w końcu po to się pojechało, żeby trenować
Poza nami w treningach uczestniczyło około 20 osób - głównie Chińczycy, ale także paru białych - Anglik, który przyjechał na pół roku uczyć się u Yao (z żoną Chinką), paru białych mieszkających w Pekinie. Pod koniec naszego pobytu dołączyło dwóch Amerykanów, którzy po zwiedzeniu Chin postanowili jeszcz zostać w Pekinie na dwa miesiące uczyć się od Yao.
Jak wypadamy "na tle"? Ciężko powiedzieć, żeby nie być nieobiektywnym
:roll: Tak czy inaczej dużo jeszcze pracy przed nami.
Jak wrazenia z bycia filmowanym? Jak sie do Was odnosili ludkowie z chinskiej TV? Przeszkadzali Wam? Zagadywali Was, czy starali sie robic swoje bez wprowadzania zametu? Jestescie chyba glowna szkola Yiquan poza Chinami, wiec musieli byc Wami zainteresowani :-)
Oj wrażenia traumatyczne
Pan reżyser, który nie wie, co dokładnie chce nakręcić, więc planuje na bieżąco. Kamera, która wjeżdża i filmuje człowieka z odległości 30 cm od nosa, podczas gdy ty starasz się skupić na objaśnieniach ćwiczenia. Reżyser każący powtarzać ćwiczenia/ujęcia, tylko "z bardziej groźną miną, żeby wyglądało" No śmiesznie ogólnie.
Oczywiście były też plusy z tego filmowania - dodatkowe treningi, pokazanie pewnych rzeczy, na które być może nie byłoby czasu dodatkowe obiady z reżyserem i mistrzem (ok, o żarciu miałem nie mówić ).
Nie mieliscie problemu z bariera jezykowa? Pan Yao mowi po angielsku?
Andrzej przekładał na bieżąco na polski/angielski/rosyjski. Zresztą sam Yao jest tak ekspresyjny, że połowa tłumaczenia odbywa się na drodze komunikacji pozawerbalnej
No i oczywiście każe się dotykać, złapać za bark, czy kolano, żeby poczuć, jak to działa i jak.
Mieliscie jakies "personalne" kontakty z ludzmi spoza srodowiska Yiquan? Mieliscie czas na "samotne indywidualne" wedrowki po miescie?
Robiliscie jakies zakupy? :-) Mieliscie jakies smieszne przygody?
Oj, było tego trochę. Ale to w następnym poście, czas mi się skończył
K.
Napisano Ponad rok temu
Gdzie byliscie zakwaterowani? Wyglada na to, ze poza treningami tez spedzaliscie duzo czasu z panem Yao. Szkola pana Yao organizowala Wasz pobyt we wszystkim (poza wycieczkami krajoznawczymi) czy musieliscie sie sami troszczyc o takie rzeczy jak zakwaterowanie czy wyzywienie?
Szkoła Zongxun Wuguan dysponuje internatem przeznaczonym dla chińskich uczniów. Warunki w nim są bardzo spartańskie. Nie chcielibyśmy tam mieszkać. Od niedawna Yao dysponuje też nowym lokalem, w którym kwateruje kilku cudzoziemców. Nas było o wiele za dużo, byśmy się tam mogli pomieścić. Dlatego mieszkaliśmy w hotelu współpracującym ze szkołą i mieszczącym się kilka minut pieszo od miejsca zajęć.
Jeśli chodzi o wyżywienie, to nie chcielibyśmy, by ktoś się o to za nas troszczył. Cała rzecz w tym by mieć swobodę i móc wybierać dowolny lokal na każdy posiłek, próbować różnych rzeczy. A koszty tego były takie, że obfita kolacja z wieloma różnorodnymi daniami (i dużo piwa) kosztowała nas mniej więcej tyle ile zestaw w McDonalds w Polsce lub mniej
Jak wyglada ta szkola w Pekinie? Ma jakies swoje obiekty, sprzet, czy to tylko grupa skupiona wokol nauczyciela i cwiczaca na podworku? Na jakiej zasadzie dziala?
