Chciałbym kupić pałkę teleskopową. Rozważam sprowadzenie z zagranicy ASP i nie wiem, jaką długość wybrać. 16/40 cm czy 20/50 cm? Różnica zaledwie czterech centymetrów w pozycji złożonej daje aż dziesięć więcej po rozwinięciu. To sporo. Ale z drugiej strony dużo wygodniej i łatwiej będzie się nosiło batona krótszego. Co za tym idzie, zdecydowanie mniej będę miał sytuacji, w których nie będę mógł go zabrać. Krótsza pałka jest też bardziej uniwersalna, bo łatwiej nią walczyć w zamkniętych pomieszczeniach...
Ja niestety jakoś dziwnie przyciągam agresywnie nastawionych ludzi. Co chwilę ktoś chce sobie pożyczyć moją komórkę, pieniądze...

O potrzebie posiadania "czegoś" przekonałem się ostatecznie ze dwa tygodnie temu gdy byłem wczesnym popołudniem z dziewczyną na spacerze na molu w Gdyni Orłowie. Na końcu mola siedziało trzech wytatuowanych kolesi, zapewne na przepustce prosto z jakiegoś zakładu odosobnienia. Gdy przechodziliśmy obok nich, zaczęli głośno komentować urodę mojej towarzyszki. Na ich i moje szczęście stosunkowo grzecznie, więc jedynie odpowiedziałem w kilku słowach, tak by nie być agresywnym, ale nie okazać się też "miętką bułą" (bo to najgorsze, co może być moim zdaniem - pozwolić takim imbecylom wyczuć przewagę).
Niestety, na tym się nie skończyło, bo jeden z nich wstał i chciał ode mnie "pożyczyć" dwa złote na papierosy. Niby to nie pieniądz, ale ja nie zwykłem oddawać za darmo nawet takich kwot, więc odpowiedziałem standardowo: "A kiedy oddasz?" Ten się zaczął zarzekać, że jutro i inne takie pierdoły, w międzyczasie przybrał ton nie znoszący sprzeciwu i w końcu byłem zmuszony mu powiedzieć wprost, że nie dostanie żadnej kasy. Kumple z ławki krzyczą do niego "nie dziesięć, tylko piętnaście", atmosfera się zagęszcza. Koleś chuchro straszne, pół głowy ode mnie niższy, ale na pewno w swoim wytatuowanym życiu stoczył dziesiątki bójek więcej ode mnie. Szanse tak mniej więcej 45/55 z jego przewagą, nawet nie biorąc pod uwagę dwóch jego znajomków. Ale trzeba było ratować sytuację, więc robię do niego pół kroku, patrzę mu w oczy i mówię, że nie będzie kasy. On do mnie, żebym tak na niego nie patrzył, bo mnie wrzuci do morza, ale sam też oczkami błądził po deskach mola i wcale nie był taki twardziel. W tym momencie upewniłem się, że żadnej kasy nie stracę, wziąłem dziewczę pod ramię i sobie poszedłem. Gadał coś za mną, że chce iść na solo, ale nie dałem się sprowokować, bo i po co. Tym bardziej, że w to "solo" nie za bardzo chciało mi się wierzyć, a jeśli nawet, to i tak szanse miałem za małe, by warto było ryzykować.
W tej sytuacji baton by mi nic nie pomógł, poradziłem sobie bez niczego. Mógłbym jedynie z jego pomocą odwrócić sytuację i z atakowanego stać się atakującym. Tylko czy warto? Spacer co prawda zrąbany... Ale dla chwili lepszego samopoczucia nie ma chyba sensu wszyczynać awantur. Natomiast co by się stało, gdyby wytatuowany rzeczywiście chciał mnie przerzucić przez te barierki? Utopić bym się nie utopił, skakać do wody się nie boję... Ale uderzyłbym głową o podporę mola i finito. Nie mówiąc już o szwajcarskim zegarku, telefonie czy skórzanym portfelu, które zapewne uległyby nieodwracalnemu zniszczeniu, czy wreszcie mojej dziewczynie, która zostałaby na górze sam na sam z ekipą typów spod ciemnej gwiazdy. Bo nie muszę chyba dodawać, że gdy tylko koleś do mnie podszedł i stało się jasne, że coś do mnie ma, koniec mola momentalnie opustoszał z ludzi...
Gdy zszedłem z promenady, zadzwoniłem na policję (ale o mojej współpracy ze stróżami porządku piszę więcej na forum "Ulica").
Koniec końców przypominam pytanie: jaki baton? 16/40 cm czy 20/50 cm? Z tego co czytałem, ktoś z Was chyba ma oba modele (albo takie o zbliżonych wymiarach) i mógłby porównać. Co o tych długościach sądzicie?