Szkoła Zongxun Wuguan jest komórką działającą wewnątrz Pekińskiego Związku Wushu. Jest to jedna z nielicznych szkół, które mają prawo wydawania dyplomów kwalifikacyjnych, umozliwiających w Chinach np. zatrudnienie jako ochroniarz (chodzi o coś typu portier na bramie lub pilnowacz w supermarkecie) i uprawnień instruktorskich.
Natomiast nie ma ona jak dotąd własnego obiektu treningowego. Miejsce do treningów udostępnia park Nanguan. Szkoła dysponuje natomiast wspomnianym internatem. Tam, na podwórku znajduje się worek treningowy. W latach 90 szkola dokonała zakupu gruntu blisko centrum Pekinu, gdzie planowano wybudowanie stałej siedziby szkoły. Niestety w związku z modernizacją Pekinu przed olimpiadą dokonano zmian w planie zagospodarowania i teren został przeznaczony na wieżowce. Szkole zaproponowano grunt położony poza Pekinem (Yao z tego zrezygnował, ponieważ w ten sposób straciłby uczniów z Pekinu, ćwiczących "amatorsko") lub zwrot zapłaconej kwoty.
Jak Wam sie trenowalo? Bylo duzo osob spoza Waszej grupy na treningach? Jak wypada polski Yiquan na tle szkoly pekinskiej i innych szkol na swiecie?
Obecnie sytuacja na świecie jest taka, że coraz więcej ludzi jest zainteresowanych yiquan, ale jeszcze mało kto się na tym zna.
Natomiast w szkole pekińskiej większość przebywających tam chińskich uczniów, to tacy, którzy przyjeżdząją na intensywny kilkumiesięczny kurs, by dostać dyplom i zostać "ochroniarzami". Nielicznych stać na naukę przez 2-3 lata, by zostać instruktorami. Uczniowie z dużym stażem zwykle mają pracę w odległych częściach Pekinu lub poza nim, więc przychodzą na zajęcia rzadko. Xu Lu, który uczył się full-time jakieś 7-8 lat, teraz pracuje i ma dziewczynę i pojawia się tylko w soboty. Najwięcej zaawansowanych uczniów spotyka się w szkole, gdy akurat organizowana jest jakaś konferencja, zawody itp. Najbliższe planowane są na rok 2006 (120 rocznica urodzin Wang Xiangzhai'a) i 2007 (90 rocznica urodzin Yao Zongxuna).
Nie mieliscie problemu z bariera jezykowa? Pan Yao mowi po angielsku?
Bardzo zrozumiale mówi po chińsku :-)
Mieliscie jakies "personalne" kontakty z ludzmi spoza srodowiska Yiquan?
Z trudem udało nam się wygospodarować czas na 2 spotkania z Tomaszem.
Robiliscie jakies zakupy?
Ja tam nie, ale niektórzy, zwlaszcza nasze dziewczęta towarzyszące. Podobno żona MarcinaB narzeka teraz, że w Polsce zakupy nie sprawiają jej tyle przyjemności.
:-) Mieliscie jakies smieszne przygody?
Córa MarcinaB robiła za bialego misia. Marcin za późno sie zorientowal, że powinien za to brać kasę.
W Pekinie jest coraz więcej psów. Pieski zwykle są małe, w ubrankach, poprzebierana a to za motylka, a to za Świętego Mikołaja. Spotyka się psy wożone w wózkach dziecięcych.
Rysio w końcu nie zjadł psa.
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Zdejmij to chłopie i przemyśl to, co ci tsailifo napisał.
K.
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
W ogóle mi nie przeszkadza. Bo ja normalnie ćwiczę u normalnego nauczyciela, a nie u jakiegoś nawiedzonego oszołoma
K.
PS. Wegetarianinem byłem jakieś 8 lat, cały czas czynnie ćwicząc. Z mojego doświadczenia, tego typu dieta jest niespecjalnie przyjazna dla uprawiającego sport. Choć jest to oczywiście kwestia indywidualna.
K.
PS2. A zmarnowanego życia roślin ci nie szkoda? Czy jesz tylko te części, co same uschły i odpadły?
K.
Napisano Ponad rok temu
A herbatke pijesz? Nie przeszkadza ci ze plug musial tysiace robakow zabic zebys ty sie napil? Zborze jesz? Jak tak to chyba sam siejesz i kosisz, bo jak pieczywko ze sklepu to kombajny przy okazji tysiace slicznych zajaczkow, kunek i ptaszkow wysylaja do nieba. To jak z ta ochrona jest?Zawsze mi szkoda zmarnowanego życia...
Dalajlama je mieso czasem ale kto wie moze ty bedziesz swietszy.
a tu masz liczby:
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]
There are 120 million ha of harvested cropland in the US (USDA, 2000). If all of that land was used to produce a plant-based diet, and if 10 animals of the field are killed per ha per year, then 10 x 120 million = 1200 million or 1.2 billion would be killed to produce a vegan diet. If half of that land (60 million) was converted to forage production and if forage production systems decreased the number of animals of the field killed per year by 50% (5 per year per ha), the number of animals killed would be:
1. 60 million ha of traditional agriculture x 10 animals per ha = 0.6 billion animals killed.
2. 60 million ha of forage production x 5 animals of the field = 0.3 billion.
Napisano Ponad rok temu
i wcale nie myślę o świętości. i tak świat jest życzliwy dla ludzi drogi.
Napisano Ponad rok temu
K.
Napisano Ponad rok temu
ja bedzie admin prosze o usuniecie postu
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
tu np moge powiedziec tyle:ozatym to inny przypadek zginąć niechcący podczas sianokosów (zauważ że sianokosy nie są po to, by polować na zające, tylko po to, by zebrać zboże), a inny urodzić się w klatce, by doczekać np. 2 lat, bo wtedy ma się najbardziej rozbudowane mięśnie i nie jest sie jeszcze obrośniętym tłuszczem jak starsze osobniki.
-sianokosy sa po to zeby jesc chleb a swiniobicia sa po to zeby jesc mieso. Tu i tu zabija sie zwierzeta. To ze myszka na polu jest jakoby szczesliwsza niz knur ciezko jest udowodnic, bo na knura w chlewie nikt nie poluje np. ma wikt i opierunek przez cale swoje zycie. Byc moze nie ejst w stanie zrealizowac sie emocjonalnie tak jak zajac na polu ale tego nie wiemy.
Tu bym tez uwazal bo ostatnio porobili badania i sie okazalo ze to genetyka ma wiecej do powiedzenia niz dieta.Ja nie jestem obrośnięty tłuszczem, choć blisko 30, ty jesteś? a twoi znajomi koło 30?
Napisano Ponad rok temu
Nie jedzcie tyle padliny, obrzydliwe. to prawdziwe (Kung)- Fuu...
Zmień ten obrazek na awatarze albo załatwie ci bana na tym forum
Napisano Ponad rok temu
Napisano Ponad rok temu
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych
10 następnych tematów
-
takie tam sobie
- Ponad rok temu
-
na weekend i inne wolne chwile kiedy pot nie kapie z czola
- Ponad rok temu
-
Yip Man Interview - roznice Wing Tsun / Weng Chun
- Ponad rok temu
-
Prawdopodobnie dostane bana za samo pytanie, ale....
- Ponad rok temu
-
1st World Wushu Festival in Zhengzhou China
- Ponad rok temu
-
Wybor stylu a cwiczenie rekreacyjne
- Ponad rok temu
-
Ufff
- Ponad rok temu
-
Manekiny Yong/Weng Chun Quan
- Ponad rok temu
-
Zajęcia Ving Tsun - Metoda Walki Wong Shun Leung'a
- Ponad rok temu
-
Formy Choy Li Fut
- Ponad rok temu